W Białorusi odbywa się wyłanianie tysiąca dwustu delegatów na VII Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe, które zbierze się w Mińsku 24-25 kwietnia. W większości będą nimi podporządkowani władzy urzędnicy średniego i niższego szczebla, a także lojalni przedstawiciele załóg dużych przedsiębiorstw państwowych.
Takie zgromadzenia odbywają się co pięć lat i poprzedzają wybory prezydenckie. Kolejne odbędą się w 2025 roku. Aleksander Łukaszenka już zapowiedział, że znowu będzie kandydował. Teraz polecił, aby kwietniowe Ogólnobiałoruskie Zgromadzenie Narodowe było „szczególnie uroczyste, znaczące, zapadające w pamięć”. Po raz pierwszy bowiem gremium to zgodnie ze zmienioną rok temu konstytucją będzie mieć status organu władzy państwowej z uprawnieniami m.in. mianowania urzędników i sędziów.
Zdaniem przedstawiciela białoruskiej opozycji Pawła Łatuszki to reżyserowane przez reżim wydarzenie ma przede wszystkim pokazać, że Łukaszenka ma poparcie społeczeństwa. W rzeczywistości – uważa – on go się boi. Dlatego póki nie zostanie prezydentem na kolejną kadencję, nie zdecyduje się na wyzwolenie więźniów politycznych, których jest już ponad 1400. Łatuszka taką opinię sformułował na podstawie słów wysokiego szczebla zachodniego dyplomaty, z którym rozmawiał. Miał usłyszeć, że „prognozy są pesymistyczne”. Taki bowiem wynik jak na razie przynoszą negocjacje zachodnich dyplomatów z przedstawicielami obozu Łukaszenki w sprawie uwolnienia więźniów politycznych.