Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Wśród podzielonych Słowian cz.1

Kladionice

Widok na Sarajewo z ulicy Komatin
Widok na Sarajewo z ulicy Komatin

Kladionica to wyraz pojemny i trudno znaleźć jego polski odpowiednik. Kiedyś było to słowo z języka znanego w świecie jako serbsko-chorwacki, ale gdy w skutek wojny w byłej Jugosławii rozbito go wedle politycznego klucza ,jest zarówno słowem serbskim, chorwackim, bośniackim jak i czarnogórskim. Oznacza miejsce przyjmowania zakładów sportowych. Oczywiście zakłady bukmacherskie to rzecz obecna od początków kapitalizmu również w Polsce. Można obstawić wynik meczu Ligi Mistrzów, rezultat rozgrywek lokalnych klubów, albo inwestować pieniądze w jakieś niszowe sporty. Nigdzie w Europie nie mają one jednak tego statusu co na Bałkanach. Spacerując sarajewskimi ulicami odnosi się wrażenie, że jest ich tyle co piekarni, a na pewno więcej niż oddziałów banków. W centrum miasta można nomen omen zagrać w grę i przekonać się samemu, że spacerując w normalnym tempie znajdziemy nową kladionicę w ciągu każdych pięciu minut marszu. Pojemność tego pojęcia odnosi się do roli, jaką spełnia ono wśród wszystkich narodowości Federacji Bośni i Hercegowiny: Bośniaków, Serbów jak i Chorwatów. Tu wyznanie i przynależność etniczna nie grają żadnej roli. Może jedynie wiek, bo kladionice zapełniają przeważnie młodzi, bezrobotni, albo pracujący dorywczo mężczyźni. Choć są i koneserzy ze sporymi pieniędzmi. W takim centrum zakładów można wygodnie usiąść, zamówić kawę, zapalić papierosa, nierzadko coś zjeść, spotkać przyjaciół, obejrzeć razem mecz, albo po prostu poplotkować. Kladionica spełnia zatem rolę pokrewną domowi kultury.

W kladionicy „Premier” zagaduję wypełniającego kupon Emira, może 20-letniego Boszniaka o jasnych włosach i pociągłej twarzy. Z pomocą długopisu liczy, jak tysiące jemu podobnych, na łatwe pieniądze. Warto dodać, że jest koło południa, a ludzi wewnątrz i na zewnątrz może kilkunastu. Pytam go, dlaczego Sarajewo jest takimi miejscami aż przeładowane.

– Z biedy – odpowiada. – Żyjemy w niefunkcjonalnym państwie, z niefunkcjonalną ekonomią, niefunkcjonalnym społeczeństwie. O stałą pracę ciężko. Chyba, że ma się jakieś partyjno-rodzinne powiązania. To wtedy można trafić na jakąś ciepłą posadę we władzach kantonu Sarajewo, albo nawet Federacji. A ja takich nie mam. Nikt dokładnie nie wie, jaka jest stopa bezrobocia w Bośni. Politycy kradną na potęgę, zajęci swoimi machlojkami, a młodzież jeśli już nie jest w Niemczech, albo Austrii, to szansy na pieniądze szuka tutaj.

– Nie łatwiej jest te pieniądze zaoszczędzić? – pytam. –Zainwestować. Założyć lokatę? Czy ty coś z tego wyciągasz?

– Gram już ponad dwa lata. Jak mam dobry tydzień to wyciągam 30-40 euro. No czasem mniej oczywiście. Wiem dość dobrze jakie kluby są mocne, a jakie przeważnie przegrywają. Zależy od konfiguracji i śledzenia rozgrywek. Ja jestem tutaj codziennie, bo też codziennie w jakimś miejscu na świecie odbywają się mecze piłki nożnej. Od angielskiej Premier League, przez włoską Serie A, nawet po waszą, polską Ekstraklasę. Wiem np. że mocna jest Legia Warszawa i Lech Poznań. Zaskoczony, co? Sam studiuję, to mam dość czasu wolnego.

Jeden z niezliczonych punktów bukmacherskich w Sarajewie
Jeden z niezliczonych punktów bukmacherskich w Sarajewie

– Przyznaję, nieźle. A co robią twoi rodzice?

– Matka jest bibliotekarką. Kiedyś pracowała w starej bibliotece, dawnym ratuszu w centrum miasta, ale po tym jak w latach 90. rozpieprzyli ją Serbowie przeniosła się do budynku kampusu uniwersyteckiego. Podobno to tymczasowo, bo mają w końcu zakończyć renowację, ale ja w to średnio wierzę. SDA Izetbegovića kradnie tak samo jak wszyscy inni. Prędzej postawią sobie nową wille niż zrobią coś dla miasta.

– A twój ojciec?

– Na rencie kombatanckiej. Stracił nogę tuż przed końcem wojny. Walczył w słynnych Zielonych Beretach. Nie dopadli go na froncie jak nasi nie dopuścili Serbów do miasta, ale za to potem wszedł na minę na jednym z licznych wzgórz, jakimi otoczone jest Sarajewo. Ironia losu. Przeżył wojnę bez uszczerbku, ale ta i tak go dosięgła na końcu. Niedawno był protest weteranów. I choć ma daleko do centrum to przyszedł o kulach. Nie o taki kraj się bił i nie spodziewał się, że zamiast zatroszczyć się o bohaterów Bośni władze każą takim jak on  żyć jak pół-żebracy. Z bieda-renty starczającej na podstawowe potrzeby i spędzając starość w nieremontowanym od lat mieszkaniu.

Sarajewo to miasto kontrastów. Jego architektura to mieszanka spuścizny tureckiej, austro-węgierskiej i komunistycznej. Meczety, kramy i kawiarnie na starówce przypominają Istambuł w miniaturce, ale czym dalej od rzeki Milijacki, tym więcej wysokich kamienic z secesyjnymi ozdobami czy pięknych ambasad. Dzielnice na wschodnich obrzeżach miasta to głównie obskurne socjalistyczne blokowiska. Jest jeszcze nowoczesny budynek parlamentu i inne rozwiązania typu szkło plus beton, ale któreż miasto ich nie ma?

W jego centrum niemal obok siebie znajdują się cerkiew, meczet, synagoga i kościół katolicki. Przed rozpadem Jugosławii Sarajewo było bowiem wieloetniczne. Pełne osób skłonnych deklarować się jako ateisci – Jugosławianie, względnie prawosławni – Serbowie, katolicy – Chorwaci albo Muzułmanie przez duże M. Było to równoznaczne z narodowością, a dopiero podczas wojny z lat 1992-1995 wyznający islam zaczęli częściej określać się jako Boszniacy. Dziś stolica kraju jest zamieszkana niemal wyłącznie przez tych ostatnich. Gdzieś zniknęło dawne hasło o „braterstwie i jedności” z czasów Tity, a w jego miejsce pojawiły się obraźliwe określenia, jakimi w chwilach wzburzenia obrzucają siebie zwaśnione narody. „Balije” to słowo wzięte z osmańskiego tureckiego, oznaczające rzecz zużytą i wytartą. Tak pogardliwie nazywa się Boszniaków. Serbowie to „Czetnicy” – członkowie nacjonalistycznego i monarchistycznego ruchu z czasów II Wojny Światowej. Jeśli zaś chodzi o obelżywe określenie Chorwata to będzie to nazwanie go „Ustaszem”. Dawnym kolaborantem Hitlera, który przy pomocy III Rzeszy służył marionetkowemu Niezależnemu Państwu Chorwackiemu Ante Pavelicia.

Widok na Sarajewo z tzw. Spiczastej Skały
Widok na Sarajewo z tzw. Spiczastej Skały

W formalnym dyskursie figurują zatem nazwy oficjalne, a wśród nacjonalistów, których wciąż niemało, określenia nacechowane pejoratywnie. W tym wszystkim tragikomiczny jest fakt, że ksenofobi po trzech stronach barykady traktują wyżej wymienione określenia jako powód do dumy, jeśli używają ich sami w odniesieniu do siebie, ale potraktują jako atak, gdy użyje go ktoś inny.

Z perspektywy cmentarza

W Sarajewie najpiękniejsze panoramy miasta zobaczymy z mezarów. Muzułmańskie nekropolie znajdują się przeważnie na wzgórzach. Podchodząc do tego metafizycznie, ma to sens – bo bliżej Boga niż w dolinie. Racjonalna argumentacja każe jednak myśleć, że to po prostu pokłosie gęstej zabudowy wzdłuż rzeki, która jest najniżej położoną częścią stolicy Bośni. Wśród śnieżnobiałych strzelistych nagrobków nie dominuje jeden konkretny styl. Jedne są zwieńczone formą przypominającą bulwę minaretu, inne wyglądają jak turecki fez, a jeszcze inne kończy trójkąt bądź czworobok. Na najstarszych wszystko wypisane jest literami arabskimi, na młodszych alfabetem łacińskim, acz z wyznaniem wiary po arabsku. Niektóre z mezarów to wyłącznie nekropolie ofiar krwawej wojny z lat 1992-1995. Na cmentarzu szahidów (męczenników za wiarę) Kovači spotykałem Elmedina. Mężczyznę koło trzydziestki, o długiej ryżej brodzie i w czarnych okularach. Odwiedzał grób brata Adema. Rok śmierci 1993.

– Czetnicy to ludzie bez honoru – mówi. –  Przez prawie cztery lata trwało oblężenie miasta. Strzelali do cywili jak do kaczek. Walili do nas z gór z moździerzy. To było okropne, a najgorsze, że nic nie można było zrobić. Wyobraź sobie: jesteś tutaj, słyszysz wystrzał i nie wiesz gdzie tym razem trafi. W przy takiej gęstości zaludnienia gdzieś trafić musiał. 400 000 ludzi w potrzasku. Prawie 100% pewności, że ktoś albo zginie, albo zostanie ranny! To jest wojna? To była rzeź. W jednym z takich ostrzałów poległ mój starszy brat – żołnierz Armii Bośni i Hercegowiny. Na tym polegało nasze nieszczęście, że miasto jest w dolinie a oni przejęli wzgórza, które zamieszkiwali jeszcze za Tity. Żaden wielki manewr taktyczny ani bohaterstwo. Po prostu już na wstępie wojny dostali w prezencie wszystko – uzbrojenie byłej Jugosławii, pozycje nad miastem i wsparcie z Belgradu.

– Ale ta dawna frontowa granica właściwie istnieje nadal.

– I dlatego ja dalej jestem wzburzony, mimo że od śmierci brata minęło już ponad dwadzieścia lat. Ten zbrodniczy twór, dawni separatyścii, czyli tzw. Republika Serbska, istnieje sobie w najlepsze. Tylko, że teraz formalnie w ramach Bośni. Nie strzelają już z gór, bo jest ONZ, Unia, NATO i świat już osądził ich postępki w Hadze. Ale jakby mogli, to dalej by nas wyrzynali. Jestem tego pewien. Najlepiej świadczy o tym na kogo głosują. Kto jest ich przywódcą. Milorad Dodik, który w co drugim wystąpieniu opowiada jak to nienawidzi Bośni i Hercegowiny, co trzecim że czym mniej meczetów tym piękniejsze miasto, a co czwartym jak to trzeba się oddzielić od Sarajewa raz na zawsze.

– Jak daleko z cmentarza jest do tej granicy?

– No przecież to jest na wyciągnięcie ręki dosłownie. Jakbyś przeszedł przez most, potem cały czas prosto, ostatnia ulica w Federacji to Bostarići i już. W linii prostej to może 3 km do tego raka na ciele.

– Czy trochę nie przesadzasz? Tam też żyją ludzie, którzy kogoś stracili. Wielu jest pokojowo nastawionych…

Brodacz przerwał mi dość gwałtowanie jednocześnie zdejmując okulary.

– Nie, nie przesadzam. Jak Niemcy przegrali wojnę to co się stało? Czy ktoś pozwolił na trwanie III Rzeszy jak gdyby nigdy nic? Tyle tylko, że podpiszą porozumienie jak my w Dayton w 1995, oni obiecają, że już będą grzeczni i mamy udawać, że nic się wydarzyło? No bo wybacz, ale tak to teraz wygląda. Dalej świętują dzień tej swojej para-republiki, dalej wzbraniają się jak tylko mogą, żeby wywieszać flagi państwowe, a gdzie tylko można to wtykają swoją – serbską. Latają do Belgradu knuć przeciwko nam jak dawniej. Ja nie mówię, że ludzie to rak, ale że tu trzeba zrobić tak jak z Niemcami. Zaorać, zlikwidować Republikę Serbską zupełnie i zrobić unitarną Bośnię. Bo to co teraz to jest komedia. Pięćdziesiąt różnych szczebli władzy, wybory co pół roku. Nie wiadomo kto za co odpowiada nawet. Czy Kanton, czy Federacja, czy Prezydium, czy Wysoki Przedstawiciel z ramienia ONZ.

Jeden z licznych sarajewskich meczetów
Jeden z licznych sarajewskich meczetów

– No tak, ale teraz mówisz już ogólnie o bolączkach całego państwa.

– Kocham Bośnię i moich braci, ale my nigdy nie pójdziemy naprzód jak nie będzie tu jasnego podziału kto za co odpowiada. I jest jeszcze coś, co boli mnie czasem nawet bardziej niż ta śmieszna wewnętrzna granica z Serbami. To fakt jak wielu młodych Boszniaków nie przyjmuje Allaha i Mahometa Jego Proroka. Jak pragną się odgrodzić od świata islamu. Piją alkohol, jedzą wieprzowinę, w meczecie to nie pojawiają się prawie wcale. Nie mówię, że wszyscy, ale zbyt wielu. A bycie muzułmaninem tylko z nazwy to oblega dla Boga. Albo kobiety. Widzisz ile z nich chodzi nawet bez prostej chustki na głowie? Nawet to dla nich za dużo.

Wychodząc z terenu cmentarza rzuciłem okiem na grób Aliji Izetbegovića – pierwszego prezydenta Bośni i Hercegowiny, jaki został pochowany na cmentarzu Kovači w 2003 roku. Wyróżnia go znajdująca się nad nim mozaikowa, metalowa kopuła wsparta na białych cokołach. Dziś jego syn Bakir jest członkiem trójosobowego prezydium, jakie na mocy układu z Dayton z 1995 roku zastąpiło jednoosobowy urząd prezydenta, a zarazem najważniejszą postacią bośniackiej polityki. Zapytałem Elmedina co myśli o byłym prezydencie.

– Czy chcemy, czy nie chcemy zarówno on jak i jego syn, jak i SDA (Partia Akcji Demokratycznej) to byli jedyni ludzie, jakim zależało na ochronie nas muzułmanów. Ja mam mu za złe, że podpisał porozumienie z Serbami, ale to był szantaż Ameryki. Wierzę, że gdyby nie to, mogliśmy w 1995 przejść do ofensywy i przegnać Serbów za rzekę Drinę. A tak to siedzą nam tutaj dosłownie nad głową i Bóg raczy wiedzieć co im przyjdzie na myśl pewnego dnia. Także dziękuję mu za całe jego życie… no i naszym braciom Turkom.

– A właśnie. Na starym mieście widziałem tureckie flagi.

– Gdyby nie Turcy, to nie trafiłby do nas islam. Imperium Osmańskie przyniosło nam kulturę, naukę, edukację, a przede wszystkim przyniosło nam Koran. Ta moja broda to też nie jest przypadek – mówiąc to pogłaskał się chcąc zwrócić uwagę sam nie wiem na co. Czy na fakt jak prawowitym jest muzułmaninem, czy jak wielkimi grzesznikami są ci idealnie ogoleni.

 

Generał

Gdy po krwawej wojnie domowej decydowano o tym jak pogodzić zwaśnione narody, zdecydowano, że ustrój państwa o niezmiennej nazwie Bośnia i Hercegowina będzie wewnętrznie bardzo skomplikowany. Kraj został podzielony na dwie autonomiczne części – Federację Bośni i Hercegowiny (51% kraju), zamieszkiwaną głównie przez Boszniaków i Chorwatów oraz Republikę Serbską (49%). Jest jeszcze obwód Brčko – kondominium między oboma tworami. Krajem rządzą rotujący się trzej prezydenci, funkcjonują parlamenty regionalne jak i dla całego kraju. Federacja Bośni i Hercegowiny dzieli się na kantony, a nad wszystkim czuwa jeszcze Wysoki Komisarz ds. BiH z ramienia ONZ. Do tego dochodzą wybory na burmistrzów miast czy szefów okręgów – tak w Federacji jak i Republice Serbskiej, która posiada ponad to swojego lidera Milorada Dodika.

Dokończenie nastąpi

Mateusz Styrczula

Fot. Autor

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў траўні

    770 – у 1254 г. быў падпісаны мірны дагавор паміж вялікім князем Міндоўгам і галіцка-валынскім князем Данілам Раманавічам. 740 – разгром у 1284 г. войскамі літоўскага князя Рынгальда мангола-татарскіх войск каля вёскі Магільна. 530 – у 1494 г. у Гародні …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (773) – у 1251 г. на землі старабеларускай дзяржавы Вялікага Княства Літоўскага напалі дружыны Галіцка-Валынскага Княства (якое тады знаходзілася ў падданстве ў ханаў Залатой Арды). Барацьба працягвалася некалькі гадоў ды закончылася паражэньнем агрэсараў.
  • (647) – у траўні 1377 г. памёр вялікі князь Аляксандар Альгерд (нар. каля 1296 г.), у манастве прыняў імя Аляксей.
  • (578) – у 1446 г. быў складзены Беларуска-літоўскі летапіс – першы агульны летапісны збор старабеларускай дзяржавы, які дайшоў да нашых дзён.
  • (409) – выданьне ў 1615 г. сацыянальна-палітычнага трактату беларускага гуманісты ды мысьліцеля Міхалона Літвіна „Аб норавах татараў, літоўцаў й масквіцян”.
  • (370) – расійскія войскі ў колькасьці 80-ці тысяч чалавек  на чале з царом Аляксеем Міхайлавічам у траўні 1654 г. пачалі знішчальны наезд на землі Вялікага Княства Літоўскага. Частка расійскіх войск дайшла да тэрыторыі Беласточчыны. Паводле

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis