Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (1)

    U viosaczcy Trejgli niedaloka Krynak za sanacji żyli bahatyja haspadare Jurczeni, jakija mieli 23 ha ziamli. „Bahatyroŭ” u czerwcu 1941 r. enkavudzisty vyvieźli na Sibir (viarnulisa ŭ 1946 r.). Z hetaj pryczyny pośle pajszła ŭ vioscy i vakolicy nizhoda. Syn „kułakoŭ” Edzik za sanacji byŭ…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    11. Jabłyka i pomarančy

    Knižki i filmy podôbny do jabłyk i pomarančuv. Odny i druhi naležat do ovocuv, ale smakujut preč po-raznomu. (Steven King) To było tohdy, jak ja brontavsie hołodny po Krystijaniji, siêtum divovidnum miêsti, kotoroho čołoviêk ne pokine, poka vono ne nakłade na joho svojoji pôznaki… Siêty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Krynki jak Bielsk czy Grodno

O Krynkach z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że są moje, przy tym niezwykle mi bliskie. To tu przecież przyszedłem na świat – w szpitalu pamiętającym jeszcze czasy carskie. W pięknym drewnianym budynku tamtej porodówki do dziś mieści się ośrodek zdrowia.

Po kilku dniach pobytu na oddziale dla noworodków ojciec odebrał mnie z matką i w styczniowy trzaskający mróz, opatulonych w kożuchy, czym prędzej powiózł sańmi zaśnieżonym traktem przez zaspy do domu w Ostrowiu. Do mych uszu dochodziło pewnie co rusz parskanie konia, a dzwoneczki na jego szyi kołysały mnie do snu.

Wyrastałem w cieniu Krynek, które do dziś budzą we mnie nie tyle jednak sentyment, ile poczucie, że są nieodłączną częścią bliskiego mi świata. Może dlatego, że nazwisko moich przodków widnieje już w pierwszym znanym spisie mieszkańców miasta z 1578 r. A wśród kilkunastu ówczesnych ulic są Ostrowska i Mała Ostrowska, a potem pojawiają się jeszcze Wielkoostrowska i Nowoostrowska. To dlatego, że mój Ostrów był niegdyś przedmieściem Krynek, jednym z jego siedmiu przyległych obrubów (obrębów). Nazwisko Chmielewski w mojej wsi pojawiło się dopiero dwa wieki z okładem później. Mam prawo zatem sądzić, że przyszło właśnie z Krynek. To nazwisko jest co prawda dość popularne w dzisiejszej Polsce, Białorusi, Ukrainie, można je znaleźć także w Rosji, a nawet w Niemczech i innych krajach Europy, jednak w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od Krynek i Ostrowia innych Chmielewskich w dawnych czasach nie było.

Mimo bliskości Krynki zawsze były dla mnie trochę tajemnicze i magiczne zarazem. Ale na pewno urokliwsze niż miasteczka z sąsiedztwa, jak Gródek czy Sokółka, choć również mające niepowtarzalny klimat. O tym wspaniałym kolorycie niestety można już mówić tylko w czasie przeszłym i patrzeć na to oczyma wyobraźni.

Krynki odkryłem na nowo po latach, odkąd los związał mnie z Sokratem Janowiczem, który w połowie lat dziewięćdziesiątych na stałe powrócił do rodzinnego domu przy ul. Sokólskiej 9. Zacząłem wówczas do niego często zajeżdżać. Rozmawialiśmy najczęściej na tematy białoruskie i o Czasopisie (Sokrat był długie lata u nas stałym felietonistą, przez pewien czas także sekretarzem redakcji). Wtedy poczułem, że wgłębienie się w historię Krynek, a przy okazji rodzinnego Ostrowia, jest moją misją. Namówiłem Sokrata do pisania wspomnień, a gdy wkrótce powołaliśmy Villę Sokrates i zaczęliśmy organizować słynne trialogi, starałem się, aby nie zabrakło na nich także tematyki, dotyczącej niezwykłej mozaiki kulturowej miejsca, w których się odbywały. Poszedłem krok dalej, powołując w Krynkach na początku ubiegłej dekady lokalny miesięcznik. Ukazywał się blisko trzy lata, a miejscowa historia z łamów aż się wylewała. Jako redaktor starałem się zainteresować tym mieszkańców, którzy jak wszędzie zgoła inne bogactwa preferowali i preferują. Mimo to mój wysiłek nie poszedł na marne. Opublikowane przeze mnie materiały historyczne do dziś krążą wśród pasjonatów lokalnej historii. Szczególnie wgłębiła się w nią Cecylia Bach-Szczawińska, wyjątkowa mieszkanka Krynek, która potem jeszcze więcej ode mnie zrobiła dla wydobycia swej miejscowości z niepamięci. Ja zresztą też nie porzuciłem tej pasji, lecz skoncentrowałem się bardziej już na Ostrowiu. Do dziś zebrałem mnóstwo dokumentów, wspomnień i opracowań. Najwięcej bezpośrednio z zasobów archiwalnych bądź z Internetu.

Cecylia Bach-Szczawińska i dr Grzegorz Ryżewski (Fot. Jerzy Chmielewski)
Cecylia Bach-Szczawińska i dr Grzegorz Ryżewski
(Fot. Jerzy Chmielewski)

Od kilku lat z zainteresowaniem czytam poświęcone dziejom Krynek wpisy Cecylii Bach-Szczawińskiej na facebooku, czasem je komentuję, uzupełniając fakty historyczne. Kiedy tą drogą dowiedziałem się o organizowanym przez nią spotkaniu z okazji 450 rocznicy nadania Krynkom praw miejskich, wiedziałem, że nie może tam mnie zabraknąć. Impreza odbyła się 22 listopada, dokładnie tego samego dnia, kiedy w 1569 r. król Zygmunt II August, w Knyszynie, podpisał stosowny dokument na pergaminie.

Do sali Gminnego Ośrodka Kultury, w budynku dawnej synagogi, przybyło kilkadziesiąt osób, by wysłuchać i obejrzeć dwie prezentacje historyczne. Najpierw dr Grzegorz Ryżewski z białostockiego oddziału Narodowego Instytutu Dziedzictwa wygłosił wykład „Miasta i miasteczka Sokólszczyzny”. Przekazał niezwykle ważne i odkrywcze, także dla mnie, uściślenie. Otóż w historycznym pojęciu miasto od miasteczka wcale nie różni się, jak mogłoby się wydawać, wielkością, lecz nadaną prawnie rangą. W 1569 r. Krynkom nadano „prawdziwe” prawa miejskie magdeburskie z urzędami burmistrza i rady miejskiej, których miasteczka mieć nie mogły. Oba terminy wyraźnie odróżniano tylko na terenie Wielkiego Księstwa Litewskiego, bo w Koronie miastami określano każdą miejscowość, która miała rynek, prawo do targów i jarmarków, świątynie, karczmy, kramy. Krynki miały zaś wyższą rangę, gdyż posiadały jeszcze samorząd i autonomię. Był to szczególny przywilej królewski. Na Sokólszczyźnie było jeszcze tylko jedno takie miasto, Nowy Dwór. Krynki miały ten sam status co Grodno i Bielsk.

Drugą prezentację przedstawiła Cecylia Bach-Szczawińska. Nosiła ona tytuł „Jak Krynki miastem się stały”. Na początku prelegentka zapytała zebranych, dlaczego właśnie w tym miejscu, nad rzeką Krynką, sześć wieków temu powstała ta miejscowość, która z czasem rozwinęła się w silny ośrodek miejski. Podniosłem rękę jako jedyny z sali. Już dawno uzmysłowiłem sobie, iż wybór tego miejsca nie był przypadkowy. O założeniu grodu, a później dworu, zdecydowało położenie przy drodze królewskiej z Wilna do Krakowa. Dlaczego akurat tędy szlak ten przebiegał? Odpowiedź daje hydrologia terenu. Królewskie i książęce orszaki musiały poruszać się po w miarę suchym terenie. Tu zaś drogę blokował pas mokradeł i bagnisk, polodowcowych jeziorek, rzek i rzeczułek w dziale wodnym zlewni Niemna i Wisły. Przebrnięcie przez tę przeszkodę było możliwe jedynie wijącym się przesmykiem wzgórz i pagórków. W tamtym czasie musiała to być jedyna sucha droga od mego Ostrowa (czyli wyspy pośród mokradeł) przez wzniesienie nad doliną Krynki i dalej na Harkawicze, przez Odelsk do Grodna. Dziś hydrologia terenu jest inna, wody dawno opadły bądź wyschły całkowicie.

Krynki w XVI-XVII wieku kwitły na prastarym szlaku jako duże miasto pod Grodnem. Potem rozwój przerwał kataklizm wojen – moskiewskiej, szwedzkiej, napoleońskiej. Największy rozkwit Krynek przypada na wiek XIX, w okresie zaboru rosyjskiego, kiedy już praw miejskich nie miały. Ale to zasługa głównie społeczności żydowskiej, która wówczas stanowiła tu dwie trzecie ludności. O tym jednak na okazjonalnym spotkaniu historycznym już nie mówiono, choć w GOK-u znalazła miejsce stała ekspozycja dokumentów i pamiątek poświęcona tutejszej społeczności żydowskiej.

Odkąd pamiętam, Krynki nie były wcale tak polskie jak, powiedzmy, Białystok. Tu niemal do końca ubiegłego stulecia rozbrzmiewał gwar tutejszego białorusko-prostego języka, a i obecnie da się go jeszcze usłyszeć. Gdyby to było możliwe, jakże chciałbym przenieść się w czasy, gdy zabudowa Krynek była inna, prawdziwie miejska, z rzędami piętrowych kamienic przy wąskich uliczkach, mnóstwem fabryk, spotkać ówczesnych mieszkańców, zajrzeć do żydowskich kramów na rynku…

Jerzy Chmielewski

Redaktor Naczelny

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў ліпені-жніўні

    710 – перамога дружын Давыда Гарадзенскага у 1314 г. над войскамі крыжакоў пад Наваградкам. 625 – 12 жніўня 1399 г. паражэньне войск Вялікага Княства Літоўскага на чале з князем Вітаўтам у бітве супраць войскаў Залатой Арды на рацэ Ворскла. 510 …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (597) – у 1427 г. Вялікае Княства Літоўскае падпарадкавала сабе Вярхоўскія княствы (у вярхоўях ракі Ака).
  • (114) – 27.07.1910 г. у Войнаве Наваградзкага пав. памёр Уладыслаў Дыбоўскі (нарадзіўся 18.04.1838 г. у Адамарыне Вілейскага пав.), заолаг, батанік, палеантолаг, мінералог і фальклярыст. Закончыў Дэрпцкі унівэрсытэт, у якім працаваў з 1871 г., у 1878 г. пераехаў у Наваградчыну, дасьледаваў флёру і фаўну Наваградчыны, збіраў беларускі фальклёр.
  • (34) – 27.07.1990 г. Вярхоўны Савет БССР прыняў Дэклярацыю Аб Дзяржаўным Сувэрэнітэце БССР. Дзяржаўнае сьвята Рэспублікі Беларусь да часу прыходу да ўлады А. Лукашэнкі.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis