3 listopada w Inowrocławiu zmarł Tadeusz Chęsy, dzięki któremu 16 lat temu w tym mieście uroczyście odsłonięto dwujęzyczną tablicę upamiętniającą Józefa Aleksandrowicza vel Jazepa Najdziuka, drukarza, w II Rzeczypospolitej i w latach niemieckiej okupacji działacza białoruskiego i publicystę, autora podręczników. Po wojnie – dyrektora Drukarni Kujawskiej, regionalistę, człowieka zaangażowanego w lokalne życie społeczne.
Tadeusz Chęsy do 1986 roku był głównym mechanikiem w tej drukarni. Rozpoczął i rozwinął własną działalność, założył drukarnię „Pozkal”, a w 1996 roku wykupił upadającą firmę macierzystą i uczynił z niej nowoczesny, doskonale prosperujący zakład. Utworzył w nim izbę pamięci, a w niej na honorowym miejscu upamiętnił Jazepa Najdziuka.
To Tadeusz Chęsy 16 lat temu zorganizował pamiętne uroczystości. Odsłonięciu tablicy Józefa Aleksandrowicza towarzyszyły msza w kościele, składanie kwiatów na jego grobie, sesja naukowa i wystawa poświęcona bohaterowi uroczystości. Wśród gości znaleźli się konsul generalny Republiki Białoruś w Gdańsku Michał Alaksiejczyk, pisarz Sokrat Janowicz, artysta malarz Mikołaj Dawidziuk, historyk Jerzy Turonek, Białorusini z Białegostoku, Wilna, Mińska, Grodna i Gdańska, m.in. Oleg Łatyszonek, Ludwika Kardzis, Zmicier Bartosik (bard) i Świetłana Słowik. Była także rodzina Józefa Aleksandrowicza – córki Lucyna Aleksandrowicz-Pędich z synem Marcinem z Białegostoku i Łucja Charyton z wnukiem z Wilna i oczywiście wielu mieszkańców Inowrocławia z przyjacielem Jazepa Najdziuka, Piotrem Milchertem, działaczem Klubu Inteligencji Katolickiej.
Patronował uroczystościom prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza. Nad drukarnią powiewały flagi – polska biało-czerwona i białoruska biało-czerwono-biała. Pamiętam, jak w środku nocy do ośrodka MOSiR, gdzie zakwaterowano gości, przyjechał Tadeusz Chęsy po flagę biało-czerwono-białą, gdyż ta, którą otrzymał od konsula, okazała się proporcjonalnie za mała w porównaniu z polską. Żona właściciela drukarni w nocy zszywała dwie flagi biało-czerwono-białe, by nowa była zbliżonej wielkości jak polska. Rano nad drukarnią łopotały dwie flagi narodowe.
Uroczystości miały podniosły charakter, a gospodarze postarali się bardzo, by uwypuklić białoruski wątek losów Najdziuka i polsko-białoruskie związki. Wtedy też ze strony Tadeusza Chęsego padła propozycja wydania historii Białorusi, napisanej przez Jazepa Najdziuka tuż przed śmiercią w 1984 r. Zachowała się ona w maszynopisie. Trzeba było przepisać ją w komputerze. Ponieważ pracowałam wtedy w Katedrze Kultury Białoruskiej na Uniwersytecie w Białymstoku, zaangażowałam w przepisywanie studentów białorutenistyki oraz swoją córkę Celinę i jej kolegów. Tadeusz Chęsy wywiązał się z obietnicy. W 2010 r. wydał pięknie napisaną przez Jazepa Najdziuka książkę„Paznavajma historyju biełaruskaha narodu”. Okładkę zaprojektował Mikołaj Dawidziuk. Ja zrobiłam korektę i napisałam posłowie. Dzięki Tadeuszowi Chęsemu powstała „czynem społecznym” książka w języku białoruskim jako wyraz przyjaźni polsko-białoruskiej.
Warto także wspomnieć, że z okazji odsłonięcia tablicy i upamiętnienia Jazepa Najdziuka w Inowrocławiu Tadeusz Chęsy wydał własnym sumptem broszurę ze wspomnieniami inowrocławian o Józefie Aleksandrowiczu, którą otrzymali wszyscy goście uroczystości. Wydrukował także portrety Jazepa Najdziuka, które organizatorzy wręczyli zaproszonym. W siedzibie Białoruskiego Towarzystwa Kulturalnego „Chatka” w Sopocie portret Jazepa Najdziuka wisi na honorowym miejscu.
Jako Białorusini powinniśmy pamiętać o takich ludziach, którzy z wdzięczności do współmieszkańca Białorusina, jakiego los powojenny rzucił do Inowrocławia, postanowili go uszanować w duchu przyjaźni polsko-białoruskiej. Wcześniej odszedł Piotr Milchert, a obecnie Tadeusz Chęsy, który po przejściu na emeryturę drukarnię „Pozkal” przekazał synowi Arturowi, zaś sam wykupił upadające inowrocławskie uzdrowisko „Solanki” i właśnie stawiał je na nogi, tak jak wcześniej drukarnię. Żegnając go prezydent Ryszard Brejza stwierdził: „Był wspaniałym człowiekiem, kochającym życie i ludzi. Kochał Inowrocław i nieustannie dawał ku temu dowody”.
Helena Głogowska