Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (1)

    U viosaczcy Trejgli niedaloka Krynak za sanacji żyli bahatyja haspadare Jurczeni, jakija mieli 23 ha ziamli. „Bahatyroŭ” u czerwcu 1941 r. enkavudzisty vyvieźli na Sibir (viarnulisa ŭ 1946 r.). Z hetaj pryczyny pośle pajszła ŭ vioscy i vakolicy nizhoda. Syn „kułakoŭ” Edzik za sanacji byŭ…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    11. Jabłyka i pomarančy

    Knižki i filmy podôbny do jabłyk i pomarančuv. Odny i druhi naležat do ovocuv, ale smakujut preč po-raznomu. (Steven King) To było tohdy, jak ja brontavsie hołodny po Krystijaniji, siêtum divovidnum miêsti, kotoroho čołoviêk ne pokine, poka vono ne nakłade na joho svojoji pôznaki… Siêty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Tożsamość, czyli wyższa matematyka

Facebook.com

Zbierając informacje do kroniki wydarzeń natrafiłem na wiadomości, że coraz mniej dzieci chce uczyć się białoruskiego, w podstawówkach nie powstają nowe klasy z tym językiem, coraz mniej młodzieży wybiera licea w Bielsku i Hajnówce z dodatkowym językiem białoruskim, a filologia białoruska na Uniwersytecie w Białymstoku została zlikwidowana i nie ma w ogóle chętnych do studiowania takiego kierunku. Czy to znaczy, że już zniknęli na Podlasiu Białorusini? Że właśnie ostatni Mohikanie odchodzą?

Zapatrzeni (ze strachem w oczach) w statystyki, a więc w liczby, zapominamy, że one same w sobie nic nie znaczą i dopiero wypełniając te liczby konkretną treścią zaczynamy je rozumieć. Logika myślenia oparta na liczbach bywa bowiem przewrotna. I prowadzi do zaskakujących wniosków. Białostocki uniwersytet zamyka filologię białoruską, bo nie ma chętnych do studiowania. Proste i logiczne – ktoś powie. Niekoniecznie jednak. A może jest tak: Nie ma chętnych do studiowania białoruskiego, bo uniwersytet zamyka filologię? Tak postawione pytanie jest co najmniej równoprawne z tym „niby-logicznym” pierwszym. Tylko ma w sobie więcej treści i zmusza do zastanowienia się nie tylko nad liczbami. I pojawia się pytanie o rolę uczelni wyższej w życiu społecznym, nie tylko tym związanym z istniejącym i narzucającym się stanem rzeczy, a o jej zadania kreujące i inspirujące społeczne trendy, w tym i te kulturowe. Przecież to w końcu Alma Mater (matka karmicielka), karmiąca strawą duchową, intelektualną („Nie samym chlebem…”, jak to Ktoś mądrze i pięknie powiedział). A tu czytam gdzieś wypowiedź, że uniwersytet odpowiada na zapotrzebowanie społeczne i cywilizacyjne, z czego wynika, że tak w zasadzie to potrzebni nam są jedynie… informatycy.

Profesor Oleg Łatyszonek, białoruski historyk z UwB, w dyskusji o tożsamości Białorusinów Podlasia, która odbyła się w kwietniu tego roku, powiedział wprost, że nie wie na czym młodzi Białorusini mają swoją tożsamość budować, bo po prostu nie ma ich teraz na uniwersytecie. – Nawet nie ma komu służyć wzorem i przykładem – dodał nieco prześmiewczo.

To oczywiście taki śmiech przez łzy, cieszyć się nie ma z czego. Szczególnie cieszyć się nie mają z czego… Polacy. Oto bowiem jeden z podstawowych atutów Podlasia, czyli odmieniana przez wszystkie przypadki wielokulturowość i różnorodność, z pięknej przekładanej apetycznie rolady zamienia się w paćkowatą mielonkę – że użyję kulinarnej nomenklatury. Smacznego!

Podczas tej samej dyskusji kontrowersyjny jak zwykle Leon Tarasewicz wprost powiedział, że bez Białorusinów Białystok i całe Podlasie czeka kulturalna degradacja. Polska jest dość dużym krajem bowiem i niewątpliwie ma daleko prężniejsze intelektualne ośrodki niż nasz wciąż wschodzący Białystok i jego dookolne posiadłości. Tak, tak, zabraknie Białorusinów, wykruszą się Tatarzy, na tle globalnych zjawisk (wojna w Ukrainie) wyblakną podlascy Ukraińcy (bez urazy, bracia!) i zostanie na Podlasiu polskość – no jednak zaściankowa trochę „na tle”.

Patrzę dziś na dorobek naukowy i kulturalny podlaskich Białorusinów i widzę jak jest naprawdę wartościowy. Jest z czego czerpać, na czym się oprzeć. I co? Wychodzi, że chyba powinni z niego korzystać tylko sami Białorusini (w fazie zanikania, jak wiemy). Ewentualnie jakieś tam uniwersytety – a to może Warszawski, Jagielloński, może Adama Mickiewicza (naszego, z Liwy, czyli Białorusi, jak wiadomo) w Poznaniu albo w Gdańsku… Ale nie w Białymstoku. Po co naszemu uniwersytetowi białoruskość, jak sami Białorusini (których już właściwie nie ma) jej nie chcą? To sami podlascy Białorusini są winni temu, że nie mają ani instytutu, ani wydziału, ani katedry, no nic po prostu. Bo faktycznie, gdy odwiedziłem stronę internetową UwB, to nic tam białoruskiego nie znalazłem. Zadałem sobie nawet trud i przestudiowałem „Strategię UwB na lata 2022-2030” (35 stron w pdf) i też nic.

Pisząc to wszystko zapewne nie mam racji (w tischnerowskim rozumieniu prawdy). Nie ma co kogokolwiek obwiniać za złą kondycję białoruskiej mniejszości i jej polonizację. Sami jesteśmy sobie winni. Sam jestem sobie winien, że polazłem na spotkania BAS-u pod koniec lat 80. ubiegłego wieku, sam winien temu, że wstąpiłem do Białoruskiego Zrzeszenia Studentów od pierwszego dnia moich studiów, że organizowałem z kolegami rajd „Baćkauszczyna”, koncerty i „Atrasiny” w warszawskich akademikach, próbowałem z innymi reaktywować na chwilę pismo „Sustreczy”, że organizowałem Basowiszcza, że wybrano mnie na przewodniczącego BAS-u, że w końcu zacząłem pisać do „Czasopisu” i gdzieś tam jeszcze, że moje dzieci uczyły się języka białoruskiego w szkole, śpiewały piosenki białoruskie, recytowały wiersze… I co z tego? – ktoś zapyta cynicznie. Co odpowiem? Coś tam na pewno. Bo to nie jest pytanie pesymistyczne i obezwładniające. Wręcz przeciwnie. Tego wszystkiego, co dała mi białoruskość i jej przeżywanie nikt mi już nie odbierze. I szczerze mówiąc, to średnio mnie obchodzą uniwersyteckie majstrowania na liczbach i tzw. rzeczywistości. Sam pracuję w szkole i wiem z doświadczeń, które przez lata zdobywałem w szkołach całej naszej europejskiej wspólnoty, że jak ludzie nie odpowiadają na edukacyjną ofertę, to wcale nie znaczy, że tych ludzi nie ma, a najczęściej rzeczona oferta nie bardzo jest trafiona, jak to mówią prymitywnie: „nie przyciąga”.

Gdy zaczynałem swoją przygodę z pisaniem, miałem wątpliwości, czy po polsku można pisać o białoruskich sprawach. Dziś oczywiście takich wątpliwości nie mam. Język to przede wszystkim narzędzie komunikacji, a dopiera za nią idzie jego emocjonalna wartość. Obecna sytuacja w Ukrainie i w Białorusi pokazuje, że bycie Ukraińcem i Białorusinem oznacza przynależność do wspólnoty losu, a nie do językowego monotypu. Ukraińcy z Ukrainy mówią po ukraińsku i po rosyjsku, Białorusini z Białorusi mówią po białorusku i po rosyjsku. Białorusini z Polski mówią po białorusku, „podlasku” i… po polsku. Język jest częścią naszej tożsamości. Nie jedyną. I dobrze, że tak jest.

Zapomniałem o Irlandczykach, sorry!

Jerzy Sulżyk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў ліпені-жніўні

    710 – перамога дружын Давыда Гарадзенскага у 1314 г. над войскамі крыжакоў пад Наваградкам. 625 – 12 жніўня 1399 г. паражэньне войск Вялікага Княства Літоўскага на чале з князем Вітаўтам у бітве супраць войскаў Залатой Арды на рацэ Ворскла. 510 …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (597) – у 1427 г. Вялікае Княства Літоўскае падпарадкавала сабе Вярхоўскія княствы (у вярхоўях ракі Ака).
  • (114) – 27.07.1910 г. у Войнаве Наваградзкага пав. памёр Уладыслаў Дыбоўскі (нарадзіўся 18.04.1838 г. у Адамарыне Вілейскага пав.), заолаг, батанік, палеантолаг, мінералог і фальклярыст. Закончыў Дэрпцкі унівэрсытэт, у якім працаваў з 1871 г., у 1878 г. пераехаў у Наваградчыну, дасьледаваў флёру і фаўну Наваградчыны, збіраў беларускі фальклёр.
  • (34) – 27.07.1990 г. Вярхоўны Савет БССР прыняў Дэклярацыю Аб Дзяржаўным Сувэрэнітэце БССР. Дзяржаўнае сьвята Рэспублікі Беларусь да часу прыходу да ўлады А. Лукашэнкі.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis