Літаратар і прадпрымальнік з Гародні Валянцін Дубатоўка не першы год узначальвае Гарадзенскае аддзяленне Саюза беларускіх пісьменнікаў. За апошні час пад яго кіраўніцтвам сябры-пісьменнікі актывізавалі сваю творчую працу. Яны пачалі наладжваць сустрэчы, прэзентацыі, выданні кніг, супрацоўнічаць з іншымі грамадскімі арганізацыямі. Сам Валянцін піша вершы, прозу, займаецца краязнаўствам. Выдаў кнігі „Архіпелаг Сапегаў”, „Чорная воля”, „Чужы”, „Сімвал веры” і іншыя. За кнігу „Чужы” атрымаў прэмію „Воін Святла”, якая летась была яму ўручана ў Кіеве.
Валянцін Дубатоўка пагадзіўся адказаць на пытанні нашага карэспандэнта.
Kandybać i szkandybać.
Pamiatajam naszyja dwa słowy: kandybać i szkandybać?
Kandybać to polskie „utykać”, a szkandybać to „kuleć”. Niewielka różnica. Używaliśmy tych słów w znaczeniu: dowlec się, dotoczyć. Jakuś daszkandybaju da Mastaǔlanaǔ. Pokul dakandybaju/daszkandybaju da Zubkoǔ, a patom nazad, ta ceły dzień projdzia.
Tak hawaryli starejuczyja ludzi, jakim chadzić stawałaso ciażko, ale i maładyja, jeśli razstaǔścieli ci pachwareli. I ja cipier kudyś kandybaju ci szkandybaju. Nikoli ǔpiarod metry i kilametry ni rabilisa takimi doǔhimi, sztoraz daǔżejszymi. I nikoli hadziny ni rabilisa takimi karotkimi, sztoraz karatczejszymi. Uczora byli narmalnyja – znaczyli było na swajom mieści toja, szto znaczycca cyframi (adna hadzina heta adna hadzina, a try kilametry heta try i tolki try kilametry – adno piarakładałaso na druhoja, i na zdarowych nohach ad i da stancji iszli hadzinu, bo mieli pierad saboju piać z paławinaju kilametraǔ). Znaczyć kilametry i hadziny heta adnosnyja terminy i reczy. Kilametry inaczaj wyhladajuć u tych, jakim chadzić lohko, i ǔ tych, jakim chadzić ciażko, biahuć albo wałakucca, a hadziny wałakucca, razciahiwajucca, kali czakajasz na sztoś ważnaja, a jano ni nadychodzić, albo chwarejasz i czakajasz wyzdaraǔleńnia, a jano ni nadychodzić, albo źmianiajucca ǔ piać minut, kali prażywajasz szczaścia. Znaczyć hadzina i kilametry sidziać ǔnutry czaławieka, i heta ni jaǔlajacca abiektyǔnaju ci subiektyǔnaju sprawaju. Heta sprawa samoj hadziny i samoho kilametra: jany ruchomyja.
Biez czaławieka nima ni kilametra, ni hadziny.
Subiektyǔnaść trywaja bolsz, czym hod, i jaszcze daǔżej, ceły wiek (i daǔżej), jeśli chtoś apisaǔ, jak ǔciok ad bandytaǔ, z wahniom na żyćcio i jaho chatu, ci z gazam na jaho żyćcio, i stolki ż prażywie abiektyǔnaść, jeśli chtoś apisaǔ hołyja fakty, jakija z boku baczyǔ swajimi waczami i biez lisznich słoǔ pieradaǔ heta ǔnukam, ale hetyja terminy pierad ǔsim tyczacca naszaho pohladu na reczaisnaść i zdolnaści baczyć jaje niawolaczyja mechanizmy. Jeśli ǔ reczaisnaści zamiest infarmacji, majam manipulacju, fejki, prapahandu, znikaja abiektyǔnaja acenka ǔsiakaj sytuacji. Chibo szto chtoś bolsz czaho zabaczyć, ali i heta budzia subiektyǔnaść, bo buduć i fakty, i domysły. Jeśli ǔsio za chutko mianiajacca, albo ǔsio skrytaja pierad czaławiekam, nima nijakoj abiektyǔnaści acenki świeta. Ja trymajusa Heideggera jak nadzwyczaj siońnia żywoho fiłasofa z jaho subiektyǔnaściu. I trymajusa taho, szto kaliś hawaryǔ Gustaw Flaubert: piśmienniki lepiać z sibie swajich hierojaǔ, choć hetaho zapirajucca i breszuć, szto wylapili jakogoś abiektyǔnaho hieroja i abiektyǔno apisywajuć reczaisnaść.
I najważniejszaja sprawa: żanoczaja woko baczyć inaczaj, czym baczyć tradycyjny patrjarchalny mużyk. I heta woko subiektyǔnaja, ali pierad ǔsim jano baczyć bolsz: tradycyjnyja mużyki, baczyli czaławieka jak mużczynu, ǔ reczaisnaści biez żanczyny (tam, dzie razmowa, dzie żyćcio, nu i dzie wajna). Siońnia możam hawaryć i maryć a tom, szto dobraja dla czaławieka: żanczyny i mużczyny, i hawaryć, czym jaǔlajacca zło. Możam hawaryć razam, jana i jon, szto dobraja, a szto kiepskaja ǔ kultury, ǔ miańszystwie, i ci ǔ toj, ci ǔ druhoj ǔłady, ale jeśli razam, zaǔsza tut wystupić czaławiek jak żanczyna i jak mużczyna i jich asobny subiektywizm.. Nijakaj abiektyǔnaści tut ni dapracujamsa, bo ǔ widu majam druhuju acenku reczaisnaści, ali możam dapracawacca kansensusa. Jeśli ceły czas reczaisnaść ahladajacca patrjarchanym wokam, ta heta adnawokaja subiektyǔnaść. Adno woko, zaǔsza złoja na żanczynu za jaje ocenku reczaisnaści i za samo toja, szto jana żanczyna, a chocza dumać i hawaryć – tak ǔże ni możam. Kansensus patrebny jak wada i pawietra. Nima apawieści pra reczaistnaść, pra żyćcio, pra dabro i kryǔdu, jeśli ni spatykajucca braterstwo z siastronaściu, ci mużczyzna z żanczynaju jak z siastroju (tam, dzie trebo dumać, kab było lepiaj żyć).
Ǔ starażytnaj Hrecji ni mieli zegarkaǔ, żyli, dumali, fiłasofawali biez zegarkaǔ. Zegarki prydumała Jeǔropa. Starażytnyja hreki akunalisa niepasredno ǔ świet bohaǔ, jakija byli wielmi blisko czaławieka, i nawat z jim razmnażalisa, i z ludźmi siadali da biasiedy, i razam iszli ǔ teatry, ǔ tekst. Tady czaławiek ni hladzieǔ ǔ zegarak, ci dzieś spoźnicca, ci uśpieja. Ni było kankretnaj hadziny. Kożny mieǔ swaju hadzinu biez hadziny i czuǔ czas (daǔżejuczy ci karatczejuczy) ǔnutry sibie. Siońnia nima takoj niepasrednaści z bohami ci nawat adnym Boham, ali jeść z samawolnym czasam, bo bywaja ździǔleńnie: jak heta, piarajszła cełaja hadzina, a zdawałaso, szto najwyżaj kwadrans ci piać minut (i naadwarot). Heta archaiczny ci starażytny mamient u czaławieku; hłybokaja praǔdziwaść duszy. Niprorwanaść żyćcia – nitka isnawańnia biez zegarkaǔ.
Tady ǔ starażytnaści nawat ǔ drewach i wobłakach sidzieli bohi i bahinki. Siońnia prapało heta ǔsio i ni wierniacca. Praǔda, możam ǔ prawasłaǔnaj liturhji niepasredno akunucca ǔ duchoǔny świet, jaki trywaja i abychodzicca biez zegarka, ale majam i toja, szto prawasłaǔja drażnić palitykaǔ (nawat prawasłaǔnych), jakija kidajucca na jaho, kab razbić ci „abnawić”. Nu jak heta, ceły czas majam takoja ni jeǔropejskaja wieraispawiedańnie? Trebo jakuś dawałaczy da Jeǔropy, ali jak? Jano ż ni zachodniaja, jano ż wizantyjskaja, jano ż takoja ǔschodniaja… Znaczyć trebo razbić, chutczej pamre albo wyżywia ǔ jakojś nowaj formie, bolsz miłaj dla palitykaǔ… Dawałaklisa, znaczyć, palityki, dakandybalisa, daszkandybalisa da taho, szto jim nijak ni pasuja da Jeǔropy. Ali ż sprawa wiery da jich ni należyć! Nu i szto. Polityki leczać swaji ǔschodnija kampleksy. Być ǔschodnim czaławiekam heta nijakija kampleksy, a jeśli kampleksy, ta heta ni czaławiek, tolki tupaja prawincja. Tupaja prawincja z kampleksami heta nijakaja Jeǔropa. Ni padabajacca mnie aszaleły szum, jaki robiać polityki pry aǔtokefalji ǔkrainskaj cerkwy. Ni możno narmalno? Aǔtokefalji ni robicca dla taho, kab jana była prociǔ jakohoś druhoho prawasłaǔja! Aǔtokefalii ni robicca kamuś na zło! Z druhoho boku: aǔtokefalja ni moża wyzywać ǔ wiernikaǔ ujaǔleńnnia, szto jaje robiać palitycznyja bandyty. Z aszalełym palitycznym szumam robicca hadko, a ni ekumeniczno! Dzie ekumenia?
Pryjacialnica z Łondana, Jok (pracuja tam u ǔniwersiteckaj nawucy) prosić: „Zrabi sztoś, kab ludzi piarastali swarycca ǔ wajennym stylu ǔ hetaj sprawie i kab wajny ni było. U breksitawaj Anhjli stało żyć niwynasimo, bo ludzi paźwiareli i kidajucca na sibie, wydrapywajuć woczy za niszto. Ty piśmiennica, ty możasz, ty pawinna. Ǔstrymaj dalejszuju wajnu ǔ Ukrainie, i relihijnuju wajnu”. A szto ja mahu? Ja ni maju nawat peǔnaści, ci mnie padrukujuć maji „pawinnyja” słowy. Ali Jok uparto paǔtaraja: „Ty pawinna, ty możasz. U nas ǔ Anhlji napiarakor palitykam, jaszcze piśmiennikaǔ słuchajuć, jaszcze piśmiennikam wierać. Tolki jany astalisa”. Heta wielmi dobro, ali ni ǔ nas. Da temy razmowy z Jok z Łondana wiarnusa ǔ druhom esse.
Mahu tolki spytacca prawasłaǔnych palitykaǔ, sto razoǔ: dzie ekumenia? Jeśli jaje nima ǔnutry prawasłaǔja, ta napraǔdu robicca hadko, bo tady – dzie jana? Pytajusa ǔsich cerkwaǔ: dzie ekumenia? Pytajusa rasiejskaj cerkwy, ukrainskaj, tureckaj i ǔsich cerkwaǔ na ziamle: dzie wasza ekumenia? Aǔtokefalja ni robić prawasłaǔja bolsz polskim ci bolsz ukraińskim: jano adno (sabornaja), a jeśli ni adno, ta zhinia jak falklornaja lakalnaść (chutczej ci paźniej). A dzie Syndesmos? A dzie toja, czaho choczuć wierniki? Ta ż cerkwa heta wierniki. I ni wiedajam, u jaki chram możno pajści, a ǔ jaki ni możno, bo jakraz jany mohuć należać da warożych patrjarchaǔ! Usie wy, polityki, i patrjarchi biez wiernikaǔ, stawarajacia situacju jak tady, kali ǔ Polszczy rujnawali chramy jak reszty pa zaborach, biez malejszaj uwahi dla wiernikaǔ (ułada rabiła z wiernikaǔ, żywuczych tut ad XI stahodździa, nidaczaławieczyja „reszty” pa zaborach). Nu ni chaczu ja chadzić ǔ cerkwu, u jakoj swaracca patrjarchi pad uciechu palitykaǔ i na jich pawadku. Ahientura jakajaś, a ni wiera. Waroczajusa da zegarkaǔ, jany dla minie milejszyja ad hetych zadubiełych palitycznych staǔboǔ i jich wojnaǔ.
Czaławiek maja pamiać, a pamiać abychodzicca biez zegarkaǔ. U naszaj pamiaci żywie druhi wid czasu. Ni nastawisz pamiaci, jak hadzinnika, kab tabie sztoś pakazaǔ, wyświatliǔ, prypomniǔ. Czas biażyć u naszaj pamiaci, jak sam chocza. Nazad, napierad. I wiedajam, szto heta poǔnaja subiektyǔnaść, choć wajnu na prykład możam uspaminać anałahicznym czynam jak druhija ludzi, możam pamiatać taki samyja strasznyja wobrazy. Takaja subiektyǔnaść pamiatańnia wielmi ważnaja, bo jana wuczyć nas (ni rabi bolsz taho, szto było złoja), pieraściarahaja (pakiń raz na zaǔsza nazizm i balszawizm, bo jaho ǔstawisz u zaǔtraszni dzień), ni daje zamazać nowaju prapahandaju wajennych wobrazoǔ, i ǔstawić jich u jakujuś „ahulnuju abiektyǔnaść” usprymańnia wajny: „nu szto ż, wojny byli i buduć”. A ja hawaru: a nie! Niachaj maji wobrazy nikomu ni daduć razwiazać nowaj wajny! Wajennych wobrazaǔ u majich kniżkach ja ǔstawiła mnoho – mnoho ǔziała z żyćcia maciary, baćki, swajakoǔ. Ja znaju, heta ni padabajacca paśladoǔnikam „suczasnaści” i relatywizataram historji. Nu i chaj.
Znowu sięgam do mego tomiku „Rośliny”. W jednym z wierszy opisałam bezczas – to, co się staje bez patrzenia w zegarek czy w komórkę, a heta karociańki wierszyk, a wierszy heta ni azdoba, heta sutnaść:
PODRÓŻ
Mijanie osób. Mijanie języka. Mijanie zmarłych.
I jaszcze adzin karociańki wierszyk:
NIESZCZĘŚCIE
W środku nocy widzisz stary dzień.
Jaskrawszy niż był.
Ni pajdu. Ni mahu. Prabaczcie.
Ja nikoli ni pajdu na most Sońki i Joachima, esesmana z kniżki „Sońka”. Pisali a hetym u Czasopisie, dawoli ǔ neǔtralny sposab, ali jakaby radasno. Czamu ni pajdu. Bo ni pajdu. Jajbohu ni mahu. Mnie ni padabajacca jaho nazwa. Majo serca ściskajacca, płacza, ni chocza. Bo maju taki wobraz u majej pamiaci z wajny, jaki mnie ni daje chadzić na takija mosty, dzie ǔ nazwi majam esesmana, i moj wobraz pieramahaja toj most. Moża hety esesman pacyfikawaǔ wiosku Zubki i na waczach majej maciary zabiǔ jaje siamnaccaciletniaho bracika. Moża hety esesman hladzieǔ u pleczy majej maciary, kali jana odważno iszła ǔ wierchnija Zubki, kab pawiadomić życharoǔ: uciakajcia ǔ les, bo pryjechali esesmany i stali razstreliwać chłopcaǔ i mużczynaǔ. Moża hety a ni druhi esesman stralaǔ u pleczy majej małodoj tady maciary, ali ni papaǔ, i maci dabiehła da wierchnich Zubkoǔ i ǔsie uśpieli paǔciakać. Jana ǔratawała hetu czaść Zubkoǔ ad pacyfikacji, usich mużczynaǔ i chłopcaǔ ad śmierci, a jany ż zhinulib usie. Joj należycca jakiś most. Ja ǔże raz apawiadała hetu strasznuju historju a Zubkach i maciary, ali baczu, szto muszu paǔtarać maji historii, bo czasam hawaru da hłuchich. Hladżu na dźwie fatagrafii maciary – adna z joju maładoju, a na druhoj joj pad dziawianasto hadoǔ, i dumaju: ni byłob minie na świeci, jeślib tady eseman zabiǔ jaje strełam ǔ pleczy. I ni pażyłab maja maci tak doǔho, kab pa nastajaszczamu pastareć.
Moj pohlad na kniżku „Sońka” heta żanoczy pohlad i tolki taki. Mój żanoczy pohlad taki: aǔtar apisywaja nipraǔdziwuju babu, bo nijakaja baba ni apawiadaja tak swaho seksu druhomu mużczyni, jak u hetaho aǔtara. Tak seks apawiadajuć tolki homoseksualisty, mużczyna mużczyni ( i modno wieczno zwichnutym sposabam: z detalami porno). I chaj apawiadajuć, tolki chaj hetaho ni ǔstaǔlajuć u rot baby. Ni padabajacca kamuś, szto ja tut hawaru? Nu i chaj. „Tam, dzie dno, mnie ǔsio adno”. Kali maja maci iszła da wierchnich Zubkoǔ, kab aściarahczy: „uciakajcia, pryjechali esesmany i zabiwajuć ludziej, bracika zabili”, joj było ǔsio adno, zabjuć jaje, ci ni zabjuć. Rabiła, szto pawinna. I ja rablu, szto pawinna: hawaru, szto mnie ni padabajacca. I mnie ǔsio adno. Ja ni ǔmieju iści napierad tak, kab mnie zachaplaǔ esesman i jaho ślapaja na jaho „pracu” dzieǔka. Ja znaju: nazwa mosta mieła iści ǔ honar kachańnia. Ali ślapoja kachańnie esesmana heta nijakoja kachańnie. A dakładniej: heta ni toja kachańnie, ad jakoho radaśniej żywiecca ǔsim, chto kachajuczychsa znaja jak dobrych ludziej, tamu ni idzie ǔ minie heta nazwa ǔ honar kachańnia.
Byǔ czaławiek u Zubkach. Jaho proźwiszcza: Nawicki. Imia: Piatruk. Ni to mużyk, ni to kachanak majej babuli pa miaczu. Ni mużyk, i chibo ni kachanak. Ni znaju, ci uśpieli z kachańniem pierad jaho paraliżam. Znoǔ biaru wiersz z „Raślinaǔ”, u jakom ja hetaho Pietruka Nawickaho apisała, i niachaj jon tut pażywie (wiersz heta ni azdoba, paǔtaru, ni sentymentalizm, heta surowaja sutnaść, żyćcio) – żywi jaszcze, dobry czaławiek, jakomu mocno paszkodzili esesmany:
POWOJENNY
Co z tego, że ocalał, kiedy nie mógł zobaczyć ani doświadczyć
czasów pokoju. Wielokrotnie przestrzelony na wylot, żył dalej
niewidomy i sparaliżowany.
Dziadek nie dziadek. Powojenny kochanek nie kochanek
warszawskiej babki, wdowy, nagle bezdomnej.
(Opieka za jego wiejski dom).
Leżał stężały, jakby wypełniał sobą okop –
część, na zawsze przewidzianą tylko dla niego.
I trzeba było ten zwał piachu przewracać,
raz wierzchnią, raz spodnią stroną, żeby się nie zamienił
w rów śmierdzącego błota.
A był to piękny mężczyzna o kruczoczarnych włosach
i białej cerze, i ciele jak rzeźba grecka.
(Opieka za możliwość popatrywania na męskie bezwładne piękno).
Tak ujrzany, tak zapamiętany, nie przybliża się ani nie znika.
Kiedy zmarł, wreszcie sprawnie przesunął się we właściwym
kierunku. Raz mi się zdawało, że szepnął, nie, że krzyknął,
właśnie, że krzyknął: zapamiętaj moje życie!
Na pewno krzyknął.
Jego twarz otworzyła usta z grubego szkła,
jego usta z trudem obróciły klucz z grubego szkła
w grubym szkle – w zamku do tej sprawy: tego jednego wylotnego zdania.
(dalej budzia)
Tamara Bołdak-Janowska