Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (4)

    Syne, kab adkapać ich, paprasili Bronisia Czarnamysaho z susiednich Klabanaŭcaŭ. Toj uziaŭ z saboju jaszcze dvoch mużczyn i noczu pajechali na miesca tragedii. Kali paczali raskopvać jamu, z siaredziny trysnuła kroŭ. Pamału vyciahnuli dva trupy Sidaroviczaŭ i pa cichu pryviaźli ich da Kundziczaŭ. Myła ich…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    13. Stan nevyznačanosti

    Orła wrona nie pokona! [Antykomunistyčne hasło v vojennum stani v Pôlščy.] Statut Białoruskiego Zrzeszenia Studentów (BAS) pisavsie mnoju miêseci dva. Odnočasno my začali vyšukuvati „našych” studentuv u akademikach raznych vyžšych škôł u Varšavi i psychologično pudhotovlati jich do toho, što budemo rejestrovati biłoruśku studenćku organizaciju… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Kachajmo mowu naszu prastuju

(cz. 1)

Możam mondrycca i wydumywać sposaby padtrymańnia biełaruskaści dy i swarycca, szto ważniejszaja, łacinka ci kirylica. Ja wybrała dla sibie szlachieckuju łacinku, bo majamo takuju tradycju, i hetaho dziarżusa, ali dla minie tak samo ważna nasza kirylica. Prypaminaju: my zaǔsza biełaruskuju mowy nazywali prastoju, ci ǔ kirylicy, ci ǔ łacincy. Praǔda, naszaja prastaja mowa pajszła ǔ Polszczy swajoju darohaju, u fanetycy dy leksycy, nawat u abecedach, ali ja jaje kachaju takuju inakszuju. Ci każam „jeść, ci każam „jość”, heta ż nam ni zabiraja naszaj tojesnaści, praǔda? I ni zdzirało nam tojesnaści, szto naszy tatary zapisywali biełaruskija słowy arabskimi literami, prauda?   A polskaja mowa tak samo naszaja, jeśli ni adziraja z nas tojesnaści, jeśli na joj apawiadajam pra nas, pra nasz los, pra losy mnohich nas. A  jeśli ǔ polskich kniżkach pajaǔlajamsa my, heta nas wielmi cieszyć, bo heta znak, szto żywiem i nas baczać, praǔda? Prypaminaju: ali ż my jaszcze znajam kirylicu i jaje kachajam, jak łacinku. Chibo ni takija durnyja, kab ni znać kirylicu? Chibo ni takija durnyja, kab ni czytać knihaǔ takich i takich? Chibo ni padurnieli, kab niczoho ni czytać dy asymilawacca ǔ zamierykanizawanaja bałwankowo? Kab być biez korniaǔ, halinaǔ i nawat strymbuloǔ? Tolki hoły nawaczesny beton? Hładziańki biez adzinaj barozdki? Mieć swaju tojesnaść musim chacieć sami, bo nichto druhi hetaho za nas ni zrobić. Moża tolki prytwaracca, szto sztoś zrobić „dla ǔsich nas”. Nichto ni maja takoj czaroǔniczaj pałaczki, kab joju machnuć i ǔże asymilacja ǔsich ustrymana i biełarusy ǔsie ǔże biełaruskija, aż. Nima nijakaho „aż”. Jeść żyćcio. A żyćcio heta tolki roznyja kutki ǔ tuju samuju hadzinu. Kożny kutok heta centralnaja miesco dla ludziej, jakija tam żywuć i sztoś dobro i charasze robiać, na prykład hrajuć i śpiawajuć, apawiadajuć i piszuć, ci platuć koszyki dy niańczać unukaǔ ci jaszcze sztoś, lesy sadziać.

Możam mondrycca i palitykawać pra biełaruskaść, ali ja skażu toja, szto hawaryła ni adzin raz: żywuczaść biełaruskaści zależyć ad żanczynaǔ. Biez żanczynaǔ dalej ni pajedziam. Heta maci ci babula piaradajuć biełaruskaść dzieciam i ǔnukam. Heta maci i babula piaradajuć dzieciam biełaruskija kałychanki, zabaǔlanki, drażniłki, i ǔsiakija formy nipisanaj kultury. Jany pomniać bolsz, czym zapisano nawat u internecie ǔ 21 stahodździ. Heta ni chto drugi, a babula nawuczyła ǔnuczku niamieckaj mowy i jana budzia ǔdziaczna da kanca żyćcia, bo heta ni było palitycznym aktam, heta było aktam kultury i to ǔ toj czas, kali siamja kryczała, a pierad ǔsim wiaraszczali siamiejnyja baby: ni wuczy jazyka bandytaǔ! Heta babula nawuczyła ǔnuczku śmijacca z naszych biełaruskich drażniłak i jana budzia ǔdziaczna da kanca żyćcia, bo u jaje budzia paczućcio humaru, praǔdziwaja, a ni jaho padmiena na pustyja wydurki, jak siońnia majam. Ja takich udziacznych starym żanczynam maładych ludziej wiedaju mnoho, dziaǔczynaǔ i chłopcaǔ. Praǔda, tyja nawuczanyja babulaju niamieckaj mowy, daǔno paǔciakali za hranicu, ali paastawalisa ǔdziacznyja. Praǔda, za hranicaju jany majuć szyryniu dla niamieckaj mowy. My takoj moǔnaj szyryni ni majam nidzie. Ali majam jaje ǔ naszaj prastoj mowie, patom skażu szyrej ab hetaj sprawie.

Wusnaja tradycja ceły czas szyrejszaja ad ǔsiaho, szto nojdziam u internecie. Tam my nojdziam pierad usim zamknutyja „dla warahoǔ” plamiony z mocno abmieżawanym słoǔnikawym zapasam. Plamiony jak heta plamiony: starażytnaść, jakaja prytwarajacca czymś najnawiejszym, bo ǔ internecie. Salidno nahaszyszowanyja. Jak ty ni haszyszujasz, ta ty dla jich nidaczaławiek. Nima tak lohko. Abmieżawany słoǔnik i haszysiorstwo heta daroha ǔ nikudy.

Niachaj nam żanczyny, maci, babuli, żywuć jak najdaǔżej. Niachaj prykazywajuć, pryhawarywajuć, zabaǔlajuć, kałyszuć pa biełarusku, na wioscy ci ǔ haradach i miasteczkach. Praǔda, naszyja żanczyny asymilujucca jak aszalełyja, ali ż ni ǔsie! Nima horszaj chalery, czym złomanaja kulturnaja piarajomnaść, bo ludzi tady biez pamiaci pra ludziej hieńjalnych i jim wydajecca, szto jany hieńjuszy. Niachaj żywuć nam jak najdaǔżej tyja żanczyny, jakija ni łamajuć kulturnaj piarajomnaści. Kulturu robiać ludzi z mnohich kulturaǔ, nikoli ni z adzinaj. Dzicia nikoli ni wykinia z haławy toj biełaruskaści, jakuju atrymała ad maci ci babuli. Jana wierniacca, raniej, ci paźniej. Jeśli żanczyny hwałtam asymilujucca, ta praz toja, szto ǔ jich nima pamiaci pra babulaǔ, dziedaǔ, pradziedaǔ, nima nijakoho narodu za jimi, bo hetaho ni nawuczyli jich żanczyny z siamji, abo bajalisa, abo jim zdawałaso, szto ǔ biełaruskaści nima nijakaj buduczyni, szto heta tolki ciażar. Tamu buduć asymilawacca. Bo ja ż nichto. Bo ja muszu sabie znajści jakiś narod. Pryklejicca. Chutczej. A jeśli nawat ni pryklejusa da jakohoś narodu, ta budu amierykanizawacca, asymilawacca da nawamowy i popkultury. Amierykanizacja heta asymilacja. Paǔtaraju heta i budu paǔtarać. Heta takaja asymilacja, jakaja łamaja nam tojesnaść: usim. Czaławiek maja być durny i biez tojesnaści. Maja być niawolnikam panoǔ z najbolszych kancernaǔ. Trebo być ślapym, kab hetaho ni baczyć. I jaszcze takaja sprawa: żanczyny buduć uciakać z mizahinicznaho miańszynstwa ci panstwa. Paǔciakajuć za hranicu, dzie żanczynam lepiaj żyć i dzie liczać jich ludźmi i z jimi na raǔnie razmaulajuć, i wysłuchoǔwajuć ich racju. Paǔciakajuć tudy, dzie mużyki ni pjuć i ni bjuć. Usianiutkija maji dwajuradnyja siostry, bolsz-mieńsz rawieśnicy, daǔno paǔciakali za hranicu. Praǔda, adna astałasa ǔ Polszczy, ali tam, dzie mużyki pjuć i bjuć, ci wykształconyja, ci nie. Naszaja takaja „narmalnaść” i siońnia. Ni skażu, pra jaki polski rehjon hawaru.

Ja wiedaju. Bolsz żanczynaǔ chucieńko asymilujacca. Piarajomnicaǔ kultury sztoraz mieńsz, ali jany ż żywuć i jich ni tak znoǔ mało, i za rano kab kazać: nima niwodnaj.

Nasza mowa zależyć ad taho, ci jaje stwarajuć żanczyny, ci wydumywajuć nowyja zabaǔlanki, pahaworki, słowy ǔ czas hulni z dziaćmi. Nasza mowa ǔ mnohich siemjach zależyć wykluczno ad żanczyn. Mużyki niczoho ni zrobiać u hetaj sprawie, jeśli baby z jich chaty ni zachoczuć. Mużyki lezuć u palityku nawat u kultury i chutczej rabiliby paǔstańnia i krywawyja majdany, i to za czużyja hroszy, czym pracawalib nad żyćciom mowy ǔ spakoju, biez dziciaczych trupaǔ wajny. Ci ni możno biez wajny razwiwać swaju tojesnaść i mowu? Nasze kobiety to łączniczki w kulturze. To jest ta nasza główna sprawa. Łączniczka taka to nasza główna sprawa.

To są kobiety-łączniczki nieustającego powstania. To są kobiety-łączniczki w naszej kulturze, a jeśli tak, to jednocześnie jest to babski ruch oporu przeciw przymusowemu ujednolicaniu ludzi w jednakowych zamerykanizowanych bałwanków.

Białoruskość to sprawa ludzi dojrzałych, starzejących się i starych. To powrót z okresu monolitycznej polskości w szkołach. To wspólna sprawa dzieci i właśnie ludzi dojrzałych, starzejących się i starych. Ten dialog jest bardzo ważny. To sprawa pamięci tych powracających. To sprawa przebudzonej pamięci. Pamięć przytomnieje w sprawie tożsamości, jeśli tylko w najbliższej rodzinie mieliśmy kobiety-łączniczki kultury. Pamięć wyjdzie nam w czarnej dziury, żeby nie rzec – z czarnej dupy asymilacji, i nagle odkryjemy że białoruskość to wspaniała rzecz, bogaty folklor, piękny język.

Nie neguję roli ojców czy dziadków w tej sprawie, jednak bez udziału kobiet-łączniczek obok siebie nie będą mogli nic lub niewiele. Nie neguję też, że zdarzają się nam młodzi, którzy pielęgnują swoją tożsamość wraz ze skarbem kultury. Nie zmienia to linii generalnej: podlegamy procesowi asymilacji, ale nie możemy z całym przekonaniem stwierdzić, że ona się dokonała. Jeszcze nie. Jednak ten proces boli. Proces asymilacji boli, gdziekolwiek się dzieje i komukolwiek. Jeszcze nie, jeszcze żyjemy, bo mamy kobiety-łączniczki. Z ich własnej nieprzymuszonej woli.

Znam Polaków, w domach których posługiwano się językiem prostym, kiedy jeszcze byli dziećmi. Otóż oni to pamiętają i nagle zacytują a to Bohuszewicza, a to jakąś zabaǔlankę. Białoruskość ich fascynuje do dziś. Miło znać takich ludzi. Niemiło znać Białorusinów, wypierających się białoruskości do absolutnego zera w swoich domach. Ten nasz notoryczny babski krzyk: mówcie po polsku!

Gdyby kobieta w takiej rodzinie, o jakiej wspomniałam wyżej, matka czy babka, za nic nie chciała wracać do języka prostego, do białoruskiej kultury, nikt by tam nie cytował Bohuszewicza czy zabaǔlanki. Jak kazaǔ Sakrat: baby zadziubalib.

Ciekawostka: ponad połowa żyjących w Białorusi Polaków wciąż zachowuje język prosty w domu, w rozmowach. Wiem to od przyjaciół.

Nie wolno nam lekceważyć żadnego przejawu białoruskości, jeśli tylko się przejawia i dopóki się przejawia. Nie wolno nam patrzeć z wyższością na Białorusinów z Białorusi. Asymilują się tak samo, jak my, tylko do rosyjskości. Albo, jak my, nie asymilują się, i jak my mają swój wielki powrót do tożsamości w okresie dojrzałości i starości, i w relacji z dziećmi i wnukami. Współczesne asymilacyjne amerykanizujące bałwankowo rozrywa więzi pokoleniowe. Oddala skutecznie i cynicznie babki od wnuków, córki od matek.

Jest jeszcze jedna sprawa, nadzwyczaj istotna. Białorusini to bardzo mały naród, a jego twórcza głowa leży w Kuropatach. Nie tak łatwo odtworzyć potencjał twórczy bardzo małego narodu, któremu zwyczajnie oderżnięto głowę. To nie tak, że rach-ciach i białoruskość feniksuje.

No i to: dopóki państwo Białoruś nie wstąpi do partii, zwanej mainstreamem, czyli do współczesnego bałwankowa, jej obywatele nie będą podmiotem (w mediach), bo to współczesne bałwankowo żąda pełnej asymilacji do jego jedynie słusznej nowomowy, przede wszystkim w mediach, ale i w książkach (w książce-produkcie), w kulturze – totalnie. Białoruś ma jeszcze prawdziwych poetów, choćby Alesia Razanowa, z którego często coś zacytuję, bo go czytam, bo dotarły do mnie jego książki, bo w jego cyrylicy widzę mój język prosty. Tam jeszcze nie ma patologii nadprodukcji chłamu i plagiatu. Ale już Biełsat uczy podczas jedynie słusznej gadaniny, żeby tam pisano kryminały na wzór polski, romanse, inne modne dupoty jedynie słusznego mainstreamu. Zaproszenie do nadprodukcji chłamu. Z chwilą, kiedy pojawi się taka nadprodukcja chłamu w Białorusi, jej literatura przestanie być dla mnie interesująca. Jednak oglądam Bielsat, bo mam tam żywy język białoruski z jego formą potoczną w filmach, a to dla mnie dużo dobrego.

I taka sprawa: ciągle słyszę wschodni akcent w sklepach, na ulicach, w parkach, właściwie wszędzie. I wielokrotnie pytałam i pytam po rosyjsku, bo wiem, że znają rosyjski: wy adkuda? I słyszę, że z Ukrainy, ale też: my z Białorusi. Tych z Białorusi, młodych robotników, pytam: haworycia pa biełarusku? Słyszę zawszę tę samą odpowiedź: a jak choczacia, my haworym pa biełarusku, pa rusku, pa polsku. Na moje pytanie: a jak haworycia ǔ chatach? – zawsze słyszę: pa biełarusku, pa prostu. Czyli: adnak żywie prastaja mowa. Mowa o okolicach Grodna i samym Grodnie. Stamtąd przybyli do pracy w Polsce.  Wielmi ździulany, szto ja da jich hawaru pa prostu. Dla jich prastaja mowa heta toja samaja, szto biełaruskaja. Lepsz-horsz haworać pa polsku, ali haworać, kab naszyja baby ni kryczali da jich na wulicy: w Polsce trzeba mówić po polsku, abo kab jich ni pabili polskija maładyja nacjanalisty. Razmaǔlać z mnoju trochi bajacca. Bo jak heta, chtoś z Polszczy haworyć da jich pa prostu. A jak jim u Polszczy? Zaǔsza tyja samyja słowy: jakuś tam; dy tak; da tak; jak u nas, tak i ǔ was i naadwarot. I najważniejsza, szto każuć, i ǔsie: pakul hroszy dobro mianiajucca, pakul rentabielny kurs u bankach, budziam pryjażdżać siudy da pracy.

Baczu jich u majom banku. Jany wysyłajuć hroszy da domu. I tam tak samo razmaǔlaju z jimi, i nawat pamahaju dahawarycca z bankawymi czynoǔniczkami, jeśli heta trudno, jeśli hetyja maładyja biełarusy ni wielmi dobro haworać pa polsku, a English ǔ jich wielmi poor, ci jak tam skażu, they know English poorly.

Ninawiżu zamierykanizawanaj rasiejskaj łacinki. Bolshoi. Yevgeniy. Tamu budu pisać majeju łacinkaju: balszoj, Jewgienij. A jeśli ktoś nazywajacca Czujkow, to ja hajo ni budu pisać angielskaju łacinkaju: Chujkov, bo ni lublu takoho chujkawańnia. Niachaj maja łacinka trochi pażywie, pakul ni zamierykanizawali mnie polskaho abeceda ǔ takija ǔsiakija chujkawańnia. Czamu hawaru pra rasiejskija słowy. Bo chaczu sztoś druhoja apawieści: mnostwo ǔschodniaho akcentu ǔ markeci. Jak zaǔsza pytajusa: wy adkuda? Pytajusa żanczyny, jakaja stajić pobacz, za mnoju i z ǔschodnim akcentam sztoś pa polsku każa da druhoj żanczyny. I czuju: ja iz Danbasa. Pytajusa: Na kakom jazykie razgawariwajetie doma? Adpawiadaja: doma pa ruski, i na ulicach, wiezdie.

Tamara Bołdak-Janowska

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • У лістападзе

    505 – 1519 г. Заканчэньне пабудовы Барысаглебскай царквы ў Навагарадку, помніка архітэктуры готыкі. 445 – 1579 г. Пераўтварэньне Віленскай Езуіцкай Акадэміі ў Віленскі Унівэрсытэт – першы унівэрсытэт ва ўсходняй Эўропе. 405 – 1619 г. Надрукаваньне „Грамматики словенския правильная синтагма” Мялеція Сматрыцкага. 325 …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (461) – У берасьцейскай друкарні у 1563 г. была надрукавана Біблія – адно з самых поўных і лепшых тагачасных выданьняў, вядомая як „Радзівілаўская Біблія”.
  • (142) – 3.11.1882 г. у Акінчыцах нар. Якуб Колас (сапр. Канстанцін Міцкевіч, пам. 13.08.1956 г. у Мeнску), пісьменьнік, грамадзкі дзеяч, адзін з заснавальнікаў беларускай літаратуры. Друкавацца пачаў у 1906 г. у газэце „Наша Доля”, паэмы „Новая зямля” (1923), „Сымон-музыка” (1925), „Суд у лесе” (1943), „Адплата” (1946), „Рыбакова хата” (1947), аповесьці, п’есы, каля дваццаці зборнікаў вершаў, апавяданьняў, нарысаў ды іншых.
  • (114) – выданьне у 1910 г. першага зборніка вершаў Якуба Коласа „Песьні жальбы”.
  • (87) – 3.11.1937 г. расстраляны саветамі Максім Бурсевіч (нар. 9.08.1890 г. у Чамярах каля Слоніма), нацыянальны дзеяч, сакратар БСР Грамады.
  • (87) – 3.11.1937 г. расстраляны саветамі Павал Валошын (нар. 10.07.1891 г. у Гаркавічах Сакольскага павету), дзеяч БСР Грамады, дэпутат Сойма (1923-1928).

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis