Na 26 stycznia w Białorusi zostały rozpisane wybory prezydenckie. Zgodnie z ordynacją powinny odbyć się do 20 lipca. Wiadomo już, że Alaksandr Łukaszenka, który u władzy jest od 1994 r., najpewniej zechce przedłużyć swoje panowanie o kolejne pięć lat. Z uwagi na fałszerstwa wyborcze w sierpniu 2020 r. czego następstwem były masowe brutalnie zdławione protesty uliczne, obecna jego kadencja nie jest uznawana przez międzynarodową społeczność. Swiatałana Cichanoŭskaja – rywalka, która go wówczas pokonała (jest na to wiele dowodów) została zmuszona do opuszczenia kraju. Miał kandydować jej mąż Siarhiej, ale został aresztowany i do dziś przebywa w więzieniu, mając wyrok 18 lat kolonii karnej. Skazani też zostali inni oponenci dyktatora – Wiktar Babaryka, Mikałaj Statkiewicz i Paweł Siewiaryniec. Odbywają wyroki odpowiednio 14, 14 i 7 lat kolonii karnej.
W tej sytuacji – panującego terroru – jest mało prawdopodobne, by opozycja teraz wystawiła swego kandydata. Została ona niemalże spacyfikowana przez reżim, a jej polityczni działacze, aktywiści, a nawet zwykli zwolennicy przebywają albo w więzieniu, albo na emigracji. W Białorusi w ostatnim czasie zlikwidowano wszystkie opozycyjne partie polityczne i wyeliminowano wszystkie niezależne media.
Teoretycznie w styczniowych wyborach może wystartować także osoba przebywająca obecnie za granicą. Musi jednak najpierw wrócić do kraju i zebrać 100 tys. wymaganych podpisów. Łukaszenka, któremu wszystkie formalności załatwi wszechobecny aparat państwowy, zabezpieczył się nawet przed taką mało realną ewentualnością. Dlatego wybory zostały ogłoszone właśnie teraz, gdyż trzy jesienno-zimowe miesiące, przerwane długą w Białorusi przerwą świąteczno-noworoczną, nie będą sprzyjać organizacji wieców. A styczniowa pogoda wyjściu ludzi na ulicę, jak to było w sierpniu i wrześniu 2020 r.
Liderka białoruskich sił demokratycznych Swiatłana Cichanoŭskaja wezwała rodaków w kraju i społeczność międzynarodową do odrzucenia „tej farsy”. Jeśli wyborcy jednak będą przed presją, zmuszeni jakkolwiek do pójścia do urn, wówczas powinni oddać głos przeciwko wszystkim kandydatom – zaapelowała.