Pośle taho, jak letam 1944 r. Krasnaja Armia prahnała ad nas hitleraŭcaŭ, z zaniatych viosak na front brali maładych mużczyn. Tak mabilizavali miż inszym Kola K. z Sannikoŭ – apuściełaj cipier vioski pad Krynkami, pamiż Kruszynianami i Szaciłami. Jon naradziŭso ŭ 1916 r. Za polskim czasam skonczyŭ sześć klasaŭ paŭszechnaj szkoły i z baćkami żyŭ na haspadarcy. U viaskovaj kuźni padvuczyŭso fachu kawala i darablaŭ sabie padkoŭvanniem koniej, hastryŭ lamiaże i haspadaram rabiŭ z żaleza ŭsiakija reczy. U 1937 r. uziali jaho da wojska. Służyŭ u 2 Pułku Ułanów u Suwałkach, da 1939 r. Pośle vajavaŭ z Niemcami ŭ kampanii wrześniowej. Udałosa jamu nie papaści ŭ plen i szczaślivo viarnucca da chaty.
Za savietaŭ i ŭ czas nimieckaj akupacji abrablaŭ z baćkami haspadarku i dalej byŭ viaskovym kavalom. Jakści pieratryvaŭ hety nispakojny czas, kali mnohija ciarpieli ad akupanta abo ŭsialakich bandaŭ.
U 1944 r. novaja ŭlaść pasłała Kola na wajnu, kab hnać hitleraŭskuju armiju da samoha Berlina. Heto byŭ dla jaho straszny i pakutlivy czas, jaki pakinuŭ nieściorty śled u psychicy. Z Krasnaj Armijaj ŭziaŭ jon Warszawu i dajszoŭ da samoha Berlina. Vajavaŭ na froncie mużno, ale nie adzin raz ledź nie zhinuŭ. Czasto byŭ kantużany – sześć razy lohko paranieny i aż wosim ciażko pakaleczany. Ale vyżyŭ. Za svaju mużnaść adznaczany byŭ medalami „Za Odrę, Nysę i Bałtyk”, „Za Zwycięstwo” i „Za Pabiedu” (ruskim).
Pośle vajny Kolo K. pajszoŭ da milicji. Ażaniŭso z kataliczkaj Janinaj, z jakoj ŭ 1947 r. mieŭ troje dziciej. Żyli jany ŭ Ganiondzy (paviet Mońki), dzie Kolo ŭ zvanni starszaho siarżanata byŭ kamandantam milicji.
10 sierpnia 1947 r. hetaja radzina prajszła piekło, bo baćko psychiczno nie vytrymaŭ. Żonka była ćviordo pierakanana, szto maje jon kachanku i to nie adnu. Nie davała jamu żyć, kali tolko zhledziała, szto havoryć z jakojś babaj. Nasiadała na mużyka i jaho hryzła. Praŭdapadobna mieła takuju psychicznuju chvarobu.
Taho niszczasnaho dnia kala vośmaj hadziny wieczaram Kolo piŭ piwo i vodku ŭ kaviarni. Ceły czas była z im żonka i ŭsie troje dziciej. Milicjanty na pastarunku toża pili vodku. Patelefanavali ŭ kaviarniu i pazvali da sibie kamandanta. Żonka z dziećmi zastalisa samyja. Kolo adnak nie schacieŭ vypivać z kalegami i viarnuŭso. Byŭ uże dobro padpity. Pa darozie zajszoŭ da sklepu, u jakim pradavała znajomaja kabieta. Padpity staŭ zabaŭlać jaje dzicia. Tedy ni stul, ni zsiul u kramu ŭvajszła żonka i ŭderyla jaho rukoju ŭ tvar, paczała łajać i vyzyvać ad babnikaŭ. Mużyk nie vytrymaŭ, chacieŭ z saboju pakonczyć. Vyniaŭ z kiszeni pistalet „Vis” i streliŭ u vierch kala svajoj hałavy. Upaŭ na padłohu i abamleŭ. Żonka linula na jaho tvar szklanku vady.
Aboje ŭ nervach padalisa da chaty. Kali byli na miescy, żonka ŭziała dziciej i pajszła na reczku, kab sibie i ich patapić. Mużyk pabieh pa susieda. Skazaŭ jamu, kab chutko pryvioŭ żonku z dziećmi da chaty.
Żonka viarnułasa, ale stała vieraszczać na mużyka. Paczałasa niesamavitaja svarka, hryźnia. Kolo sibie ŭże nie kantralavaŭ. – Nie ma co żyć, trzeba skończyć ze sobą i z tobą – skazaŭ i pajszoŭ na padvorak. Chutko pryvioŭ z saboju dvoch mużczyn, kab byli śviedkami. Żoncy skazaŭ:
– Jest godzina 21.30. Punktualnie o godz. 22-giej wystrzelam całą swoją rodzinę.
Paŭhadziny ŭ kvatery pistaletam teraryzavaŭ śviedkaŭ, żonku i dziciej. Dakładno a 22-hoj streliŭ u żonku, jakaja na rukach trymala trochmiesiacznaho syna Władka. Pula pierajszła praz czaszku chłopczyka i raniła ramiano jaho maci. Dzicia adrazu pamierło. Żonka zamleła i ŭpała na padłohu.
Mużyk chacieŭ stralać jaszcze, ale pistalet zaklinavaŭso. Dvuch śviedkaŭ paczalo ŭciakać, treci – rasstresiany – nie byŭ u stanie. Zabojca syna pabieh za imi, ale chucieńko viarnuŭso. Treci śviedka, jaki nie zdoleŭ uciaczy, schavaŭso za dźviaryma. Jaho toża chacieŭ zastrelić, ale ŭ lufie pistaleta zastałasa gilza i blakavała vystrał.
– Zobacz, durniu, co narobileś – paczaŭ uśviedamlać variata mużczyna za dźviaryma. – Zabiłeś własnego synka!
Tolko tedy dajszło da Kola, szto srasznaho jon zrabiŭ.
Na druhi dzień paviadomlena była milicja, jakaja paczała śledztwo. Szalonaho kamandanta arysztavali pa troch dniach, 13 sierpnia. Jaho spravaj zaniałasa Vajskovaja Prakuratura ŭ Biełastoku. Mikałaj K. da viny nie pryznavaŭso, szto naŭmysno zastreliŭ svajo dzicia i paraniŭ żonku. U śledztvi kazaŭ, szto „był to nieszczęśliwy wypadek w wyniku nieostrożnego obchodzenia się z bronią”. Ale śviedki zhodna paćvierdzili inaczaj. Tolko żonka mianiała zeznania, kab pamienszyć vinu mużyka, ale pośle sud joj nie pavieryŭ..
Zabojcu pałażyli ŭ szpital dla psichiczna chvorych u Tvorkach pad Varszavaj. Tam dachtare abśledavali jaho i napisali, szto „w chwili popełnienia przestępstwa miał ograniczone zdolności rozpoznania znaczenia czynu w stopniu nieznacznym”.
Sud adbyŭso 30 marca 1949 r. Abvinavaczanamu zasudzili cztery let ciurmy, liczacczy ad dnia arysztu (ad 12 sierpnia 1947 r. do 12 sierpnia 1951 r.). Jaki byŭ jaho dalejszy los i ci viarnuŭso jon da radziny, nie viadomo.
Na asnovi spravy sihn. IPN Bi 015/781/1
Jurak Chmialeŭski
Dalej budzia