Vosieniu 1939 roku balšynstvo narodu, jaki havaryŭ pa prostu, a tedy było heta dobrych paru miljonaŭ ludziej, apynułaso ŭkance ŭ adnym państvi. Ali paradki, jakija stali zavodzić saviety ŭ Zachodniaj Biełarusi, dabra tut nie pryniaśli. Najbolš zaciarpieli Palakie, što za sanacji byli tut panami. Saviety vyvieźli jich na Sibir. Ali i zvyčajnyja mužykie tady zažyli nimało biady.
U majom Vostravie jak usiudy na hetych ziemlach pierad vajnoju było trochi kamunistaŭ. Zbałamucili ich roznaj maści agitatary. Ali ŭ kamunu naš narod pieradusim papchnuŭ sanacyjny žond. Na štoraz vuziejšych pałoskach ciažko było žyć. Navat jak chtości nazapasiŭ trochi hrošaj (niekatoryja trymali załatyja rubloŭki pryviezienyja z biežanstva), dakupić ziamli nie moh, bo pravaslaŭnym tedy hetaho zabaraniali. A kamunistyčnyja agitatary zaklikali – „ustupajcie u kamunu, a ŭsie pala, łuhie buduć vašy!”. Nu i nimało maładych chlopcaŭ i dziaŭčat ustupało.
Majmu pakalenniu narodžanamu pa vajnie ciažko ŭjavić, jak raniej žyłosa našym baćkam i dziadam. A moładšyja to i navat nie pavierać. Ja dobra viedaju jak u nas žyłosa ŭ pakutny davajenny čas, a potym za Savieta, za Niemca i zaraz pa vajnie, bo raskazali mnie pra heta dziade i baćkie. A taksamo načytaŭso ja šmat uspaminaŭ z tamtych let, mnoho z jich było nadrukavanych i ŭ Czasopisie.
Nidaŭno adviedaŭ ja ŭ Biełastoku svajho dalokaho dziadźku z Vostrava, Jozika Chmielavaho (brata Michasia z Nivy). Jamu ŭže 98 let, ale dumaje dažyć choć da sotni. Jon cipier najstarejšy vastraŭlanin. Tamu vybraŭso ja da jaho, kab jašče bolš daviedacca pra minułaje svajoj vioski. I dziadźko Jozik šmat cikavaho i novaho mnie raskazaŭ. Toža pra saviecki čas.
– Jak u Vostravie pačuli, što jduć saviety – raskazaŭ mnie dziadźko – mnohija pabiehli ŭ Krynki, kab zabačyć jich.
6 viorst pabieh i Jozik. Ali toje, što ŭbačyŭ, usich paraziło. Paru dzion savieckaje vojsko jechało šasoju z Grodna praz Krynki na Sakołku. Tyja sałdaty byli brydka paadzievanyja, a na nahach mieli nie skuranyja, a parcianyja boty. „Aj-ja-jaj, heta nie tyja saviety, jakich my čakali” – mnohija narakali.
Ali čyrvonaarmiejcaŭ usio-taki vitali tut uračysta, z kvietkami, stavili pavitalnyja bramy. Zajmalisa hetym pieravažna byłyja kapezetboŭcy.
U majom Vostravie toža pasiaredzinie vioski pastavili takuju bramu. Viadomo było, što ad Krynak jedzie kavaleryja z arkiestraj. I pryjechała, ali ludziej zyšłoso nimnoho. Savietaŭ pryvitaŭ… carkoŭny starasta.
A potym chutka stali jak usiudy stvarać u nas savieckuju administracju, milicju, adkryli ŭ vioscy spułdzielniu – „kapiaraciŭ”, dzie prodali cukiar, sol, naftu… Sarhanizavali i viadomo škołu – i to biełaruskuju. Vučycielam i zaadno kiroŭnikam byŭ Vasil Łukašyk (pra jaho pojdzie ŭ svoj čas u Czasopisie asobnaja hutarka).
Ali kałchozu ŭ Vostravi čamuści nie sarhanizavali. Zatoje niepadalok u Słoji ŭže naviesnu 1940 roku pravia ŭsia vioska zdała svajo pole ŭ kałchoz (nazvali jaho imiem Stalina). Moj dzied Ivan pajšoŭ pieršy. U kałchozie ŭsie abrablali pole jak svajo. Da taho ŭ 1940 roku byŭ dobry ŭražaj. Słajanie napoŭnili stadoły sienam i zbožam tak, što dziavać nie było kudy. Ali chutka ŭ viosku padjechali hruzavikie i hetaje bahactvo vyvieźli, mała što pakidajučy. Zimoju pad słajańskija strechi pačaŭ zahaldać hoład. Ludzi ledź dačakali viasny. Ali ŭ pole ŭže nikomu nie chaciełaso navat vychodzić. Rabili z musu. Kab ni Niemiac, jaki napaŭ na Saviecki Sajuz, słajanaŭ napeŭna paviaźli b na „biełyja niadźviedzi”.
Z taho času moj ziamlak Jozik Chmielaŭ zapamiataŭ taki vieršyk:
Jechaŭ Stalin na śvinie,
Trocki na sabakie.
Spałochalisa kamunisty,
Dumali, što palaki!
Tak było za Savieta 78-80 let tamu ŭ nas i ŭ cełym Kraju „prostaj movy”, pa Vilenščynu i Mińsk.
Jurak Chmialeŭski