Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    Jurczenia: Cień kolaboranta czy niewinnego człowieka?

    Jak potym rapartavaŭ milicjant z tamtejszaho pastarunku, Jurczenia haspadarkaj mało cikawiŭso, byŭ chuliganawaty, swaryŭso i sudziŭso z susiedziami…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    14. Chto vpravo, chto vliêvo, chto v błudy

    Posłuchavšy v radivi 13 hrudnia 1981 promovu generała Jaruzelśkoho razy dva-try, my z Gienikom R. i Janom G. vyryšyli, što nam u Varšavi nema sensu zmahatisie ni za socijalizm, ni proti socijalizmu, i postanovili evakuovatisie na Biłostôčynu. Zreštoju, šče pered południom toho samoho dnia administracija domów studenta ohołosiła zarządzenie, što studenty povinny pokinuti akademiki i jiêchati dochaty. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Białostocka SB i Białorusini (1968-1988)

Oficerowie i agenci (cz. 7)

Donosy na „wrogów socjalizmu” i o libacjach w biurze

Białystok w latach 70-tych Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Białystok w latach 70-tych
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Od stycznia 1974 r. do września 1976 r. odbyto z TW „Dąb” 28 spotkań, podczas których dla SB przekazał on 34 informacje. W charakterystyce agenta za ten okres kpt. Perwenis napisał: 

Pomimo że tw. ps. „Dąb” jest narodowości białoruskiej na tematy mniejszości białoruskiej rozmawia niechętnie i twierdzi, że w tym środowisku nic ciekawego nie dzieje się. Z Zarządem Głównym BTSK żadnych kontaktów nie utrzymuje. Jeśli chodzi o sprawy inne, to bardzo chętnie i z dużą odpowiedzialnością zadania wykonuje bez najmniejszych zastrzeżeń. Za współpracę i wykonywane zadania jest wynagradzany doraźnie w formie pieniężnej, które chętnie przyjmuje. W okresie charakteryzowanym został wynagrodzony 10 razy na ogólną sumę 6500 zł (…).

Wstrzemięźliwość agenta odnośnie inwigilacji przez niego środowiska białoruskiego wynikała zapewne z tego, że sam z nim się identyfikował i nie chciał zaszkodzić działaczom BTSK i dziennikarzom „Niwy”, z którymi utrzymywał stosunki na stopie towarzyskiej. Mimo to SB wciąż nalegała, by rozeznawał sytuację i nastroje w tych kręgach. Miał zwracać uwagę, czy nie jest tam kolportowana „wroga literatura nacjonalistyczna” oraz donosić na osoby wyjeżdżające na pobyt czasowy do krajów kapitalistycznych oraz przyjeżdżające z Zachodu, a także utrzymujące „kontakty korespondencyjne lub osobiste wschód – zachód”.

Odnośnie swego zakładu pracy i miejsca zamieszkania w dalszym ciągu był wykorzystywany do zbierania informacji środowiskowych, a szczególnie w okresach różnych akcji politycznych lub posunięć gospodarczych w kraju. Miał zgłaszać nieprawidłowości i zaniedbania kadry inżynieryjno-technicznej w Biurze Projektów Wodno-Melioracyjnych (pracowało tam 200 osób), a także:

– ustalać osoby posiadające negatywny stosunek do zachodzących przemian ekonomiczno-politycznych w kraju,

– zwracać uwagę na wrogi kolportaż różnych paszkwili, które swą treścią usiłują podrywać autorytet Partii i Rządu.

Przekazywane SB informacje agent zbierał przeważnie w Białymstoku. Niekiedy również w swoich i żony stronach rodzinnych. Do Gródka, skąd pochodził, jeździł rzadko i z czasem już na nikogo stamtąd nie donosił. Częściej za to odwiedzał z żoną jej rodziców i krewnych w Słobódce w gminie Narewka. Z tej wsi pochodził też Mikołaj Ch., który pracował wówczas jako kierownik w Rejonowym Przedsiębiorstwie Melioracyjnym w Białymstoku. Przy okazji pobytu u teściów „Dąb” dowiedział się o rzekomych malwersacjach finansowych z jego udziałem. Na najbliższym spotkaniu z oficerem prowadzącym nie omieszkał poinformować, że:

Brat jego Sergiusz Ch. zam. we wsi Słobódka i szwagier zam. we wsi Łuka w latach ubiegłych pobierali pieniądze za nie wykonywane prace przy melioracji na budowach, które prowadził jako kierownik budowy Mikołaj Ch. Na kilka dni dla oka wyjeżdżali na roboty melioracyjne, a dniówki szły za cały miesiąc.

Czasem TW przekazywał zwykłe plotki, np. taką:

Słyszałem od Zinaidy Z., że w Polsce nastąpi zmiana pieniędzy i nazwa Polska Rzeczpospolita Ludowa zostanie zmieniona na Polska Republika Ludowa i ta nazwa nowa będzie umieszczona na pieniądzach.

Esbecy wnikliwie analizowali informacje przekazywane przez agenta. Osobom, na które donosił, często zakładali kwestionariusze ewidencyjne. Jednym z takich figurantów był Wiktor M., który po powrocie z USA miał wychwalać panujące tam porządki i dobrobyt, porównując w negatywnym świetle do stosunków panujących w Polsce. Zakwalifikowano to jako wrogą propagandę.

Wśród donosów były też informacje natury obyczajowej. Wiadomo, że w czasach PRL w zakładach pracy alkohol lał się strumieniami. Nie inaczej było w biurze TW. Doniósł on o „mocno zakrapianej alkoholem libacji” na ósmym piętrze, kiedy to przez okno został wyrzucony kosz na śmieci, a w pokoju dyrektora zostało zarzygane okno.

Sprawa wyrzucenia kosza ze śmieciami (i prawdopodobnie pustymi butelkami) miała zostać skierowana do prokuratora, ponieważ czyn ten zagrażał życiu ludzkiemu.

W świetlicy odbyła się konfrontacja między podejrzanymi o picie i wyrzucenie kosza a pewnym obywatelem, który widział jak był wyrzucany kosz i z którego okna. Obywatel ów wskazał na inżyniera K., lecz powiedział że nie gwarantuje 100 proc. Po czym zabrał głos dyrektor K. i mocno potępił ten haniebny dla biura wyczyn.

Na kolejnym spotkaniu „Dąb” poinformował o anonimach jednakowej treści, jakie wpłynęły do dyrektora, Rady Zakładowej i egzekutywy PZPR.

Anonim ten dotyczy Zinaidy Z. prac. Działu Techn. – „że jest międzynarodową prostytutką, wszędzie jeździ za granicę, a BPWM jeszcze ją finansuje z funduszów socjalnych, że podkopuje w różny sposób zastępcę dyrektora, aby na jego miejsce wkręcić swego męża, który w tej chwili jest prezesem spółdzielni w Łapach”. Anonim ten jest napisany chyba w związku z planowaną wycieczką przez Zinaidę Z. do Egiptu. Koszt wycieczki z Warszawy do Kairu samolotem wynosi 17 tys. zł, z czego 8 tys. zł pokrywa rada zakładowa.

Z donosów agenta wyłaniają się czasem pogmatwane ludzkie losy. Na jednym ze spotkań w lokalu kontaktowym przekazał on życiorys Wiktora M., który po powrocie z USA wychwalał panujące tam porządki. Pochodził on z terenów ZSRR, ze wsi pomiędzy Wielką Brzostowicą a Grodnem. Po wyzwoleniu w 1944 r. w czasie mobilizacji nie zgłosił się do wojska.

Przed poborem ukrywał się w specjalnej kryjówce w chlewni końskiej pod wlotem końskim w wydrążonej piwnicy, potem różnymi krętymi sobie tylko wiadomymi ścieżkami jako repatriant wyjechał z ZSRR do woj. zielonogórskiego, a stamtąd na teren woj. białostockiego. Swego czasu pracował w Grajewie, gdzie poznał swoją żonę, potem wyjechał do Stargardu Szczecińskiego. W 1958 roku wrócił do Białegostoku i jako specjalista otrzymał mieszkanie z Miejskiej Rady Narodowej.

„Dąb” poinformował, jak to Wiktor M. latem był w ZSRR na zaproszenie swojej kuzynki.

W Wołkowysku idąc ulicą widział na placu szpitalnym dla umysłowo chorych swego znajomego, który w pierwszych okresach po wyzwoleniu aresztował go za to, że ukrywał się przed poborem do wojska.

Agent na końcu doniesienia napisał, że jego zdaniem jest on zdecydowanym wrogiem obecnej rzeczywistości.

Zgoła inaczej scharakteryzował mgr. inż. Anatola I., głównego projektanta w BPWM: 

Jest człowiekiem spokojnym, dobrym brydżystą, brał nawet udział w krajowym turnieju brydżowym. Jest koleżeński, pije umiarkowanie, pali, na tematy polityczne nie zabiera głosu, za granicę nie wyjeżdżał. Nie słychać, żeby miał kuzynów za granicą. Wygląda trochę niechlujnie, nie uczesany, chodzi bez krawata. O tym, że żona ma propozycję wyjazdu służbowego za granicę, nie chwali się.

Wedle słów agenta Anatol I. był synem sanacyjnego gajowego. Urodził się w 1941 r. w powiecie Bielsk Podlaski. Wraz z rodziną był wysiedlony na tereny ZSRR (zesłany na Syberię podczas drugiej sowieckiej deportacji w czerwcu 1941 r. tuż przed wkroczeniem wojsk hitlerowskich). Po wojnie wrócił do Polski. Ukończył SGGW i zamieszkał w Łodzi, gdzie poznał swą żonę i z nią przyjechał do Białegostoku.

„Dąb” nie omieszkał poinformować, że w ankiecie personalnej w BPWM Anatol I. podawał narodowość białoruską.

Innym razem agent przekazał informację, dotyczącą projektanta Zdzisława T., który pojechał do Warszawy, by uzgodnić z władzami PKP przepust kolejowy w związku z projektem odwodnienia terenu pod Białostocką Fabrykę Mebli. W restauracji zostawił materiały projektowe. Znalazła je kelnerka i po kilku dniach zadzwoniła do Białegostoku, by je ktoś odebrał. Zwierzchnik projektanta udzielił mu urlopu wypoczynkowego i kazał jechać do Warszawy, gdzie za pewnym wynagrodzeniem odzyskał zgubione materiały.

Zgubił jednak je po raz drugi, albo zostały mu skradzione. Znalazła je warszawska milicja w mieszkaniu pewnego złodzieja.

W 1976 r. „Dąb” informował przede wszystkim o nastrojach w miejscu pracy w związku z bieżącą sytuacją polityczno-gospodarczą w kraju, która zaczęła się chwiać. Władze w Warszawie musiały podejmować niepopularne decyzje, uderzające w poziom życia w centralnie zarządzanym państwie. Szczególnie dotkliwe były podwyżki cen, o których krążyły pogłoski na długo zanim je ogłoszono. TW donosił:

Żona Edmunda U. – pracownika BPWM w Białymstoku wróciła przed kilkoma dniami z Warszawy i tam od znajomych dowiedziała się, że od poniedziałku tj. od dnia 22.03. br. podrożeje cukier i kawa naturalna oraz inne produkty, ale jakie nie określiła. W związku z tą wiadomością część pracowników BPWM kupuje cukier na zapas.

Podwyżki wprowadzono trzy miesiące później. 24 czerwca w wieczornym wydaniu dziennika telewizyjnego ogłosił je premier Piotr Jaroszewicz, argumentując że dalsze zamrożenie cen byłoby zbyt dużym obciążeniem dla państwa. Ogłoszono, że mięso i wędliny zdrożeją o średnio 69 proc., drób o 30 proc., nabiał o 50 proc., a cukier o 100 proc. Rząd przewidywał wprawdzie rekompensaty, ale były one bardzo niesprawiedliwe. Ci co zarabiali najmniej, a więc poniżej 1300 zł, mieli otrzymać 260 zł podwyżki, a ci z wyższymi pensjami, czyli kadra kierownicza, nawet 600 zł.

Zapowiedź drakońskich podwyżek cen, które miały zacząć obowiązywać od 28 czerwca, wywołała niezadowolenie społeczne. Nazajutrz 25 czerwca wybuchły strajki robotników, największy w Radomiu, do protestów doszło też w Ursusie i Płocku i ponad dziewięćdziesięciu innych zakładach pracy na terenie kraju. Do ich stłumienia władze użyły siły.

Jeszcze tego samego dnia wieczorem premier Piotr Jaroszewicz znów wystąpił w telewizji. Poinformował, że „po konsultacjach społecznych i zgłoszeniu wielu propozycji” rząd wycofał się z podwyżek. Oświadczył, że zgłoszono „ogromnie dużo konkretnych propozycji zasługujących na bardzo wnikliwe rozpatrzenie. W tej sytuacji uważa za niezbędne ponowne przeanalizowanie całości sprawy”.

Po wielu latach wyszło na jaw, iż rząd ugiął się nie tyle w wyniku protestów robotniczych, co po dyrektywie z Moskwy. „Żadnych dalszych prób podwyższania cen. To nie jest nasza rada, to nasze stanowisko” – oświadczył Gierkowi towarzysz Breżniew, przypominając mu grudzień 1970 r.

To zawirowanie miało też odbicie w raportach białostockiego agenta SB. Poinformował on, że 2 lipca idąc do pracy spotkał znajomego inżyniera z Zarządu Budynków Mieszkalnych. Powiedział mu, że u nich w zakładzie krąży taki kawał: „Jaroszewicz zmienił nazwisko na Piotrusia Figlarza, a Gomułka umarł z radości”.

Sytuacja w kraju, która w drugiej połowie lat siedemdziesiątych stawała się coraz bardziej napięta, przysparzała też więcej pracy Służbie Bezpieczeństwa. „Dąb” otrzymał od oficera prowadzącego zadanie, by był szczególnie czujny i ustalał osoby posiadające negatywny stosunek do zachodzących przemian ekonomiczno-politycznych w kraju.

Tajna współpraca z dotąd niezwykle aktywnym agentem jednak się skomplikowała. Od 28 września 1976 r. do 13 września 1979 r. odbyto z nim jedynie pięć spotkań. Powodem był jego stan zdrowia, przeszedł bowiem zawał serca. W ramach rekonwalescencji długi czas przebywał poza Białymstokiem. Jego charakterystykę za ten okres sporządził już nowy oficer prowadzący – porucznik Zdzisław Wasilewski (kpt. Władysław Perwenis w połowie 1978 r. odszedł ze służby). Wynika z niej, że „Dąb” rozpoczął też stopniową realizację zadań dotyczących mniejszości białoruskiej, choć robił to niechętnie.

Tw emocjonalnie [w to] się nie angażuje. Wynika to m.in. z tego, że działacze BTSK jak i problemy związane z tym zagadnieniem są mu mało znane. Praca zawodowa i stan zdrowia uniemożliwiają mu częste kontaktowanie się z osobami, które aktywnie udzielają się w pracach na rzecz BTSK i kół terenowych, a także zaangażowanie się jego samego. Stąd też ograniczono się do zadań, który sygnalizowały fakty przyjazdu do środowiska cudzoziemców bądź kolportażu w tym środowisku literatury nacjonalistycznej. Notowano m.in. fakty nadsyłania wspomnianej literatury na adresy prywatne osób, które figurowały w książkach telefonicznych bądź uzyskano nazwiska od osób trzecich.

Agent jednak nie przywiązywał do tego większej wagi, twierdząc, że nic w tym zagadnieniu się nie dzieje. Dlatego postanowiono uświadomić tw, że ośrodki nacjonalistyczne rozmieszczone na Zachodzie żywo interesują się problemami mniejszości narodowych zam. w Polsce i z tego tytułu prowadzą aktywną działalność, szkodząc tym obywatelom i krajowi.

„Dąb” w dalszym ciągu miał dostarczać informacje dotyczące zjawisk, które wpływają destrukcyjnie na mniejszość narodową białoruską oraz donosić o nieprawidłowościach w miejscu pracy, mając szczególnie na uwadze osoby wypowiadające się wrogo i destrukcyjnie wpływające na załogę. Polecono mu także, by od razu meldował o przyjazdach działaczy opozycyjnych KOR-u (Komitetu Obrony Robotników) i ROPCIO (Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela).

Zarówno on sam jak i informacje, których dostarczał, były sprawdzane przez tw. ps. „Malinowski” – innego agenta w jego otoczeniu, pracującego w tym samym biurze, a także drogą służbową. O ile wcześniej do współpracy z SB był chętny i z zaangażowaniem wykonywał powierzane mu zadanie, to po dziesięciu latach jego zapal ostygł. 

 Cdn.

Jerzy Chmielewski

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • У лютым

    – у 1230 г. на запрашэньне мясцовых баяраў і мяшчанаў пачаў княжыць у Новагародку Міндоўг. Пачалася пабудова беларуска-літоўскай дзяржавы Вялікага Княства Літоўскага. Як пісалася ў летапісе, у 1246 г. Міндоўг з многімі сваімі баярамі „прия веру Христову от Востока”. – у …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (173) – 21.02.1852 г. у Менску адбылася пастаноўка трупай Вінцэнта Дунін-Марцінкевіча першай беларускай опэры „Ідылія” С. Манюшкі і К. Кшыжаноўскага.
  • (120) – 21.02.1905 г. у Ільі (ці Занарачы) нар. архіепіскап Філафей (сьвецкае: Уладзімір Нарко), праваслаўны сьвятар, епіскап Беларускай аўтакэфальнай праваслаўнай царквы. Вучыўся ў Віленскай праваслаўнай духоўнай сэмінарыі і на багаслоўскім факультэце Варшаўскага унівэрсытэта (1925 – 1929). З 1944 г. на эміграцыі ў Нямеччыне, памёр 24.09.1986 г. у Гамбургу.
  • (70) – 21.02.1955 г. у Шчучыне нар. Мікола Нікалаеў, гісторык, жыве і працуе ў Пецярбурзе, аўтар м. інш. кніг „Палата кнігапісная. Рукапісная кніга на Беларусі ў Х-ХVІІ стагоддзях” (1993), «Беларускі Пецярбург»,  дзеяч беларускага руху ў Пецярбурзе. Віншуем з днём народзін і жадаем доўгага жыцьця ў здароўі і працы для Бацькаўшчыны!

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis