U sudoch sprava ciahnułasa czatery let, ad 1950-ho da 1954 r. Ściapan D. u ciurmie prasiedziaŭ toża try miesiacy adrazu pa vajnie. Uże tedy chtości zaŭdaŭ jaho savietam, jakija pośle asvabadżennia hetych ziemlaŭ arhanizavali novuju ŭłaść. Nidaŭniaho nimieckaho sołtysa arysztavali 6 grudnia 1944 r. Ale nie znajszli dokazaŭ, szto heto jon vydaŭ Niemcam Żłobaviczaŭ i 3 marca 1945 r. vypuścili.
Udava Paraska, jakoj udałosa prażyć kancłahier u Aśviencimi, chutko vyjechala da PGR-u pad Ełk. Uboviec z Sakołki pajechał tudy i jaje prasłuchaŭ. Udava dakładno raskazała, jak u 1943 r. dźvie nidzieli pierad żnivom pryjszoŭ na ichni padvorak Ściapan D. i zahadaŭ zaprahać kania, kab zaviaźci jaho da Bierastavicy. – Ja zhadziałasa, ale jon upiorso, szto kaniesznie musić viaźci jaho moj syn Mikałaj – havaryła da paratakołu. – Tedy pamiż nami paŭstała spreczka, bo ja chacieła pasłać ziacia Biehańskaho, jaki byŭ dva let starejszy za syna. Sołtys nie ŭstupiŭ. Da Bierastavicy pavioz jaho syn i toho dnia da chaty nie viarnuŭso – skazała.
Udava Paraska raskazała jaszcze, jak nad raniam razbudzili ich Niemcy i ŭsich vyvałakli z chaty, kala jakoj stajali ŭże furmanki. – Ja zaŭvażyła, szto paru żandarmaŭ pilnuje tam syna – havaryła. – Vidać było, szto raniej jaho bili, ruki mieŭ skutyja łańcuhom.
Pavodle ŭdavy razam stajaŭ tam Ściapan D. u ciomnych akularach, adziety ŭ nimiecki mundzir i z pistaletam u ruce. Kali minała jaho, mieŭ skazać: „To jest ta, która żywi bandytów, ma z nimi kontakty, a oni jej koszą i grabią siano na łące”. Tyja żandarmy, choć nie ŭsie, havaryli pa polsku.
Udava skazała jaszcze, szto kali ŭsich ich – jaje, ziacia, doczki Valu, Ninu i Nadziu – viaźli potym z Krynak da Biełastoku, adzin Niemiec mieŭ vyhavarycca: „Możecie to zawdzięczać swojemu sołtysowi, który często przychodził do nas i prosił, aby was aresztować, gdyż przechowujecie bandytów”.
Siastra Vali, Kaciaryna Biegańskaja, jakaja ceły czas żyla ŭ Łasinianach, u śledztvi raskazała, czamu Mikałaj Żłobavicz toho dnia nie viarnuŭso da chaty. Pavodle jaje było tak, szto pa darozi da Bierastavicy Ściapan D. razam z jaje szvagram zajszoŭ na pastarunak żandarmerii ŭ Hałyncy i skazaŭ: „To jest ten bandyta, co karmi bandytów leśnych”. Ale Niemcy skazali sołtysu, szto jon pjany i skazali, kab zajszoŭ na pastarunak, jak budzie jechał nazad, kali ŭże vyćvaraziaje. Tak nibyta i było. Ściapan D. varoczajuczysa z Bierastavicy mieŭ zatrymacca ŭ Hałyncy. Maładoho Żłobavicza padobno pierakonvaŭ, kab pryznaŭso, szto da ich prychodziać partyzanty, to tedy niczoho jamu nie staniacca. Inaczaj jaho rasstralajuć. Tak każuczy pavioŭ Mikałaja na pastarunak. Toj spaczatku nie pryznavaŭso. Ale Niemcy jaho tak zbili, szto straciŭ prytomnaść. Tedy mieŭ skazać praŭdu.
Uboviec, jaki prasłuchoŭvaŭ Kaciarynu Biegańskuju, zapytaŭ jaje skul heto viedaje. Adkazała, szto ad svajoj daczki, a joj usio raskazała znajomaja savietka Dusia Szvndzina, jakaja rabotała na pastarunku ŭ Halyncy kucharkaju i kali prasłuchoŭvali maładoho Żłobavicza, stajała pad dźviaryma i ŭsio czuła.
Na śledztvi i ŭ sudzie abvinavaczany raskazvaŭ pra heto inaczaj:
„Furmanku tedy zakazaŭ mnie vieczaram moj padsołtys. Była mnie patrebnaja, bo na druhi dzień trebo było jechać na adpravu sałtysoŭ da Bierastavicy. Kalejka vypała na Żłobaviczaŭ. Rankam pa minie padjechaŭ furmankaj Mikałaj Żłobavicz. Z saboju ŭziali my toża Alaksandra Rolu z naszaj vioski, jaki havaryŭ, szto ŭ Bierastavicy chocza kupić chleba. Pierad adjezdam ja vodki nie piŭ.
Da Bierastawicy zajechali na dziesiatu i da treciaj hadziny byŭ ja na adpravie sałtysoŭ. Mikałaj Żłobavicz czakaŭ na minie z furmankaj. Rola chleba nie kupiŭ i ŭsie troch pajechali my nazad.
Kali znoŭ prajażdżali praz Hałynku, uże było kala piataj, zadzierżaŭ nas żandarm, jaki wyjszaŭ z pastarunka. Toj Niemiec spytaŭ mnie z kim jedu (havaryŭ pa polsku). Ja adkazaŭ, szto z Mikałajem Żłobaviczam. Tedy żandarm skazaŭ, szto treba im jaho prasłuchać i paviarnuŭ furmanku na padworak pastarunku. Ja spytaŭ, czamu. – Nie twoja rzecz – paczuŭ ad jaho.
Ja pajszoŭ piaszkom da chaty. Alaksandar Rola zastaŭso. Czamu, nie viedaju. Potym czuŭ ad ludziej, szto pryvioŭ jon furmanku da Łużanaŭ. Ja śpiaszaŭ da chaty, bo żonka była chvora. Iszoŭszy piać viorst nikoho pa darozi ni napatkaŭ. Da chaty pryjszoŭ, kali było ŭże ciomno i pakładaviŭso spać”.
Ściapan D. tłumaczyŭso, szto nie paviadomiŭ Żłobaviczaŭ pra zadzierżnnie ich syna, bo liczyŭ, szto jaszcze toho samoho dnia puściać jaho da chaty. Na śledztvi raskazvaŭ, jak z samoho rana prybiehła susiedka (nie pomniŭ katora) i zaviadomiła jaho, szto da Żłobaviczaŭ pryjechali Niemcy. – Ja paśniedaŭ i padaŭso na miesco – raskazvaŭ śledczym. – Prajszoŭ parusot metraŭ praz viosku i kala padvorka Żłobaviczaŭ ubaczyŭ, jak adjażdżajuć stul dwa nimieckija samachody z adkrytymi plandekami. Na adnym siadzieli Żłobaviczy. Ja chutko padaŭso na pastarunak da Hałynki, kab prasić żandarmaŭ, kab ich adpuścili…
Jurak Chmialeŭski
Dalej budzia