Puszcza Białowieska przez kilka wieków stanowiła ekskluzywny teren łowiecki rządzących. Polowali w niej wielcy książęta litewscy, królowie polscy, monarchowie rosyjscy oraz zapraszani przez nich goście. Tradycję reprezentacyjnych łowów w tym kompleksie leśnym wznowił w okresie międzywojennym prezydent RP Ignacy Mościcki – wielki miłośnik polowania. W wybudowanym w Białowieży w latach 1889-1894 pałacu carskim urządzono jego rezydencję myśliwską. Do Białowieży zaczęły przybywać osobistości z całej Europy.
Pomysł przeznaczenia białowieskiego pałacu na ośrodek reprezentacyjny głowy państwa pojawił się już w maju 1921 roku. Najwyższym urzędem w Polsce był wtedy urząd Naczelnika Państwa, który sprawował Józef Piłsudski. Pałac białowieski był mu znany, gdyż niecałe półtora roku wcześniej przejeżdżał przez Białowieżę. We wrześniu 1922 roku, dla zorientowania się, w jakim stanie jest ten obiekt, został skierowany do Białowieży adiutant generalny Józefa Piłsudskiego – generał Jan Jacyna. Towarzyszył mu Stanisław Car, bliski współpracownik marszałka.
Okazały gmach nie wywarł jednak na wizytatorach dobrego wrażenia. Generał napisał później w swych wspomnieniach: „Pałac” w Białowieży (…) okazał się „pod psem”. Przygotowano dla mnie „jeden z najlepszych pokoi”, zajmowany ongi przez starszą córkę cesarza rosyjskiego, ale brakło tam literalnie wszystkiego, zaczynając od wygodnej pościeli, firanek, dzwonka, a nawet i wody. Najlepszą część domu zajmował wtedy „Generał” Bałachowicz; w tymże gmachu mieściły się i zbiory muzealne”.
W połowie grudnia 1922 roku urząd Naczelnika Państwa został zastąpiony przez urząd Prezydenta Rzeczypospolitej. Jeszcze tego samego roku kancelaria cywilna prezydenta wysłała do Białowieży swego przedstawiciela, hrabiego Maurycego Potockiego. Wysłannik zastał ten sam stan, co jego poprzednicy. Sprawę postanowiono odłożyć na później. W tym czasie znaleźli się chętni na wynajęcie części pomieszczeń pałacowych. Byli to przedstawiciele angielskiej spółki „Century”, z którą rząd polski zawarł w kwietniu 1924 roku umowę na eksploatację zasobów drzewnych Puszczy Białowieskiej. Po dokonaniu niezbędnego remontu, spółka urządziła w pałacu swoje biura i mieszkania dla niektórych urzędników.
Tymczasem w Puszczy Białowieskiej urządzano rządowe wiosenne polowania na głuszce, z udziałem zagranicznych dyplomatów. Odbywały się one w kwietniu. Jedno z pierwszych polowań zorganizował w 1924 roku minister rolnictwa i dóbr państwowych Stanisław Janicki. Ostatnie polowanie na głuszce w latach dwudziestych urządził minister rolnictwa Karol Niezabytowski.
U schyłku lat dwudziestych zaczęto organizować w Puszczy również rządowe polowania na dziki. W styczniu 1928 roku polował Charles S. Dewey – doradca finansowy rządu polskiego oraz Maxime Ducrocq – wiceprezes francuskiego związku myśliwych Saint Hubert Club de France. W lutym 1929 roku, po zakończeniu odbywającego się w Wilnie zjazdu wojewodów województw wschodnich, urządzono polowanie dla jego uczestników, a także dla licznej grupy wyższych wojskowych.
Uczestnicy tych polowań korzystali już z gościny w pałacu carskim. Jednakże brak w nim dostatecznej ilości wolnych pokojów sprawiał, że część gości umieszczano w położonym niedaleko Domu Świckim (Myśliwskim).
W kwietniu 1929 roku rząd polski zerwał umowę ze spółką „Century”. W pałacu carskim zwolniło się sporo pomieszczeń. Władze centralne postanowiły wykorzystać ten moment i przystąpiły do realizacji pomysłu urządzenia w pałacu prezydenckich apartamentów. W pokoju przeznaczonym dla prezydenta odtworzono szereg pierwotnych ozdób. Ściany i sufit pokryto malowidłami przedstawiającymi głowy zwierząt leśnych. W pozostałych pomieszczeniach tematem malowideł były postacie mitologiczne. Podłogę zaścielono dywanem z wzorem białego orła na czerwonym polu. Na nim ustawiono duże łóżko, przykryte wzorzystym kilimem. Obok pokoju znajdowała się łazienka wyłożona płytkami z wzorami różnych kwiatów. Wanna była dość obszerna, mogły się w niej pomieścić naraz dwie osoby.
Prezydent Ignacy Mościcki planował urządzić swoje pierwsze zimowe polowanie reprezentacyjne w Puszczy Białowieskiej w drugiej połowie grudnia 1929 roku, jednakże z powodu przesilenia rządowego i konieczności utworzenia nowego gabinetu, musiał je przesunąć na początek następnego roku. Tak więc pierwsza prezydencka wizyta w Białowieży nastąpiła z prawie miesięcznym poślizgiem.
Polowanie odbyło się w dniach 13-15 stycznia 1930 roku. Poza prezydentem wzięli w nim udział m.in. ambasador angielski William Erskine, poseł nadzwyczajny i minister pełnomocny Czechosłowacji w Polsce Václav Girsa, szef francuskiej misji wojskowej w Polsce generał Demain, radca legacyjny ambasady francuskiej Crupier, były minister rolnictwa Karol Niezabytowski, szef protokołu dyplomatycznego hr. Karol Romer, generałowie – Kazimierz Fabrycy, Jan Edward Romer, Kazimierz Sosnkowski, Mieczysław Trojanowski, płk. Jan Głogowski, radca ministerstwa rolnictwa Jan Żukotyński, radca Michał Mościcki, zastępca szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP płk Wojciech Fyda, płk. Bolesław Wieniawa-Długoszowski, wojewoda białostocki Karol Kirst, kpt. Bolesław Suszyński, rtm. Wacław Calewski i inni.
W dniu wyjazdu do Białowieży (12 stycznia) Ignacy Mościcki wysłuchał Mszy św. w kaplicy zamkowej, podczas której chór męski „Dzwon” wykonał kilka kolęd. Następnie prezydent RP przyjął na audiencji ministra przemysłu i handlu Eugeniusza Kwiatkowskiego. Do Białowieży uczestnicy polowania wyjechali z Warszawy o godz. 16.10. Wiózł ich specjalny pociąg, złożony z wagonu salonowego i pięciu wagonów pulmanowskich. Komendantem pociągu był dowódca oddziału zamkowego mjr Edward Czuruk.
Wojewoda białostocki Karol Kirst, będąc gospodarzem terenu, na którym miało się odbyć prezydenckie polowanie, wyjechał wraz ze swoim osobistym sekretarzem samochodem na stację w Siemiatyczach, by tam powitać dostojnych gości. Prezydent zaprosił go do pociągu i wojewoda dotarł już na miejsce w towarzystwie uczestników polowania.
Do Białowieży pociąg dotarł o godz. 21.30. Prezydenta i jego gości powitali na stacji inż. Antoni Sym – dyrektor Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży i przedstawiciele miejscowych władz. Prezydent udał się do przygotowanych dla niego apartamentów, które mieściły się w górnej części pałacu. Razem z nim w pałacu zatrzymali się wojewoda Kirst, gen. Trojanowski i najbliższe otoczenie prezydenta. Zaproszeni goście zamieszkali natomiast w wagonach pulmanowskich, ponieważ w pałacu nie zdążono jeszcze przygotować wszystkich komnat.
Polowanie miało trwać dwa dni, ale już w Białowieży postanowiono przedłużyć je o jeden dzień. Polowano na dwadzieścia strzelb. Nad całością organizacyjną łowów czuwał inspektor Zygmunt Adamski, funkcję łowczego pełnił zaś Stefan Charczun – obaj z Dyrekcji Lasów Państwowych w Białowieży.
W pierwszym dniu polowania (13 stycznia) prezydent o wpół do ósmej podjął zaproszonych gości śniadaniem. Godzinę później wyruszono na miejsce łowów. Pierwsza osoba w państwie korzystała z Rolls-Roysa, który wcześniej został dostarczony do Białowieży. Przed południem zrobiono przerwę w polowaniu. Uczestnicy spożyli myśliwski posiłek w specjalnym pawilonie. Łowy trwały do godz. 16.30. Po powrocie do pałacu prezydent wydał obiad dla zaproszonych gości i przedstawicieli władz państwowych, z wojewodą Kirstem na czele.
Drugi i trzeci dzień (14 i 15 stycznia) były poświęcone wyłącznie polowaniu, z przerwami na posiłek i odpoczynek, ale mimo to polującym udało się obejrzeć także nowo urządzony w Puszczy Białowieskiej zwierzyniec żubrowy, przeznaczony do restytucji tego gatunku.
Na zakończenie ostatniego dnia polowania przed pałacem, na polanie pośród wiekowych dębów, został urządzony przegląd upolowanej zwierzyny (tzw. pokot). Duże wrażenie sprawił łowczy Charczun, który odgrywał hejnały myśliwskie. Po zakończeniu przeglądu prezydent pożegnał się z wojewodą i przedstawicielami miejscowych władz, zapowiadając swą ponowną wizytę w nieodległym czasie.
Przebieg polowania prezydenckiego w Puszczy Białowieskiej relacjonował na bieżąco białostocki „Głos Obywatela”, krótkie informacje o nim pojawiły się również w prasie ogólnokrajowej.
Rezultat trzydniowych prezydenckich łowów należałoby określić jako umiarkowany, niemniej wszyscy ich uczestnicy wyjeżdżali z Białowieży bardzo zadowoleni. Ustrzelono łącznie trzy dziki, siedem kozłów (samiec sarny), jednego rysia, po dwa wilki i lisy oraz pięć zajęcy. Prezydent ubił jednego wilka, drugiego zaś gen. Sosnkowski, który poza tym miał na rozkładzie dwa kozły i jednego lisa. Trzy dziki padły od kul ministra Girsy, gen. Romera i płk. Głogowskiego. Gen. Trojanowski ustrzelił jednego lisa i trzy kozły, gen. Fabrycy – dwa kozły, radca Żukotyński – po jednym koźle i rysiu. Jednego kozła ubił też minister Niezabytowski.
Wszyscy uczestnicy polowania byli pełni podziwu dla pięknego okazu wilka, ustrzelonego przez prezydenta Mościckiego. Z kolei jeden z upolowanych dzików (odyniec) sprawił przykrą niespodziankę. Po przywiezieniu do Warszawy oddano go do rzeźni celem przeprowadzenia stosownych badań. Wykazały one, że mięso dzika jest zarażone bakteriami rozkładu gnilnego i nie nadaje się do spożycia. Prezydent został o tym poinformowany.
Cały orszak myśliwski, oprócz wojewody Kirsta, wyjechał z Białowieży 16 stycznia o godz. 3.30 w nocy i dotarł do Warszawy o godz. 9 rano. Trofea myśliwskie przywiezione zostały w specjalnym wagonie doczepionym do pociągu. Na dworcu głowę państwa powitali minister spraw wewnętrznych Henryk Józewski, minister komunikacji Alfons Kühn, kierownik resortu rolnictwa Wiktor Leśniewski, szef kancelarii cywilnej prezydenta RP Adam Lisiewicz oraz szereg wyższych urzędników.
Wojewoda białostocki w swym tygodniowym sprawozdaniu sytuacyjnym za okres od 12 do 16 stycznia 1930 roku odnotował: „W czasie pobytu Pana Prezydenta Rzeczypospolitej w Białowieży – żadne wydarzenia w rejonie Białowieży nie miały miejsca”.
Ignacy Mościcki ponownie odwiedził Białowieżę parę miesięcy później. Polował w Puszczy na głuszce w dniach 11-14 kwietnia 1930 roku. Prezydentowi towarzyszyli minister rolnictwa Leon Janta-Połczyński (mianowany na to stanowisko przez prezydenta w dniu powrotu ze styczniowego polowania), dyrektor Warszawskiej Dyrekcji Lasów Państwowych Adam Loret oraz inni dygnitarze. Prezydent upolował piękny okaz głuszca.
Ignacy Mościcki odwiedzał Białowieżę każdego roku, niekiedy po kilka razy, aż do początku 1939 roku. Głównym powodem wizyt były oczywiście polowania. Poza Puszczą Białowieską prezydent polował także w okolicach Spały, gdzie miał swoją letnią rezydencję, w Karpatach Wschodnich, w lasach Komory Cieszyńskiej, Puszczy Rudnickiej, także w lasach podwileńskich, runowskich i na Polesiu.
Pałac w Białowieży, w którym mieściła się prezydencka rezydencja, został spalony w lipcu 1944 roku, podczas wyzwalania spod okupacji niemieckiej. Były wprawdzie plany jego odbudowy, ale silna grupa decydentów spoza Białowieży, tłumacząc że obiekt ten jest symbolem carskiego i sanacyjnego ucisku, doprowadziły do jego rozbiórki w 1961 roku. Miejscowe władze przyjęły ten fakt z godną ubolewania pokorą.
Piotr Bajko