W lipcu bieżącego roku mija dwadzieścia lat od śmierci jednego z bardziej znanych białowieskich leśniczych drugiej połowy XX wieku. To Włodzimierz Bonda, pasjonat lasu i przyrody oraz wytrawny przewodnik turystyczny.
Los mnie zetknął z nim w 1969 roku. Był to mój pierwszy szef. Pod jego kierownictwem stawiałem pierwsze kroki w zawodzie leśnika. Uważam, że bardzo mi się wtedy poszczęściło. Nawet niezapomniana zima 1969/1970 z rekordowymi opadami śniegu i wynikającymi stąd olbrzymimi trudnościami w poruszaniu się po Puszczy nie jest w stanie wpłynąć negatywnie na ocenę.
Zaczęło się prozaicznie. Byłem świeżo upieczonym absolwentem Technikum Leśnego w Białowieży i ciążył na mnie obowiązek odbycia praktyki zawodowej na stanowisku kontraktowego praktykanta techniczno-leśnego. Z tego właśnie powodu 1 sierpnia 1969 roku przekroczyłem próg mieszczącej się w Krzyżach (dawniej wieś, obecnie część Białowieży) siedziby Nadleśnictwa Zwierzyniec. Nadleśniczy mgr inż. Włodzimierz Pawłowski, po krótkim namyśle, oddał mnie pod kuratelę leśniczemu Włodzimierzowi Bondzie.
Leśniczy nie był dla mnie osobą nieznaną, bowiem w tak niedużej miejscowości, jaką jest Białowieża, trudno zachować anonimowość. Do tego czasu nie miałem jednak z nim żadnych kontaktów
Leśniczy był dobrym fachowcem. Umiejętnie przekazywał swoje doświadczenia zawodowe. Już w pierwszych dniach pracy mogłem się przekonać, jak doskonale wykorzystuje w praktyce wiedzę nabytą w szkole. Przyglądałem się też uważnie jego metodom organizacji pracy – był w tym bardzo dobry i skuteczny. Wiele się od niego nauczyłem.
Podobało mi się, że leśniczy patrzył na powierzony mu teren nie tylko „okiem gospodarczym”. Owszem, prowadził pozyskanie drewna, sadził nowe pokolenia drzew, pielęgnował i chronił je, ale las postrzegał także w wymiarach historycznym i kulturowym. Dużo wiedział o puszczańskich uroczyskach i to nie tylko tych, które znajdowały się na jego terenie. Doskonale znał nazwy i historię każdego z nich, na miejsce mógł doprowadzić bez posługiwania się mapą. Wiedział też, gdzie znajdują się poszczególne kurhany, czy różne ciekawe miejsca historyczne.
To leśniczy zaprowadził mnie na uroczysko Zamczysko, na którym nigdy wcześniej nie byłem, i w bardzo ciekawy sposób opowiedział jego historię.
Do dzisiaj pamiętam usłyszaną od niego legendę-przekaz o pożarze dworu królewskiego w Zamczysku i o powodach jego odbudowy na innym miejscu. Po jakimś czasie zorientowałem, że legendy tej nikt już poza leśniczym nie znał.
Bonda wskazał mi również położenie uroczyska Obołonie, w którym w 1827 roku niejaki Maksym Niedźwiedzki miał odnaleźć skarb. Nie była to wcale legenda – jak początkowo sądziłem – a autentyczny fakt, który znajduje potwierdzenie w dokumentach przechowywanych w archiwum w Grodnie.
A teraz fakty z biografii leśniczego.
Włodzimierz Bonda urodził się 1 stycznia 1939 roku w Białowieży, w rodzinie Zachariasza i Aleksandry z domu Buszko. Tutaj ukończył Szkołę Podstawową, a następnie, w 1955 roku, podjął naukę w miejscowym Technikum Leśnym. Dyplom technika leśnictwa otrzymał w 1959 roku.
Pracę rozpoczął z początkiem lipca 1959 roku w Nadleśnictwie Lacka Puszcza, obejmującego północno-zachodnią część Puszczy Białowieskiej. Zdążył przepracować zaledwie trzy i pół miesiąca, gdy otrzymał powołanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Swoją praktykę zawodową przerwał 16 października. W jednostce wojskowej Nr 2527 w Kołobrzegu służył do 8 grudnia 1961 roku.
Do pracy powrócił 10 stycznia 1962 roku. Praktykę zakończył 18 kwietnia tego samego roku. Pracował w Nadleśnictwie Zwierzyniec na terenie Puszczy Białowieskiej. W tym też nadleśnictwie 1 maja 1962 roku został zatrudniony na stanowisku podleśniczego, a 15 lipca 1964 roku powierzono mu stanowisko leśniczego Leśnictwa Pogorzelce, na którym pracował do 25 grudnia 2001 roku, tj. do czasu odejścia na wcześniejszą emeryturę. Warto dodać, że Leśnictwo Pogorzelce, po likwidacji w 1974 roku Nadleśnictwa Zwierzyniec, zostało włączone do Nadleśnictwa Białowieża.
Leśniczy nie ograniczał się wyłącznie do pracy zawodowej. W wolnym czasie udzielał się jako przewodnik turystyczny PTTK. Oprowadzał wycieczki po całej Puszczy Białowieskiej. Przewodnictwem zainteresował się na początku lat siedemdziesiątych. Uprawnienie do oprowadzania wycieczek uzyskał w 1974 roku. Był jednym z najaktywniejszych przewodników białowieskich. Potrafił rzeczowo i interesująco opowiadać o tym najsłynniejszym na kontynencie europejskim masywie leśnym, o różnych tajnikach i osobliwościach jego przyrody, a także o trudnej pracy leśnika. Otrzymywał wiele słów wdzięczności i pochwał od turystów, którzy trafili pod jego opiekę. Zdarzało się, że organizatorzy wycieczek w zamówieniach kierowanych do Biura Obsługi Ruchu Turystycznego PTTK w Białowieży prosili o przydzielenie ich grupie właśnie leśniczego Bondy jako przewodnika.
Leśniczy działał również na niwie turystyczno-krajoznawczej. W listopadzie 2000 roku został wybrany na stanowisko wiceprezesa Zarządu Oddziału PTTK w Białowieży, pełnił je do końca kadencji.
Jego pracę zawodową i działalność w sferze turystyki i krajoznawstwa zauważano i doceniano w środowisku. Bonda był uhonorowany m.in. Srebrną Odznaką „Zasłużony Białostocczyźnie” (1981), Srebrną Honorową Odznaką SITLiD (1998) oraz Srebrną Odznaką PTTK (1999).
Włodzimierz Bonda był człowiekiem, którego cechowała duża życzliwość dla ludzi. Lubił pożartować, na jego twarzy często gościł uśmiech. Potrafił każdego wysłuchać, coś doradzić. Nie pamiętam, aby kiedykolwiek narzekał na innych. Dzisiaj ludzi o takich cechach charakteru spotyka się rzadko.
Był żonaty, 13 czerwca 1971 roku poślubił Ninę Karpiuk. Z tego małżeństwa urodziły się trzy córki: Urszula, Alicja i Elżbieta. Elżbieta Bonda-Ostaszewska poświęciła się nauce – uzyskała stopień doktora nauk biologicznych, pracuje w Instytucie Biologii Uniwersytetu w Białymstoku. Jej siostry wybrały medycynę: Urszula Bonda jest lekarzem rodzinnym w Białymstoku, a Alicja Marcińczyk – lekarzem-stomatologiem w Łomży.
Włodzimierz Bonda zmarł na chorobę nowotworową 4 lipca 2002 roku w wieku 63 lat. Spoczął na białowieskim cmentarzu.
W ukochanej Puszczy pozostawił po sobie trwały ślad – uroczysko Bondówkę. Początkowo nazywano tak leśniczówkę wraz z zabudową gospodarczą, wybudowaną na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku przez Nadleśnictwo Zwierzyniec, przy leśnej drodze z Pogorzelec do Teremisek. Wiadomo było bowiem, że zamieszka w niej leśniczy Bonda. I tak się stało. Ale leśniczy po pewnym czasie powrócił do swojej rodzinnej Białowieży. Później Bondówką zaczęto nazywać najbliższe partie lasu. Nazwę tę utrwalono na mapach turystycznych. Leśniczówka następnie przeszła w prywatne posiadanie; nowi właściciele przekształcili to „leśne ranczo” w gospodarstwo agroturystyczne.
Białowieski leśniczy na trwałe zapisał się na kartach historii krajowego leśnictwa. Opracowany przez Jerzego A. Siwka i niżej podpisanego biogram Włodzimierza Bondy został zamieszczony w piątym zeszycie „Słownika Biograficznego Leśników i Drzewiarzy Polskich”, który ukazał się w 2018 roku.
Piotr Bajko