Jašče 75-60 let tamu prostuju movu pačuć možno było ŭ mnohich paniamieckich chatach na „Prusach”(tak nazyvali ŭ nas „ziemie odzyskane”). Tudy pa vajnie vyjechało šmat našych ludziej. Usie jany pakul uščent apalačylisa, z saboju havaryli pa prostu. Tak śpieŭno zaciahali naprykład Pavlak z Kargulam u hienijalnym filmie pra toj čas „Sami swoi”. Hetu znakamituju kamedyju prydumaŭ scenaryst Andrej Mularčyk, jaki vykarystaŭ u joj praŭdzivuju historju svajho dziadźki rodam z „kresaŭ”, praŭda, nie z Biełarusi, a z ukraińskaha Padola. Tym nie mienš u filmie čujem słovy z prostaj movy i miahkim vymaŭleńniem, jak „chaliera”, kali ruhajecca Jaśko-Džon Pavlak.
U 1945 r. na „Prusy” (zachodnija) z majho Vostrava vyjechaŭ z radzinaju stryječny brat majho baćka, Michał Chmialeŭski. Jany žyli na druhi bok hulicy, a raniej u adnoj z našymi chacie „na dva kance”. Pierabralisa za hulicu, ale i tam było im ciesno ŭ małoj chałupincy pakrytaj sałamianaj strechaj. A mieli ŭsiaho čaćviartušku ziamli (4 ha).
Dziadźko Michał pierajšoŭ z frontam „ad Lenina da Berlina”. Pad Ščecinam zaniaŭ sabie charošuju niamieckuju haspadarku. Kali „ŭziaŭ” Berlin, viarnuŭso ŭ Vostravo pa maciaru, žonku i dvoje dziciej. I tak pačali jany žyć i haspadaryć u vioscy pad Kamieniem Pamorskim. My da ich nie jeździli, ale dziadźko Michał časam nas adviedyvaŭ. Minie tady jašče na śvieci nie było. Sioje-toje jak žyłoso im na „Prusach” ja viedaju tylko z raskazaŭ baćkoŭ. Dziadźko Michał raskazvaŭ, što Niemcy, pa jakich pieraniaŭ jon haspadarku, potym raz zahlanuli da jaho ŭ svoj kaliś dom z cegły, pakryty čyrvonaj dachoŭkaj. Jak uciakali pierad savieckim vojskam, čaho z saboju nie paśpieli ŭziać, dobra schavali. Dziadźko Michał raskazvaŭ, jak na hare ŭ domu zaŭvažyŭ śviežo zamuravany ščyt. Razkidaŭ ścienku i znajšoŭ mnoho paŭpichanaho ŭsiakaha dabra – talerki, adziežu, paściel… Druhim razam kala stadoły pryŭvažyŭ šnuročak, jaki vystavaŭ z ziamli. U hetym miescy dakapaŭso jon da „składu parcelany”.
Ale majim svajakam zavielmi na „Prusach” nie paščaściła. Chutka jany tam abiadnieli. Žonka Michała rano pamiarła. Jon ažaniŭso druhi raz. Było ŭ jaho razam bolš dziesiaci dziciej, jakija mieli ŭže całkam polskija imiony, jak Wanda i Jadzia, z jakimi babka Pałosia ŭ palovie 60-tych let viarnułasa ŭ Vostravo. Jadzia pakul nie pierabrałasa ŭ Biełastok, trochi mnoju apiekavałasa, kali baćkie išli ŭ pole. Jana pa prostu nie havaryła, tylko pa polsku.
Jak nastaŭ čas, kali i minie sa svaich abcuhoŭ uvolniła ŭrešcie viaskovaja haspadarka i na vakacjach zamiest haravać u śpiakocie pry žnivie moh jeździć adpayčyvać u letnija kurorty, vielmi chaciełaso advviedać mnie svajakoŭ na „Prusach”. Ale da Chmialeŭskich pad Kamień Pamorski ja tak i nie dajechaŭ. Ja pra ich ŭže ničoho navat nie viedaju.
Zatoje adviedaŭ ja druhich adnaviaskoŭcaŭ na bliežejšych „Prusach” – kala Gdańska. A było heto tak.
Na adnym z tryjalohaŭ u Łapičach z dakładam vystupiŭ małady tady doktar-navukoviec Artur Kazłoŭski. Jaho baćko rodam byŭ z Paŭnočnaha Vostrava. Ja skarystaŭ z zaprašeńnia Artura i na vakacjach na tydzień z žonkaju i dziećmi pajechaŭ na Kašuby, dzie ŭ lesie jaho baćkie mieli letni domik. Adnaho viečara jany da nas pryjechali, žyli ŭ bloku ŭ Kartuzach. Spatkacca sa mnoju vielmi chacieŭ starejšy Kazłoŭski. Na viačery z sientymientam uspaminaŭ jon backoŭščynu. Zakidaŭ trocho i pa prostu. Raspytvaŭ pra niekatorych žycialej z Vostrava, nazyvajučy ich pa viaskovamu, huličnamu („Hrybok”, „Vincuk”, Sašok”…).
A na hetych vakacjach zjeździli my z žonkaj da Gdyni, da Andrzeja Čyžeŭskaha. Nas zviazali ŭspaminy jaho baćka Gienia pra rodnaje Vostravo, jakija drukavalisa kaliś u Časopisie jak „Echa ostoi utraconej”. Ja hatoŭlu ich knižnaje vydannie. Dadam jašče suplement pra historju Vostrava i našu prostuju movu.
Z majho pryjezdu vielmi ŭciešyłasa maci Andrzeja (baćko ŭže pamior). Jana choć rodam ad Lvova, vielmi ciopła da dzisiaj adnosicca da baćkoŭščyny mužyka. Jaje cieści žyli ŭ Rachaviku, pamiž Vostravam i Krynkami. Jana nabližajecca da 90-ha roku žycia, ale vielmi dobro jašče trymajecca i ŭsio pomnić z minułaho. Razkazvała jak z mužykom, pakul žyŭ cieść, každaha leta pryjazdžali da Rachavika na žnivo. Brali z saboju i syna Andrzeja, jaki tady mieŭ usiaho paru let. Maci, kali my zhavarylisa pra ludziej z Vostrva ŭspaminała ich… pa prostu („Vierčyn mužyk? A toj ta byŭ skupy”).
Cikavo, da kaho jašče z astraŭlan prydziecca mnie pajechać na „Prusy”…
Słoŭnik prostaj movy
Kniha – czajka, ptak błotny
Hrebla – grobla, droga na wale ziemnym usypanym na mokradłach
Niama praśvietnaj hadziny – brak czasu, gdy ktoś mocno zajęty, ma multum pracy
Jurak Chmialeŭski