Na pytanie – wolałbyś być mądrym czy bogatym, większość z nas odpowiedziałaby zapewne – i mądrym, i bogatym. Ale co robić, by odnieść sukces? I jak to zrobić? Jeśli chcielibyśmy wygrać konkurs pływacki, byłoby rozsądnie płynąć raczej z nurtem rzeki a nie pod prąd. Rzeka jest silna siłą bezwładu, wybiera miejsca w terenie, gdzie płynąć jest najłatwiej, gdzie podłoże stawia jak najmniejszy opór. Nie traci siły na działania, które sprzeciwiałyby się naturalnemu charakterowi jej biegu. Podobnie jest z naszą osobowością. O sukcesie decyduje wiele czynników, ale gdy nie mamy naturalnych predyspozycji do określonych zadań, trudno jest osiągnąć prawdziwe mistrzostwo.
Podlasie, leżące na ścianie wschodniej, zakwalifikowane do tzw. Polski B., zazdrośnie zerka w stronę sąsiadów bogatszych i bardziej przedsiębiorczych. Niestety, jak bardzo by się nie starało, nigdy nie będzie Śląskiem, a Białystok, jakkolwiek by o tym nie marzył, nigdy nie będzie Krakowem, przyciągającym turystów zabytkami klasy 0. Cóż ma zrobić biedne Podlasie, wciśnięte w północno-wschodni kąt kraju? Region rolniczy, niedoinwestowany, pokryty puszczami i bagnami, które zawsze odcinały go od wielkiego świata?
Regiony pograniczne przechodzą z rąk do rąk, przynaleą ni tu, ni tam, są krainą „pomiędzy”. Podlasie zawsze stanowiło obszar peryferyjny. Zawiłe koleje losu i państwowe przynależności pozostawiły na nim lad tymczasowości. Czy dlatego unikano tu inwestowania? Dlatego że jutro było niepewne? Na dokładkę dobrze jest, gdy obszary pograniczne są niedostępne z powodów strategicznych, trudne do sforsowania przez hipotetycznego wroga, pozbawione dróg, po których mógłby on łatwo wśliznąć się do interioru. Najlepiej odgrodzone od świata naturalnymi barierami – górami, morzem, puszczami, bagnami. Podlasie wpisało się w tę rol idealnie.
Cóż ma zatem zrobić Podlasie, aby być bogate, mądre i szczęśliwe? Mówiąc o sukcesie mamy najczęściej na myśli sukces gospodarczy, ale też potencjał do rozwoju, do ściągania ludzi w pole swojej grawitacji, do inwestycji, nowych projektów, co w sposób naturalny przekłada się na dobrostan materialny i poczucie satysfakcji z życia. Należałoby chyba rozpocząć ową drogę od rozpoznania naturalnych predyspozycji, a następnie pomyśleć o jak najlepszym ich wykorzystaniu. Sztuka przystosowania się do istniejących warunków – głoszą prawa biologii ewolucyjnej – zapewnia ewolucyjny sukces.
Strona internetowa promująca województwo podlaskie, utworzona przez Urząd Marszałkowski, wita hasłem „Podlaskie. Zasilane naturą”. Niezwykle trafne hasło. Wygląda na to, że władze dostrzegły potencjał Podlasia i traktują go jako szansę, a nie jak kulę u nogi. To już coś! Strona jest świetnie zrobiona i informuje o największych atutach regionu. Jej twórcy ukazują mocne strony, grupujące się wokół dwóch głównych biegunów. Nie rozdzielają go one na dwa odrębne, niedające się zlepić kawałki, przeciwnie – zdają się harmonijnie ze sobą współdziałać.
Pierwszy biegun nazwałabym ogólnie – Naturą. Kto wie, czy Ślązacy ze swoim rozwiniętym przemysłem nie spoglądają chciwie na nasze przyrodnicze skarby i nie zazdroszczą tego, co my mamy na co dzień – czystego powietrza, zielonych krajobrazów i dziewiczych lasów. Zresztą, zjeżdżają tu chętnie na urlopy, by zasilić akumulatory zieloną energią. Podlaskie z czterema parkami narodowymi stawia na turystykę. Ta branża rozwija się zresztą cały czas. Coraz więcej widać pensjonatów, hoteli i kwater agroturystycznych, szczególnie wokół obszarów cennych przyrodniczo. Dobrze by było, gdyby zarówno władza jak i mieszkańcy docenili ten potencjał, i zaniechali niszczenia siedlisk cennych przyrodniczo czy to poprzez melioracje, czy wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej, nie podcinając tym samym gałęzi, na której siedzą zarówno oni sami, jak i mieszkańcy, dla których sektor turystyczny stanowi podstawowe i często jedyne źródło dochodu. A takich jest coraz więcej. Zdecydowanie więcej niż stanowisk w Lasach Państwowych i tartakach. Białowieża wręcz puchnie od nowych hoteli, pokoi na wynajem, restauracji. Czy Puszcza Białowieska nadal będzie tak interesująca dla turystów, gdy przez kolejne wycinki zamieni się powoli w las gospodarczy i zostanie w końcu wykreślona z Listy Światowego Dziedzictwa UNESCO? Co wówczas władze powiedzą mieszkańcom? Że mają wziąć piły do ręki i iść do pracy przy wyrębie lasu, jak ich dziadowie? Śmiem podejrzewać, że kariera tracza nie cieszyłaby się w obecnych czasach szalonym wzięciem.
Drugim biegunem, z którego Podlasie jest coraz bardziej znane, jest prężny rozwój IT i nowoczesnych technologii. Kopalnie, wielkie zakłady przemysłowe, dymiące kominy – to pieśń przeszłości. Przyszłość należy do nauki i technologii. Kraje inwestujące w nauk, edukację, nowe technologie (USA, Chiny, Niemcy) odnoszą sukces i zaczynają dyktować warunki tym, którzy jedynie kopiują (i kupują) cudze pomysły.
Branża IT w 2019 roku została Ambasadorem Podlaskiej Gospodarki. W Białymstoku i Suwałkach powstały Parki Naukowo-Technologiczne. Białystok, posiadający kilka uczelni wyższych, nazywany jest miastem studentów. Prym wiedzie Politechnika Białostocka, a szczególnie Wydział Informatyki. Studenci wymyślają nowe roboty i łaziki marsjańskie, zdobywające tytuły mistrzowskie na międzynarodowych konkursach. Młodzi wynalazcy konstruują sztuczne oko, spersonalizowany syntezator mowy i rękawicę wspierającą komunikację. Ukute dla Podlasia określenie – Puszcza Krzemowa, ma wyznaczać nowy kierunek. W świecie połączonym światłowodami, satelitami i 5G brak autostrad nie wydaje się już warunkiem sine qua non gospodarczego rozwoju, choć ich obecność na pewno by nie zaszkodziła. Świat zmienia kształt i paradygmaty. „Każda epoka ma własne cele i zapomina o wczorajszych snach” – przychodzą na myśl słowa znanego poety. To, czy będziemy potrafili przestawić swoje myślenie i działania na nowe tory zadecyduje o tym, czy w nowych czasach osiągniemy sukces, czy też spadniemy z owego przysłowiowego „klifu Seneki”, przywoływanego przeze mnie w poprzednich felietonach.
Natura i nauka, ekologia i technologia, tradycja i nowoczesność, jak widać, wcale nie muszą się wykluczać, a wręcz mogą współdziałać, dopełniać się. Książka Edwina Bendyka „W Polsce czyli wszędzie. Rzecz o przyszłości świata” dotyczy w głównej mierze zmian klimatycznych. Zbliżamy się do punktu krytycznego, do owego klifu, a jedyną dla nas szansą wydaje się zmiana paradygmatu funkcjonowania energetycznego, czyli odejście od paliw kopalnych na rzecz odnawialnych źródeł energii. Wiele krajów, jak np. Dania, przenosi produkcję energii właśnie na wieś. Działa tam kilka tysięcy spółdzielni oddolnie zawiązanych przez lokalną społeczność, produkujących zieloną energię i sprzedających jej nadwyżki miastu. Polska nie ma tyle zasobów wiatrowych co Dania, ale całkiem prężenie rozwija się u nas fotowoltaika. Rolniczy charakter Podlasia daje i inne możliwości: produkcję tzw. roślin energetycznych, utylizację odpadów po zwierzętach, produkcję biometanu. Zasilanie naturą nabiera całkiem niemetaforycznego, dosłownego znaczenia. Rozwój technologii OZE jest związany z trendami globalnej gospodarki, odchodzącej od paliw kopalnych na rzecz zielonej energii, przyczyniając się do rozwoju obszarów wiejskich. Fortuna kołem się toczy, wczorajsi przegrani mogą być jutro zwycięzcami. Śląsk z zamykanymi, nierentownymi kopalniami powoli staje się passe. Kto wie, czy za jakiś czas to właśnie zielone Podlasie nie stanie się energetycznym potentatem?
Ewa Zwierzyńska