Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Poliêśki bajki i viêršyki Oleksiêja Dikovićkoho

Mało chto diś, musit, viêdaje, što v majovi 1918 roku Sekretaryjat Rady Biłoruśkoji Narodnoji Respubliki (tak zvavsie urad toji efemeryčnoji i korotkotryvałoji deržavy) postanoviv finansovati vydavanie gazet u kilkoch biłoruśkich miêstach, i sered tych miêstuv byv Pinśk na Poliêsi zo spicijalnoju pôznakoju v postanovi, što tamtejša gazeta maje drukovatisie na „pinčućkuj movi”. Zrozumiêło, ničoho praktyčnoho z toji paperovoji postanovy ne vyjšło, bo v kirovnictva BNR ne chvatało ni hrošy, ni času, ni administracijnoho vpłyvu – uže v hrudniovi 1918 roku urad BNR byv zmušany bolševikami vyjichati z Minśka do Vilni, potum do Hrodna, a puzniêj naohuł stav emigrantom. Ale sam fakt siêtoji postanovy krasomôvny – sto liêt tomu sviêtły lude v Biłorusi rozumiêli, što v Pinśku hovorat na inšuj movi, čym u ostatniuj Biłorusi, i tomu gazeta tam povinna vychoditi na „pinčućkuj movi”.

 

Oleksiêj Dikovićki

Z toho času minuło ciêłe stoliêtie, na protiahu kotoroho v Biłorusi tak i ne vydali ničoho na „pinčućkuj movi”. I tôlko v 2021 roci v Varšavi vyjšła knižka „Ońde” Oleksiêja Dikovićkoho, i vsiê my narešti otrymali šansu pobačyti, jak vyhladaje drukovana „pinčućka mova”.

Oleksiêj Dikovićki (nar. 1973, Pinśk) – biłoruśki žurnalist, teper žyve v Varšavi, de praciuje na telekanali „Biełsat” jak kirovnik redakciji informacijnych programuv. Velmi cikava „peredhistoryja” napisania knižki „Ońde”, kotoru Oleksiêj rozkazav vo vstupi do knižki („Слова ад аўтара”) i potum zhaduvav na vstrêčach pudčas prezentaciji knižki i v rozmovach z žurnalistami. Korotko perekažu siêtu „peredhistoryju”, bo vona, tak skazati, „archetypova” dla literatury na mało viêdomych (mikro)movach i velmi istôtna dla toho, što choču napisati daliêj.

Oleksiêj narodivsie v Pinśku, ale baťki oddali joho na vychovanie didam u vjosku Miêstkovičy pud Pinśkom. Tam do siomoho roku Oleksiêj hovoryv z didami vyłučno na poliêskuj hovôrci. Značyt, „pinčućka mova” była joho peršoju movoju i dokładno tym, što nazyvajut rôdnoju movoju – bo rôdna mova to same taja, na kotoruj z ditiatom hovorat od narodženia joho vychovateli (najčastiêj mati z baťkom, ale časom zdarajetsie, što i didy). Koli Oleksiêja v siêm liêt oddali do rosijśkomovnoji škoły v Pinśku, to vôn tam byv odinym ditiatom, kotore ne hovoryło po-rosijśki. Potum, zrozumiêło, Oleksiêj naučyvsie i rosijśkoji movy, i biłoruśkoji, nu a „svoja mova” v miêsti pryzabyłasie, schovałasie kudyś u temny zakutki pameti. Vertanie Oleksiêja do poliêskoji movy odbyłosie dovoli nespodiêvano, koli zachvorêła i vmerła joho mati, i vôn pojiêchav do Miêstkovičuv, de po smerti didôv žyli-dožyvali joho baťki-pensijonery. Oleksiêj provjôv tam kilka tyžniuv i znov počuv „pinčućku movu” v jeji naturalnum seredoviščy. Siête začepiło v jôm davno zabytu duchovnu strunu. Zacytujmo samoho Oleksiêja:

„Uražany zusim inšym, unikalnym kosmasam hetaha miesca, sposabam myśleńnia tutejšych, rodnych mnie ludziej, ja, pa žurnalisckaj zvyčcy, pačaŭ zanatoŭvać ichnyja raspoviady, styl pavodzinaŭ, razvažańni… Viarnuŭšysia da svajho, mituślivaha i chutkaha, ale zvykłaha rytmu žyćcia, raptam adčuŭ, što sumuju pa tym, paleskim… Tady vyrašyŭ: treba, prynamsi, apisać toje, što pabačyŭ i adčuŭ. Na jakoj movie? Naturalna – pa-biełarusku, bo hetaj movaj, akramia polskaj, peradusim karystajusia šmat hadoŭ i ŭ chacie, i na pracy, heta jaje ŭ časie pierapisu nazvaŭ rodnaj. Ale tut raptam – bac! – i brakuje słovaŭ, a kali navat staje, dyk usio razam hučyć niejak nia tak: štučnyja hetyja słovy i repliki z vusnaŭ hetych ludziej pa-biełarusku nu nijak nie hučać. Nie pasujuć. Tym bolej pa-rusku, ci pa-polsku… Tady vyjście adno – pa-palesku, po-našomu. Tak, jak tutejšyja kazali”.

Davajte teper, bez oddychu, ja zacytuju vam šče dvoch autoruv, kotory hovorat pro svoju motyvaciju pisati po-svojomu, to značyt, na movi, kotoru do siêtoho času mnôho chto v nas ne vvažaje movoju naohuł, ne kažučy vže pro toje, kob pryznatisie, što takoju movoju vony hovoryli z baťkami i didami.

Halina Maksimjuk u poslisłovi do svojiê knižki „Biêlśk, Knorozy, Ploski (i inšy vjoski)”:

„W trakcie pisania stało się coś dziwnego. Zapisałam jedną historyjkę, drugą, trzecią, i nagle wspomnień zaczęło przybywać, wszystko zaczęło powracać, jak gdyby taśma z filmem przewijała się do tyłu. Wystarczyło mi popatrzeć na jakieś stare zdjęcie, usłyszeć jakieś słowo po-svojomu, rzucone od niechcenia przez kogoś z rodziny, by obudzić ukryte w sobie wspomnienia. I w tym natłoku obrazów zrozumiałam, że swoich wspomnień z dzieciństwa nie zdołam zapisać innym językiem. Bo w innym języku nie byłyby one moje, nie byłyby autentyczne. Przyznaję, że potem próbowałam przetłumaczyć niektóre historyjki na polski, ale nie brzmiały one tak, jak oczekiwałam. Traciły w tłumaczeniu tak wiele, że postanowiłam poprzestać na wersji oryginalnej.”

Viktor Stachvijuk u rozmovi pro autobijografičnu knižku „Podych temry” (Czasopis, červeń 2022):

Koli hovoryti pro samoho sebe, to trudno, kob ja pro sebe pisav po-pôlśku čy na biłoruśkuj literaturnuj movi, čy po-ruśku, jak tože môh by, bo ž ja były profesijonał-rusycyst. Trudno pisati pro samoho sebe na movi inšuj niž taja, što sidit u mozgach, u samôm tobiê od tvoho narodženia, bo jak tôlko ty odpluščyv očy, to odrazu čuv, jak do tebe hovoryli po-svojomu. Ponimav ty toje hovorênie čy niê, ale słova vchodili v tebe, obsiadali v tobiê i žyli v tobiê. Koli ja žyv u Čenstochovi, de ne było z kim pohovoryti po-svojomu, to pered snom ja dumav po-svojomu. To jak ja môh pisati „Podych temry” na inšuj movy niž svoja?

U siêtych troch vykazuvaniach je ciêła pryhoršča javnych i skrytych tezuv i navodok, kažna z kotorych mohła b posłužyti jak zychôdny punkt dla socijolingvistyčnoho dosliêduvania. Ja ode zvernu vvahu tôlko na odnu rêč, pro istôtnosť jakoji dla našoho Pudlaša starajusie hovoryti publično vže bez małoho dvadceť liêt. U našuj kulturno-movnuj sytuaciji neveličkoji nacijonalnoji menšosti, pryrêčanoji na nevmôlne odmiranie, možna postaratisie zapuniti siêtu smerť, odklikajučysie do autentyčnoji movy menšosti, kotora šče žyve (abo žyła do nedavnioho času) u simjiê. U siêmjach na Biêlščyni i Hajnuvščyni autentyčnoju peršoju movoju je (abo była) pudlaśka hovôrka, a tomu literaturna biłoruśka mova tam uže ničoho ne zapuniaje i na ništo kulturno značne ne praciuje – bo, jak kaže pro takuju sytuaciju Oleksiêj Dikovićki, štučnyja hetyja słovy i repliki z vusnaŭ hetych ludziej pa-biełarusku nu nijak nie hučać.

„Ońde” Oleksiêja Dikovićkoho to choroše oformlany i solidno vydany tom prozy i viêršuv na rôdnuj poliêśkuj hovôrci autora, zapisanuj, poniatno, kiryličnoju azbukoju, do kotoroji pryvykli lude v Biłorusi. Postanovivšy zacytovati na zakunčenie dva kuski z knižki, kob zaochvotiti nekotorych do nabytia siêtoho vydania, ja perevernu teksty na łacinśku transliteraciju, bo v nas lude naohuł pryvykli do łacinśkoho alfabetu, a od kiryličnoho vže naohuł odvykli abo i nikoli ne sprobuvali pryvykati.

O-to vam typovy prykład prozy Dikovićkoho z peršoji častki knižki pud nazvoju „Nymavisty ščo. Polisky bajky”:

„Najistysa i napitysa, Aloša, heto ne sviato. Nu, skažemo, ne same heto hłavne. Može, kołyś, v tiažke vremja, važne buło, bo tulko na sviato muh čołovik jake smakottie zjisty, čoho na ščodeń ne buło. A zare ońde vse je, ono hrošy davaj. Tak ščo zjisty i vypyty počti ščo každyj može. Druhe diło – inačej na ludynu blizku podyvytysa, podumaty pro jiji i – vsmychnutysa. Ja nide čuv, ščo v nas ludy mało vsmychajutsa. Sohłasnyj ty, tak vono je? Nu, a de tam, kob inačej – taku žyzń prožyły, ščo ne do smichu buło. Tomu koły sviato vže prychodyť, to treba choť vsmychnutysa do ludej, ščo navkoło. Prosto, bez dajpryčyny. I kob ne dumały ludy, jak v nas často buvaje, ščo jak vsmychajetsa chto ot tak sobi, to može dyvak čy ščo. Heto ž ne tiažko. Može, veselij žytemo tohdi. Kažuť že ludy: kob dovho žyty, treba vsich lubity!”.

Viêršyki v knižci „Ońde” napisany v podôbnuj „narodnuj” maniêry – jak by jich hovoryv polišuk, siedačy na łavočci koło svojoji chaty. Ne vsiê vony, možlivo, mohut pryjti dospodoby amatoram spuvčasnoji poeziji, ale je sered jich velmi hožy i sercieščymlivy, jak siêty-o:

 

Słezu tvoju pudchoplu, złovlu,

Poka doletyť do pudłohy,

Sum tvuj załpom v sebe perellu,

Choť by sam ne vstrymavsa na nohach.

 

I hore tvoje nechaj stane mojim,

Mni – žurba, a tobi bude vsmiška,

Kažeš – chopiť joho na dvojich?

Vse voźmu, bez pytań łyšnich!

 

Tvuj bul i tuhu proklatu

Perekinu sobi na płečy,

Ne chvalujsa, šče zdužaju vziaty,

Mene ž radosť tvoja łečyt.

 

I koły budeš v nebi łetity

Volno vže, bo bez kłopotu, hora,

To pušły mni odtul svitu,

Kob kupavsa v jomu, jak v mory.

 

Kob i ja muh očystytyś cełyj

Od toho, ščo do zemli prybyło,

Połetym tohdi razom smieło,

I na vse tohdi chvatyt nam syły.

Jan Maksimjuk

Олэксій Дыковыцькый, „Оньдэ”; Варшава 2021; 416 старонак. Моўная рэдакцыя: Валярына Кустава. Тэхнічная рэдакцыя: Уладзімер Міхневіч.

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў траўні

    770 – у 1254 г. быў падпісаны мірны дагавор паміж вялікім князем Міндоўгам і галіцка-валынскім князем Данілам Раманавічам. 740 – разгром у 1284 г. войскамі літоўскага князя Рынгальда мангола-татарскіх войск каля вёскі Магільна. 530 – у 1494 г. у Гародні …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (376) – У траўні 1648 г. казацкія паўстанцы на чале з Багданам Хмяльніцкім разбілі войскі Рэчы Паспалітай пад Жоўтымі Водамі й Корсунем. Казацкія загоны прыбылі на Беларусь і пры дапамозе беларускіх паўстанцаў здабылі Гомель, Тураў, Пінск – паўстаньне разгарнулася на беларускіх землях.
  • (90) – 19.05.1934 г. у Менску расстраляны Міхал Кахановіч (нар. 27.09.1882 г. у Вялікіх Луках каля Баранавіч), беларускі нацыянальны дзеяч, пэдагог. Закончыў Харкаўскі унівэрсытэт, працаваў выкладчыкам у Вільні, з 1915 г.  – у Магілёве, дзе быў

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis