Jest taki typ książek, które można nazwać „książkami bliskimi”. To ten rodzaj publikacji, które opisują świat w zasięgu ręki. W tej stosunkowo niewielkiej przestrzeni potrafią zebrać się, stłoczyć, rzeczy wielkie i małe, historie banalne i posiadające dużą siłę oddziaływania na świat, ludzie zwyczajni, znajomi z sąsiedniej ulicy i osoby, których życie wpłynęło na losy całych społeczności, a nawet narodów. Nie tak łatwo jednak zobaczyć to wszystko, bo bliskość opisywanego świata bywa przeszkodą w dostrzeżeniu jego prawdziwej natury. Potrzebny jest – mówią niektórzy – dystans. I tak ta bliskość rodzi niebezpieczeństwo braku obiektywizmu, za to dystans powoduje z kolei, że nie dostrzegamy szczegółów, detali, które budują realne życie. Trudno jest napisać książkę bliską i obiektywną, nie zaszkodzi jednak spróbować, a nagrodą za tę próbę może być własna satysfakcja z wykonanej pracy i szacunek tych, którzy tę pracę dostrzegają i cenią.
Wiera Tarasewicz, autorka świeżo wydanej „Monografii Ziemi Gródeckiej”, urodziła się i dorastała w Gródku i całe życie związała z tym swoim „miejscem na Ziemi”. Gdy – jak sama powiedziała – przed trzynastu latu pojawiła się u niej idea napisania książki o tym swoim miejscu, uświadomiła sobie piękną w swojej prostocie prawdę: „Przecież ja to wszystko wiem, tylko wystarczy napisać”. Od tej myśli zaczęła się jej droga do powstania wspomnianej książki. Rozpoczęła się 13 lat temu, gdy zaczęła gromadzić materiały. Znaczną ich część stanowią informacje bezpośrednio zasłyszane od osób, które albo były świadkami różnych wydarzeń, albo potrafiły opowiedzieć historie, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Ich wartość jest nie do przecenienia.
– Objeździliśmy z mężem wsie w naszej gminie w tę i z powrotem – mówiła autorka podczas promocji książki w Gródku. – W niektórych byliśmy kilka razy. Bardzo wiele rozmów przeprowadziłam w Gródku. Znam dużo osób i to było pomocne, bo wiedziałam, kogo pytać. Te osoby udostępniały mi różne materiały, wyciągały zdjęcia, dzieliły się swoimi opowieściami.
Historie noszone przez ludzi mają niestety krótki żywot i odchodzą w niepamięć wraz z tymi powiernikami. Ich ocalenie to jedyny często sposób na odtworzenie tej przeszłości, o której milczą podręczniki szkolne.
Relacje świadków autorka uzupełniała informacjami zbieranymi w inny sposób.
– Przez wiele miesięcy odwiedzałam Archiwum Państwowe w Białymstoku – opowiada Wiera Tarasewicz. – Przed laty liczne informacje musiałam spisywać ręcznie. Spędziłam w archiwach sporo godzin z długopisem w ręku. W Książnicy Podlaskiej korzystałam z artykułów z Niwy. Na szczęście pomocna okazała się moja znajomość języka białoruskiego. Zbieranie tych materiałów trwało wiele lat.
Autorka ma spore doświadczenie w gromadzeniu i porządkowaniu informacji o Ziemi Gródeckiej. Swoje badania publikowała regularnie w lokalnej gazecie „Wiadomości Gródeckie –Haradockija Nawiny”, uczestniczyła też w redakcji różnych publikacji na temat Gródka i okolic, jak choćby świetnych albumów „Gródek w starej fotografii”. Jest też współautorką monografii, poświęconej białoruskiemu zespołowi śpiewaczemu Rozśpiewany Gródek. Ukazała się w 2014 r. z okazji pięćdziesięciolecia jego istnienia.
Bibliografia napisanej przez nią książki wygląda dość imponująco. Lata poszukiwań i badań zrobiły swoje. Dzisiaj nie tylko w jednym, zwartym wydawnictwie, jakim jest „Monografia…” możemy znaleźć mnóstwo informacji, ale również roztacza się przed nami cała „biblioteka” publikacji o Gródku i okolicach. I są to nie tylko pozycje historyczne, ale również o tematyce przyrodniczej, społecznej, turystycznej, artykuły prasowe, dokumenty urzędowe etc.
– Gdy okazało się, że będzie można wydać monografię, zorientowałam się, że mam ponad 900 stron materiałów w Wordzie – mówi Wiera Tarasewicz. – Musiałam je mocno skracać na potrzeby wydawnictwa. I jak doszłam do 480 stron, to powiedziałam, że nie wiem, co mam wyrzucić, bo to wszystko było bardzo ważne.
Książka, choć obszerna, bo liczy sobie 400 stron w dużym formacie, choć przepełniona tekstem, nie jest przegadana. Widać w niej to, co powiedziała autorka, czyli ogrom materiałów, które złożyły się na jej treść. Publikacja stała się czymś w rodzaju encyklopedii Ziemi Gródeckiej, gdzie prosto i rzeczowo przeczytamy o środowisku przyrodniczym, historii, sprawach społecznych i politycznych, kulturze, szkolnictwie, literaturze, sztuce, ważnych postaciach. Mocną stroną „Monografii…” są fotografie, które nie tylko uprzyjemniają czytanie, czy kartkowanie książki, ale stanowią nieocenione źródło informacji. Dokumentują czasy współczesne, przenoszą nas również do okresu PRL-u, wojny, międzywojnia, a nawet do XIX w. Dla miejscowych to też swoisty poszerzony album rodzinny (wielkiej rodziny – wspólnoty zamieszkującej Ziemię Gródecką).
Obecna gmina Gródek stanowiła bardzo zróżnicowany pod względem narodowościowym i religijnym/wyznaniowym obszar i tak jest do dzisiaj. Zdecydowana większość mieszkańców to prawosławni Białorusini, choć przed II wojną światową w samym Gródku 60 proc. jego mieszkańców stanowili Żydzi (Niemcy wywieźli ich do obozu zagłady w Treblince i tam zamordowali). Autorka łączy historię Białorusinów, Żydów, Polaków, zarówno w ujęciu historycznym, jak i współczesnym. Nie opisuje ich „osobnych historii”, prowadząc narrację chronologicznie, skupiając się na, jej zdaniem, najważniejszych elementach wspólnych dziejów społeczności zamieszkującej Ziemię Gródecką.
„W sąsiedztwie domu rabina funkcjonował duży żydowski młyn Simchy Rudego, jednego z bogaczy w Gródku, którego budynek zachował się do dnia dzisiejszego. W latach PRL młyn ten pracował pod szyldem gródeckiego GS-u. Obok młyna przez jakiś czas usytuowana była olejarnia, potem rozlewnia wód gazowych. Drugi młyn stał w centrum Gródka, gdzie dziś jest pawilon handlowy ze znajdującym się obok parkingiem”.
To bardzo charakterystyczny dla publikacji cytat. Widać w nim, jak autorka swobodnie porusza się po historii i współczesności opisywanych terenów, jak łatwo odnajduje się w tej przestrzeni. Wydaje się być wewnątrz tego świata, z którym zresztą związała całe swoje życie. Ten tekst wzbudza zaufanie, choć zarazem zdradza brak dystansu. Ale, jak już wspomniałem na początku, ta książka opisuje historię bliską. A taką przecież każdy z nas w sobie nosi i tylko – cytując autorkę – wystarczy ją napisać.
Jerzy Sulżyk
Wiera Tarasewicz, Monografia Ziemi Gródeckiej, wyd. Gmina Gródek, Gródek 2021