20 kwietnia w Pracowni Filmu, Dźwięku i Fotografii „Niezbudka” w Michałowie odbyło się spotkanie z emerytowanym oficerem Wojska Polskiego Romanem Jarmocikiem. Prezentował on swoją książkę „Paragraf 358. Wspomnienia polskiego oficera z aresztu śledczego KGB”. Opisane w niej wydarzenia miały miejsce w latach 2015-16. Jego wówczas prywatna wycieczka do Brześcia zakończyła się aresztowaniem i skazaniem na osiem lat więzienia za szpiegostwo. W pierwszej chwili myślał, że to jakiś żart i nieporozumienie. Białoruskie KGB namierzyło go jako polskiego szpiega, choć nim nie był. Służył w białostockim 18. Pułku Rozpoznawczym i jako wojskowy często jeździł na Białoruś na zawody bojowe, podczas których polscy żołnierze rywalizowali z białoruskimi, którzy przyjeżdżali też do Polski.
Jarmocik przed wstąpieniem do wojska studiował na uniwersytecie język rosyjski. Podczas zawodów pełnił rolę tłumacza.
Po aresztowaniu w grudniu 2015 r. został osadzony w okrytej złą sławą „amerykance” – więzieniu KGB w Mińsku dla zachodnich szpiegów. Skazany na osiem lat spędził tam niecały rok, bo został przez Łukaszenkę wymieniony na białoruskiego szpiega, aresztowanego mniej więcej w tym samym czasie w Polsce. Było to możliwe dzięki intensywnym zabiegom dyplomatycznym polskiego rządu.
Po powrocie do Polski kontynuował służbę w Wojskach Obrony Terytorialnej, w 2022 r. przeszedł na emeryturę.
Swoje dramatyczne przeżycia Roman Jarmocik opisał w książce, którą zatytułował „Paragraf 358” (z takiego paragrafu był zatrzymany i sądzony). Więzienie, do którego trafił, powstało w latach dwudziestych ubiegłego wieku w okresie największego komunistycznego terroru. Było przeznaczone dla wrogów ustroju. Do dziś panują w nim srogie warunki – nieogrzewane cele, złe jedzenie i odizolowanie od kontaktów ze światem zewnętrznym.
Na spotkanie w Michałowie autor książki przywiózł też ze sobą przedmioty i rekwizyty, by można lepiej było zrozumieć, z czym w białoruskim więzieniu musiał się zmierzyć.