Wojna niesie poważne zagrożenie nie tylko dla życia ludzkiego, ale także dla zwierząt żyjących w lasach, które znalazły się w obszarze działań wojennych. Przykładów daleko szukać nie trzeba. Ot, choćby Puszcza Białowieska. Podczas I wojny światowej żubry zostały tak przetrzebione, że już na wiosnę 1919 roku nie został z nich ani jeden. Rozpoczęte przez Niemców dzieło dokończyli kłusownicy. Oczywiście, ucierpiały nie tylko żubry, ale także inna zwierzyna.
Gdy w 1914 roku wybuchła wojna światowa, stado żubrów w Puszczy Białowieskiej składało się jeszcze z 737 sztuk. Niemcy dotarli na ten teren trochę później. W Białowieży pojawili się 30 sierpnia 1915 roku, a wyszli z niej 28 grudnia 1918 roku. Żołnierze od pierwszego dnia pobytu strzelali do puszczańskiej zwierzyny. Dla nich była ona łupem wojennym. Żubry, pieczołowicie chronione oraz nawykłe do widoku ludzi, były łatwą zdobyczą. Strzelali nie tylko zwykli żołnierze, tej przyjemności nie odmawiali sobie także ich dowódcy. Duży wpływ na taki stan rzeczy miała też konieczność wyżywienia żołnierzy zwycięskiej armii.
W końcu jednak przyszło opamiętanie. Aby żubrów nie wybić doszczętnie, 25 września 1915 roku, czyli po upływie mniej więcej miesiąca od wkroczenia do lasów białowieskich, Niemcy wydali zarządzenie zakazujące strzelania do tych zwierząt. Był to na pewno ostatni dzwonek alarmowy, bowiem w styczniu 1916 roku żubrów w Puszczy naliczono zaledwie 178 sztuk. Natomiast w momencie opuszczania tego obszaru przez okupantów w Puszczy bytowało kilkanaście sztuk owych zwierząt.
Do grona wyższych dowódców armii niemieckiej w czasie I wojny światowej należał książę Bawarii Leopold, zwany też Leopoldem Bawarskim. W połowie kwietnia 1915 roku objął on dowództwo nad 9 Armią, a od sierpnia tegoż roku dowodził już Grupą Armii „Leopold”. Pod koniec sierpnia jego wojska zdobyły twierdzę Brześć Litewski. Rok później księciu Leopoldowi powierzono naczelne dowództwo frontu wschodniego. Przebywając na terenach wschodnich, książę Leopold nie mógł odmówić sobie organizowania polowań na grubszą zwierzynę. Polował m.in. w Czerwonym Dworze i w Puszczy Białowieskiej. W białowieskim mateczniku ustrzelił piękny okaz żubra. A stało się to już następnego dnia po wkroczeniu do Białowieży niemieckiej armii. Drugą sztukę zabił w styczniu 1916 roku. Polował także na jelenie.
Ciekawe, że według niektórych źródeł nikt inny, a właśnie feldmarszałek Leopold miał wydać zarządzenie o zakazie urządzania polowań na żubry w Puszczy Białowieskiej. Są też źródła, które mówią, że zarządzenie wyszło od cesarza Wilhelma II. Natomiast faktem pozostaje, że z Bawarii została sprowadzona do Puszczy Białowieskiej straż leśna, mająca za zadanie chronienie zwierzyny przed kłusownictwem. Niestety, trzeba ze smutkiem powiedzieć, że bawarscy strażnicy zdecydowanie temu nie podołali.
W Puszczy Białowieskiej polowali także inni dygnitarze niemieccy. Sam cesarz Wilhelm II ustrzelił jednego żubra. Stało się to 12 listopada 1915 roku w okolicy osady Czerlonka. Również w 1915 roku żubra odstrzelił hrabia Friedrich von Strachwitz. Rogi tego okazu zostały wystawione na Międzynarodowej Wystawie Łowieckiej w Berlinie w 1937 roku, gdzie otrzymały najwyższą ocenę i „Tarczę specjalną”. Nie odmówili sobie przyjemności urządzania łowów także feldmarszałek Paul von Hindenburg oraz stojący na czele wojskowego zarządu lasów Białowieży mjr dr Georg Escherich.
Straty w zwierzostanie puszczańskim, poczynione w okresie I wojny światowej, przez długie lata były odbudowywane przez puszczańską służbę łowiecką oraz leśników. Wiele też trudu kosztowało odrodzenie żubra, który jako gatunek stał już na granicy wyginięcia. Ale się udało, prowadzona od 1929 roku jego restytucja zakończyła się sukcesem.
Piotr Bajko