U 1946 r. na Sakolszczynie było ŭsio jaszcze nadto nispakojno. Choć druhaja mirawaja wajna ŭże skonczyłasa i minaŭ druhi rok adkul prawaliŭso front i sawieckaja armia prahnała zhetul „Hitlara”, to mużykam pa wioskach nie dawali spakoju ŭsiakaj maści bandy. Abakradali ich, bili i nie raz zabiwali na śmierć. Tyja terarysty – pieraważno katoliki – pa wajnie czasto zapisalisa da „AK”, znaczyć u WiN (Wolność i Niezawisłość). Ale majuczy rużjo, nie tak wajawali z nowym kamunistycznym paradkam, jak noczczu łupili prostych niawinnych ludziej, najczaściej prawasłaŭnych, kab nażycca na ich dabre. Czyścili kufry z sukna, kamory z sała, krali każuchi, z chlawoŭ zabirali koni, świnia, awieczki…
U sztomiesiacznych sprawazdaczach sakolskaho starasty z 1946 r. najbolsz napaminajecca pra try bandy, „które to grasują w poszczególnych gminach”. Byli heto szajki „Achmeta” (22 czaławiek), „Wira” (60) i „Rysia” (30). Adna z ich na pradwieśni tamtoho roku noczczu napała na majo Pałudniowa Wostrawo. Prawasłaŭnyja chaty pakazwaŭ im tutejszy katolik Broniś S.
Na kaniec bandyty padyszli da Ściapana Chmialeŭskaho (majho dalokaho swajaka). Toj ćwiordo pastanawiŭ nie ŭpuścić ich u chatu.
– Ściapan, adczyniaj dźwiery, bo budzia biada! – pieraściarahaŭ Broniś.
– Nie adczyniu, jejbohu nie adczyniu! – zapiorso za dźwiaryma Ściapan.
Tedy adzin z bandydaŭ doŭho nie dumajuczy sieknuŭ seriaj z karabina pa dźwiaroch. Adna pula papała ŭ Ściapana i ciażko jaho paraniła.
Potym ludzi ŭ wioscy pierahawarwali, szto było heto trochi naksz. Nibyto bandyty z paczatku adstupili i pajszli abkradać kahości druhoho. Ale iduczy, adzin nie wytrymaŭ. – Szto jon tut budzia nami żondzić – kryknuŭ. – Waroczajemso!
Zakrywaŭlenaho Ściapana czym chuczej zawiaźli da szpitala ŭ Sakołcy. Aperacju zrabiŭ chirurh Maroz. Jaho familju dobro zapomniali dwoch susiedziaŭ z wioski, jakija adwiedali Ściapana ŭ szpitali. Kali wiarnulisa, usim raskazwali, szto paczaŭ jon zdarawieć. Toj chirurh raspytwaŭ ich pra ŭsio zdarennie.
Pośle paru dzion, 10 marca, Ściapan raptam pamior. Mieŭ tolko 50 let.
Pośle ŭsialak ab hetym u wioscy hawaryli. Niekatoryja byli pierakananyja, szto dochtar toża byŭ u „AK” i tak zrabiŭ, kab Ściapan nie wyżyŭ.
Milicja i UBP u Sakołcy zawiali śledztwo, ale bandytaŭ tak i nie zławili.
Ad bandaŭ paŭtara roku raniej mocno zaciarpieli prawasłaŭnyja ŭ susiednich Plantach. Dajszło da taho, szto wyhnali ich da „raju” – u Sawiecki Sajuz. Adzin mużyk uprasiŭso. Bandyty dali jamu warunak – musiaŭ pierajści na katalictwa. Potym spraŭdżali, ci ŭ niadzielu byŭ z radzinaj na imszy ŭ kaścieli.
Pad kaniec 1944 r. u wyniku repatriacji ŭ Plantach apuścieła aż 26 haspadarak. U parożnyja chaty ad razu najechało trochi zahranicznikaŭ – katolikaŭ z Biełarusi. Niekatoryja z ich toża pajszli ŭ bandy.
Tak u Planty byŭ prybiŭso Jan Dziadul, nar. u 1923 r. u wioscy pad Lidaj. Baćkie abrablali haspadarku. Pierad wajnoju skonczyŭ czterykłasnuju paŭszechnuju szkołu (siamiletniuju). U dziekabre 1944 r. uziali jaho da polskaha wojska. Służył u Lublinie da stycznia 1945 r., kali stul uciok (zrabiŭ dezercju). Pryjszoŭ u Planty i tut chawaŭso.
Na paczatku aŭgusta 1946 r. Jan Dziadul zapisaŭso da WiN, zwerbawaŭ jaho katolik z susiedniaj Barsukowiny. Dastaŭ pseŭdanim „Słonko” i dali jamu karabina. U piaciarych naczami chadzili pa susiednich wioskach i abkradali haspadaroŭ. U Hryboŭszczynie ŭkrali awieczku, a ŭ Nowaj wioscy parszuka 50 kil wagi.
30 aŭgusta „Słonko” kupiŭ za 2200 złotych karabina ad życiela Pałudniowaha Wostrawa, jaki za Niemca byŭ sołtysam. Na treci dzień byŭ arysztawany uboŭcami z Sakołki.
Praz try miesiacy, 6 dziekabra, zrabili jamu pakazny sud u Szudziaławie, na jaki sklikali 150 życielej akalicznych wiosak. Dziadula abwinawacili za try rabunki, szto biez dazwołu mieŭ rużju i za prynależnaść „do nielegalnej organizacji WiN, usiłującej przemocą zmienić demokratyczny ustrój państwa polskiego”. I tolko za heto dali jamu najwyszejszy wyrak – karu śmierci.
Dziadul napisaŭ jaszcze prośbu da prezydenta Bieruta a pamiławannie. Dakazwaŭ, szto da nielehalnaj arhanizacji ŭstupiŭ, bo byŭ „otumaniony, nie zdając sprawy jakiego przestępstwa sie dopuszcza”. Prasiŭ, kab karu śmierci zamianili jamu na ciurmu, u jakoj adpakutawaŭ by swaju winu. Prezydent nie skarystaŭ z prawa łaski i niceły miesiac paźniej, na paczatku 1947 r., byŭ jon straczany.
Taki żorstki pakazny sud byŭ zrobleny ŭ Szudziaławie pa toje, kab zapałochać druhich, bo „przestępstwa dokonano na terenie szczególnie zagrożonym działalnością band terroryzujących powiat sokólski”.
Jurak Chmialeŭski
Na asnowi IPN Bi 07/709