Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    8. Kuneć sielanki

    Nocami z pod ramion krzyżów na rozdrogach sypie się gwiazd błękitne próchno chmurki siedzą przed progiem w murawie to kule białego puchu dmuchawiec Księżyc idzie srebrne chusty prać świerszczyki świergocą w stogach czegóż się bać (Józef Czechowicz, „Na wsi”, 1927) Jak mniê diś dumajetsie, dekada… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Reportaż

Łemkowyna. Granice nie do przejścia (cz. 2)

Przekraczając granicę polsko-słowacką między Radoszycami koło Komańczy a Palotą mijamy potężne sosny, jodły i świerki. Aż chce się z całej duszy zaśpiewać tekst znanej w całym regionie piosenki ludowej, która zna i śpiewa każdy – Ukrainiec, Rusin, a nie zdziwiłoby mnie gdyby też Słowacy.

Na kraju seła chatyna

Zahliada w wikno smereka

W tij chatyni je diwczyna

Ta do neji tak daleko

Oj smereko rozkaży meni smereko

Czom ty tak rostesz daleko

Czariwna moja smereko

(…)

Wże Karpaty osin skryła

Żurawli wże widletily

Lisz diwczynu swoju lubu

My z soboju ne zustriły

(Na skraju wsi jest chatka

W okno zagląda świerk

W tej chatce jest dziewczyna

A mi do niej tak daleko

Oj świerku, powiedz mi świerku,

Dlaczego rośniesz tak daleko

Uroczy mój świerku

(…)

Już jesień przykryła Karpaty

Żurawie już odleciały

Kocham swoją dziewczynę

tylko, że się my nie spotkali

Przewyższenie nie jest specjalnie wielkie, toteż w istocie, przed XX wiekiem granica między społecznościami – dawniej austryjackich/austro-węgierskich Rusinów, a jej polską częścią rzeczywiście musiała być dziurawa i łatwo przekraczalna. Zwłaszcza na leśnych ścieżkach. Nie do porównania z Tatrami, czy Sudetami. Poczynając od wsi Palota wszędzie napisy dwujęzyczne: po rusińsku i po słowacku.

Za Mecziara było lepiej

Droga do wsi Habura i Czertyżne przepiękna. Z lasem zostawionym gdzieś po prawej stronie, a panoramami na pięknie pofałdowany teren po lewej. Wrażenie końca świata potęguje fakt, że we wsi droga się kończy. Z trzech stron góry, których wierchami znów idzie granica z Polską. W takich miejscach formowały się idee o rusińskiej odrębności i wyzwoleniu społecznym. Tu w 1935 r. miejscowi chłop przeciwstawili się wywłaszczeniom Rusinów z ziemi z powodu nie dających się fizycznie spłacić długów. Spokój zaprowadziła dopiero żandarmeria. To tu spoczywają Adolf Iwanowycz Dobrianskyj (1817-1901) działacz kulturalny i społeczny, a może co najważniejsze żupan autonomicznego „Ruskiego Kraju” wewnątrz Królestwa Węgier oraz Julij Stawrowskyj-Popradow (1850-1899) – ksiądz grekokatolicki, domorosły poeta, etnograf i również ktoś, kogo można by uznać za świadomego Rusina. Mimo, a może właśnie dzięki temu, że edukowali się, pracowali w różnych miejscach i jeździli jak Austro-Węgry długie i szerokie. Dobrianskyj zmarł w Innsbrucku, a Popradow w Preszowie.

Tablica we wsi Habura
Tablica we wsi Habura

Na wzgórzu nad wsią przedwojenna cerkiew grekokatolicka. Bardziej obła niż spadziste łemkowskie, z czerwonymi kopułami i z dużo solidniejszych materiałów niż starsze, drewniane, widziane po drugiej stronie gór. Na cmentarzu groby wspomnianych wyżej działaczy i dziesiątek innych Rusinów. Mimo że to integralna część państwa słowackiego, można odnieść wrażenie, że przez wszechobecność cyrylicy czy rusińskiego słyszanego w rozmowach mieszkańców to faktycznie jakiś autonomiczny „Ruski Kraj”.

Cerkiew grekokatolicka w Čertižné (rusiń. Чертiжне)
Cerkiew grekokatolicka w Čertižné (rusiń. Чертiжне)

– Za Mecziara było najlepiej – prawie krzyczy mi do ucha mężczyzna koło pięćdziesiątki. Wyraźnie podpity. Z brudnymi paznokciami, nieogolony i spocony.  –Ja wiem, że tam różnie o nim mówią w telewizji, że to mafiozo, że kogoś tam kazał zabić, że taki-owaki, ale ja panu mówię – nam Rusinom było wtedy lepiej żyć. Prywatyzacji nie było i takiej drożyzny. A teraz wprowadzili to euro i niby u nas taka Europa, a wszystko się rozpada w oczach. I pracy coraz mniej. Jeszcze tam na zachodzie, w Bratysławie to może mają, ale tu to jest koniec świata.

Krzyż w Medzilaborcach
Krzyż w Medzilaborcach

Staliśmy przed sklepem na wjeździe do Medzilaborców (Medżilabirciw). Wspomniany przez rozmówcę Władimir Mecziar, delikatnie mówiąc, miał opinię populisty, nacjonalisty, przeciwnika reform i pomocy socjalnej zamiast faktycznego rozwoju ekonomicznego. W latach 90., kiedy dwukrotnie sprawował funkcję premiera, poważnie zagrażał negocjacjom akcesyjnym i przyszłemu wejściu Słowacji do Unii Europejskiej. W 1998 r. stracił władzę na rzecz stronnictw reformatorskich.

Wjazd do Medzilaborców (rusiń. Меджілабірці) z dwujęzyczną tablicą nazwy miejscowości
Wjazd do Medzilaborców (rusiń. Меджілабірці) z dwujęzyczną tablicą nazwy miejscowości

– Takie złodziejstwo i wyprzedaż, jaka teraz się odbywa, to zasługuje na szubienicę. Fico (również były premier, lewicowiec) to najmniej, ale tego Dziurindę co był zaraz po Mecziarze i tę grabież rozpoczął, to wywlec i kula w łeb. I dla Słowaków, i dla nas źle zrobił. Wy tam z drugiej strony nie macie euro i bardzo dobrze. I tego się trzymajcie

– A jeździ pan w ogóle na drugą stronę, na Łemkowszczyznę?

– Gdzie?

– No tam – wskazuję ręką na północ – do Polski. Tam też Rusini mieszkają. No Łemkowie.

– Tam to oni byli kiedyś. Tak mi mój tato świętej pamięci mówił. A teraz to pustynia, panie. Już nie wiem czemu, ale ich wysiedlili. Do Rosji chyba. Jeżdżę, ale naszego języka to tam nie słyszałem. No cerkwie to widziałem, ale to chyba prawosławnych są, a ja grekokatolik.

– Próbował pan w Komańczy?

– A daj pan spokój – krzywiąc się machnął ręką – a co ja? Na jakieś badania jeżdżę? Uczony, czy kto? Jeżdżę do Polski, no bo taniej. W tym roku też już byłem trzy razy. A to jakieś sprzęty rolnicze kupię, a to jedzenie jakieś. Mówię panu, Mecziar powinien wrócić i zrobić porządek. Tu to tylko Bóg o nas jeszcze pamięta. Jeśli pamięta...

– Jakie są wasze relacje ze Słowakami? Kogo jest więcej w Medżilabirciach?

– Ja tam nie wiem. Chyba tak pół na pół. Normalne są. Ale tu i Ukraińców też jest trochę. I Romów. Na nich to niech pan uważa. Ręce na kieszenie i oczy wkoło głowy.

– Ukraińcy też? Wiem, że w centrum miasta jest cerkiew. Grekokatolicka?

– Nie, prawosławna.

– Ukraińska?

– Nie no, skąd. No Kościoła prawosławnego Czechosłowacji należy.

– Słowacji?

– No tak, tak. Pomyliłem się. Pomieszane to wszystko. Zresztą ja to taki średnio wierzący jestem. Pieniędzy z tego nie ma – ot co.

Człowiek znikąd

Medzilaborce to jedno z centrów rusińskiej kultury na Słowacji. Do Polski rzut kamieniem – 12 km, więc trafiają tu też np. łemkowskie zespoły ludowe. Na plakatach zresztą widzę afisze zapraszające na festiwale i koncerty rusińskiej muzyki. Trafiają też Polacy. Wszystko za sprawą najsłynniejszego w świecie Łemka – Andy’ego Warhola. Króla nurtu sztuki nowoczesnej zwanego pop-artem.

Widok na rusińską wieś Habura (rusiń. Габура)
Widok na rusińską wieś Habura (rusiń. Габура)

Ulija i Andrij Warhoła – rodzice artysty  – urodzili się we wsi Mikowa (Mykowa) w pobliżu miasta. Jak wielu innych górali karpackich wyjechali za chlebem do USA, a ich sławny syn przybył na świat w 1928 r. w Pittsburghu. To jednak nie przeszkadzało, by w oddalonym o 17 km miasteczku powiatowym założyć muzeum poświęcone artyście z niektórymi pracami, tak jego, jak i jego braci. Z inicjatywą tak co do muzeum jak i miejsca wyszła amerykańska rodzina artysty. On sam używał już skróconej wersji naziwska – Warhol, które czytane z angielska kompletnie nie nasuwa na myśl niewielkich rusińskich wsi na stokach Karpat. Trudno zresztą odnaleźć echa jego pochodzenia w sitodrukach artysty. Może jedynie w najpóźniejszych pracach gdzie przemycał nieco religii. W USA regularnie chodził na msze do kościołów katolickich, acz spoczął na grekokatolickim cmentarzu w miasteczku Bethel Park koło rodzinnego Pittsburgha.

Wjazd do Mikowej zresztą opatrzony jest specjalną tablicą z podobizną artysty i informacją, że to rodzinna obec (po słowacku gmina) rodziców. Szkoda tylko, że on sam zwykł mawiać, że „pochodzi znikąd”.

Jesteście tu dumni ze sławnego artysty? – pytam młodą kobietę w chustce zajętą pracą w ogrodzie. Trudno mi jest określić jej wiek. Równie dobrze mogła urodzić się jeszcze w Czechosłowacji, jak też po rozpadzie federalnego państwa. Obowiązkowe pytanie, skąd jestem. Mówi ni to po słowacku, ni to po rusińsku.

– Ja myślę, że to bardziej takich turystów jak pan interesuje. Ja to tej tablicy na wjeździe nawet nie zauważam. No wiadomo, że tu jego rodzina żyła, ale jak to było sto lat temu, to kogo to teraz tak bardzo interesuje. Zresztą tu trafiają Amerykanie nawet, ale widzą, że nie ma nic specjalnie ciekawego, porobią zdjęcia wsi i wracają.

– A pani jest Rusinką czy Słowaczką?

– Tata Słowak, przyjezdny. A mama to Rusinka. Dlatego tak jak pana słyszę, to trochę rozumiem, a trochę nie do końca. Ja jednak język matki to nie za często słyszę. Najczęściej to po prostu jak ona się ze swoją mamą spotyka, usiadą sobie tu w ogrodzie, albo w kuchni i sobie tak bisidujut’ (rozmawiają). Ale ja to uczę się w Medzilaborcach, to tam wiadomo, że słowacki na zajęciach jest.

Zrekonstruowana cerkiewka Mikołaja Cudotwórcy z Habury
Zrekonstruowana cerkiewka Mikołaja Cudotwórcy z Habury

– A słyszała pani kiedyś, że po drugiej stronie granicy, też mieszkają Rusini, którzy  mówią tak jak pani mama?

– Poważnie? Nie, zupełnie nie. Nas to w szkole uczyli tylko o Rusi Zakarpackiej to wiem, że tam Rusini mieszkali. Na lekcjach historii Słowacji coś o tym słyszałam. No bo trochę Ukraińców to i tu w powiecie mieszka, więc może to tak pomieszało się. Ale to trudno mi powiedzieć, bo ja to raczej w nauki ścisłe idę. Może kiedyś pojadę do Polski, może na Ukrainę, to się sama przekonam co i jak.

Ruś Zakarpacka ze stolicą w Użhorodzie to utracony w 1939 roku jeszcze jeden z elementów rusińskiej układanki. Leży na południowy wchód od Bieszczad i sąsiaduje ze Słowacją i Węgrami. Jakby wspomnianych już granic i podziałów było mało, tak o Zakarpacie toczyli boje wszyscy. Węgrzy. którzy zajęli ją jako pierwsi tuż przed wybuchem II wojny światowej, Czesi i Słowacy, którzy łudzili się po klęsce państw Osi, że ją rychło odzyskają, Ukraińcy – że stworzą tam wraz z przygranicznymi terenami Polski i Ukrainą (tymczasowo) sowiecką niezależne państwo, Rosjanie – którzy w marszu do Berlina już nigdy Czechosłowacji tej prowincji nie oddali. No i na szarym końcu Rusini, których nikt nie uznawał i w sumie do dziś  nie wszyscy w Kijowie są przekonani o ich istnieniu.

Podczas referendum dotyczącego niepodległości Ukrainy 1 grudnia 1991, ponad 78% mieszkańców Zakarpacia głosowała za autonomią w obrębie Ukrainy. Ponieważ Kijów absolutnie nie zamierzał tego referendum uważać za ważne, po lekkich perturbacjach i sondowaniu sytuacji w kraju, w maju 1993 r. autonomiści utworzyli tymczasowy rząd z 50-osobowym parlamentem. Jego premierem został Iwan Turjanycia – profesor uniwersytecki i przewodniczący Związku Rusinów Podkarpackich. Po utworzeniu rządu zgłosił oficjalną deklarację przystąpienia do WNP (Wspólnoty Niepodległych Państw). Rząd został zdelegalizowany przez władze ukraińskie latem 1994.

Jedyne, czego łaskawie Rusini zakarpaccy się doczekali, to uznania ich za oficjalną mniejszość narodową na Ukrainie w 2008 r. Kijów dalej jednak generalnie podchodzi do całej tej idei jakiejkolwiek odrębności historycznej jako do nonsensu i niepotrzebnego szukania dziury w całym. I tak to dzisiaj ci najbardziej wytrwali starają się zachować język, co idzie opornie  przez państwową ukrainizację. Na lep, której łapie się też zrażona duchem sowieckim i trwającą wojną z Rosją młodzież. Niektórzy z najbardziej zażartych Rusinów uważają, że w obwodzie powinien obowiązywać czas środkowoeuropejski, albo w bojach internetowych dowodzą, że Ruś Zakarpacka nigdy nie była częścią Rusi Kijowskiej. Co zatem pozostało z marzeń Łemków, Rusinów słowackich, czy zakarpackich? Już chyba tylko konieczność dostosowania się do świata, w którym są granice zwyczajnie nie do przejścia.

Mateusz Styrczula

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў красавіку

    980 – у 1044 г. пачаў княжаньне ў Полацку Усяслаў Брачыслававіч, званы Чарадзеем. Яго славутая дзейнасьць была апісана ў паэме „Слова аб паходзе Ігаравым”. 920 – у 1104 г. адбыўся вялікі паход кааліцыі князёў Кіеўскай Русі, арганізаваны Уладзімірам Манамахам на …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (161) – 26.04.1863 г. у Славенску каля Валожына ў сям’і праваслаўнага сьвятара нар. Яўстафій Арлоўскі, краязнавец, гісторык, пэдагог. Закончыў Пецярбурскі гісторыка-філялягічны інстытут (1885) і выкладаў гісторыю ў Гродзенскай гімназіі; дасьледаваў гісторыю Гродна і даказаў тоеснасьць яго з летапісным Городенем. Памёр 15.12.1913 г.
  • (141) – 26.04.1883 г. памёр Напалеон Орда, мастак і кампазытар (нар. 11.02.1807 г. у Варацэвічах на Піншчыне). Вучыўся ў студыі П. Жэрара ў Парыжы і ў Віленскім унівэрсытэце, удзельнічаў у паўстаньні 1830-1831 гг. Потым на эміграцыі ў Парыжы, з 1856 г. – у Варацэвічах, Гродне, на Валыні. Пакінуў па сабе архітэктурныя замалёўкі вёсак, маёнткаў, замкаў, палацаў, гарадоў Беларусі.
  • (38) – 26.04.1986 г. катастрофа на Чарнобыльскай Атамнай Электрастанцыі. Большасьць радыяцыі апала на тэрыторыі Беларусі – дзякуючы загаду савецкіх уладаў, самалёты савецкай арміі асадзілі хмары з атамным праменяваньням над беларускімі землямі.
  • (38) – 26.04.1986 г. наступіла трагічная катастрофа на Чарнобыльскай Атамнай Электрастанцыі, якая забрудзіля значную частку Беларусі.
  • (28) – 26.04.1996 г. у Менску адбылася масавая акцыя „Чарнобыльскі Шлях”, брутальна разагнаная АМОНам.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis