18 maja w sądzie w Mińsku rozpoczął się proces przedsiębiorcy Juryja Alchowika. Jest on oskarżony o nawoływanie do sankcji gospodarczych wobec Białorusi. Tak białoruskie organy ścigania zinterpretowały jego działania wobec firmy, znajdującej się na liście białoruskich importerów, którym po wydarzeniach w 2020 r. uniemożliwiono sprowadzanie towarów z krajów Unii Europejskiej. Jakiś czas Alchowik był z nią związany, ale odszedł i zaczął prowadzić podobną działalność na własną rękę (dystrybucję zagranicznych towarów). Chcąc przejąć klientów, postanowił uderzyć w tę firmę, zawiadamiając zagranicznych kooperantów, że znalazła się na liście podmiotów objętych sankcjami.
Jesienią ub.r. opowiedział o tym w państwowej telewizji. Przyznał się, że pod fałszywym nazwiskiem wysłał dziesięć listów, w których powiadamiał zachodnie koncerny, że łamią sankcje, nadal kooperując z objętych nimi partnerami w Białorusi. Zawiadomił też tamtejszą prasę i policję.
Jak wyjaśnił przed kamerą, zrobiło mu się wstyd i dlatego postanowił opowiedzieć o tym całemu społeczeństwu. – Chcę przestrzec innych przedsiębiorców, by czegoś takiego nie robili i na czas sie opamiętali – powiedział.
Mimo to po niedługo po emisji programu biznesmen został zatrzymany. Grozi mu teraz od czterech do dwunastu lat kolonii karnej.