Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    8. Kuneć sielanki

    Nocami z pod ramion krzyżów na rozdrogach sypie się gwiazd błękitne próchno chmurki siedzą przed progiem w murawie to kule białego puchu dmuchawiec Księżyc idzie srebrne chusty prać świerszczyki świergocą w stogach czegóż się bać (Józef Czechowicz, „Na wsi”, 1927) Jak mniê diś dumajetsie, dekada… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Krynki jak Bielsk czy Grodno

O Krynkach z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że są moje, przy tym niezwykle mi bliskie. To tu przecież przyszedłem na świat – w szpitalu pamiętającym jeszcze czasy carskie. W pięknym drewnianym budynku tamtej porodówki do dziś mieści się ośrodek zdrowia.

Po kilku dniach pobytu na oddziale dla noworodków ojciec odebrał mnie z matką i w styczniowy trzaskający mróz, opatulonych w kożuchy, czym prędzej powiózł sańmi zaśnieżonym traktem przez zaspy do domu w Ostrowiu. Do mych uszu dochodziło pewnie co rusz parskanie konia, a dzwoneczki na jego szyi kołysały mnie do snu.

Wyrastałem w cieniu Krynek, które do dziś budzą we mnie nie tyle jednak sentyment, ile poczucie, że są nieodłączną częścią bliskiego mi świata. Może dlatego, że nazwisko moich przodków widnieje już w pierwszym znanym spisie mieszkańców miasta z 1578 r. A wśród kilkunastu ówczesnych ulic są Ostrowska i Mała Ostrowska, a potem pojawiają się jeszcze Wielkoostrowska i Nowoostrowska. To dlatego, że mój Ostrów był niegdyś przedmieściem Krynek, jednym z jego siedmiu przyległych obrubów (obrębów). Nazwisko Chmielewski w mojej wsi pojawiło się dopiero dwa wieki z okładem później. Mam prawo zatem sądzić, że przyszło właśnie z Krynek. To nazwisko jest co prawda dość popularne w dzisiejszej Polsce, Białorusi, Ukrainie, można je znaleźć także w Rosji, a nawet w Niemczech i innych krajach Europy, jednak w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Krynek i Ostrowia innych Chmielewskich w dawnych czasach nie było.

Mimo bliskości Krynki zawsze były dla mnie trochę tajemnicze i magiczne zarazem. Ale na pewno urokliwsze niż miasteczka z sąsiedztwa, jak Gródek czy Sokółka, choć również mające niepowtarzalny klimat. O tym wspaniałym kolorycie niestety można już mówić tylko w czasie przeszłym i patrzeć na to oczyma wyobraźni.

Krynki odkryłem na nowo po latach, odkąd los związał mnie z Sokratem Janowiczem, który w połowie lat dziewięćdziesiątych na stałe powrócił do rodzinnego domu przy ul. Sokólskiej 9. Zacząłem wówczas do niego często zajeżdżać. Rozmawialiśmy najczęściej na tematy białoruskie i o Czasopisie (Sokrat był długie lata u nas stałym felietonistą, przez pewien czas także sekretarzem redakcji). Wtedy poczułem, że wgłębienie się w historię Krynek, a przy okazji rodzinnego Ostrowia, jest moją misją. Namówiłem Sokrata do pisania wspomnień, a gdy wkrótce powołaliśmy Villę Sokrates i zaczęliśmy organizować słynne trialogi, starałem się, aby nie zabrakło na nich także tematyki, dotyczącej niezwykłej mozaiki kulturowej miejsca, w których się odbywały. Poszedłem krok dalej, powołując w Krynkach na początku ubiegłej dekady lokalny miesięcznik. Ukazywał się blisko trzy lata, a miejscowa historia z łamów aż się wylewała. Jako redaktor starałem się zainteresować tym mieszkańców, którzy jak wszędzie zgoła inne bogactwa preferowali i preferują. Mimo to mój wysiłek nie poszedł na marne. Opublikowane przeze mnie materiały historyczne do dziś krążą wśród pasjonatów lokalnej historii. Szczególnie wgłębiła się w nią Cecylia Bach-Szczawińska, wyjątkowa mieszkanka Krynek, która potem jeszcze więcej ode mnie zrobiła dla wydobycia swej miejscowości z niepamięci. Ja zresztą też nie porzuciłem tej pasji, lecz skoncentrowałem się bardziej już na Ostrowiu. Do dziś zebrałem mnóstwo dokumentów, wspomnień i opracowań. Najwięcej bezpośrednio z zasobów archiwalnych bądź z Internetu.

Cecylia Bach-Szczawińska i dr Grzegorz Ryżewski (Fot. Jerzy Chmielewski)
Cecylia Bach-Szczawińska i dr Grzegorz Ryżewski
(Fot. Jerzy Chmielewski)

Od kilku lat z zainteresowaniem czytam poświęcone dziejom Krynek wpisy Cecylii Bach-Szczawińskiej na facebooku, czasem je komentuję, uzupełniając fakty historyczne. Kiedy tą drogą dowiedziałem się o organizowanym przez nią spotkaniu z okazji 450 rocznicy nadania Krynkom praw miejskich, wiedziałem, że nie może tam mnie zabraknąć. Impreza odbyła się 22 listopada, dokładnie tego samego dnia, kiedy w 1569 r. król Zygmunt II August, w Knyszynie, podpisał stosowny dokument na pergaminie.

Do sali Gminnego Ośrodka Kultury, w budynku dawnej synagogi, przybyło kilkadziesiąt osób, by wysłuchać i obejrzeć dwie prezentacje historyczne. Najpierw dr Grzegorz Ryżewski z białostockiego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa wygłosił wykład „Miasta i miasteczka Sokólszczyzny”. Przekazał niezwykle ważne i odkrywcze, także dla mnie, uściślenie. Otóż w historycznym pojęciu miasto od miasteczka wcale nie różni się, jak mogłoby się wydawać, wielkością, lecz nadaną prawnie rangą. W 1569 r. Krynkom nadano „prawdziwe” prawa miejskie magdeburskie z urzędami burmistrza i rady miejskiej, których miasteczka mieć nie mogły. Oba terminy wyraźnie odróżniano tylko na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, bo w Koronie miastami określano każdą miejscowość, która miała rynek, prawo do targów i jarmarków, świątynie, karczmy, kramy. Krynki miały zaś wyższą rangę, gdyż posiadały jeszcze samorząd i autonomię. Był to szczególny przywilej królewski. Na Sokólszczyźnie było jeszcze tylko jedno takie miasto, Nowy Dwór. Krynki miały ten sam status co Grodno i Bielsk.

Drugą prezentację przedstawiła Cecylia Bach-Szczawińska. Nosiła ona tytuł „Jak Krynki miastem się stały”. Na początku prelegentka zapytała zebranych, dlaczego właśnie w tym miejscu, nad rzeką Krynką, sześć wieków temu powstała ta miejscowość, która z czasem rozwinęła się w silny ośrodek miejski. Podniosłem rękę jako jedyny z sali. Już dawno uzmysłowiłem sobie, iż wybór tego miejsca nie był przypadkowy. O założeniu grodu, a później dworu, zdecydowało położenie przy drodze królewskiej z Wilna do Krakowa. Dlaczego akurat tędy szlak ten przebiegał? Odpowiedź daje hydrologia terenu. Królewskie i książęce orszaki musiały poruszać się po w miarę suchym terenie. Tu zaś drogę blokował pas mokradeł i bagnisk, polodowcowych jeziorek, rzek i rzeczułek w dziale wodnym zlewni Niemna i Wisły. Przebrnięcie przez tę przeszkodę było możliwe jedynie wijącym się przesmykiem wzgórz i pagórków. W tamtym czasie musiała to być jedyna sucha droga od mego Ostrowa (czyli wyspy pośród mokradeł) przez wzniesienie nad doliną Krynki i dalej na Harkawicze, przez Odelsk do Grodna. Dziś hydrologia terenu jest inna, wody dawno opadły bądź wyschły całkowicie.

Krynki w XVI-XVII wieku kwitły na prastarym szlaku jako duże miasto pod Grodnem. Potem rozwój przerwał kataklizm wojen – moskiewskiej, szwedzkiej, napoleońskiej. Największy rozkwit Krynek przypada na wiek XIX, w okresie zaboru rosyjskiego, kiedy już praw miejskich nie miały. Ale to zasługa głównie społeczności żydowskiej, która wówczas stanowiła tu dwie trzecie ludności. O tym jednak na okazjonalnym spotkaniu historycznym już nie mówiono, choć w GOK-u znalazła miejsce stała ekspozycja dokumentów i pamiątek poświęcona tutejszej społeczności żydowskiej.

Odkąd pamiętam, Krynki nie były wcale tak polskie jak, powiedzmy, Białystok. Tu niemal do końca ubiegłego stulecia rozbrzmiewał gwar tutejszego białorusko-prostego języka, a i obecnie da się go jeszcze usłyszeć. Gdyby to było możliwe, jakże chciałbym przenieść się w czasy, gdy zabudowa Krynek była inna, prawdziwie miejska, z rzędami piętrowych kamienic przy wąskich uliczkach, mnóstwem fabryk, spotkać ówczesnych mieszkańców, zajrzeć do żydowskich kramów na rynku…

Jerzy Chmielewski

Redaktor Naczelny

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў красавіку

    980 – у 1044 г. пачаў княжаньне ў Полацку Усяслаў Брачыслававіч, званы Чарадзеем. Яго славутая дзейнасьць была апісана ў паэме „Слова аб паходзе Ігаравым”. 920 – у 1104 г. адбыўся вялікі паход кааліцыі князёў Кіеўскай Русі, арганізаваны Уладзімірам Манамахам на …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis