Po grudniowej sesji Rady Miasta Białystok emocje wokół zmiany kontrowersyjnej nazwy ulicy „Łupaszki” nieco ucichły. Przynajmniej na jakiś czas. Radnym koalicyjnej większości udało się przegłosować uchwałę zaskarżającą do sądu administracyjnego rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody o unieważnieniu uchwały z końca października, mocą której skasowano poprzedniego patrona ulicy i nadano jej neutralną nazwę Podlaska. Ale podobnie jak poprzednio w głosowaniu zdecydował tylko jeden głos, choć te rozłożyły się inaczej. Nerwowo było do samego końca.
Na przyjęciu uchwały szczególnie zależało czwórce prawosławnych radnych, reprezentujących Forum Mniejszości Podlasia. Był to dla nich punkt honoru, jako że chodzi wciąż o spełnienie danej jesienią 2018 r. obietnicy wyborczej.
Sesja rady miasta, na którą skierowano stosowny projekt uchwały, została zwołana w piątek 20 grudnia. Kiedy przyszła kolej na ten punkt, przewodniczący rady, korzystając ze swych uprawnień, przerwał obrady do poniedziałku, były bowiem poważne obawy, iż nie uda się w tej sprawie uzyskać wymaganej większości głosów, ponieważ część radnych wciąż sie wahała. Potrzebny był czas na dodatkowe rozmowy.
Okazały sie one skuteczne. W poniedziałek, kiedy wznowiono obrady, za podjęciem uwały głosowało 12 radnych (11 z koalicji i jeden niezależny). Przeciw było 11 radnych PiS. Dwójka radnych z koalicji wstrzymała się od głosu, a dwóch nie przybyło na sesję (w tym były piłkarz Jagiellonii, który w poprzednim głosowaniu był po stronie zwolenników „Łupaszki). Nie stawił się na obrady jeszcze jeden radny PiS, Piotr Jankowski. I to jego nieobecny głos zdecydował, iż uchwała przeszła. Radny Jankowski na co dzień pracuje na stanowisku prezesa Radia Racja. Na antenie stacji sprawa kontrowersyjnego patrona ulicy jest relacjonowana na bieżąco, przedstawiany jest on w sposób jednoznacznie negatywny. W sprawie ulicy „Łupaszki” Jankowski jednak dotąd głosował tak jak jego koledzy partyjni w radzie. Pytany przez dziennikarzy, dlaczego teraz nie wziął udziału w głosowaniu, odpowiedział, że nie mógł przybyć na sesję, ponieważ w tym czasie był na urlopie za granicą.
Wnosząc skargę do sądu radni powołali sie jedynie na suchy przepis, dający taką możliwość, gdy naruszone zostaną „uprawnienia i kompetencje organów gminy”. Ich zdaniem wojewoda, uchylając uchwałę, tego się dopuścił. Takie uzasadnienie w sądzie trzeba będzie jednak rozwinąć, także najpewniej w kontekście historycznym. A ten zdecydowanie jest niejednoznaczny. Mieszkańcy Białegostoku, a to w ich imieniu decyzje podejmuje rada miasta, co do oceny mjr. Zygmunta Szyndzielarza „Łupaszki” są podzieleni. Dla jednych należy do bohaterskiego panteonu żołnierzy wyklętych, dla innych ciąży na nim czarna legenda zbrodni polskiego podziemia zbrojnego, w tym na bezbronnych cywilnych mieszkańcach prawosławnych wsi na Białostocczyźnie. Jak pokazują głosowania w radzie miasta, mieszkańcy Białegostoku – co jest bardzo istotne i wymowne – nie podzielili się w tej sprawie według kryterium narodowościowo-wyznaniowego. Wśród 28 radnych tylko czterech jest prawosławnych, zatem sami nigdy by nie dokonali zmiany ulicy.
Sąd administracyjny, do którego trafiła teraz ta sprawa, nie jest od dokonywania ocen moralnych dokonań postaci historycznych ani odczuć, jakie wobec nich mają mieszkańcy. Jego zadaniem jest zbadanie prawidłowości podjęcia uchwały i jej zgodności z prawem. Wydaje się, iż pod względem merytorycznym i proceduralnym nie powinno być podstaw do jej podważenia. Jednak jakikolwiek werdykt nie zapadnie, sporu historycznego on nie zakończy. Jest to wciąż zadanie dla historyków i to w szerszym kontekście. W archiwum IPN znajdują się dokumenty, pozwalające oddzielić heroizm polskiego powojennego podziemia od przestępstw i zbrodni na cywilach, które w jego szeregach bezsprzecznie miały miejsce. Na razie jednak takimi badaniami zajmują się tam historycy w sposób wybiórczy i subiektywny.
Jerzy Chmielewski