Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (4)

    Syne, kab adkapać ich, paprasili Bronisia Czarnamysaho z susiednich Klabanaŭcaŭ. Toj uziaŭ z saboju jaszcze dvoch mużczyn i noczu pajechali na miesca tragedii. Kali paczali raskopvać jamu, z siaredziny trysnuła kroŭ. Pamału vyciahnuli dva trupy Sidaroviczaŭ i pa cichu pryviaźli ich da Kundziczaŭ. Myła ich…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    13. Stan nevyznačanosti

    Orła wrona nie pokona! [Antykomunistyčne hasło v vojennum stani v Pôlščy.] Statut Białoruskiego Zrzeszenia Studentów (BAS) pisavsie mnoju miêseci dva. Odnočasno my začali vyšukuvati „našych” studentuv u akademikach raznych vyžšych škôł u Varšavi i psychologično pudhotovlati jich do toho, što budemo rejestrovati biłoruśku studenćku organizaciju… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

„Kora”, „Płomień”. A jak przyjdzie „Młot”…

W 1946 r. ludzie w Mętnej bali się. Nie spali spokojnie, choć wielka wojna już się zakończyła.

Dwa lata wcześniej, gdy Niemcy wycofywali się w pośpiechu, puścili wieś z dymem. Ocalało tylko parę chat. Ludzie poukrywali się całymi rodzinami w okolicznych nieprzebytych lasach. Patrzyli stamtąd, jak dobytek, dorobek ich całego życia – i innych żyć, tych wcześniejszych – przepada, zapada się w ogień, zamienia w garść popiołu. To było straszne, słyszę dziś we wspomnieniach i widzę, jak one odżywają, jak oczy mojej osiemdziesięcioletniej ciotki przybierają dziwny wyraz, zachodzą łzami, a jej wzrok staje się spojrzeniem tamtego dziecka. Cierpieli, ale przeżyli. Nie wszyscy, bo niektórych, co wracali do wsi, żeby zobaczyć, co się dzieje, Niemcy zatrzymywali, a część z nich gdzieś potem powieźli i słuch po nich zaginął.

To, co zostało, trzeba było wygrzebać z popiołu. Moja babcia Dominika znalazła fajerki, ułożyła z cegieł palenisko i gotowała tak dla rodziny. Gdy trzydzieści lat później remontowaliśmy kuchnię i nie można było przez kilka dni z niej korzystać, babcia Dominika znowu ułożyła piec na podwórku z cegieł i fajerek. Pamiętam, jak się cieszyłem z tego gotowania przed domem, całej tej prowizorki, która pachniała zupą, kartoflanymi plackami i przygodą. W 1944 r. nie tak pachniało w Mętnej. Wszędzie śmierdziało spalenizną.

Latem mogli spać w chlewie, ale na zimę poszli mieszkać do człowieka, którego zabudowania ocalały. Rozlokowali się w ni to małym domku, ni to spichlerzu. Dziadek, mąż babci Dominiki, chodził spać do chlewa, w swoim obejściu. Nie zdejmował kożucha, zagrzebywał się w słomie i budził rano z wiszącymi na wąsach soplami. Radzili sobie. Boże – mówi dziś ciotka – to była bieda.

Na wiosnę zbudowali ziemiankę. Na budowanie domu nie mogli sobie pozwolić. Dziura w ziemi, okrąglaki… Duszno, wilgotno, ale już wąsy dziadka Michała nie zamarzały. Ciasno, tyle oddechów, tyle ciepłych ciał obok siebie. Po ścianach ściekała woda. Nikt nie mówił, że jest dobrze. Nikt nie mówił, że jest źle. Było tak, jak mogło być, a miało być lepiej. Przeżyli wojnę. Nastały czasy pokoju.

– 100 tysięcy złotych – tyle macie zapłacić, powiedzieli „Kora” i „Płomień”. Tyle zażądali od ludzi z Mętnej sąsiedzi z katolickich wsi nad Bugiem, trzymając w ręku pepeszę i jakiś karabin. „Za drzewo, które wyrąbali w rządowym lesie” – opowiadał potem oficerowi Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Bielsku Podlaskim „Płomień”. Był jeszcze z nimi „Szmata”. Ten „Szmata”, to miał potem problem z moim ojcem (który nie pochodził z Mętnej, a z oddalonego o 6 kilometrów Wilanowa). Ten bowiem nie raz przypominał mu „prosto w oczy”, jakim był „wielkim bohaterem” w 1946 r., gdy chodził z innymi bohaterami i nakładał na ludzi kontrybucje. – Zdzierałeś z nich kożuchy – mówił ojciec w złości. I wiedział, co mówi. I nie owijał w bawełnę. Nazywał tych żołnierzy bandytami, bo to, co robili w jednej czy drugiej wsi, było dla niego zwykłym bandyctwem. Żadnym bohaterstwem, żadną walką o niepodległość.  I żałośni byli ci bohaterowie, nakładający kontrybucje na prostych i biednych chłopów z Mętnej. Tej właśnie spalonej Mętnej, w której ludzie spali w chlewach i ziemiankach, a ich dzieci nie miały czego jeść. „Byłem zwyczajnym członkiem organizacji WiN. Chodziłem i nakładałem kontrybucje we wsi Mętna” – zeznawał w UB „Płomień”. Ten „Płomień” wstąpił do partyzantki w marcu 1946 r. Prawie dwa lata po tym, jak zakończyła się tu regularna wojna. Wcześniej jakoś nie rwał się do walki. „Kora” mówił, żeby koniecznie ściągać te kontrybucje w Mętnej, bo jak tego nie zrobią, to przyjdzie „Młot” i on już zrobi tu porządek…

Ludzie w Mętnej w 1946 r. bali się. „Płomienia”, „Kory”, „Szmaty”, a najbardziej to chyba tego „Młota”. Przecież pewnego razu poszli do lasu „rządowego” i wycięli tam jakieś drzewa. Byli złodziejami, byli winni. Tak uważało państwo „Młota”, „Szmaty” i innych takich. A może ci ludzie, na których nakładano kontrybucje, chcieli po prostu wyleźć z tych zawilgoconych nor, może chcieli normalnie odbudować domy. Sami przecież sobie tych domów nie spalili. Wojna im je zabrała. Czy państwo „Młota” uważało, że mają być szczurami i mieszkać w ziemiankach, czy może to państwo, czy inne powinno było ich wspierać, pozwolić im wziąć z lasu drewno i zacząć powoli powrót do powojennej normalności. Ludzie w Mętnej lizali rany po wojnie. Te rany zamiast opatrzyć, posypywano solą. Dzisiaj te już prawie zabliźnione rany ktoś stara się rozdrapywać.

Jerzy Sulżyk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • У лістападзе

    505 – 1519 г. Заканчэньне пабудовы Барысаглебскай царквы ў Навагарадку, помніка архітэктуры готыкі. 445 – 1579 г. Пераўтварэньне Віленскай Езуіцкай Акадэміі ў Віленскі Унівэрсытэт – першы унівэрсытэт ва ўсходняй Эўропе. 405 – 1619 г. Надрукаваньне „Грамматики словенския правильная синтагма” Мялеція Сматрыцкага. 325 …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (456) – У 1568 г. пачала дзейнасьць заблудаўская друкарня ў маёнтку Рыгора Хадкевіча, у якой друкаваліся кірылічныя кнігі, між іншым „Евангельле вучыцельнае” (1569) і „Псалтыр з Часасловам” (1570).
  • (208) – 4.11.1816 г. у мястэчку Кублічы каля Лепеля нар. Арцём Вярыга-Дарэўскі (пам. у ссылцы ў Сібіры ў 1884 г.), паэт, драматург, публіцыст. Быў сябрам У. Сыракомлі, В. Дуніна-Марцінкевіча. Пісаў на беларускай і польскай мовах. Запачаткаваў беларускія пераклады творчасьці А. Міцкевіча, між іншым пераклаў „Конрада Валенрода”.
  • (137) – 4.11.1887 г. у Капылі, Слуцкага павету нар. Зьміцер Жылуновіч (літаратурны псэўданім Цішка Гартны, замучаны савецкай бясьпекай 11.04.1937 г.), пісьменьнік, выдатны беларускі дзяржаўны дзеяч. Пісаць пачаў у 1908 г. у „Нашай Ніве”.
  • (109) – у лістападзе 1915 г. у выніку стараньняў беларускіх нацыянальных дзеячаў (падчас нямецкай акупацыі) пачалі адкрывацца на Віленшчыне першыя беларускія школы.
  • (95) – 4.11.1929 г. у в. Таргуны каля Докшыц нар. Сяргей Карніловіч, выпускнік Гімназіі імя Янкі Купалы ў Віндышбэргэрдорфе (Нямеччына). З 1949 г. жыў у эміграцыі ў Кліўленд (ЗША). Адзін з самых актыўных арганізатараў беларускага грамадзка-рэлігійнага жыцьця ў гэтым горадзе, між іншым

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis