U Pałudniowym Wostrawie zaraz na paczatku wioski staić charoszy dom z gankam, u jakim kaliś żyła siamja Ściapana Chmialeŭskaho. Heto byŭ moj daloki swajak. Dom staić pusty jak paru let tamu pamiarła niawiestka Żenia, a trochi raniej jaje mużyk Tolik. Dziciej u ich nie było. U Kużnicy żywie jaszcze daczka Ściapana, Tolikawa siastra Luda, jakoj uże prawia dziewianosto let.
U Ściapana byŭ jaszcze adzin syn, ale pamior trahicznaj śmierciaj pośle wajennaho frontu, jaki prajszoŭ praz Wostrawo letam 1944 r. Tedy na palach walałaso szmat rużja, pulaŭ i snaradŭ, szto pakinuli pa sabie nimieckija i sawieckija sałdaty. Zbirali ich dzieci i kidali ŭ ahoń – tak nibiezpieczno hulali na wyhanie, pasuczy karoŭ ci koniej. Ściapanaŭ synoczak schawaŭso ŭnizie na bierahu reczki i zdalok czakaŭ wybuchu. Ale doŭho nie moh daczakacca. Asciarożno wystawiŭ hołaŭ uvierch i zabaczyŭ, szto ahoń zahas. Tedy padyszoŭ bliżej, kab padkinuć chwarostu. U toj momant snarad wybuchnuŭ i śmiartelno jaho paraniŭ. Kali chłopczyka chawali, plakali baćkie, radnia, susiedzi i jaszcze dzwane na kaniec abiedni z adpiawanniem u cerkwi na mahiłkach (prychadskaja byla spalena ŭ 1915 r., a nowuju pastawili tolko ŭ 1952 r.).
Nie prajszło dwa let, jak u hetym domie znoŭ zdaryłasa tragedia. Na paczatku marca 1946 r. unacze pryjszli ŭ wiosku „akoŭcy”. Byli heto zwyczajnyja bandyty, ale prykidwalisa, szto jany – „Wojsko Polskie”. Żyli ŭ susiednich wioskach – Szudziaławie, Kazłowym Łuzie, Wiarchlesi… Mieli karabiny i pistalety. Chadzili pa wioskach i abkradali ludziej. Parażnili kufry z adzienia, pałatna, zabirali każuchi, walanki… Krali toża solanuju słaninu i tamu hetych bandytaŭ prazywali czasam „słaninnikami”. Pieraważno byli jany katolikami, a abkradali prawasłaŭnych.
Bandytaŭ, jakija tedy napali – i to nie pierszy raz – na Pałudniowaje Wostrawo, prawodziŭ tutejszy katolik, pakazwajuczy prawasłaŭnyja chaty. Ściapan Chmialeŭski hawaryŭ susiedziam, szto dawoli ŭpuskać praklatych zładziejaŭ i skazaŭ, szto dźwiarej im uże nie adczynić.
Jak pastanawiŭ, tak i zrabiŭ. Kali bandyty padyszli da Ściapanawaj chaty, jon placzyma zapiorso ad siaredziny ab dźwiery.
– Ściapan, adczyni, bo biada budzia! – papiaredziŭ toj, szto prawodziŭ pa wioscy bandytaŭ.
– Nie adczyniu, jej Bohu, nie adczyniu!
Tedy adzin z bandytaŭ, doŭho nie dumajuczy, sieknuŭ sieryjaj z karabina pa dźwiaroch. Adna pula trapiła ŭ Ściapana, ale jaszcze nie na śmierć.
Padobno bandyty adrazu nie stralali, spaczatku adstupili i pajszli rabawać nastupny dom.
– Co on będzie się tu stawiał! – adzin bandyt nie moh adnak darawać. – Wracajmy!
Ciażko kantużanaho Ściapana furmankaju adrazu zawiaźli da szpitala ŭ Sakołcy. Aperacyju rabiŭ dochtar, jakoho familia była Maroz. Pra heto kazali dwoch susiedziaŭ z Wostrawa, jakija ŭ paniadziełak pajechali da Sakołki na rynak i adwiedali Ściapana ŭ szpitali. Kali wiarnulisa dachaty, raskazwali, szto paczaŭ jon papraŭlacca i szto dochtar raspytwaŭ u ich, chto jaho padstreliŭ.
Praz paru dzion sa szpitala pryjszła pawiestka, szto Ściapan pamior.
Usialak potym u wioscy kazali. Niekatoryja byli peŭnyja, szto dochtar byŭ prociŭ nowaj ŭłaści i dapamahaŭ „wrogom władzy ludowej” – tamu prykłaŭ ruku, kab chwory pamior, bo mohby na śledztwi skazać, chto jaho padstreliŭ.
Pamior Ściapan Chmialeŭski 10 marca 1946 r. Było jamu 50 let. Znoŭ na mahiłkach płakała ŭsia radnia i tyja dzwane ŭ cerkwi toża.
Rupiło minie, czy tedy ŭ szpitali ŭ Sakołcy faktyczno byŭ taki dochtar, jaki mieŭ familju „Moroz” albo „Mróz”. Kolko nie szukaŭ u Internecie ci ŭ druhich miescach, nakont hetaho ja doŭho niczoho nie znachodziŭ. Aż da momantu, kali łani letam prataŭ mahiły baćkoŭ i dziadoŭ na mahiłkach u Wostrawie pierad Uładzimieram (28 lipca prypadaje świata kniazia, szto chryściŭ Ruś, a cerkwa na naszych mahiłkach wyświenczanaja – u 1907 r. – u jaho honar). Da susiedniaj mahiły, u jakoj nidaŭno pachawali adnaho z wastraŭlaniaŭ, padyszli dzwie kabiety. Akazałaso, szto heto daczka z unuczkaj Ściapanawaj daczki Ludy. Jany nahladajuć jaje rodny dom i dobro wiedali toża toho pamierłaho wastraŭlanina, bo żyŭ pa-susiedzku.
Dawoli doŭho my pahawaryli. Kabiety dziakawali mnie za książku pra naszu wiosku „Echa ostoi utraconej”, szto wydaŭ ja paru let tamu. Dla ichniaj mamy i babki jana wielmi padabałasa. Adnak na baćkoŭszczynu redka pryjażdżaje. I nie tamu, szto ŭże dawoli staraja. Bo kali staje pierad dźwiaryma rodnaj chaty, adrazu ŭspaminaje baćka, jakoho padstrelili bandyty na jaje waczach.
Ja raskazaŭ, jak taja tragediu zastałasia ŭ pamiaci ludziej z wioski. Kali spomniŭ pra dochtara „Maroza”, starejszaja kabieta skazała imia i familju: Wacław Mróz.
Praz paru miesiacaŭ u IPN znajszoŭ ja dakumenty pra faktyczno takoho dochtara, jaki pa wajnie leczyŭ ludziej u szpitali ŭ Sakołcy. Usio-taki nima peŭnaści, szto heto jon moh wykanczyć Ściapana Chmialeŭskaho. Choć pa wajnie sudzili jaho za toje, szto w latach 1946-1947 jako lekarz udzielał pomocy członkom NZW i WiN, byŭ tedy dochtaram u Łapach, a nie ŭ Sakołcy, kudy pierajechaŭ tolko ŭ 1948 r. Tak prynamsi napisana ŭ dakumantach sprawy. Ale na internetowaj staranie Sakolskaho pawietu ŭ artykule pra boj pad wioskaj Kraśniany letam 1945 r. napisana, szto adzin z kantużanych trapiŭ da sakolskaho szpitala, któremu po amputowaniu ręki dr Wacław Mróz ułatwił ucieczkę (został za to skazany na 8 lat więzienia).
Jurak Chmialeŭski
Fatahrafija aŭtara