Michał Tulejko był jednym z aktywniejszych działaczy Białoruskiego Związku Akademickiego (Biełaruskaha Studenckaha Sajuza), który funkcjonował na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie w okresie międzywojennym. Jego losy, podobnie jak wielu innych młodych białoruskich społeczników, po II wojnie światowej rozpłynęły się w „szarej mgle”.
W Polsce po październikowej odwilży 1956 r. zdawałoby się nastąpił czas aktywności również na niwie białoruskiej. Powstało bowiem Białoruskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, zaczął ukazywać się tygodnik „Niva”, wreszcie zawiązała się literacka grupa „Białowieża”. Niektórzy przedwojenni działacze, jak Marian Pieciukiewicz, Franciszek Pietkiewicz, Wiktor Jarmołkowicz, z nadzieją przyjęli otwarcie się władz na Białorusinów, mimo że odbywało się ono pod nadzorem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Taka podległość wielu innych jednak nie przekonała do ujawnienia się, czego przykładem mógłby być Jazep Najdziuk, który do śmierci w 1984 r. mieszkał w Inowrocławiu pod zmienionym nazwiskiem jako Józef Aleksandrowicz. Inni trzymali się na dystans od spraw białoruskich. Tak zachowali się lekarze Arkadiusz Machońko i Józef Kalicki, czy notariusz Auhien (Eugeniusz) Bartul… Aż trudno uwierzyć, że ci młodzi jeszcze białoruscy działacze nawet najbliższym nie wspominali o wcześniejszej nieprzeciętnej aktywności na rzecz odrodzenia białoruskiego. Nie wspominali też o swojej twórczości literackiej i publicystycznej w języku białoruskim.
Dlatego po wyjeździe do Polski ślady wielu z nich się urwały. Kilka lat temu tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności udało mi się odtworzyć życie i działalność Eugeniusza Bartula, któremu na przełomie lat 20 i 30. wróżono los klasyka literatury białoruskiej. Po II wojnie światowej osiadł on w Lęborku, gdzie pracował jako notariusz niemal do śmierci w 1992 r. Niestety ten dobrze zapowiadający się białoruski poeta i krytyk literacki całkowicie zaniechał twórczość w języku białoruskim, choć pisał wiersze w języku polskim.
Podobny los spotkał Michała Tulejko. W czasach studenckich pisał wiersze w języku białoruskim, udzielał się w Białoruskim Związku Akademickim, a potem zapanowała cisza.
W Litewskim Centralnym Archiwum Państwowym w Wilnie w zespole USB zachowała się teczka osobowa Michała Tulejki z czasów studenckich, a w niej m. in. kwestionariusz i curriculum vitae. Dzięki tym dokumentom można się dowiedzieć z jakiej rodziny pochodził, kiedy i gdzie się uczył zanim został studentem. Otóż urodził się on 30 stycznia 1903 r. w Chałajmowszczyźnie w gminie Nowy Świerżeń w powiecie stołpeckim w rodzinie Jana i Marii z Szymańskich. Był wyznania prawosławnego. Podawał język białoruski jako macierzysty i tak samo określał swą narodowość. 19 września 1926 r. w życiorysie tak opisywał swoją edukację: „Pierwsze nauki pobierałem w rosyjskiej trzyoddziałowej szkole ludowej w Marchaczowszczyźnie, do której wstąpiłem w roku 1911 i którą ukończyłem w roku 1915. W latach 1916 i 1917, z powodu wypadków wojennych, wcale nie uczęszczałem do szkół. W roku 1918 wstąpiłem do pierwszej klasy rosyjskiego gimnazjum państwowego w Nieświeżu, do którego uczęszczałem do roku 1920, i gdzie ukończyłem klasy pierwszą i drugą. W roku 1920 przeniosłem się do III klasy rosyjskiego gimnazjum w Nowym Świerżniu, do którego uczęszczałem do roku 1922, i gdzie ukończyłem klasy trzecią i czwartą. W roku 1922 zostało otwarte w Nowym-Świerżniu polskie gimnazjum koedukacyjne. Wstąpiłem tam do klasy piątej. Uczęszczałem do roku 1924 i ukończyłem klasy piątą i szóstą. W roku 1924 polskie gimnazjum koedukacyjne z N-Świerżnia zostało przeniesione do miasta Stołpców. Uczęszczałem tam w latach 1924-25 do klasy siódmej. W roku bieżącym uczęszczałem tamże do klasy ósmej, gdzie złożyłem zwyczajny egzamin dojrzałości w dniu 4 czerwca. r.b.”.
Było to Prywatne Gimnazjum Koedukacyjne Towarzystwa Szkoły Średniej, którym kierował wówczas Józef Lubojacki. W klasie ósmej razem z nim uczyły się następujące osoby: Aron Chait, Kantorowiczówna, Lustermanówna, Golda Rubieńczykówna, Chasia Tunikówna, Genia Tunikówna, Fajwel Rubieńczyk, Izaak Epsztejn, Borys Wolfson. Z powyższego wynika, że droga Michała Tulejki na Uniwersytet Wileński wiodła przez trudny okres pierwszych lat powojennych. Pokazuje też zmienne losy szkolnictwa, które zmieniało się w warunkach II Rzeczypospolitej – szkoły rosyjskie stawały się z czasem szkołami polskimi.
Michał Tulejko pochodził z rodziny wielodzietnej. Jego rodzice Maria (urodzona w 1873 r.) i Jan (urodzony w 1872 r.) mieli dziewięcioro dzieci. Za Michałem były jeszcze dwie siostry i brat. Jan Tulejko zaginął w czasie I wojny światowej. Można więc tylko podziwiać młodego chłopca, który w trudnych warunkach rodzinnych i społeczno-politycznych uporczywie kształcił się w zmieniających się szkołach. Według przekazów rodzinnych miód z pasieki pomógł rodzinie bez ojca przetrwać najgorsze lata i kształcić syna Michała.
1 października 1926 r. Michał Tulejko podjął studia na Wydziale Prawa i Nauk Społecznych USB W Wilnie. Mieszkał tam przy ulicy Nieświeskiej 16 m. 6. Od początku studiów zaangażował się w działalność Białoruskiego Związku Akademickiego, który działał na USB od 1921 r. Już w listopadzie 1926 r. wszedł w skład Zarządu BZA, którym kierował Wsiewołod Szyran – student medycyny. W lutym 1927 r. został skarbnikiem organizacji, a w październiku 1928 r. jej prezesem, którym był do maja 1930 r. Ciekawe, że wówczas jego zastępcą był Jan Szutowicz, a skarbnikiem Eugeniusz Bartul – studenci prawa. W maju 1930 r. wszedł w skład Komisji Rewizyjnej BZA i Honorowego Sądu Koleżeńskiego. W grudniu 1930 r. rozpoczęły się korespondencyjne (zaoczne) kursy kooperacji, którymi kierowali Michał Tulejko, Stanisław Stankiewicz i Jazep Kłahisz. Trwały one do 10 maja 1931 r. Zapisało się na nie 150 osób, a ukończyło 50.
Michał Tulejko studiował prawo przez siedem lat. Dyplom magistra praw otrzymał 22 czerwca 1933 r. Okres ten obfitował w aktywną działalność w białoruskim ruchu studenckim. 28 grudnia 1927 r. wszedł w skład kolegium redakcyjnego „Studenckaj Dumki” wraz z Ignacym Gogolińskim (wydawcą i odpowiedzialnym redaktorem), Eugeniuszem Bartulem, Hermanem Weleckim i Janem Szutowiczem. W ciągu 1928 r. ukazały się trzy numery tego pisma. Michał Tulejko publikował w nim emocjonalne wiersze o zaangażowanym charakterze, napisane w lutym i marcu 1928 r.:
Ідзі
Ідзі па дарозе і цернямі ўсланай
Ідзі! Гэй, мой браце, упярод!
Ідзі па калючай, – к той далі нязнанай,
Ідзі! Бо па ёй йдзе Народ!
Ідзі! Крок за крокамі з тугою і болям,
Па гэтай дарозі ступай!
Ідзі! Там далёка прысьвечваець доля!
Дык, браця, – па долю сягай!
Няхай навакола плывуць чорны хмары,
З краю ў край няхай бьюць пяруны,
Хай буры бушуюць! – Хай людзі няздары
Сьмяюцца з цябе! – Груганы…
Груганы хай над змучаным целам лятаюць,
Чакаючы жыру, пажытку сабе!…
Ты, браця, ідзі! Бо нас людзі чакаюць,
Бо Народ наш наперад ідзе! («Studenskaja Dumka” 1928, nr 2, s. 20-21)
Мы там…
Мы там, дзе болей волі, духа,
Мы там, дзе поўна сьветлых зор,
Мы там, дзе ёсьць ідэя руху,
Мы там, дзе сьветлы кругазор.
Усе мы там душою і сэрцам,
Мы думкамі усімі там,
Бо шчасьце там да нас сьмяецца,
І доля там сьмяецца нам.
Мы там усе, дзе асалоду
Пьець прагавітая душа,
Мы там, дзе сэрца для Народу
Так моцна б’ецца Крывіча.
Мы там, дзе нашы лятуценьні,
Дзе мары нашы – дзе наш люд,
Мы там, дзе ў горы і цярпеньні,
Здзейсьняецца паволі Цуд…
Мы там! Для нас няма ўстрыманьня,
Для нас няма аковаў-пут,
Мы там, дзе вера, дзе змаганьне,
Дзе жыцьцё наша – дзе наш Люд. („Studenskaja Dumka” 1928, nr 2, s. 21)
Дайце!
Дайце сілы – дайце волі!
Дайце мне прастору,
Палячу я к лепшай долі,
Палячу да зораў!
Палячу я у бязмежжа,
Палячу да сонца,
Дакуль дух мой сягнуць можа,
Палячу бяз конца!
Вокам шыбкага сакола,
Стуль на землю гляну,
Агарну ім усю вечнасьць;
З пачатку да сяньня!
Агарну ім усю цемнасьць,
Агарну, развею!
Зразумею усю таемнасьць,
Жыцьця-чарадзея!
Вякоў стогны адгадаю,
Вякоў сьлёзы ўгледжу…
Прынясу стуль нова шчасьце,
Прынясу з бязмежжаў.
Шыбану адно яшчэ раз,
Адтуль шчасьце, згоду,
Прынясу з сабой зараз,
Для свайго Народу!
Дайце мне адно сілы-волі,
Дайце мне прастору,
Палячу за лепшай доляй,
Палячу да зораў! („Studenskaja Dumka” 1928, nr 2, s. 21-22)
28 lutego 1928 r. w Białoruskim Związku Akademickim odbył się wieczór autorski członków organizacji. Swoje wiersze na nim czytali poza Michałem Tulejko Eugeniusz Bartul, Wsiewołod Szyran i Michaś Wasilok. W informacji o wieczorze napisano: „Уражаньне з вечару было вялікае і гэтае зьявішча астаецца прывітаць з пажаданьнем, каб часьцей адбываліся такія аўтарскія вечары нашых маладых паэтаў. Шкада толькі, што ў гэты дзень падзеля сваёй адсутнасьці ў Вільні не маглі якраз выступіць усе маладыя нашыя песьняры з студэнскай моладзі, як Г. Вялецкі і інш.”.
W kolejnych numerach „Studenckaj Dumki” publikowano wiersze Michasia Tulejko o charakterze lirycznym i uczuciowym:
Скрыпка
(насьледваньне).
На заходзе зара дагарала,
Чароўнае гучнай вясны,
Ноч паволі зямлю агартала…
Гукі скрыпкі скульсь былі чутны
І ліліся чароўныя гукі,
Яны сумам, жудою плылі,
Як-бы нехта ламаў свае рукі,
Жыцьця праклінаючы дні.
У іх нечае хворае сэрца,
На заўсёды хавала парыў,
І стагнала яно ў паняверцы,
Сьмерці цень яго нібы абвіў.
Чыесь грудзі ад мукаў балелі,
У іх часта стагнала душа, –
Што спагады сабе не сустрэла.
Супакою у людзёх не знайшла.
І плылі, усё плылі тыя гукі,
Недзе ўвысь, у блакітны прастор.
Хтосьці скаржыўся, ў неба слаў мукі,
Там да Бога, да ангелаў зор.
Нехта сьмела бяз жалю, бяз болю
Слаў на землю пагарду, праклён,
А істотаю ўсёй рваўся к волі
З грудзёў шлючы жудасны стогн.
Сумавала душа, білась сэрца,
Ўсё хацела зараз агарнуць,
Палажыці канец паняверцы,
Свабодна рвучыся ўздыхнуць.
На заходзе зара дагарала
Чароўнае, гучнай вясны
Ноч паволі зямлю агартала
Гукі скрыпкі ўсё былі чутны. („Studenskaja Dumka” 1928, nr 3, s. 20)
Перажытае.
Адзінока стаю ў вячорнай цішы,
Спакой навакола – хачу адгадаць…
Пагодна і лёгка ў збалелай душы;
Ня рвецца ў даль сэрца, ня хоча стагнаць.
Учуваюся ў голас натуры – тварэньня:
Шапацяць навакола таемныя лісты;
Цалуюцца ў ласках, у згодзе, ўзаемна;
Ня знаюць ілжы – той людзёў ліхаты.
Па іх бледны месяц гуляець спакойна,
Там поўзаець, лашчыцца коскамі – чар,
На хвілю ўкрадзе яго хмарка, павольна
Праплыўшы ў гары непрыкметна амаль.
Усё ціха! Няма тут звычайнага віру
Жыцьця нешчасьлівых, бяздольных людзёў,
Заводзіць тут муза бясклопатна ліру
Адвечнае праўды цуд-песьню бяз слоў.
Ліюцца ў такт дзіўна-чароўныя казкі
З высі срыбных зораў, блакітаў нябёс,
Штось кажуць на вуха таксама і краскі,
Бадай пра шчасьлівы, пра лепшы свой лёс.
Пад ветрыку подзьмух галоўкі схіляюць,
Вочкамі коляраў шчыра глядзяць.
Сьмяюцца салодка, ў душу заглядаюць,
Ці-ж здоляюць раны яе адгадаць? –
Старыя дубы, векавечныя ліпы,
Ў паўсьне затаіліся – ціха шумяць,
Шукаю тут думкамі тайніцы быту,
Якое ніхто мне ні хоча сказаць
І так на лады свае думкі меру;
Забілася сэрца ў грудзёх нат шпарчэй,
Стаю ўсёж ў спакоі, шукаю ў што верыў;
Чым жыў – аб чым сьніў, лятуцеў я раней
Але – ша! Салавей недзе ў гушчы заліўся,
Завеў песьню каханьня – спакой перарваў;
Ўспаміны прышлі – сум у сэрца ўліўся…
Эх! і я-ж даўней шчыра і сьвята кахаў…
(с. 22) І дзе-ж ўсё цяпера? – тужліва пытаю, –
Каханьня сьвятога дзе сьветлыя дні?..
Прыйдзі, прыйдзі мілая, зноў я чакаю, –
Вярні ўсё назад, прыгалуб, прыгарні!
Прыгарні як даўней да гарачага сэрца,
Анельскімі ласкамі душу сагрэй;
Бясконцую песьню каханьня, бяз сьмерці,
Засьпявай, – як сьпяваў яе нам салавей?
…………………………………………………………….
Атказу няма! Салавей кончыў трэлі,
Як калісьці адно срыбны месяц глядзіць,
Успаміны салодкія сном адляцелі
А сэрца ўсё-ж б’ецца і ў суме дрыжыць. („Studenskaja Dumka” 1928, nr 3, s. 21-22)
Cdn
Helena Głogowska