Za komuny nie było przymusu głosowania na PZPR. W 1947 roku grupa świeckich działaczy katolickich, wywodzących się z przedwojennej Falangi ONR, formuje społeczno-polityczne Stowarzyszenie PAX, na którego czele staje przedwojenny narodowiec i więzień Berezy Kartuskiej, Bolesław Piasecki. Warunek istnienia – zgoda na socjalizm. Dzisiaj podlascy Białorusini nie są przymuszani do głosowania na partię rządzącą. Wchodząca w skład Zjednoczonej Prawicy partia Porozumienie od 2017 roku lubi się jawić jako rodzaj alternatywy dla prawosławnych wyborców, zwłaszcza dla tych, którzy boją się PiS, a nie chcą już głosować na lewicę. Młodzi prawosławni, uformowani narodowo, idą w warszawskim Marszu Niepodległości z hasłem „Prawosławni zawsze za Polską”, a działacze polsko-greckiej Fundacji Hagia Marina ściśle współpracują z członkami Porozumienia. W gorączce kampanii przed wyborami prezydenckimi uderzyli w prawosławnego posła Eugeniusza Czykwina (KO). Czy to początek zmian w naszym środowisku?
Stowarzyszenie PAX, mając poparcie władz, dążyło do zmonopolizowania działalności środowisk narodowo-katolickich, było swoistym łącznikiem biura politycznego z hierarchią Kościoła katolickiego. Jego zadaniem było oswojenie Polaków z ustrojem socjalistycznym, na niektórych polach pogodzenie go z chrześcijańską wiarą. W listopadzie 1956 roku grupa kilkudziesięciu działaczy stowarzyszenia dokonała secesji, powołując do życia Chrześcijańskie Stowarzyszenie Społeczne, które akceptując ustrój domagało się dialogu społeczeństwa z państwem. Po przemianach ustrojowych istniało dalej pod nazwą Unia Chrześcijańsko-Społeczna. To z ramienia tego ugrupowania do Sejmu wszedł Eugeniusz Czykwin, redaktor naczelny „Przeglądu Prawosławnego”, obecnie poseł postsolidarnościowej Koalicji Obywatelskiej.
Historia zatacza krąg. Nie jest tajemnicą, że zawsze baliśmy się „powrotu pańskiej Polski”. Okres sanacji nie był dobrze wspominany w białoruskich chatach, bo ta nie dała ludziom ani poczucia bezpieczeństwa, ani wykształcenia, ani awansu społecznego, których uosobieniem był mimo wszystko PRL. To jeden z powodów tak powszechnych obaw po powstaniu „Solidarności”. Nie chodziło rzecz jasna o prawa pracownicze i obywatelskie, baliśmy się narodowej twarzy organizacji i niektórych działaczy, którzy niechęcią darzyli po równo komunistów i Białorusinów. Już po zmianach ustrojowych takie osoby jak wojewoda Krystyna Łukaszuk (AWS), która skutecznie blokowała ustawienie pomnika na grobie furmanów, ofiar oddziału Romualda Rajsa „Burego”, siłą rzeczy tych obaw rozwiać nie mogły. Realne zmiany w politycznych preferencjach na prawosławnej Białostocczyźnie przyniosły dopiero afery będącego u władzy SLD i zmiany na górze. Wtedy znów wybieraliśmy mniejsze zło, tym razem w strachu przed narodowym obliczem Prawa i Sprawiedliwości wielu musiało postawić na Platformę Obywatelską.
W międzyczasie zjawiło nam się nowe pokolenie ludzi, którzy nie pamiętają komuny i uczyli się z nowych podręczników historii. Pokolenie domykające proces polonizacji po 1989 roku, które nie rozmawia z dziadkami w ich ojczystym języku, a śluby coraz częściej bierze w kościele. Pokolenie, które wiedzę historyczną zaczęło czerpać z mediów społecznościowych i marketingowego formatu opowiadania o historii przez IPN. Myślę, że mało kto mógł przewidzieć, że to pokolenie swoje poszukiwania i potrzebę dumy narodowej zacznie odnajdywać na hajnowskim marszu Żołnierzy Wyklętych, podczas którego gloryfikowana jest postać „Burego”.
No to teraz zapinamy pasy! Poseł Eugeniusz Czykwin z PO wziął niedawno udział w uroczystości ku czci „bohaterów” ZSRR (sic!) w asyście… flagi Związku Sowieckiego – tak, z sierpem i młotem, z komunistycznym odznaczeniem na sobie. To musi pójść szeroko – 3 czerwca napisał na twitterze Bartosz Sokołowski, prawosławny działacz… Młodzieży Wszechpolskiej.
Dwa lata temu przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku spalił on kukłę polityka Ryszarda Petru, obecnie jest asystentem wiceministra Adama Andruszkiewicza. Podczas listopadowego Marszu Niepodległości w Warszawie niósł ze znajomymi wielki transparent z hasłem „Prawosławni zawsze za Polską”, które powtarzając niedawne rewelacje IPN na temat postaci „Burego” ma za zadanie z prawosławnych ofiar oddziału uczynić zwykłych komunistów, którzy siłą rzeczy nigdy za Polską być nie mogli. Można go było zobaczyć trzymającego transparent na jednej z pierwszych tegorocznych konwencji wyborczych Andrzeja Dudy.
Bartosz Sokolowski przed prawosławną Wielkanocą wziął udział w akcji Koszyczek Wielkanocny Fundacji Hagia Marina. Tym tweetem z początku czerwca, który miał uderzyć w posła Eugeniusza Czykwina, wywołał burzę. Dołączył fotografie z różnych miejsc, na których zestawiono modlących się na grobach żołnierzy Armii Czerwonej. Sokołowski wytknął parlamentarzyście flagę Związku Radzieckiego i wpiętą do klapy marynarki wstążkę św. Jerzego, symbolizującą przedrewolucyjne odznaczenie, a obecnie powszechnie kojarzoną z separatystami, którzy zajęli Krym i wschodnią Ukrainę.
Okazało się, jak informowali obecni na uroczystościach przedstawiciele Rosyjskiego Stowarzyszenia Społeczno-Kulturalnego, że flagę na cmentarzu w Sokółce umieściły wcześniej bliżej nieznane osoby, a posła tam nie było. Co ciekawe, rykoszetem zaatakowano widocznego na fotografii proboszcza miejscowej parafii prawosławnej, co również można postrzegać jako nawoływanie do zmian w Cerkwi i przytyk wobec hierarchów, którzy współpracowali z organami PRL.
Sokołowski tweeta usunął, ale dyskusja przeniosła się do mediów społecznościowych, gdzie ponownie zaatakowano redaktora „Przeglądu Prawosławnego”. Tym razem zrobił to prezes prawosławnej Fundacji Hagia Marina, Patryk Panasiuk.
Niebawem swoje oświadczenie opublikował również poseł Czykwin:
Pan Patryk Panasiuk zamieścił wpis i kilka fotografii mających przedstawiać mnie jako „biorącego udział w uroczystościach wokół flagi ZSRR”. Oświadczam, że jest to oczywiste kłamstwo i prymitywna manipulacja. Fotografię osób z flagą wykonano na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Sokółce, na którym nigdy w życiu nie byłem. Zestawiono ją z fotografią z moją osobą w czasie modlitewnej uroczystości na cmentarzu żołnierzy radzieckich w zupełnie innym miejscu, gdzie żadnych flag ani innych symboli nie było. W modlitewnych uroczystościach na cmentarzach wojennych, w tym na cmentarzach żołnierzy radzieckich, uczestniczę od lat. M.in. uczestniczyłem w uroczystościach organizowanych w dniu wyzwolenia Białegostoku (27 lipca) na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Białymstoku. W mającej ekumeniczny charakter modlitwie za dusze poległych żołnierzy, wśród których obok ateistów byli prawosławni, katolicy, muzułmanie, wyznawcy judaizmu i innych religii, wspólnie uczestniczyli kapelani wojskowi Kościoła rzymskokatolickiego i prawosławnego, a także, choć nie każdego roku, mufti. W przeszłości w takich uroczystościach na cmentarzu żołnierzy radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie uczestniczył także rabin. Księża, także biskupi Kościoła rzymskokatolickiego, uczestniczą w modlitwach na wielu cmentarzach żołnierzy radzieckich, między innymi katolicki biskup ełcki wspólnie z prawosławnym biskupem białostockim i gdańskim poświęcili cmentarz radzieckich jeńców w Boguszach k. Grajewa. Piszę o tym, by uświadomić interesującym się tą tematyką, że nie wszyscy w Polsce oszaleli z nienawiści do tych, najczęściej bardzo młodych, żołnierzy, którzy jak to wyraził minister Daniel Rotfeld, choć nie przynieśli Polakom wolności, ale ich ocalili. Oczekuję natychmiastowego sprostowania kłamliwych informacji o mojej osobie i usunięcia niegodziwych komentarzy.
P.S. Określającemu siebie jako „teologa” panu Panasiukowi przypominam, że wstążka św. Jerzego, tak jak św. Jerzy, jest symbolem zwycięstwa nad złem, także tym wynikającym z szerzonych prze niego, dotyczących prawosławnego duchowieństwa, kłamstw i manipulacji.
Panasiuk nie kryje swoich polsko-narodowych poglądów i niechęci do białoruskości, jest dość aktywny w mediach społecznościowych. Nie oburza go wydźwięk hajnowskiego marszu, w ocenie „Burego” otwarcie przyjmuje nową interpretację, sygnowaną przez IPN. Gdy we wrześniu 2019 roku przed wyborami parlamentarnymi do Bielska Podlaskiego przyjeżdża ówczesny wicepremier Jarosław Gowin, za jego plecami stoi Patryk Panasiuk. Przedstawiciel rządu deklarował wówczas finansowe wsparcie Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, na której studiują prawosławni. Przed Wielkanocą Fundacja Hagia Marina organizuje akcję „Wielkanocny Koszyczek”, skierowany do prawosławnych w czasie epidemii. Z etykiety produktu dowiadujemy się o udziale marszałka województwa oraz państwowej spółki PGNiG w finansowaniu przedsięwzięcia.
W gminie Orla decyzją wójta koszyczki dostali wszyscy mieszkańcy gminy, również katolicy. W sumie rozdysponowano 17 tys. sztuk. Koszyczki pobłogosławił hajnowski biskup Paweł. Również przed jesiennymi wyborami do parlamentu fundacja zorganizowała w Hajnowskim Domu Kultury spotkanie z greckim duchownym prawosławnym. Relacja z tego spotkania była finansowana i promowana w mediach społecznościowych, a na jednym ze zdjęć widnieje Mieczysław Baszko, który kilka tygodni później zostaje posłem na Sejm IX kadencji, otrzymując w gminach Czyże i Dubicze Cerkiewne 5-6 procentowe poparcie (2-3 proc. dla powiatów bielskiego, hajnowskiego i siemiatyckiego).
Poparcie dla Zjednoczonej Prawicy w gminach z największym odsetkiem ludności białoruskiej systematycznie rośnie. W ostatnich wyborach parlamentarnych jej poparcie w trzech gminach – Orla, Czyże i Dubicze Cerkiewne – wyniosło ok. 25 pkt. proc., podczas gdy jeszcze w wyborach 2015 roku odpowiednio 8, 5 i 10. W wielu prawosławnych wsiach przed wyborami samorządowymi wisiały plakaty Stanisława Derehajło z Porozumienia, obecnie wicemarszałka województwa. W gminie Orla przynajmniej jeden jego baner wisiał na płotach wszystkich miejscowości tej gminy. Tendencja zmieniła się m.in. w wyniku transferów socjalnych, jak program 500 Plus czy wypłaty dodatkowych emerytur. Dla wielu samorządowców współpraca ze Zjednoczoną Prawicą to być albo nie być, jeśli chodzi o subwencje i finansowanie. Realia.
Bolesław Piasecki na układ z władzą poszedł całkiem świadomie. W walce frakcji natolińczyków z puławianami o wpływy w państwie postawił na tych pierwszych. W marcu 1968 poparł antysemicką i antyinteligencką nagonkę, bo była bliska jego przekonaniom. Piastował później funkcję członka Rady Państwa PRL, był posłem czterech kadencji.
Tomasz Sulima