Pa prostu / Па-просту

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Hapčyna vnučka

    Siête stałosie v marciovi.

    Porankami šče trochi moroziło, ale dniom sonečko dobre hrêło, sniêh davno rozstav napreč. Posliêdnich para dion pohoda była vže vesnianaja.Agata šparko išła z dočkoju na prystanok, vony vybralisie do Biłostoku do dochtora. Marjola raz-po-raz pudbihała, starajučysie pospiêti za materoju, a siête ne było takoje proste…. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS, Facebook i Telegram

Pogranicza

Czy Kirgiz zszedł już z konia? (cz.8)

Widok z okna pociągu Kaszgar – Urumczi
Widok z okna pociągu Kaszgar – Urumczi

Jadę chińskim pociągiem dalekobieżnym. Jest wieczór. Za oknem krwiste słońce znika na oczach pasażerów za nagimi górami. Różowawa poświata na niebie rozlewa się na cały przedział, malując na twarzach podróżnych to dziecięcą radość, to zadumę. Ogromne pasmo gór Tien-Szan przybliża się, potem znika z pola widzenia, by powrócić na horyzont za jakiś czas. Dwoje starszych Chińczyków pieczołowicie obiera jajka na twardo. Raptem mężczyzna wstaje i z łoskotem otwiera na całą szerokość drzwi do naszego przedziału. Po chwili powłócząc nogami w domowych pantoflach wraca. Zatrzymuje się, by popatrzeć na zapadający zmrok w korytarzu, po czym siada na łóżku z przyniesionym daniem. W chińskich pociągach, podobnie jak w Białorusi i Rosji jeszcze od czasów sowieckich, na końcu wagonu można korzystać z wrzącej wody. Po to, by zalać herbatę, kawę czy zupkę. Taką samą, którą, nomen omen, nazywamy w Polsce „chińską”, choć przyszła z Wietnamu. Obrazki identyczne, jak wtedy, gdy podróżowałem koleją po Białorusi.

Mężczyzna rozpakowuje więc plastikowe sztućce, miesza wywar i wyciąga na stół kubki. Żona, nie odzywając się ani słowem, spogląda beznamiętnie na przesuwające się krajobrazy. Co jakiś czas ledwie słyszalnie komentuje mijany zakład przemysłowy czy pracujących na polach rolników. Ma krótkie siwe włosy, okulary i inteligentną twarz. Wraz z mężem są bardzo małego wzrostu, toteż z górnych łóżek w przedziale wyglądają na przedwcześnie wysuszone i pomarszczone dzieci. 

Moją perspektywą była właśnie ta niewielka przestrzeń między dachem a łóżkiem przedziału sypialnego pociągu relacji Kaszgar – Urumczi. Nacieszywszy się starówką Kaszgaru oraz górami Pamir na zachodnich krańcach Chin, podróżowałem teraz na wschód prowincji Sinciang. Dokładnie do jej stolicy, położonej 1100 km w głąb ogromnego państwa. 

Wychodząc z przedziału ciężko było ustać, bo panował tam ruch jak w ulu. Potężnej postury Ujgur jednocześnie rozmawiał przez telefon, bawił córeczkę i przechodził wraz z nią z jednego końca wagonu na drugi. Z częstotliwością nieznaną mi wcześniej z żadnych kolei jeździli wózkami wte i wewte sprzedawcy przekąsek i napojów. Obwieszczali o tym głośno pokrzykując jak na targu, a czasem nawet zaglądali do otwartych przedziałów łowiąc kupujących. 

Najciekawszym zjawiskiem była jednak kontrola podróżnych przez konduktorkę. Co jakiś czas przechodziła ona przez pociąg i nagrywała pasażerów telefonem licząc przy tym głośno stan osobowy. Gdyby miało to miejsce raz, nie wywołałoby może zdziwienia, ale przechodziła ona tak przez wagony wedle jakiegoś porządku co 2-3 godziny. Ile czasu musiały liczyć sobie zatem nagrania z jednego tylko przejazdu tą trasą? Ubrana w jednolity niebieski kostium, cały czas rozmawiając przy włączonej kamerze, zastępowała w ten sposób wszechobecne w Chinach kamery uliczne. Stan osobowy naszego wagonu przedstawiał się zaś tak, że Chińczycy Han i Ujgurzy zapełniali go mniej więcej w równych proporcjach 50/50.

W pociągu
W pociągu

Pokonanie 1100 km trwało 25 godzin. O ile w okolicy Kaszgaru mijaliśmy jeszcze urokliwe wsie z kapiącymi zielenią ogródkami i różnej wysokości prostokątnymi domkami z gliny, to im dalej na północny wschód za oknami było puściej. Żyzna dolina ustąpiła miejsca pochmurnemu stepowi. Przystanków też jak na lekarstwo, więc i atrakcja w postaci nowych pasażerów nie była zbyt częstą. Rzucały się w oczy zaś jurty. Czasami samotne, a czasami postawione w równych odstępach jako miejsce na odpoczynek dla pracujących. Wiążących zboża, ścinających trawy, filmujących nasz pociąg. Czy były to aktywności w ramach czynów społecznych, czy po prostu zaplanowane prace rolne, trudno powiedzieć. Socjalistycznego akcentu dodawały czerwone sztandary z wypisanymi hasłami, wiszące tu i ówdzie wśród rolników.

Dopiero post factum studiując mapę tego wielonarodowego regionu Chin dostrzegłem, że przejeżdżaliśmy przez Mongolski Okręg Autonomiczny Bayingolin. Jakby mało już było Tadżyków, Ujgurów, Kirgizów, okazało się, że mieszkają tutaj nawet Mongołowie, a nieco na północ od trasy przejazdu mniejszość kazachska. Wielki Step był przez stulecia domem dla koczowników z różnych grup, toteż aż takie przemieszanie etniczne stanowiło zagadkę dla obcego, ale nie dla tubylców. Wynikało to z łatwości przemieszczania się w przeszłości po tych ogromnych, pustych przestrzeniach różnych ludów. 

Nihil novi sub sole. Kto z dzisiejszych Podlaszuków wie, że korzeni ich przodków należy szukać w średniowiecznej kolonizacji z kierunku centralnej Białorusi bądź Wołynia? Wraz z ekspansją państw ruskich za wojskami i władcami szli poddani. Zasiedlali nowe ziemie, karczowali lasy, budowali pierwsze cerkwie i ich przybycie nakładało się na już tam obecnych Jaćwingów i innych. Podobnie na Wielkim Stepie. Zresztą o obecności tam Mongołów świadczyła nawet nazwa miasta docelowego. Urumczi znaczy po ojracku „piękne pastwisko”. Tego jednak Chińczycy nie są w stanie wymówić, toteż nazywają miasto z mandaryńska „Łu-lu-mu-czi”.

Moi towarzysze drogi zachowywali się podobnie do innych, napotkanych dotychczas. Nie wyjawiali szczególnej ciekawości ani mną, ani moim pochodzeniem. Zaś do wspólnego spożywania posiłków przystępowali w myśl zasady, że nasz rozkładany stolik jest przestrzenią wspólną i też po marksistowsku należy go dzielić. Siadałem więc, uśmiechając się to do starszego małżeństwa, to do zaglądających do przedziału. 

Tuż przed zapadnięciem nocy do przedziału wprowadził się młody mężczyzna z laptopem. Jego większy niż u Chińczyków nos, śniada cera i eliptyczny, a nie skośny kształt oczu zdradzały od razu, że jest Ujgurem. Nie robiąc hałasu usiadł na górnym łóżku naprzeciwko mojego, założył słuchawki i odizolował się zupełnie tak od nas, jak i od życia w pociągu.

Chińskie koleje należy pochwalić za dbałość o pasażera. Może i jest on stale filmowany i kontrolowany, ale przynajmniej przypomina się mu o miejscach, w jakich ma wysiąść. Starsze małżeństwo, z którym zdążyłem się nawet troszeczkę zżyć, zostało zaproszone do opuszczenia pociągu osobiście przez obsługę, toteż ryzyko zakończenia podróży w innym miejscu niemal nie istnieje. Intencje, kto opracował ów system, pozostawiam już do interpretacji czytelnika.

Samo Urumczi jest miastem brzydkim i nieciekawym. Pozbawionym tej historii, jaką mają w sobie dawne ośrodki handlowe na trasie Jedwabnego Szlaku. Za daleko od wszystkiego. Przy tym stolica prowincji to miejsce, gdzie gołym okiem widać ostre podziały I to kogo się tutaj pilnuje, a komu daje więcej swobody. Dzielnice ujgurskie oraz miejsce, gdzie znajduje się jeden z ciekawszych, muzułmańskich targów miasta są pełne opancerzonych wozów policji, kamer, bramek, wykrywaczy metali i duchoty. Pełne poczucie bycia oskarżonym o nic.

Podobnie jak opozycja białoruska, ujgurska też znalazła się za granicą. Ta ze Stanów Zjednoczonych jest wyjątkowo aktywna i stara się nagłaśniać prześladowania muzułmanów. Manifestacje, jakie organizują pod błękitnymi flagami w Waszyngtonie, nie przyciągają jednak tłumów. O wypuszczaniu więźniów politycznych w Chinach nie ma mowy. Stąd prócz nielicznych mieszkańcy Urumczi milcząco akceptują Partię i Przewodniczącego XI. Tisze jedziesz – dalsze budiesz. Na wagę złota była rozmowa, jaką przeprowadziłem z na oko dwudziestoparoletnim chłopakiem czekającym na taksówkę.

Patrząc na jego sposób zachowania gestykulacje i nieschodzący z twarzy uśmiech wnioskowałem, że mam do czynienia z turystą. Głośno ponarzekałem po angielsku na długość kolejki, w jakiej stoimy. Taksówki podjeżdżały wyłącznie pod jedno okienko, a wszystkim dyrygowano. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazał się być Ujgurem i to w dodatku byłym nauczycielem angielskiego.

– Dawałem prywatne lekcje –zaczął opowiadać. – Szczególnie do epidemii koronawirusa. Urumczi jest miastem zupełnie innym niż okoliczne. Ma przede wszystkim parę milionów mieszkańców toteż i chętnych nie brakowało. Teraz spodziewamy się wzrostu turystyki, więc znów będę potrzebny.

– Komu głównie udzielałeś lekcji? Ujgur… – ugryzłem się w język, wiedząc jeszcze z przygotowań do wyjazdu do prowincji, że już samo wspominanie pochodzenia etnicznego może być bardzo problematyczne.

Chłopak zaśmiał się i powiedział: 

– Spokojnie, możesz mówić to co chcesz. Nikt nie rozumie, wierz mi. Tak, oczywiście że głównie Ujgurom. Bardzo często próbujemy po prostu zdobyć lepsze wykształcenie lub lepiej płatną pracę, a sektor informatyczny, w jakim pracuję, potrzebuje ludzi mówiących biegle po angielsku. Programowanie nie jest już tak dobrze płatne jak kiedyś, ale prace nad ulepszaniem już istniejących aplikacji to wciąż nasza działka. Jestem jedynakiem i mam to szczęście, że moja rodzina nie musiała przeznaczać pieniędzy na wychowanie dla kogoś innego niż ja. Szkoda tylko, że muszę się o nich teraz martwić. To spory problem w Chinach i to bez względu na to o kim mowa. 

Tutaj zarzucił potężną grzywą czarnych włosów i uśmiechnął się w sposób iście hollywoodzki do czwórki dziewczyn, jakie obserwowały raz mnie, a raz tkwiły w ekranie telefonów. Ich strój tylko spotęgował moje wrażenie, że nie pasują do całego otoczenia. 

– Twoje koleżanki są ubrane jak alternatywna młodzież w Polsce – zauważyłem. – No wiesz – kolory, makijaż, piercing. Czy nikt nie zwraca na to uwagi, nikomu to nie przeszkadza?

– Oglądamy koreańskie seriale, interesuje nas japońska scena rockowa. Dzięki muzyce możesz też wyrażać siebie… Ja nie mam żadnych problemów z tego powodu, że chodzę tak jak widzisz. Moje koleżanki też nie…

Dziewczyny zaczęły chichotać, a on wraz z nimi.

– W Urumczi mamy kluby z dobrą muzyką. Jak ktoś chce żyć tradycyjnie, tak jak dawniej, również nikt mu w tym nie przeszkadza – wyrażał się enigmatycznie i ogólnikowo.

– Ja pieniądze akurat mam – dodał. – No, ale to już jest temat na dłuższą rozmowę i może nie do końca to właściwe do tego miejsce. O, widzisz, już przyjechała taksówka. Przepraszam cię, musimy iść.

Obrócił się nieco za mocno, co mogło wskazywać na jakiś środek odurzający w organizmie, acz alkoholu czy marihuany nie wyczułem.

– Come on, girls – zawadiacko na koniec zawołał dziewczyny. 

Wędrując potem ulicami nowoczesnego molocha porównywałem go mimowolnie do miejsc z przebytej trasy. Do kirgiskiego Osz, wioski Sary-Tasz, Taszkurgan czy nawet Kaszgaru. 

Pośród setek chińskich lampionów i wysokich biurowców nietrudno było mi ukryć się przed okiem państwa. Podział na dzielnice chińskie i ujgurskie widać było gołym okiem. To, co oferują miejscowe restauracje, jaki alfabet dominuje na szyldach sklepowych, jaka muzyka jest puszczana przez sprzedawców – jasno na to wskazywały.

W centrum ujgurskiej części miasta jest kilka meczetów. O dziwo, tam, a nie w wiekowym Kaszgarze. Style architektoniczne, w jakich zostały zbudowane, nie korespondowały z Jedwabnym Szlakiem. Były oderwane od wzorców perskich z czasów Tamerlana czy jego następców. Przypominały raczej wieżyczki zamkowe, a budynki, w których zbierali się wierni, były nowoczesnymi bryłami luźno nawiązującymi do wzorców arabskich.

Najciekawszy meczet Nan Da Si z czasów Cesarstwa Chin został zbudowany na podobieństwo świątyń chińskich – z pagodami o rozłożystej budowie, na pionowych i poprzecznych belkach i cegłach oraz okraszony ozdobną chińską kaligrafią. Łatwo jest pomylić go ze świątynią buddyjską, ale bramę wieńczy wszak muzułmański półksiężyc. Warto tu wspomnieć, że w Sinciang mieszka też wyznająca religię Mahometa ludność etnicznie chińska. To Dunganie i Hui, ale ich historia wymagałaby szerszego omówienia.

Chińska policja w ujgurskiej dzielnicy Urumczi
Chińska policja w ujgurskiej dzielnicy Urumczi

Rodzinna ujgurska jadłodajnia przypominała trochę polski bar mleczny. Oblegana ze względu na niskie ceny, uczciwe porcje i domową atmosferę. 

Pilaw nałożony na talerz wprost z gigantycznego gara przesiąkł już sokiem i aromatem baraniego mięsa i warzyw. Rozejrzałem się po w jadłodajni i nie zauważyłem ani jednego Chińczyka Han. Część spożywających posiłek robiła to bardzo głośno na modłę chińską, czkała, a nawet pluła, co w Kaszgarze widziałem bardzo rzadko. Wielkomiejskość Urumczi zabiła też dawny styl ubierania się. Mężczyźni nie bawili się w elegancję i nie nosili tradycyjnych nakryć głowy, zaś kobiety paradowały z odkrytymi głowami. Wszystkie. 

Dwie z kelnerek wyróżniały się mocno rudawymi włosami. Skąd był ten ślad DNA, jaki przetrwał w genach mieszkańców Sinciangu? W sukurs może przyjść Muzeum Historii Regionalnej Sinciangu w centrum miasta. 

Zwiedzając je podziwiałem słynne mumie sprzed kilku tysięcy lat, odkopane na Pustyni Takla-Makan. To mumie ludzi białych o jasnej cerze i jasnych włosach. Piasek pustyni konserwował je nie gorzej niż egipskie, toteż wiele z nich jest wciąż nie wydobytych i czeka w ziemi na potencjalnych odkrywców. 

Oprócz mumii muzeum, które zadbało o napisy w języku angielskim, pełne jest frazesów o historycznych prawach Chin do ziem zachodnich. Nie ma akapitu, jaki nie podkreślałby znaczenia regionu dla chińskiej państwowości, chińskiej kultury, ale jednocześnie chińskiej wieloetniczności jako podwaliny państwa.

W gablotach wyłożone są czerwone książeczki Mao z dawnych lat. Wspomina się też bohaterów rewolucji z lat 30-tych i 40-tych. Nie brakuje historycznych plakatów agitacyjnych, przedstawiających młodych komunistów przemawiających do ludzi zasłuchanych w obietnice o sprawiedliwej rewolucji. Ten przekaz wyłania się z mnóstwa socrealistycznych malowideł, haseł, sztandarów – zapisanych pismem arabskim i chińskim. Na jednym ze zdjęć widać Ujgura w tiubietiejce, który wciąga na maszt czerwoną flagę z pięcioma gwiazdami Chińskiej Republiki Ludowej. 

O dawnych muzułmańskich władcach regionu w muzeum nie ma prawie nic. Wrażenie robią tylko mapy, przedstawiające przebieg historycznego Jedwabnego Szlaku, do których można podejść i z racji ich wielkości uświadomić jak potężne odległości musieli pokonywać podróżnicy.

Urumczi opuszczałem deszczowe, mocno jesienne, bo i przesunięte w stosunku do Kaszgaru co najmniej o miesiąc-półtora w przód. To znaczy, że jeśli w Kaszgarze jest późne lato, tak tutaj drzewa są już dawno ogołocone przez dający się we znaki wiatr. Zamiast kaszgarskiego słońca i śpiewających ptaków do Urumczi trafia już powietrze z nizin Mongolii i południowej Syberii. Koniec końców miasto, ale fascynujące w cichej wojnie, jaka toczy się tutaj między żywiołem ujgurskim i chińskim. Ci ostatni są ośmieleni przewagą demograficzną i kulturową. 

W parku położonym w chińskiej dzielnicy spacerują całe rodziny. Pośród eleganckich pagód, pomników buddy, aż na wzgórze zwieńczone wspaniałym punktem widokowym na miasto. Nie widać stąd już ani śladów cywilizacji Wielkiego Stepu, ani górskich potomków Aleksandra Macedońskiego.

Koniec

Mateusz Styrczula

Fot. autor 

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў кастрычніку

    – 27.10.1430 г. памёр вялікі князь Вітаўт (нар. каля 1350). – 12.10.1865 г. у Смаленску нарадзіўся Міхал Анцаў, беларускі кампазытар і харавы дырыжор. Памёр 21.07.1945 г. у Маскве, дзе пахаваны на Новадзевіцкіх могілках. – 8(20).10.1885 г. у Вільні нарадзіўся Аляксандар …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (438) – атрыманьне ў 1587 г. горадам Лідай самакіраваньня паводле магдэбурскага права.
  • (134) – 18.10.1891 г. нар. Лукаш Голад, праваслаўны сьвятар, прыхільнік беларусізацыі праваслаўнай царквы, за што парасьледаваўся польскімі ўладамі. У 1927-1928 гг. у Вільні рэдагаваў і выдаваў часопіс „Праваслаўная Беларусь”. Памёр 6.11.1947 г. у Вільні, дзе і пахаваны на праваслаўных могілках.
  • (132) – 18.10.1893 у Каўнасе нар. Уладзімір Уладамірскі (сапраўднае Малейка), акцёр. Сцэнічную дзейнасьць пачынаў у 1920 г. у Бабруйску. У гг. 1924-1959 іграў у тэатры імя Янкі Купалы ў Менску. Памёр 24.01.1971 г. у Менску, пахаваны там на Усхoдніх могілках.
  • (119) – 18.10.1906 г. у Зарудзічах на Смаргоншчыне нар. Алесь Салагуб, беларускі паэт, вязень Лукішак. Закончыў Віленскую беларускую гімназію (1927), у 1928 г. нелегальна перайшоў у БССР, дзе закончыў Беларускі дзяржаўны ўнівэрсытэт (1931). 10.08.1933 г. быў арыштаваны  і 17.05.1934 г. расстраляны. Друкаваўся з 1925 г., у 1929 г. у Менску выйшаў зборнік вершаў „Лукішкі”. У 1961 г. у часопісе „Полымя” апублікаваны яго „Лукішскі дзёньнік”.
  • (107) – 18.10.1918 г. у Віцебску памёр Уладзімір Стукаліч, гісторык і краязнавец. Нар. 28.10(9.11.)1856 г. у Якабштаце Курляндзкай губ. Гадаваўся ў Віцебску, дзе закончыў гімназыю. У гг. 1879-1883 вучыўся на юрыдычным факультэце Пецярбургскага унівэрсытэта. Працаваў у казённых палатах у Слоніме, Гродне, Віцебску. У 1886 абараніў кандыдацкую дысэртацыю „Юрыдычнае становішча гарадзкіх абшчын у Заходняй Русі”. Працаваў адвакатам у Віцебску. Пісаў працы пра Аляксея Сапунова, Міколу Нікіфароўскага, выказваўся за адкрыцьцё унівэрсытэта ў Віцебску. Быў адным са стваральнікаў і членам Віцебскай вучонай архіўнай камісыі.
  • (106) – 18.10.1919 г. у в. Старое Сяло на Меншчыне нар. Усевалад Кароль – палітычна-грамадзкі дзеяч. У 1928-1929 гг. вучыўся ў беларускай гімназіі ў Радашковічах. З 1929 г. вучань Віленскай Беларускай Гімназіі, якую закончыў у 1936 г. Пасьля студэнт мэдычнага факультэту Віленскага Унівэрсытэту.
  • (105) – 18.10.1920 г. закончыліся ваенныя дзеянні паміж Польскім войскам і Чырвонаю арміяй.
  • (54) – 18.10.1971 г. у Бальбінаве (Латвія) памёр кс. Язэп Гайлевіч (нар. 26.02.1893 г. у Драздах Дзісенскага пав.), прыхільнік беларусізацыі каталіцкага касьцёла, дзеяч Беларускага руху ў Латвіі.
  • (34) – 18.10.1991 г.  памёр у Вішневе Пятро Бітэль (нар. 19.06.1912 г. у Радуні), настаўнік, пісьменьнік і перакладчык, м. інш. „Пана Тадэуша” на беларускую мову; вязень сталінскіх лагероў (1950-1956).

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары / Poprzednie numery

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com