Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Opowiadannie hlediaczy na fotografiju...

Waniuszka (cz. 1)

Waniuszka (Jan) Siemieniuk i Saszko (Aleksander) Siemieniuk. Snimaw Ściopa (Stefan) Siemieniuk. 1947 h.
Waniuszka (Jan) Siemieniuk i Saszko (Aleksander) Siemieniuk. Snimaw Ściopa (Stefan) Siemieniuk. 1947 h.

Buw ponediełok 13 grudnia. Rano. Trochu po szostuj, może deset’ petnacet’ minut. Mama raniej rospaliła plitu i smażyła kartoflany placki. Spiszali. O siomuj hodyny odchodyw pojezd do Bielska, a ja chotiew szcze zjesty chotia zo dwi petelni tych placków. Miestyloś na juoj po siem sztuk, to razom bułoby szternadcet’.

Odczyniajutsia dwery i do chaty wujszow Waniuszka*. Susid, mołodszy brat mojoho bat’ka.

W Ryhoruwciach lude jak prychodyli rano do kohoś, to ny witaliś, prosto stawali koło dwery i howoryli z czym prychodiat. Może nikotory robili inaczej, ale ja zapomentaw takij dziwny zwyczaj.

Waniuszka wujszow i staw w kutoczku po prawuj storoni.

– O, Szurka, placki smażysz, – każe.

– Nu, smażu, Gienik na „siudemku” ide, bo na wośmu do szkoły w Bielsku maje. Snydanie treba chuczyj zrobyty. Bo uże po szostuj, – odkazuje mama.

– Oj, Szurka, jak mni tiażko, pewno ja za Skrypkoju** pójdu na mohiłki.

– A szczo ż ty, Waniuszka, zduriw? Toż tobi tulko sorok para liet, mużczyna do życia i do roboty. A może plackami poczastujeszsia? – spytała

– Nu, jak poczastujesz, to zjem.

Uziaw taryłku w ruki i stojaczy palcami braw i jew placki. Ciełu petelniu.

– A może smetany trochu daty? Pomoczany w smetany placki dużo lipszy.

– Ne treba, ja uże konczaju, toże choczu na pojezd uspity.

Waniuszka robyw w Bielsku na kolei i sztodeń rano dojyżdzaw „siudemkoju” do roboty. Woroczawsia „piontkoju”.

Zjeli my placki i idem razom na pojezd. Do stancji buło dwa kilometry. Uspijem. Kob dojty, treba dwadcat’ minut czasu.

– A znajate, diad’ku, szczo w subotu mni snywsia son pro was? – każu.

– Jakij son?

– A snyłoś mnie, że buła Pokrowa i u was w chaty zabawu zrobyli. Ja ny buw, ale jakby czerez okno baczyw. A u was doma muzyka hrała, jakijiś ohni aż oknamy strylali i zrub chaty podskakowaw. Ludy ne buło widno, tulko zabawu buło czuty, – rozkazuju.

– Oj, dywny toj son. Może to jakojeś szczaście obwieszczaje.

Tak iszli, howoryli i dojszli na stancju razom z pojezdom.

Waniuszka, pryrudny brat mojoho bat’ka, po druhuj matery. Bo jak did wernuwsia z bieżenstwa w 19 rokowi, to zaraz baba umerła i ostawsia z dwoma ditmi. Ożenywsia druhi raz i szcze czetwero urodyłoś. Diewczynka Nadia, jak mieła try lit, to na hrypu umerła, a troje ostałos. Mój bat’ko, Saszko, buw starszy od Waniuszki cieły deset lit, ale toże mołodo umer. I died toże jak miw sorok para… Żyli wsi na „kupy”, kruhom koło sebe, samyji wdowyci, aż baba „Czachuwka” czasom howoryła, szczo to jakijiś czar kinuty za hrechi dieda Oboroszka i pewno do tretioho pokolenia wsi mużczyny mołodo umyraty budut.

Waniuszka to buw takij „pocztiwina”. Neweliczki, drubnieńki. Porodu takuju trochi kazachsku miew, ne wiadomo czom. Bo usia siemia to miejscowy, ryhoruwski, i nemożliwo, kob deś i koliś taja krow pomyszałaś.

Urodywsia w 1927 rokowi i jak naczynałas wojna, to miw 12 abo 14 liet, jak by policzyty druhi wypusk wujny, koli Niemci Sowietów zaatakowali w sorok pierszym.

Paru lit do szkoły chodyw za sanacji, piat’ klas udałoś skonczyty.

W 1942-om naczali Niemci na roboty ludiej braty. Sołtys pryjszow z powistkoju dla Sciopy, starszoho brata, kotory urodywsia w 1922. Jakraz 20 lit skonczyw i to była dobra siła robocza do Hiermanii. Sołtys ryhoruwski buw służbist i taki „wredny”, jak lude każut. Wybyraw na tyji roboty ne prypadkom. Najpersz nakazowaw siemjam, z jakimi miw jakijiś zatargi i chotiw chotia tym nakazom dopeczy.

Pryjszow i każe:

– Nu, Ściopa, was w doma i tak dużo do hodowania, zemli mało majete, kob jakijś pożytok z waszoho chaziajstwa buw, to do Niemcia pojedesz na robotu.

– Nazar, a czoho ż ty od nas choczesz, mało to tobi ludy w sełowi, kob ich na roboty posyłaty? Czoho ż ty pryczepywsia? Uże try razy prychodyw kontygent naznaczaty, kontrybucju braty, swyni pozabyraw, a teper dity choczesz.? – każe baba Ontolka.

– Toż Sciopa najstarszy. Maksym umer, szcze roku nema jak pochowali i chto siemiu bude hodowaty, Wania i Mania to szcze zusim małyji diety, – każe.

– Na poczatku seła żywete i od was zaczynajem. Ściopa pojede jak perszy, a potum zobaczym, – każe sołtys Nazar. – Nema odsroczki, zawtra z rania w Arbaitsamtie w Kliszczeliach nychaj stawytsia, – prodowżaje.

Nocz perepłakali. Szto ż zrobyty? Zemli mało, dity czetwero, a Ściopa tolki szto miesiec tomu 20 lit skonczyw.

Rano baba Ontolka sprawu peredumała i każe:

– Znajete szto, diety, dokumentuw nijakich nichto z nas ne maje, to chto ż poznaje. Ty Wania takij maleńki, drubnienkie na sam wzhlad dytia, to pujdesz do toho Arbaisamtu. Skażesz szto ty Sciopa Siemieniuk, syn Maksyma. Niemci takoho dytiatka jak ty na pewno ne woźmut i weczerom do domu werneszsia.

Odprawyli Waniuszku, nawet ne poproszczali jak treba i do Kliszczel poszow.

Razom poszli. Bo szcze z kuncia seła Nazar daw powiestki Pieti Wasylowomu (Siemieniuk), Onysi Iwanczykowuj (Tkaczuk) i Sani Jakobowiczowi.

Buw poczatok wesny, rostopy, bo szcze zima ne odyjszła na dobre.

Poszli maszynoju, wzdowż torowiska, bo tam buło suchoputie i do Kliszczel najbliżej.

Wsiem buło po 19-20 lit, tulki Wania, dytiatko – szcze szternadcet’ w grudniowy skonczyw.

Pered wośmoju dojszli da Arbaitsamtu.

– Wie haist du? (jak nazywajeszsia?) – pytaje Niemiec.

– Ja Stepan Siemieniuk syn Maksyma, – odkazuje Waniuszka wyuczonuju frazoju.

Niemiec podywywsia, pokrutyw hołowoju, czorknuw sztoś w paperach i każe:

– Geh genau dort hin, rechte. (Idzi  tam, na prawo).

Trochu nazbyrałos teji mołodioży z ciełeji gminy. Prawie usich na prawo kirowali, tulki nykotorych do domu odosłali.

Około południa petnadcet’ dusz zahruzyli na awtomobil i powezli do Bielska. Czerez Malinnyki jechali.

Waniuszka uże pered odjezdom kazaw, szto wun ne Sciopa a Iwan, ale nychto ne chotiew joho słuchaty.

Jechali paru dion. Perenaczowali w Bielsku, potoum w Biełostoci, a w czetwer zajechali do welikoho i neznanoho miesta Kionigsberg.

Jechali pojezdom, chyba około sotni mołodioży buło, bo cieły dwa wahony zajmali i każdoho pilnowało dwoch bahnschucow z wintowkami.

W Kionigsbergu od razu podylili wsiech na dwie grupy. Odnu, samych mużczyn, załadowali na hruzowiki i powezli. Potom okazałoś, że wywezli ich do fabryki snaraduw, a czast’ popała na żeleznodorożnu stancju do roboty pry zahruzkach.

Mieli lepiej, bo żyli w barakach, charcz dostawali i piensiju, a w nedielu mili wolne od roboty i nawet potańcuwki organizowali. Bo Sańka Kadłubówski z Hredelów miew harmoniu.

Waniuszka popaw do druhieji grupy. Ustawili wsiech na jakomuś placowi w radoczok, a Niemcy chodyli wzdowż i wybirali.

Uże prawie wsi rozyjszlisia, a Waniuszka stojaw.

Na koniec takij gruby, niewysoki Niemiec z usami wziaw na bok i Waniuszku. Podyjszow druhi z tietradioju i zapisuje w jei familii.

– Ja nie Stepan, ja Iwan Siemieniuk syn Maksyma rocznik 1927, tam oszybka w paperach, – każe Waniuszka.

– Gut, ich korigiren (poprawimo), – odkazaw Niemiec.

Usaty odowiuw Waniuszku na storonu do stojaszczoha tam woza. Uże żdali tam dwoje, jakijś starszy chłopeć i diewczyna tak na oko 18-19 liet.

Wuz inszy niż naszy ryhoruwski, kolosa na gumach i zapreżeny w konia w szlejach, a ne z duhoju jak doma. Pojechali… Niedaleko buło, bo po hodiny zajechali na podwurok do jakiejiś wioski. Po dorozi uże dohoworyliś, szto tyji dwoje na wozy to Mit’ka z Dubicz i Handzia z Toporuw.

Niemiec kazaw pujty Handzi do chaty, a Waniuszka i Mit’ka dostali mieście w jakojiś komurci w chliwczykowi. Nawet dobre tam buło żyty. Woda buła w kranowi i świtło elektryczne. Mylisia w miści, kotora stojała na taburetci w kutoczkowi, tulki za potreboju treba buło chodity do wychodka za chliwczykom. Handzia buła takoju służankoju od pratania i kuchni, naczowała w chati, a Mit’ka i Wania robili na hospodarci.

Niemiec Horst Waskus to buw nawet dobry czołowiek, buwało, szto jak woraczawsia z miesta, to czasom nawet podarok prywozyw. Czekoladu. Nie kryczaw i nie karaw bez potreby.

* „Waniuszka” – Jan Siemieniuk syn Maksyma (27.12.1927 – 18.12.1971), narodiwsia i pomer u Ryhoruwciach.

**Skrypka – Mikołaj Skrypko (1921-1971), żyw na stancji u Ryhoruwciach, pomer u listopadi 1971 roku.

(protiah bude)

Gienio Siemieniuk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў траўні

    770 – у 1254 г. быў падпісаны мірны дагавор паміж вялікім князем Міндоўгам і галіцка-валынскім князем Данілам Раманавічам. 740 – разгром у 1284 г. войскамі літоўскага князя Рынгальда мангола-татарскіх войск каля вёскі Магільна. 530 – у 1494 г. у Гародні …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (258) – у 1766 г. у Вялікім Княстве Літоўскім была ўведзена адзіная сістэма мераў і вагаў.
  • (141) – 8.05.1883 г. нар. у Данілаўцы каля Сьветлагорска Сьцяпан Некрашэвіч (расстраляны 20.12.1937 г.), беларускі мовазнаўца, аўтар чытанак і слоўнікаў беларускай мовы.
  • (91) – У траўні 1933 г. выйшаў у Вільні першы нумар беларускага культурна-грамадзкага й літаратурнага часопіса „Беларускі летапіс” (выходзіў да 1939 г.). Адным з яго заснавальнікаў і потым рэдактарам быў Рыгор Шырма, а аўтарамі зьяўляліся між іншым дзеячы беларускага руху (таксама ў пасьляваеннай Польшчы) Піліп Кізевіч і Вінцук Склубоўскі.
  • (79) – 8-9.05.1945 г. капітуляцыя фашыстоўскай Нямеччыны. Канец ІІ сусьветнай вайны ў Эўропе.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis