Władimir Michajłowicz Gundiajew w końcu przemówił. I tak dowiedzieliśmy się, że zabijanie ludzi, w tym dzieci, można usprawiedliwić koniecznością walki metafizycznej. Okazuje się bowiem, że rosyjskie systemy rakietowe Grad, Kalibr, Iskander czy S-400 mogą być znacznie bliżej Boga niż modlitwa. Metafizyczne ładunki wybuchowe przecinają niebo na różnych pułapach, a my, patrząc w niebieściutki, czysty firmament, wznosząc tam swój wzrok, powinniśmy dostrzegać ich wielką moc. A gdybyśmy przypadkiem zapomnieli o tych metafizycznych ładunkach, to spadając na szpital, dom czy plac miejski, przypomną nam o swojej sile. Władimir Michajłowicz Gundiajew wyraźnie poczuł tę moc, przemawiając w cerkwi Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Mówiąc o metafizyce nie odczuwał zapewne skutków poparzeń, bólu poranionych ciał, niewysłowionego cierpienia tych wszystkich, którzy realnie, wprost i bezpośrednio przeżywali stratę najbliższych – dzieci, braci i sióstr, mężów i żon, rodziców… Usta pełne metafizyki w takich okolicznościach to obelga rzucona w świat. Czy Bóg to słyszy? Zostawmy Boga w spokoju i zajmijmy się sobą. Bóg swoje zadanie już wykonał. I widział, że wszystko, co zrobił, było dobre. Nie ma metafizycznej walki i metafizycznego cierpienia. Jest dziś walka fizyczna i ból fizyczny. I każdy człowiek widzi, że to jest złe. Tyle, że dla niektórych świat kończy się chyba na progu świątyni. Złote kremlowskie kopuły zaczynają pokrywać się rdzą.
Jerzy Sulżyk