Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    8. Kuneć sielanki

    Nocami z pod ramion krzyżów na rozdrogach sypie się gwiazd błękitne próchno chmurki siedzą przed progiem w murawie to kule białego puchu dmuchawiec Księżyc idzie srebrne chusty prać świerszczyki świergocą w stogach czegóż się bać (Józef Czechowicz, „Na wsi”, 1927) Jak mniê diś dumajetsie, dekada… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

„Kora”, „Płomień”. A jak przyjdzie „Młot”…

W 1946 r. ludzie w Mętnej bali się. Nie spali spokojnie, choć wielka wojna już się zakończyła.

Dwa lata wcześniej, gdy Niemcy wycofywali się w pośpiechu, puścili wieś z dymem. Ocalało tylko parę chat. Ludzie poukrywali się całymi rodzinami w okolicznych nieprzebytych lasach. Patrzyli stamtąd, jak dobytek, dorobek ich całego życia – i innych żyć, tych wcześniejszych – przepada, zapada się w ogień, zamienia w garść popiołu. To było straszne, słyszę dziś we wspomnieniach i widzę, jak one odżywają, jak oczy mojej osiemdziesięcioletniej ciotki przybierają dziwny wyraz, zachodzą łzami, a jej wzrok staje się spojrzeniem tamtego dziecka. Cierpieli, ale przeżyli. Nie wszyscy, bo niektórych, co wracali do wsi, żeby zobaczyć, co się dzieje, Niemcy zatrzymywali, a część z nich gdzieś potem powieźli i słuch po nich zaginął.

To, co zostało, trzeba było wygrzebać z popiołu. Moja babcia Dominika znalazła fajerki, ułożyła z cegieł palenisko i gotowała tak dla rodziny. Gdy trzydzieści lat później remontowaliśmy kuchnię i nie można było przez kilka dni z niej korzystać, babcia Dominika znowu ułożyła piec na podwórku z cegieł i fajerek. Pamiętam, jak się cieszyłem z tego gotowania przed domem, całej tej prowizorki, która pachniała zupą, kartoflanymi plackami i przygodą. W 1944 r. nie tak pachniało w Mętnej. Wszędzie śmierdziało spalenizną.

Latem mogli spać w chlewie, ale na zimę poszli mieszkać do człowieka, którego zabudowania ocalały. Rozlokowali się w ni to małym domku, ni to spichlerzu. Dziadek, mąż babci Dominiki, chodził spać do chlewa, w swoim obejściu. Nie zdejmował kożucha, zagrzebywał się w słomie i budził rano z wiszącymi na wąsach soplami. Radzili sobie. Boże – mówi dziś ciotka – to była bieda.

Na wiosnę zbudowali ziemiankę. Na budowanie domu nie mogli sobie pozwolić. Dziura w ziemi, okrąglaki… Duszno, wilgotno, ale już wąsy dziadka Michała nie zamarzały. Ciasno, tyle oddechów, tyle ciepłych ciał obok siebie. Po ścianach ściekała woda. Nikt nie mówił, że jest dobrze. Nikt nie mówił, że jest źle. Było tak, jak mogło być, a miało być lepiej. Przeżyli wojnę. Nastały czasy pokoju.

– 100 tysięcy złotych – tyle macie zapłacić, powiedzieli „Kora” i „Płomień”. Tyle zażądali od ludzi z Mętnej sąsiedzi z katolickich wsi nad Bugiem, trzymając w ręku pepeszę i jakiś karabin. „Za drzewo, które wyrąbali w rządowym lesie” – opowiadał potem oficerowi Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim „Płomień”. Był jeszcze z nimi „Szmata”. Ten „Szmata”, to miał potem problem z moim ojcem (który nie pochodził z Mętnej, a z oddalonego o 6 kilometrów Wilanowa). Ten bowiem nie raz przypominał mu „prosto w oczy”, jakim był „wielkim bohaterem” w 1946 r., gdy chodził z innymi bohaterami i nakładał na ludzi kontrybucje. – Zdzierałeś z nich kożuchy – mówił ojciec w złości. I wiedział, co mówi. I nie owijał w bawełnę. Nazywał tych żołnierzy bandytami, bo to, co robili w jednej czy drugiej wsi, było dla niego zwykłym bandyctwem. Żadnym bohaterstwem, żadną walką o niepodległość.  I żałośni byli ci bohaterowie, nakładający kontrybucje na prostych i biednych chłopów z Mętnej. Tej właśnie spalonej Mętnej, w której ludzie spali w chlewach i ziemiankach, a ich dzieci nie miały czego jeść. „Byłem zwyczajnym członkiem organizacji WiN. Chodziłem i nakładałem kontrybucje we wsi Mętna” – zeznawał w UB „Płomień”. Ten „Płomień” wstąpił do partyzantki w marcu 1946 r. Prawie dwa lata po tym, jak zakończyła się tu regularna wojna. Wcześniej jakoś nie rwał się do walki. „Kora” mówił, żeby koniecznie ściągać te kontrybucje w Mętnej, bo jak tego nie zrobią, to przyjdzie „Młot” i on już zrobi tu porządek…

Ludzie w Mętnej w 1946 r. bali się. „Płomienia”, „Kory”, „Szmaty”, a najbardziej to chyba tego „Młota”. Przecież pewnego razu poszli do lasu „rządowego” i wycięli tam jakieś drzewa. Byli złodziejami, byli winni. Tak uważało państwo „Młota”, „Szmaty” i innych takich. A może ci ludzie, na których nakładano kontrybucje, chcieli po prostu wyleźć z tych zawilgoconych nor, może chcieli normalnie odbudować domy. Sami przecież sobie tych domów nie spalili. Wojna im je zabrała. Czy państwo „Młota” uważało, że mają być szczurami i mieszkać w ziemiankach, czy może to państwo, czy inne powinno było ich wspierać, pozwolić im wziąć z lasu drewno i zacząć powoli powrót do powojennej normalności. Ludzie w Mętnej lizali rany po wojnie. Te rany zamiast opatrzyć, posypywano solą. Dzisiaj te już prawie zabliźnione rany ktoś stara się rozdrapywać.

Jerzy Sulżyk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў красавіку

    980 – у 1044 г. пачаў княжаньне ў Полацку Усяслаў Брачыслававіч, званы Чарадзеем. Яго славутая дзейнасьць была апісана ў паэме „Слова аб паходзе Ігаравым”. 920 – у 1104 г. адбыўся вялікі паход кааліцыі князёў Кіеўскай Русі, арганізаваны Уладзімірам Манамахам на …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis