Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    21. Samaabarona i śmierć Żyda Berszki (2)

    Savieckaje vojsko i pahraniczniki spaczatku ŭsich ludziej z hetych troch viosak vyvieźli za Śvisłacz na zborny punkt u Nieparożnicach. Zahadali im usio z saboju zabrać, szto tolko mahli ŭziać na furmanku. Pośle saviety mieli ich parassyłać dalej u Biełaruś. Raptam pryjszoŭ zahad, szto kali chto…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    9. Miastu H. na do widzenia

    Jeszcze mi tylko spacer pozostał Wąską aleją przez zielony park Wiatr w drzewach szemrze ledwie przebudzony Tak jak wczoraj, przedwczoraj, od lat Tak dziwna ta chwila brakuje słów… (Budka Suflera, „Memu miastu na do widzenia”, 1974) Nedaleko od mojoho liceja byv neveliki park, utisnuty… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Opowiadannie

Pryhody Pudlaszoŭ

2. Pryhody Oleksieja (1)

Byŭ choroszy poranok. Jarko świtiło majowe sońcie. U Lenewi lude powychodzili na huliciu. Boulszyństwo siediło na łaŭkach, nekotory stajali koło swich brunoczok, jakoby kohoś żdali. Wiera toże wyszła na huliciu, wona żdała swoho Wołodiu. Puszoŭ do Ihnatowych dohoworytisia na szczot budowy ich nowoi chaty. Trochu nerwowałasia, ale ne zadouho obaczyła szto wuon ide do domu.

– Idem do chaty – skazaŭ.

Wuszli do kuchni, sieli pry stolie i wuon naczaŭ rozkazowati:

– Wiera, znajesz, my dohoworylisia. Ihnatowy zhodilisia dobre zapłatiti, ale choczut kob do oseni postawiŭ ciełu chatu. Budut tam uże zimowati. Sam ne dam rady. U Lenewi nema koho naniati. Pojedu pohoworyti do Kuraszewa, abo do Klenik, może kohoś znajdu.

U siety moment z komnaty wyjszoŭ ich syn:

– Tato, ja budu tobie pomahati. Udwoch postawimo taki duom za try mieseci.

–  Aliosza, ty szcze ż uczyszsia – odozwałasia Wiera.

– Ty ne majesz wprawy. Tiażkoho dyla ne pudyjmesz i uhła ne zarubisz. Szcze ŭspiejesz narobitisia – skazaŭ bat’ko.

– Peredumajte sioje. Woźmiete pod uwahu, szto mnie uże simnadcet’ liet. Ja kunczaju tretiu klasu budowlanoji szkoły. Czy ne pudnimu dyla? Baczyte toho kloca koło droŭ? To podiwitesia.

Wuon pobieh na pruhmenie. Uziaŭ kloca za odin kuneć perenius, posli za druhi i kloc uże byŭ na druhum miesti. Wernŭsia dochaty i spytaŭ:

– Tato, czy ja mohu poryezati tuju dosku, szto leżyt na drowach?

– A szto ty choczesz zrobiti?

– To takaja wpraŭka.

– To bery, bery.

Wołodia pojechaŭ szukati pomuosznika, a Alosza puszoŭ do bat’kowoji stolarni. To była szuopka prystaŭlena do kłuni. Tam byŭ stolarski stanok, piłoczki, hebli, sekirka, swerdiuołki i koubenok z kowadłom. Stolarskich maszyn Wołodia szcze ne mieŭ, chot’ dumaŭ kupiti, ale ne welmi było de i za szto. Alosza ŭsio musiŭ robiti ŭrucznuju. Wuon reszyŭ zbudowati model chatki rozmierom odin do deseti. Usio wymieryŭ i naczaŭ ryezati. Pryszła Wiera:

– Alosza, ninika swiato, a ty ryeżesz.

– Mamo, ja nikomu ne miszaju i niczoho kiepskoho ne roblu.

– Nu tak, synok. Jak musisz, to robi. Ono ne hałasuj.

Wiera trochu postojała i puszła do chaty.

Puod weczur wernuŭsia Wołodia. Spytaŭ żuonku:

– Czoum odczyniana stolarnia?

– Alosza tam sztoś robit. Musit jomu potryebne do szkoły, – odkazała.

Uże soŭsiem zmerkało, koli do chaty wojszoŭ syn.

– Tato, podiwietesia czy tak zaryezujetsia uhła ŭ dylach i tak mocujetsia dyle na tybli? Czy dobre ja zarubiŭ krokwy? – syn postawiŭ pered bat’kom model nastojaszczoji derewianoji chaty. – Tut można zniati dach, kob zobaczyti, jak zarublany uhła i ŭstawiany tybli.

Wołodia naczaŭ pryhladatisia, moŭczaŭ. Po kilku minutach u joho oczach pojawilisia slozy.

– Synok, chto tebe sioje nauczyŭ?

– Tato, ja diwiŭsia jak ty robisz, czytaŭ uczebniki, a reszta to wyobrważenije. Ja ŭpersze wyobażaju jak powinno byti, a posli roblu.

*   *   *

Oleksiej Iwaniuk kounczyŭ Wyższu Inżynierskuju Szkołu u Biłostoci z pochwalnoju hramotoju. Teper wuon uże budoulany inżynier. Jomu pohratulowaŭ sam dytektor Biłostuockoho Zjednoczenia Budownictwa Ondrej Kicman i skazaŭ:

– Panie Iwaniuk, wy majete prawo wybrati miestie roboty, ale ja proponuju staż u naszoum Zjednoczeni. Zacznete od projektnoho biura, tam poznakomitesia z budowlanoju dokumentacjeju. Posli perejdete do oddieła organizacji budowy. Tam pryhotowitesia do roboty na budowi.

– O Boże, jaki ja błahodarny za siuju proponowu. Diakuju. Koli maju stawitisia do roboty?

– Jak możete, to od perszoho ijula.

– To ŭże za tyżdeń. Dobre, budu.

Aloszu pryniali na staż. U projektnoum biury utieszylisia, szto dyrektor daŭ czołowieka do pomoszczy i od razu joho kinuli na hłuboku wodu. Dostaŭ zadaczu – prowieryti prawilność dokumentacji nowoji fabryki u Sokuołci. Czerez mieseć wuon byŭ hotowy. Kieroŭnik biura ne muoh powieryti. Świeżo upeczany inżynier, nikoho ne radiŭsia, niczoho ne pytaŭ i uże hotowy? Chotieŭ sam obaczyti, czy wuon szto nebud’ zamietiŭ w tych projektach. Oleksiej pokazaŭ swojie rozszczoty i rysunki toho, szto treba poprawiti. Kieroŭnik poprosiŭ, kob wuon wsio jomu zostawiŭ. Czerez deń poklikaŭ stażora, ne pochwaliŭ i ne haniŭ, ono skazaŭ kob wuon zrobiŭ szest’ dublikatoŭ swoich zamietok.

– Zrobim sobranije i tohdy ŭsio obsudim, – skazaŭ.

Na sobranije prydzli fachuoŭci z ichnioho biura i pryjechała projektantka z Warszawy. Oleksiej pryszoŭ pryhotowlany. Uziaŭ nawet fachowy kniżki i ałhorytmiczny suwak kob chutko można było poszczytati. Nerwowaŭsia.

– Może ja, nedaj Boże, de nebud’ pomylusia? Tohdy bude po mojuoj roboti. Może treba było szcze raz prowieryti? – dumaŭ.

Kieroŭnik skazaŭ, szto sobralisia, kob obsuditi zamieczanija inżyniera Iwaniuka do projektu budynków sokuolskoi fabryki. Oleksiej roskazaŭ szto treba poprawiti, szczatielno dowodij czom tak treba zrobiti. Zaraz posli joho wystupiła projektantka.

– Dorohije kolehi, my na samum poczatku musimo sohłasowati osnoŭnyje pryncipy. Dokumentacja zroblena zhuodno z nowiejszymi znaniajami i tendencjami. Tak projektujut niemci czy francuzy. Jakoje poniatije może mieti świeżo upeczany inżynier z biłostockoi szkoły, toż to ne uniwersytet. Ja uważaju szto niczoho ne treba popraŭlati.

Sioje rozozliło kieroŭnika biura, wuon skazaŭ:

– Dawaite my obsudim detali. Persze, inżynier Iwaniuk dokazuje, szto belki kryszy ne wytrymajut welikoi nahruzki mokroho sniehu. U roszczotach wy pryniali nahruzku dla najbuolszoho sniehopada, serednioho dla Puolszczy. Ale u Sokuołci bywaje wuon dwa razy boulszy. Iwaniuk podaje historyczny fakty z meteorolohicznych biur u Biłostoku i Suwałkach. My ne możemo ryskowati katastrofy takoi budoŭli. To treba poprawiti.

Takich zamieczanij było buolsz. Projektantka pry niekotorych boroniłasia. Skazała, szto zrobili tak, jak napisane u kniżci znanoho na swieti profesora.

Oleksij wyniaŭ tuju kniżku i spytaŭ:

– Pani mahister Warszaŭskoi Politechniki, najdite: de tut napisane?

– Teper ne budu szukati. Znajdu doma i wam skażu, – odkazała.

Projekt skierowali do popraŭki. Uczastniki sobranija naczali rozchoditisia. Do Oleksieja pudojszła projektantka i hołosom rusałki skazała:

– Moje imje Karolina. Winszuju, wy wyhrali, ale sioje mało ważne, problem ŭ tuom, szto wy mnie ponarawilisia jako mużczyna. Ja teper pro was use budu dumati.

– A moje Oleksiej. Wy chorosza dieŭczyna. Ja byŭby szczasliwy, kob można było bliżej z wami poznakomitsia.

– Dumaju szto pryde taki czas. Teper muszu woroczatisia do Warszawy.

Weczerom Oleksiej szczatielno peredumowaŭ minuŭszy deń. Joho najbulsz udiwiło toje, jak Karolina zminiaje swuoj hołos. Na sobranii howoriła twerdym hołosom, kotoryj rezaŭ po mozhowi, byŭ jak suol na żywuju ranu, a do joho odozwałasia takim miahkim, kotoryj stiskaŭ sercie, byŭ jak mijed na duszu. Toj miahkij hołos szcze doŭho pojaŭlaŭsia ŭ joho hołowie.

Zimoju, deś po kreszczenii, Oleksieja zabrali na konferencju do Biłowieży. Pryjechała toże Karolina z kolehami. Jak ono obaczyła Oleksija i pry juom pustoje kresło, wona chutko tam sieła. Prywitałasia swoim rusałczynym hołosom i skazała:

– Oleksiej, jak ja tieszusia, szto tebe wstretiła. Ty znajesz, szto ja za toboju skuczała? Takoho czohoś szcze ne było, kuolko żywu. Ja mohu do tebe chot’ troszku prytulitisia?

Ne żdaŭszy otwieta, prytuliłasia ciełym bokom. Do Oleksiejowoi ruki naczało pronikati jije tepło. Jomu zrobiłosia pryjatno. Ne odzywaŭsia. Odkryli konferencju, wona odsunułasia. Oleksiej sioho potichu szkodowaŭ. Po perszuj promowi wona znoŭ miahkim hołosom proszeptała Oleksijowi swoi komentaryi, a posli wstała i ŭże ostrym hołosom wyskazała swoje mnienije. Siaja metamorfoza hołosu znoŭ udiwiła Oleksieja.

Poweczerali i orhanizatory pryhłasili na zabawu.

– Alek, ty tańciujesz? – spytała rusałczynym hołosom.

– Oj, ja słaby tancor, – odkazaŭ.

– Idem, budu uczyti.

Ihrali tango. Karolina prytuliłasia do Oleksija i do joho tieła naczało pronikati tepło jeji hrudi. Taja diwocza enerhija pronikała do joho sercia, a posli do pozwonocznika, po kotorum naczali biehati muraszki. Takoje czustwo prydariłosia Aloszy perszy raz. Wuon poczuŭsia radostny i szczasliwy. Lepi tańciowaŭ, cieły czas szutiŭ. Tak minuŭ weczur. Orkiestra kuonczyła ihrati. Pudowioŭ Karolinu pud dwery jei komnaty. Chotieŭ pociłowati i szcze raz prytuliti do sebe, wona odnako sprytno wywinułasia, pociłowała joho ŭ szczoku i ostawiła. Pomału poszoŭ do swojeji komnaty. Doŭho ne muoh zasnuti.

Karolina joho oczarowała. Oleksijom owładieŭ luboŭny wostorh. Ne muoh wykinuti jije z hołowy, usie dumki oboroczowalisia kruhom jeje.

(protiah bude)

Wasia Platoniszyn

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • ў траўні

    770 – у 1254 г. быў падпісаны мірны дагавор паміж вялікім князем Міндоўгам і галіцка-валынскім князем Данілам Раманавічам. 740 – разгром у 1284 г. войскамі літоўскага князя Рынгальда мангола-татарскіх войск каля вёскі Магільна. 530 – у 1494 г. у Гародні …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (483) – у 1541 г. быў створаны паляўнічы запаведнік у Белавежскай пушчы.
  • (404) – пачатак пабудовы ў 1620 г. касьцёла кармэлітаў у Бераставіцы  (непадалёк сучаснай мяжы з Польшчай). З 1866 г. праваслаўная царква.
  • (318) – у Амстэрдаме ў 1699-1706 гадах беларускі кнігавыдавец і асьветнік Ілья Капіевіч склаў ды выдаў каля 20 сьвецкіх навуковых кніг.
  • (122) – 5(20).05.1902 г. у в. Каралішчавічы Менскага пав. нар. Язэп Пушча (сапр. Іосіф Плашчынскі, пам. 14.09.1964 г. у Менску), паэт, настаўнік, адзін з заснавальнікаў літаратурнага аб’яднаньня „Узвышша”. У 1930 г. будучы студэнтам быў арыштаваны савецкімі ворганамі бясьпекі і сасланы ў Сібір. У 1941 г. мабілізаваны ў савецкую армію. Пражыў вайну, змог паявіцца ў Беларусі толькі пасьля 1956 г. Пахаваны на могілках у родных Каралішчавічах.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis