Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Gala bez laureata

Przyszły takie czasy, że aby spotkać się ze znajomym, trzeba nieraz udać się w daleką podróż. Oto w połowie lutego mój kolega z Walił w gminie Gródek, znany artysta malarz Leon Tarasewicz, zaprosił mnie na… Zamek Królewski w Warszawie na uroczysto wrczenia mu kolejnej prestiowej nagrody.

Nagroda im. Aleksandra Gieysztora dla Leona Tarasewicza
Za przyznanie nagrody im. Aleksandra Gieysztora nieobecny laureat dziękował z ekranu

Dawniej z Leonem spotykaliśmy się bardzo często. W latach dziewięćdziesiątych wspólnie wydawaliśmy Wiadomości Gródeckie, wspierał on także artystycznie Czasopis, dostrzegając w nim awangardę naszego pokolenia. Wówczas jeździliśmy też niemalże co miesiąc do Sokrata Janowicza w Krynkach, by w sławetnej Villi Sokrates prowadzić długie, mądre, nocne rozmowy, które zaowocowały powołaniem stowarzyszenia, a potem fundacji ze słynnymi trialogami… Ale jakoś tak od pięciu lat, po śmierci pisarza, nasze drogi nieco się rozeszły. Oprócz Czasopisu pochłonęła mnie praca w samorządzie, najpierw jako dyrektora domu kultury w Gródku, a następnie zastępcy burmistrza w Michałowie. Leon zaś rzucił się w wir zajęć profesora Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie i jednocześnie coraz to nowych pomysłów, wystaw i realizacji artystycznych w kraju i za granicą. Ostatnio systematycznie spotykamy się jedynie u schyłku lata na organizowanych w Krynkach trialogach z udziałem znanych osobistości ze świata kultury, literatury i sztuki.

Nie mogłem zatem w lutym nie skorzystać z okazji, by towarzyszyć Leonowi w zaszczytnej uroczystości, w dodatku w tak prestiżowym miejscu – dawnej siedzibie polskich królów… Pojechaliśmy z żoną, droga do Warszawy poza kilkudziesięciokilometrowym odcinkiem była już przebudowana. Oddano wreszcie do użytku obwodnicę Marek, co odkorkowało trasę i znacznie skróciło czas podróży. Jeszcze trochę, a Białystok ze stolicą na całej długości połączony będzie komfortową dwujezdniową drogą ekspresową. Wtedy podróż potrwa nawet poniżej dwóch godzin. Nam zajęła (do Starówki) jeszcze prawie trzy.

Jakież jednak było nasze zdziwienie, kiedy na wypełnionej po brzegi ogromnej sali zamkowej nie zastaliśmy głównego bohatera ceremonii. Traf chciał, że laureata zmogła angina do tego stopnia, że nie mógł ruszyć się z Walił i uroczystość musiała odbyć się bez niego (na zmianę terminu było już za późno).

Podczas ceremonii o wielkim nieobecnym wypowiadano same piękne i wzniosłe słowa, wygłaszano laudacje na cześć artysty, pochwały, wyrazy uznania i podziękowania za jego wkład w budowanie zgody i pomostów na polsko-białoruskim pograniczu. Szczególnie na wielokulturowej ziemi rodzinnej, w tym najbardziej za organizowane w ostatnich latach pod jego kierownictwem kryńskie trialogi. Ponieważ wcześniej miałem w tym swój niemały udział, też poczułem się ważnym gościem. Wszak na gali zebrało się blisko trzysta osób, wśród nich znane twarze ze świata kultury, polityki, mediów. No i bankowości, ponieważ przyznana Tarasewiczowi Nagroda im. Aleksandra Gieysztora to konkretna i to niemała kwota, bo 50 tys. zł.

Jak zwykle na tego typu imprezach istotna bywa zwłaszcza część nieoficjalna. Tak było i w tym przypadku. Na kolacji w dolnej części zamku, gdzie kiedyś zajeżdżały na noc konne powozy orszaków, miałem okazję spotkać znajomych i przyjaciół Villi Sokrates, kolegów Leona i swoich. Wyłapywałem ich w tłumie towarzystwa Fundacji Kronenberga, działającej przy banku Citi Handlowy, która Nagrodę im. Aleksandra Gieysztora przyznała już po raz dwudziesty.

Z trudem znaleźliśmy z żoną wolne miejsce przy stoliczku. Czerwone wino popijał przy nim akurat starszy jegomość, który wydał mi się znajomy. Kurtuazyjnie zapytał nas, w jakim charakterze uczestniczymy w imprezie. Był to Marcin Święcicki, niegdyś prezydent Warszawy, od kilku kadencji poseł Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że o laureacie wiedział niewiele, tak jak pewnie większość uczestników gali, choć w wygłoszonych laudacjach o Leonie powiedziano prawie wszystko. Najwięcej o jego zasługach jako polskiego Białorusina. Niezwykle charakterystycznym akcentem był też minikoncert poleskich piosenek z Podlasia w wykonaniu duetu Południce.

Poseł wielce się nami zainteresował. Przewrotnie zapytałem go o wielokulturowość, jaką szafuje się nie tylko na Podlasiu, szczyci się nim Rzeczpospolita, mimo że stanowiące o tym bogactwie mniejszości w polskim państwie wszak stopniowo wymierają. Wytknąłem niekonsekwencję w polskiej polityce. Poseł zaczął się tłumaczyć, że przecież mniejszości są finansowane przez… ministerstwo kultury. Sprecyzowałem, że przede wszystkim przez MSW. Ale to – dodałem, co mawiał Sokrat Janowicz – jak pieniądze na cukierki. Powiedziałem, że z docenianiem wielokulturowości byłoby lepiej, gdyby Polacy nie wypierali ze swej świadomości, że w ich niemal każdej rodzinie jest lub był ktoś z innymi niż polskie korzeniami. Żeby tego się po prostu nie wstydzili.

– No tak, mój dziadek pochodził spod Mińska – westchnęła starsza pani, przysłuchując się przy stoliku naszej rozmowie. A poseł wręczył mi swoją wizytówkę, mówiąc że jak się zgłoszę, to postara się pomóc.

Ale cóż wy teraz możecie, będąc w opozycji – pomyślałem, dziękując i za to.

Jerzy Chmielewski

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў траўні

    770 – у 1254 г. быў падпісаны мірны дагавор паміж вялікім князем Міндоўгам і галіцка-валынскім князем Данілам Раманавічам. 740 – разгром у 1284 г. войскамі літоўскага князя Рынгальда мангола-татарскіх войск каля вёскі Магільна. 530 – у 1494 г. у Гародні …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (773) – у 1251 г. на землі старабеларускай дзяржавы Вялікага Княства Літоўскага напалі дружыны Галіцка-Валынскага Княства (якое тады знаходзілася ў падданстве ў ханаў Залатой Арды). Барацьба працягвалася некалькі гадоў ды закончылася паражэньнем агрэсараў.
  • (647) – у траўні 1377 г. памёр вялікі князь Аляксандар Альгерд (нар. каля 1296 г.), у манастве прыняў імя Аляксей.
  • (578) – у 1446 г. быў складзены Беларуска-літоўскі летапіс – першы агульны летапісны збор старабеларускай дзяржавы, які дайшоў да нашых дзён.
  • (409) – выданьне ў 1615 г. сацыянальна-палітычнага трактату беларускага гуманісты ды мысьліцеля Міхалона Літвіна „Аб норавах татараў, літоўцаў й масквіцян”.
  • (370) – расійскія войскі ў колькасьці 80-ці тысяч чалавек  на чале з царом Аляксеем Міхайлавічам у траўні 1654 г. пачалі знішчальны наезд на землі Вялікага Княства Літоўскага. Частка расійскіх войск дайшла да тэрыторыі Беласточчыны. Паводле

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis