W naszym regionie od 22 lat prawie w tym samym czasie odbywają się co roku dwa festiwale muzyki cerkiewnej. Już mało kto poza organizatorami pamięta, jak doszło do rozłamu. Choć nić konfliktu pozostała, można odnieść wrażenie, iż takie rozdwojenie nikomu dziś nie przeszkadza.
W 2001 r. Fundacja Muzyka Cerkiewna po cofnięciu jej poparcia przez metropolitę Sawę swój festiwal przeniosła do Białegostoku. W jego nazwie Hajnówka jednak pozostała – jako marka, niezbędna dla utrzymania popularności i renomy zwłaszcza wśród chórów zagranicznych. W hajnowskim soborze Świętej Trójcy środowisko cerkiewne zainicjowało natomiast, będące kontynuacją poprzednich edycji festiwalu, Hajnowskie Dni Muzyki Cerkiewnej.
W tym roku festiwale powróciły do tradycyjnego terminu majowego, bowiem ze względu na pandemię przedtem trzykrotnie odbyły się – w zawężonym formacie – we wrześniu. Tegoroczne edycje również były wyraźnie skromniejsze niż kiedyś. Przede wszystkim ze względu na mniejszą ilość występujących chórów. Problemem dla organizatorów pozostaje sytuacja międzynarodowa. Ze względu na wojnę w Ukrainie po raz drugi z rzędu zabrakło wykonawców z Rosji i Białorusi. Natomiast ukraińscy chórzyści mają teraz przeszkody natury formalnej, wynikające ze szczególnej sytuacji w ich kraju.
Na żaden z festiwali nie przyjechały też profesjonalne chóry świeckie z Polski. Z dwóch przyczyn. Z trudem odradzają się po okresie pandemii, a dodatkowo w obecnej sytuacji nie chcą wykonywać muzyki cerkiewnej, traktując ją jako rosyjską.
Podczas hajnowskiego festiwalu niemal wyłącznie wystąpiły chóry z parafii prawosławnych na Białostocczyźnie oraz z Warszawy. Ze zrozumiałych względów mają one zakaz uczestnictwa w imprezie białostockiej. Ta jednak utrzymuje swą rangę i wysoki poziom ze względu na wsparcie środowiska artystycznego. W tym roku koncert inauguracyjny był poświęcony muzyce zmarłego przed trzema laty maestro Krzysztofa Pendereckiego w wykonaniu chóru Filharmonii Narodowej w Warszawie. Dużym symbolicznym wydarzeniem, szczególnie dla naszej mniejszości i diaspory, stała się także muzyka cerkiewna w wykonaniu chóru „Concordia”. To Chór Wolnej Białorusi, założony w Warszawie przez uchodźców białoruskich.
Pomimo złożonej sytuacji, do której doszły teraz dodatkowe międzynarodowe komplikacje, oba festiwale niejako się uzupełniają. Pozwalają odczuć na Podlasiu bogatą duchowość prawosławia oraz zaspokoić wyrafinowanych wykonawców i słuchaczy, poszukujących w interpretacji tej muzyki przede wszystkim wrażeń i doznań artystycznych.