(cz. 2)
Gabiaty ci Narejki hawaryli cudoǔnaju prastoju mowaju. Ja na jaje pierakłała hety wiersz Łorki:
Durnaja piesiańka
Mama,
Ja chaczu być z siarabra.
Synok,
tabie budzia wielmi chaładno.
Mama,
ja chaczu być samoju wadoju.
Synok,
tabie budzia wielmi chaładno.
Mama,
ty minie wyszyj na swajej piarynie.
Oj, heta tak!
Biahu wyszywać.
Tolo: Niesamowita ta stara piosenka Lorki.
BeJot: Chibo heta kałychanka. Możno jaje śpiawać dziciaci. Joanna Troc hawaryła, szto chaciełaby ǔ swajom teatry zaihrać kaliś Łorku z jaho pieśniami. A ja daǔno ni czytała Łorku. Kaliś praczytała na wylat i doǔho druhi raz ni chaciełaso. Zahlanuła cipier i uwiazła. Prasty charoszy paet. Abrydło mnie ǔsio, szto palitycznaja. Ǔ haławie ni mieścicca, szto jany trelać i szto robiać. Zaǔsza nojduć winawataho dla swajej tralni i raboty. Jak ni habrej winawaty, ta emeryt abo prawasłaǔny. Lepiaj czytać wierszy Łorki, i swaji bożyja zapisywać ǔ nacze na papiery. Nu ni mahu hladzieć na palitykaǔ ci SMI, ni jich słuchać. Ja rablusa abyjakawaja i ǔsio dla minie robicca abyjakawaja. Tolki dumajasz: trebo jakuś piarażyć da zaǔtra. Dumajasz: zaǔtra budzia lepiaj. Prychodzić zaǔtra i jano ni lepszaja. Ali znoǔ paǔtarajasz: zaǔtra budzia lepiaj. A tut nowyja chwaroby wyrastajuć hramadami jak kaliś maślaki na narejkaǔskich horkach pad maładymi chwojkami. A lekarstwa darażejuć. Żyćcio z lekartwami robicca za darahoja dla minie i dla cibie. Żyćcio z kazionnymi fejkami robicca niwynasimaja. Ameryka zmachluja, a za joju Polszcza, szto pałapała russkija wajskowyaja samaloty, a Rasieja zmachluja ǔ toju samuju minutu, szto pałapała amierykanskija wajskowyja samaloty. Idzieć wy ǔsie pad chaleru. Adna tut praǔda, szto heta byli wajskowyja samaloty. Abo i heta nipraǔda. I szto tut abhawarywać? Sztominutnaja machlarstwo? Jak saczyć toja, szto zdaryłaso, kali czaławiek sam hetaho ni baczyć, a nikomu ni moża wieryć? Dy i druhije ni baczyli, a breszuć? Nijakoho produchu nima ǔ hetych fejkach, lewych ci prawych. Adkryjcia wokna ludziam dla jich żyćcia! Niachaj prarywajacca jakikolwiak produch ǔ fejszczyni! Odważnych nima. A ja wieru ǔ adważnych. Znaczyć maja wiera ni maja desyhnatu.
Lepiaj chaj jaszcze prydzia nam na chwilinu Łorka na prastoj mowie, z cyklu „Andałuzskaja pieśnia”, a heta pieśnia padobnaja da naszych prastych:
Balkon
Lola
pieśni śpiawaja.
Naschodzilisa da jaje
torreros hładzieńkija.
Cyrulnik maładawaty,
kiwajuczy haławoju,
padaje joj takty.
Nad czaboram
i liśćjom miaty
Lola pieśni
śpiawaja.
Lola heta taja,
szto kożny dzień, bialjo ścirajaczy,
swajmu licy u wadzie
pryhladałasa.
Tolo: Ni ǔsio zrozumieǔ. Szto heta „czabor”?
BeJot: „Czabor” heta „macierzanka”. Tut majam delikatny aǔtarski humar, spryjańnie czaławieku, spakoj, a siońnia ǔsio heta redkaść, ci ǔ wierszach, ci ǔ żyćciu. Abrydli mnie siońniajszyja paety, jakim dajuć nahrady. Jich ni możno druhi ci treci raz czytać! Sam znajasz. Bałbytnia. I zaǔsza jeść sztoś lepszaja ad polityki i ad bałbytni. Jak raz siońnia padyszoǔ mnie Łorka, zaniaǔ miesco palitykaǔ i bałbytunoǔ. Heta pieśnia pra Lolu z Andałuzji i tak samo pra naszu Lolu. Ni adna nasza Lola ścirała bialjo ǔ Świsłaczy i pryhladałasa swajamu adbićciu u wadzie. Jak padarażeja wada, pojdziam ścirać ǔ olsztyńskuju reku.
Tolo: Ni naścirajasz mnoho. Palicja zabiare. I dzie ścirać? Chibo wyjachać u les i tam. Zreszty ǔ naszaj reczcy wada niczystaja. Jaszcze jakichś zatrutych rybaǔ nałowisz ǔ saroczku. I saroczka budzia hraźniejszaja, czym była ǔczora. A moża i nie.
BeJot: Nu i chaj. U les ci u park. Pajdu ścirać ǔ Łyni. Ni budzia mnie wadzianaja mafja terraryzawać. Chaj nawat utaplusa. Jaszcze adzin boży wierszyk, jaki pryśniusa na polskaj mowie i ja jaho stała ǔwa śnie pierakładać na prastuju mowu i ni mahła najści słowa:
Powlekające
Co powleka, a nie czyni szkody, niech powleka.
I jak, każu, ad razu tłumaczu na prastuju mowu i nijak ni mahu najści słowa:
Jeśli sztoś abałokwaja, a ni robić szkody, chaj abałokwaja.
Jeśli sztoś apałońwaja, a ni szkodzić, chaj apałońwaja.
Jeśli sztoś abklejwaja, a ni szkodzić, chaj abklejwaja.
Jeśli sztoś pakrywaja, a ni kaleczyć, chaj pakrywaja.
Jeśli sztoś namazywajacca, ali ni kryǔdzić, chaj namazywajacca.
Pry tom śniacca mnie składki i morszczki na cełaj skóry, a ja paǔtaraju maji słowy i ni ǔstupaju: chaj heta robicca, jeśli ni szkodzić. Jasno: jeśli ni szkodzić żyćciu. Jeśli jaszcze ni szkodzić. Ceny rastuć i heta szkodzić majmu żyćciu. Apłata za kwateru wyrasła na sto złotych za adzin hod i dalej raście! Całkam achujeli. Sama hnu maty ad rana da noczy. Myjusa szmataju ǔ kubku wady. Wada darażeja. Zreszty paśla kupańnia minie praciahiwaja choład, nawat ǔ haraczyniu, i zaczynajuć baleć kości, jak kaliś u majej maci. Ja dziwiłasa, jak heta, kości maci balać, chacia jana ǔ haraczaj wadzie wykupałasa? Kaliś kupalisa ǔ balejach. I ścirali ǔ balejach. Mało chto pamiataja baleji.
Jaszcze adzin wiersz Łorki, pierakłany mnoju na prastuju kachanuju mowu, i znoǔ pra Lolu. My hawaryli „pialuszki: a ni „padhuźniki” ci „pielonki”, i pamarancy”, a ni „apelsiny”, a patom stali hawaryć „pamaranczy”, ali ja zachoǔwaju „pamarancy”. Praǔda, u nas pialuszka zarastała aharody i my jaje pałoli, heta była dzikaja pialuszka, hustoja zieljo. Jak kinułaso na aharod, ta jaho husto zarastała, zaǔsza kuczarawaja i mokraja. Lohko palołaso, bo wyrywałasa cełaju kuczmoju. Pa polsku majam: peluszka, ali ni zieljo, bo jaje siejali; heta byǔ pasteǔny haroch. Chaj tut budzia dziciaczaja pialuszka:
Lola
Pad drewam pamarancy
ściraja pialuszki z bawoǔny.
Woczy maja zialonyja,
a hołas fijałkaǔ poǔny.
Ach, kachańnie
pad krasuniaj pamarancaj!
Ǔ cembrawini wadu
słonco prajaśniaja,
a aliǔka hałosna,
bo ǔ joj warabiej cyrykaja.
Ach, kachańnie,
pad krasuniaj pamarancaj!
Zaraz pryduć tareadory miłyja,
i zatancujuć z Lolaju,
jak tolki skonczycca myło.
Ach, kachannie,
pad krasuniaj pamarancaj!
Tolo, a siońnia noczju śniǔsa mnie śmieszny antywiławaty wierszyk, słuchaj:
Skupy i zajzdrony,
aż ceły czyrwony.
Dalej budzia
Tamara Bołdak-Janowska