Budy, Teremiski i Pogorzelce – trzy wsie położone w środku Puszczy Białowieskiej, przy jednej drodze w niewielkich od siebie odległościach, oddzielone fragmentami lasu, powszechnie nazywane są wsiami budnickimi, a ich mieszkańcy – budnikami. U podstaw tej nazwy legły budy (szałasy, lepianki), w których mieszkały pierwsze pokolenia sprowadzonych do Puszczy specjalistów od wytapiania potażu, smoły, dziegciu i innych produktów pozyskiwanych z drewna. Te prymitywne mieszkania były stawiane w lesie, nieopodal miejsc karczunku drzew.
W informatorach i przewodnikach turystycznych podaje się zazwyczaj, że wsie te założone zostały w drugiej połowie XVIII wieku. Ale to nie jest do końca prawdą. W XVIII-wiecznych dokumentach znajdujemy wzmianki tylko o wsiach Teremiski i Pogorzelce, natomiast puszczańskich Bud w nich się nie wymienia. Budy pojawiają się dopiero w aktach z drugiej połowy XIX wieku. Należy się domyślać, że wieś tę założyli na przetrzebionych przez siebie gruntach budnicy z uroczyska Szczekotowo w Puszczy Białowieskiej (oddziały 214, 246 i 247). Obecni mieszkańcy Bud wywodzą się zatem od budników szczekotowskich. Obecnie Szczekotowo znane jest głównie z wielkiego cmentarzyska kurhanów w oddziale 214, usytuowanego po obu brzegach przepływającej tędy rzeczki Łutownia. Ale nieopodal tego miejsca łatwo można odnaleźć także inne ślady przeszłości: resztki wypalanych węgli w wierzchniej warstwie gleby oraz porosłe lasem zagony polne.
W literaturze przeważa pogląd, że budnicy, w tej liczbie także szczekotowscy, zostali sprowadzeni do Puszczy Białowieskiej w drugiej połowie XVIII wieku, za rządów podskarbiego litewskiego Antoniego Tyzenhauza. Niektórzy autorzy (np. Dymitr Dołmatow, Gieorgij Karcow) uważają jednak, że pojawili się oni w Puszczy znacznie wcześniej, bo już w połowie XVI wieku. Eksploatacja Puszczy Białowieskiej rozpoczęła się bowiem za czasów Zygmunta Augusta (panował on w latach 1548-1572). Na podstawie ustawy ekonomicznej z 1557 roku Piotr Falczewski doprowadził do pobudowania w Puszczy czterech hut żelaznych (rudni), fabryki potażu oraz szeregu smolarni i dziegciarni. Jest rzeczą oczywistą, że nie mogły one funkcjonować bez specjalistów.
Miejscowe przekazy ustne przesuwają powstanie wsi Budy w jeszcze odleglejsze czasy. Pod koniec lat sześćdziesiątych od około osiemdziesięcioletniego wówczas budnianina Pawła Wołodkiewicza, usłyszałem, że początek Budom dali trzej chłopi, osadzeni tutaj w XV wieku przez króla Władysława Jagiełłę. Do ich obowiązków należało wyrabianie potażu, dziegciu, wypalanie węgla drzewnego i dostarczanie tych surowców na dwór królewski. Niestety, tej wersji nie potwierdzają żadne z zachowanych dokumentów.
Specjaliści od chemicznego przerobu drewna, sprowadzeni do Puszczy Białowieskiej, przez dłuższy czas nie tracili związku ze swymi stronami ojczystymi. Potwierdzeniem tego może być historia opowiadana przez wspomnianego już Pawła Wołodkiewicza. W czasach pańszczyźnianych do swoich znajomych, pracujących w lasach białowieskich, uciekł chłop Błażkowski. Jego właściciel, który przyjechał zabrać uciekiniera, został zaatakowany przez budników kołami i pobity. Udał się on ze skargą do dziedzica majątku Lewkowo, do którego wówczas miały należeć Budy. Tamtejszy włodarz powiedział mu: „Waćpan masz i tak niebywałe szczęście, że udało się ci ujść z życiem”.
Niestety, nie wiemy dokładnie, z jakich terenów pochodzili sprowadzeni do Puszczy budnicy. W literaturze utarł się pogląd, że pierwszymi mieszkańcami Szczekotowa, a następnie założonych przez nich Bud, byli chłopi ściągnięci z Mazowsza, czyli Mazurzy. Tak utrzymywał np. Zygmunt Gloger („Geografia historyczna ziem dawnej Polski”, Kraków 1900) czy też Jan Kloska („Białowieża”, Warszawa 1933). Tego zdania był również prof. Janusz B. Faliński, jeden z autorów przewodnika „Trzy dni w Puszczy Białowieskiej” (Białowieża 1970). Twierdził on, że puszczańscy budnicy musieli wywodzić się z północnego Mazowsza, najprawdopodobniej z ziem zwanych dzisiaj Kurpiami, gdyż używali charakterystycznego sposobu wiązania szczytów budynków (tzw. śparogi), typowego dla budownictwa kurpiowskiego. Budnicy zachowali także nadzwyczajne umiłowanie ziemi, nie spotykane w tym stopniu u ludności innych okolicznych wsi.
Odmiennego zdania w tej sprawie był Aleksander Kozikowski, przybliżający czytelnikom „Sylwana” (nr 1–6/1916) opis Puszczy Białowieskiej, sporządzony w 1830 roku przez Eduarda Eichwalda. Według niego budnicy mogli pochodzić z Wielkopolski lub nawet Galicji. Istnieją też źródła, które wspominają o Żmudzi i Morawach.
Nie ulega natomiast najmniejszej wątpliwości, że była to w większości ludność polska, katolicka. Dotyczy to nie tylko Bud, ale także leżących po sąsiedzku Teremisek i Pogorzelec. Z czasem ludność ta zmieszała się z przybywającymi na ten teren prawosławnymi Rusinami, ale do dzisiaj zachowuje ona mowę, wiarę i obyczaj polski.
W 1792 roku budy potażowe na terenie Puszczy Białowieskiej zostały zwinięte. Niewielka część budników rozeszła się, większość jednak pozostała na przetrzebionych przez siebie gruntach, już jako rolnicy. W miejsce przenośnych bud zaczęli stawiać chaty i budynki gospodarcze z ciosanych w kant, okrągłych bierwion. Ciosali także deski. Budowali bez użycia gwoździ. Ogrodzenia robili z żerdzi.
Dlaczego budnicy szczekotowscy w drugiej połowie XIX wieku przeprowadzili się na nowe miejsce – nie wiemy. Niewątpliwie stało się tak w wyniku decyzji władz carskich. Należy bowiem pamiętać, że tereny te od 1795 roku znajdowały się pod zaborem rosyjskim. Budy otrzymały do podziału 4 włóki ziemi, na każdą rodzinę wypadło po 18 dziesięcin. „Siedzieli” na nich: Wołodkiewicze, Wiszniewscy, Komarewscy, Sawiccy, Szumarscy, Błażkowscy. Na powstałej Polanie Budnickiej, położonej na wysokości 160 m n.p.m. i mającej obecnie powierzchnię około 1,5 km, jeszcze w drugiej połowie XX wieku wyróżniano następujące uroczyska: Dziedawy Hrudok, Pohorelisko, Olchowe Budzisko, Krawzowo.
Rząd carski niechętnym okiem patrzył na istnienie osad ludzkich wewnątrz Puszczy Białowieskiej. W 1816 roku chciał je w ogóle zlikwidować, z wyjątkiem Białowieży. Tego rodzaju próby podejmował również na początku XX wieku. W 1906 roku byłych budników chciano przesiedlić do Chomska (pow. kobryński), a w 1910 roku na Wołyń, jednakże bez większego powodzenia. Ludzie przyzwyczajeni do życia w lesie do każdej takiej propozycji ustosunkowywali się negatywnie, nie kusiły ich wcale ponętne obietnice.
W okresie carskim niektórzy byli budnicy i ich potomkowie znajdowali zatrudnienie w łowiectwie bądź przy dozorowaniu Puszczy. Nie jest też tajemnicą, że wielu budnian zajmowało się kłusownictwem. „Myślistwo weszło w ich naturę i niektórzy tak są zawzięci, że po kilka razy odsiadują karę” – twierdził Karol Karpowicz w relacji z wycieczki do Puszczy Białowieskiej, zamieszczonej w „Kalendarzu Myśliwskim” na rok 1900.
Katolicka ludność Bud od początku była przypisana do parafii rzymskokatolickiej w Narewce. Pierwsze dane o ich liczbie przynosi parafialny spis z 1854 roku. Wieś w tym czasie zamieszkiwało 13 katolickich rodzin (57 osób): Wiszniewscy (5 rodzin), Dobrzyńscy (2 rodziny), Paluchowie, Artemiukowie, Morozowscy (2 rodziny), Smoktunowiczowie i Gołaszewscy. Co ciekawe, wieś występuje w spisie pod nazwą: Teremiski Drugie. W dokumentach z tego i późniejszego okresu określana jest także jako: Pributki, Prybudki, Przybudki.
Pod koniec XIX i na początku XX wieku Budy odwiedziło kilka znanych w całym kraju przedstawicieli sztuki i kultury. We wrześniu 1882 roku wieś zaszczycił swą obecnością Henryk Sienkiewicz, który na wyprawę do Puszczy Białowieskiej wybrał się w towarzystwie historyka i etnografa Zygmunta Glogera oraz malarza Michała Andriolliego. Pisarz zatrzymał się na kilka dni u Pietruka Wołodkiewicza, znajdując niego nie tylko nocleg, ale i wyżywienie.
W 1883 roku w wioskach budnickich spędził sporo czasu artysta malarz Bolesław Łaszczyński, który zatrzymał się w Puszczy Białowieskiej w drodze na Ziemię Nowogródzką. Opis podróży zawarł w swych wspomnieniach, które w latach 1928-1929 opublikowało czasopismo „Ziemia”. Oczywiście nie mogło w nich zabraknąć informacji o Budach.
O domach mieszkalnych budników Łaszczyński napisał, że są obszerne, a wewnątrz czyste. Niektóre z nich miały ganki. Domostwa te wywarły na malarzu o wiele milsze wrażenie niż pospolite chaty ludu polskiego. Zauważył on także, że zarówno domy mieszkalne jak i budynki gospodarskie były zbudowane z grubych dylów.
Szkoły ani kościoła we wsiach budnickich nie było. O gorącej wierze miejscowych katolików zaświadczały ustawione tutaj licznie olbrzymie krzyże drewniane, z wyrytymi na nich tekstami modlitw. Łaszczyński twierdził, że budnicy są „do wiary ojców przywiązani”, ale już ich mowę określił jako „narzecze białoruskie z lekką domieszką polskiego”.
We wsi w tym czasie funkcjonowała karczma. Budnicy wprawdzie przesadnych skłonności do pijaństwa nie mieli, ale już lichwie żydowskiej oprzeć się nie mogli.
Uwagę Łaszczyńskiego zwróciła także duża ilość mieszkańców o nazwisku Sawicki. Malarz pisał: „Sawiccy owi z jednej istotnie tak się rozmnożyli rodziny i za tak bliskich wciąż uważają się krewnych, że żon nigdy z pomiędzy siebie nie biorą, ale w innych szukają osadach. Podobieństwo nawet rysów twarzy między mężczyznami jest uderzające”.
Malarz zanotował również, że ludzie tutejsi, a zwłaszcza kobiety, odznaczają się pięknym wyglądem. Wszystkie niewiasty były wysokie, wysmukłe, „w ruchach wdzięczne”. Oczy i włosy miały ciemne.
Artysta zapragnął namalować portret „ślicznej jednej Maryny ze sławetnego rodu Sawickich”, jednakże jego „namowy, starania, fortele rozbijały się o upór niepokonany”, dziewczyna bowiem „lękała się śmierci i także wyśmiewania się drugich dziewczyn”.
Ubiór budniańskich kobiet w owym czasie niczym nie różnił się od szaty mazowieckiej. Mężczyźni natomiast „ubiór swój zupełnie zmienili, tak w kroju, jak i w barwach”. Spodnie ich najczęściej były uszyte z płótna, w drobne niebieskie kratki. Kapota lub kubrak miały szarą barwę. Chodaki (łapcie) wykonywano z lipowego łyka. W dni świąteczne budnianie „przywdziewali strój nieco dziwaczny, składający się ze spodni (…) i kurty (…) w kratki niebieskie, lecz z domieszką żółtych i czerwonych”, co im nadawało pewne podobieństwo do cyrkowych „arlekinów”.
Łaszczyński podkreślił tradycyjną gościnność budników. Pisał: „Gdym wszedł do chaty Nestora plemienia, starego Pawluka, po krótkim przywitaniu, postawił [on] na stole gąsiorek lipca, bochenek chleba razowego, którego woń smakowita, kojarząca się z aromatem majowego masła, budziła przeczucia rozkoszne”.
W maju i czerwcu 1892 roku w Puszczy Białowieskiej gościł rosyjski geograf i fotograf Eugeniusz Wiszniakow, w towarzystwie wybitnego malarza rosyjskiego Iwana Szyszkina. Obaj panowie nie mogli pominąć budnickiej wsi. Wiszniakow napisał o niej w książce „Biełowieżskaja Puszcza. Nabroski pierom i fotografieju” (Sankt-Petersburg 1894):
„Sama wieś zbudowana jest w artystycznym nieporządku i okrążona ładnie utrzymanymi polami, otoczonymi wkoło naturalną ciemną ścianą lasu. Mieszkańcy Bud – dość wysocy, przystojni i piękni blondyni, na widok zamożni i dobrze ubrani. Przy niektórych domostwach widzi się ogrody, z ustawionymi w nich grubymi kłodami pszczelimi, miód z których słynie z dobrych, a nawet leczniczych właściwości”.
Należy tu dodać, że tradycje pszczelarskie we wsiach budnickich zachowały się do dnia dzisiejszego. Wiszniakow utrwalił pasiekę Jana Sawickiego na fotografii, a Szyszkin – na jednym ze swych obrazów.
W 1899 roku w Białowieży gościł wspomniany już wcześniej przyrodnik Karol Karpowicz. Przy okazji zwiedził wsie budnickie. Odnotował on:
„Jedziemy przez wieś Budy, spotykamy przed domkami postrojone dziewczęta (była to niedziela), parobczaków rosłych, smukłych, po większej części brunetów. Miny mają pewne siebie, patrzą śmiało i roztropnie. Wszak są to potomkowie wolnych, królewskich Mazurów, pańszczyzny dziadkowie i babki ich nie odrabiali. Teraz czasy nastały gorsze, bo ludzi przybyło, a ziemi nie przybywa, ale przy pracy w zimie w puszczy, latem na swym zagonie, hodując dużo bydła, pasącego się na niezmierzonych obszarach puszczy – żyją sobie nieźle”.
W końcu XIX wieku w Budach bywała wielokrotnie pisarka Eliza Orzeszkowa. To właśnie do tej wsi przyjechał na spotkanie z nią znany filozof i filolog – prof. Wincenty Lutosławski. Odbyli oni tutaj długą rozmowę na tematy literacko-filozoficzne.
A tak przedstawił budników i ich domostwa pisarz Wacław Sieroszewski, który odwiedził Puszczę Białowieską w lipcu 1898 roku:
„Wszystko [tu] stawiane z dobrego budulca, izby przestronne i widne. U każdego domku rozbity jest sadek i mała pasieka. Pod oknami i na oknach – kwiaty. Uprawnej ziemi (…) mało. Obsiewają ją po większej części żytem, owsem, jęczmieniem. Pszenica źle się udaje. Zaraz za wsią ciągną się ogrody warzywne, kartofle, zagony lnu. Ludność odziewa się w płócienny „part” i wełniaki własnego wyrobu. Ludność piękna; kobiety smagłe, kształtne jak sosny, mężczyźni żylaści i hardzi, jak dęby”.
Budnicy wyjaśnili również pisarzowi, skąd tu się wzięli: „Myśmy tu z całego kraju zeszli się, lud wyborowy. Jeszcze za królów, kiedy ludzie byli potrzebni do gotowania potażu, to taki rozkaz był dan, wezwanie do najzdatniejszych. Dużo przyszło a zostało z nich czoło. Ot, skąd się wzięli budnicy! Mieli swe prawa, swoich sołtysów i swoją Liberyę: lipowe łapcie i odzież siermiężną, a na niej pas złotolity. Kiedy taki budnik wszedł w niedzielę do karczmy, to mógł wszystkich bić i nikt mu się nie sprzeciwiał, bo go zaraz ubiją… Tacy byli rupierzliwi! Kiedy w niewolę chłopy pańszczyźniane do nich uciekały, to żaden pan szukać ich tu nie śmiał. Każą mu zaraz przejść po drążku nad kotłem z gorącym potażem. Przejdzie – jego wygrana, spadnie – to bez żałości!”.
A taki opis Bud pozostawił Wacław Makowski na łamach warszawskiego „Głosu” (nr 42-44/1900):
„Ludzie mówią ładnie, akcentem śpiewnym, przeciągłym, melodyjnym, mówią czysto po polsku, albo częściej mięszając wyrazy białoruskie lub z miejscowej gwary. Tak jest w Budach, wiosce wyjątkowo prawie przez mazurów zamieszkanej, gdzieindziej większość znaczną ludności stanowią Rusini. Pomimo całe podobieństwo jest pewna różnica między ludnością z Bud i z więcej na wschód położonych wiosek. Budnicy mają siebie za coś wyższego, „my tylko byli królewscy”.
Jeśli w opowiadaniach ich człowiek odgrywa rolę potępienia godną, jest to „człowiek z Białowieży;” mówią to z pogardliwem wydęciem warg i wzruszeniem ramion. Młody chłopak, który mię przywiózł z Białowieży mówił:
– O! pan zobaczy, u nas ludzie inni, zupełnie inni, lepsi, szczersi jak tam.
Chłopak ten objechał całą prawie Rosję, był w Finlandji i na Kaukazie, niby szukając pracy, a więcej jeszcze dlatego, że go „coś gnało”, nigdzie nie mógł się dłużej nad kilka miesięcy utrzymać, a wreszcie zatęsknił do puszczy, do swojej ziemi i do swoich ludzi i wrócił. W ogóle kochają oni bardzo swoją, puszczę, emigracja np. do Ameryki jest zupełnie tutaj nieznaną. Ciekawi są bardzo tego, co się dzieje poza borem, rozpytywali mię o Warszawę, która w ich pojęciu jest niemal największem i najpiękniejszem miastem na świecie; ale opuścić puszczę na zawsze? – to zdarza się tylko w wyjątkowych wypadkach”.
Literat zauważył też, że „cywilizacja, która się i tu głównie w postaci książek przedostaje, nie zepsuła ich, jak to bywa gdzieindziej”. Dalej pisze: „Nawet nie zmieniła ich zewnętrznego wyglądu, ubierają się w samodziałowe długie, płócienne, kraciaste, kolorowe surduty (na zimę brązowa siermięga) takież płócienne spodnie i nogi tem samem płótnem owinięte, obute w chodaki łykowe, postoły, do pół goleni przywiązane łykowym sznurkiem; kobiety rusińskie noszą włosy rozczesane w dwa warkocze i czerwony kaptur, obszyty białą koronką i złotym lub srebrnym galonem u strojniś, koszulę wyszywaną, na ramionach, rękawach, takie same koszule noszą i Mazurki, tylko włosy noszą inaczej, zostawiając grzywkę na czole. Twarze mężczyzn są o wiele wyrazistsze od kobiecych: proste prawidłowe rysy, ciemne włosy i duże, zamyślone oczy, wysokie czoło, u każdego prawie zmarszczką, podłużną, przecięte, cera biała i delikatna, wszyscy wysocy i szczupli. A dusza ich – to odbicie puszczy, poetyczna i śpiewna”.
W monumentalnym dziele Gieorgija Karcowa pt. „Biełowieżskaja Puszcza” (Sankt-Petersburg 1903) znajdujemy informację, że w 1902 roku Budy liczyły 24 gospodarstwa.
W archiwum białowieskiej cerkwi zachowały się dokumenty z informacją o liczbie prawosławnych mieszkańców Bud w początku XX wieku. Wieś w tych dokumentach występuje jeszcze pod nazwą Prybudki. Mieszkało w niej 13 prawosławnych mężczyzn i taka sama liczba kobiet.
W 1902 roku odnotowano przelot balonu nad wsią. Zdarzenie to mieszkańcy uznali za zły znak.
W 1910 roku Budy odwiedził utalentowany rysownik, ilustrator i grafik Antoni Kamieński. Wykonał on tutaj rysunki, które zamieścił w swoim albumie pt. „Szkice z Puszczy Białowieskiej”, wydanym w 1912 roku przez Towarzystwo Akcyjne Wydawnicze „Świat” w Warszawie.
Rozwijający się pięknie przed I wojną światową ruch turystyczny na terenie Puszczy Białowieskiej nie mógł ominąć Bud. Wieś regularnie odwiedzali zarówno pojedynczy turyści, jak i całe grupy wycieczkowe. W wiejskich chatach urządzano noclegi. Na przykład we wrześniu 1908 roku skorzystało z nich grono pracowników kolei nadwiślańskich, a w lipcu 1912 roku – uczestnicy młodzieżowej wycieczki, zorganizowanej przez Polskie Towarzystwo Krajoznawcze.
W sierpniu 1915 roku, na krótko przed wkroczeniem wojsk niemieckich do Puszczy Białowieskiej, część mieszkańców – przeważnie wyznania prawosławnego – została przez ówczesne władze carskie zmuszona do ewakuacji w głąb Rosji. Katolicy nie ulegli naciskom carskiej administracji i w większości pozostali na miejscu. Okupant zmuszał ich do świadczenia pracy przy pozyskaniu drewna, które w tym czasie osiągnęło bardzo duże rozmiary. Niemcy, dla łatwiejszego wywozu drewna z puszczy założyli w niej sieć kolejek. Jedną z linii kolejowych doprowadzono do Bud. (Cdn)
Piotr Bajko