W październikowych wyborach parlamentarnych swych kandydatów do Sejmu w kilku okręgach wyborczych wystawił antysystemowy egzotyczny komitet Normalny Kraj. W Podlaskiem nie zdołał zarejestrować listy, gdyż w ostatniej chwili wycofało się z niej kilku kandydatów. Jej liderem miał być Krzysztof Tołwiński spod Siemiatycz, były wiceminister skarbu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, później krótko poseł PiS, wcześniej – w latach 2002-2006 wicemarszałek województwa podlaskiego.
Zrobiło się o nim głośno, gdy w sierpniu 2022 r., po inwazji Rosji na Ukrainę, złożył wizytę w Wołkowysku. Wtedy wykorzystała go białoruska propaganda jako „przedstawiciela samorządu województwa podlaskiego”. Oburzony tym marszałek Artur Kosicki zawiadomił MSZ w Warszawie.
Tołwiński zaczął pojawiać się w łukaszenkowskich mediach. Wypowiadając się w programie białoruskiego radia ubolewał nad brakiem suwerenności polskiej polityki. Mówił, że USA i Wielka Brytania oraz ich służby specjalne robią wszystko, by skłócić Polskę z Rosją. Powiedział, że Amerykanie wyposażają polską armię, by władze w Warszawie prowadziły „paranoiczną, prowokacyjną i agresywną” politykę wobec Rosji i Białorusi.
Były podlaski wicemarszałek i poseł PiS krótko był związany z Konfederacją, a następnie założył własną partię polityczną o nazwie Front. 5 października jako jej kandydat do Sejmu z okręgu obejmującego część województwa mazowieckiego pojawił się ze swymi kompanami przed siedzibą Białoruskiego Domu w Warszawie. Wygłosił prołukaszenkowskie przemówienie. W imieniu „prawdziwych Polaków” protestował przeciwko opozycji białoruskiej na tle łukaszenkowskiej flagi, przy czym rozwiniętej nieprawidłowo (odwrotnie).
Tołwiński uzyskał 305 głosów, a jego komitet – zarejestrowany w czterech województwach – 4606.