■3 lutego były białoruski premier Siarhiej Rumas (kierował rządem w latach 2018-20) wyjechał nagle z kraju. Przez wiele dni nie było wiadomo, gdzie przebywa. W końcu „odnalazł się” w Londynie, gdzie mieszka i pracuje jego syn. Ucieczka Rumasa mogła mieć związek z zatrzymaniami i przesłuchaniami jego współpracowników z banków, którymi wcześniej kierował (Biełagroprombank i Bank Rozwoju). Władze nie skomentowały oficjalnie sytuacji.
■W dniach 11-12 lutego odbyło się szóste Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Ludowe. W mińskim Pałacu Republiki spotkało się niemal 3 tys. delegatów, oficjalnie reprezentujących naród, faktycznie związanych z reżimem Łukaszenki. Pozbawiony jakichkolwiek faktycznych prerogatyw zjazd skupił się na wysłuchaniu stanowiska Łukaszenki. Zgromadzenie miało uwiarygodnić dialog dyktatora ze społeczeństwem, co okazało się faktyczną kpiną z demokracji w obliczu trwających prześladowań opozycji i procesów politycznych, skazujących oskarżone osoby na kary więzienia.
■Premier Raman Hałoŭczanka ostro skrytykował propozycje tzw. liberalnych reform gospodarczych, bo jego zdaniem doprowadzą one państwo do ekonomicznego krachu i zapaści. Nazwał te reformy „receptami zza granicy”, które uczynią z Białorusi dostawcę siły roboczej i rynek zbytu dla zagranicznych towarów. Premier przedstawił własny, białoruski plan rozwoju kraju, oparty przede wszystkim na wewnętrznych zasobach. To państwo będzie „stymulować wewnętrzną konsumpcję i racjonalny import oraz podniesienie dochodów ludności” poprzez realizację rządowych programów. Jeden z nich zakłada np. w ciągu najbliższych lat inwestycje o wartości ponad 50 mld dolarów. Premier nie podał konkretnych źródeł ich finansowania.
■Cały luty, tak jak i inne poprzednie miesiące, upłynął w Białorusi pod znakiem zatrzymań, rewizji, wyroków skazujących, wydanych na osoby uznawane przez władze za jej wrogów. Na przykład 22-letnia pielęgniarka Julia Kaszawierawa została skazana na 1,5 roku kolonii karnej za to, że kopnęła w bus z milicjantami, gdy OMON nie pozwolił jej pomóc pobitemu demonstrantowi. 14 lutego milicja w Mołodecznie zatrzymała narciarzy, którzy biegali w biało-czerwono-białych strojach sportowych. Zostali oni uznani winnymi nielegalnego zgromadzenia z niedozwoloną symboliką. Sąd skazał siedmiu narciarzy i dwie narciarki na 15 dni aresztu, a jednego na 20 dni. Dziewięciu uczestników biegu ukarano wysokimi grzywnami. Według organizacji praw człowieka w białoruskich więzieniach przetrzymywanych jest 250 więźniów politycznych. Łącznie, od początku protestów, milicja zatrzymała ponad 30 tysięcy osób. Tymczasem Łukaszenka na pytania delegatów podczas Zgromadzenia Ludowego o ewentualną amnestię oświadczył, iż jej nie będzie, bo w Białorusi nie ma żadnych więźniów politycznych.
■17 lutego w Sądzie Najwyższym rozpoczął się proces Wiktara Babaryki, opozycyjnego polityka, kontrkandydata Łukaszenki, niedopuszczonego do wyborów i aresztowanego, gdy zebrał rekordową liczbę głosów poparcia. Babaryka, który w przeszłości kierował Biełgazprombankiem, oskarżony jest o korupcję i wyłudzenie na przestrzeni ostatnich 16 lat ok. 11 milionów dolarów od prywatnych przedsiębiorców i korporacji. Zarzuca mu się także kupno nieruchomości w Mińsku za ponad milion białoruskich rubli w celu „zalegalizowania dochodów podchodzących z działalności przestępczej”. W dzień rozpoczęcia procesu przed siedzibą Sądu Najwyższego gromadziły się tłumy, by wesprzeć więzionego od czerwca 2020 opozycyjnego polityka. Babaryka nie przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Sześcioro oskarżonych jego współpracowników jeszcze na etapie śledztwa podpisało z prokuraturą porozumienie i zgodziło się na współpracę, zaś ich rodziny wystosowały do Łukaszenki list z prośbą o ich uwolnienie.
■18 lutego sąd w Mińsku skazał na dwa lata więzienia Kaciarynę Andrejewą i Darię Czulcową, białoruskie dziennikarki Telewizji Biełsat, za rzekome podżeganie do udziału w nielegalnym zgromadzeniu w celu „osiągnięcia własnych korzyści” oraz koordynację protestu. W rzeczywistości skazane dziennikarki relacjonowały 15 listopada akcję z tzw. placu Zmian w Mińsku, której celem było upamiętnienie Ramana Bandarenki, brutalnie pobitego przez funkcjonariuszy bezpieczeństwa, zmarłego w szpitalu kilka dni później. Reporterki zostały zatrzymane w mieszkaniu, z którego prowadziły relację na żywo. Jak powiedział obrońca skazanych, oskarżenie nie przedstawiło żadnych dowodów popełnienia przez nie przestępstwa. Szacuje się, że obecnie w białoruskich więzieniach przebywa co najmniej dziesięciu dziennikarzy i pracowników mediów, którym grozi kara pozbawienia wolności za wykonywaną pracę.
■19 lutego specjalna komisja dyscyplinarna odebrała prawo wykonywania zawodu pięciorgu prawnikom, w tym obrońcom więźniów politycznych. Jednym z ukaranych prawników jest Ludmiła Kazak, obrończyni przetrzymywanej od września w areszcie liderki opozycji Maryi Kalesnikowej. Została pozbawiona licencji „za popełnienie czynu nielicującego z zacnym tytułem adwokata”.
■Sprawa okoliczności śmierci Alaksandra Tarajkoŭskaha, pierwszej ofiary protestów, który zginął w nocy z 10 na 11 sierpnia w Mińsku, została przez prokuraturę zamknięta. Pierwsza wersja, którą władze upowszechniały bezpośrednio po zdarzeniu, mówiąca o eksplozji w jego rękach materiałów wybuchowych, nie została potwierdzona. Obecnie prokuratura twierdzi, że użycie broni przez milicjantów było zgodne z przepisami, gdyż bronili siebie i uczestników demonstracji przed zagrożeniem ze strony nieobliczalnego mężczyzny. Tarajkoŭski zginął od gumowej kuli.
■16-latek skazany na 5 lat kolonii poprawczej. Wyrok zapadł 22 lutego w Homlu. Chorego na epilepsję nastolatka Mikitę Załatarowa skazano razem z dwoma innymi osobami. 25-letni Dzmitryj Karnijeŭ otrzymał 6 lat, a 28-letni Leanid Kawaloŭ 8 lat kolonii karnej. Wszyscy uczestniczyli w powyborczych protestach w Homlu. Powodem wydania tak wysokich wyroków było oskarżenie o przygotowanie i użycie podczas demonstracji tzw. koktajli Mołotowa. Jak dotychczas jednak nie pojawiły się w Białorusi żadne potwierdzone doniesienia o jakichkolwiek ofiarach lub rannych z powodu rzekomego używania przez demonstrantów niebezpiecznych substancji zapalających.
■Białoruska biało-czerwono-biała flaga będzie „ekstremistyczna”, wynika z informacji, które pojawiły się w Prokuraturze Generalnej. Stosowny projekt ustawy miał zostać przekazany do parlamentu. Dotychczas historyczna flaga jest „tylko” zakazana (sądy skazują za nią głównie na grzywny i kilkunastodniowy areszt), nowe prawo spowoduje, że manifestowanie barw narodowych będzie dużo poważniejszym przestępstwem.
■W Białorusi powstają więzienia przeznaczone specjalnie dla „politycznych” skazanych. Dziennikarze Biełsatu dotarli do źródeł, które potwierdzają, iż taką rolę może wkrótce pełnić Kolonia Karna nr 22 „Wilcze Nory” pod Iwacewiczami, na granicy obwodów brzeskiego i grodzieńskiego. Zostały tam przeprowadzone odpowiednie prace budowlane, dostosowano również obiekt do profilu skazanych.
■24 lutego Aleksander Łukaszenka dekretem prezydenckim zamroził ceny ponad sześćdziesięciu artykułów spożywczych i chemii gospodarczej. Na liście znalazły się pieczywo, mięso, niektóre gatunki kiełbasy, nabiał, cukier, mydło, papier toaletowy, pieluchy, zapałki, a także część warzyw i owoców. W ciągu miesiące mogą one podrożeć nie więcej niż o 0,2 proc. Zdaniem niezależnych ekspertów taki krok podyktowany jest wyraźnym spadkiem realnych dochodów obywateli. Nie rozwiązuje to jednak problemu, gdyż koszty produkcji cały czas rosną. Aby to zahamować niezbędne są głębokie reformy, a nie nieustanne dopłaty z budżetu państwa, w którym jest coraz mniej pieniędzy. Wskutek takich nierynkowych działań spada tylko wartość rubla i rośnie zadłużenie.