Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    24. Dochtar Maroz (6)

    U archiwie IPN kromie dakumentaŭ UB majuć jaszcze druhuju dakumentacju – z Wajskowaho rajanowaho sudu ŭ Biełastoku, dzie krychu bolsz infarmacjaŭ pra sprawu Wacława Maroza. Baraniŭ jaho adwakat Alaksandar Saroka z Warszawy. 26 kwietnia 1950 r. jak obrońca wojskowy pasłaŭ da suda ŭ Biełastoku piśmo,…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Hapčyna vnučka

    Siête stałosie v marciovi.

    Porankami šče trochi moroziło, ale dniom sonečko dobre hrêło, sniêh davno rozstav napreč. Posliêdnich para dion pohoda była vže vesnianaja.Agata šparko išła z dočkoju na prystanok, vony vybralisie do Biłostoku do dochtora. Marjola raz-po-raz pudbihała, starajučysie pospiêti za materoju, a siête ne było takoje proste…. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Kaliś pisali

Z notatek wycieczkowicza

Карціна Язэпа Драздовіча „Краявід”
Карціна Язэпа Драздовіча „Краявід”

Zielone Święta. Nazwa co prawda pogańska, ale wiele przemawiająca do uczuć duszącego się w murach mieszczucha. Stąd Zielone Święta – dni upragnione wycieczkowiczów. 

Na szerokim trakcie Wilno-Święciany o 5 kilometrów na wschód od Podbrodzia zatrzymuję się w Powiewiórce. Ubogi kościół drewniany, plebanja, dwa sklepiki i kilkanaście chat słomą pokrytych. Ot i całe „miasteczko”. Ale Powiewiórka ma swoją sławę. A jakże. Tu był ochrzczony Marsz. Piłsudski. Spędzał dzieciństwo w pobliskim Zołowie.

„Nasz parafjanin” – ma prawo twierdzić proboszcz powiewiórski. Ze wszystkich stron ściągają ludziska do kościoła. Ruch jednak nadzwyczaj słaby. Gdzieniegdzie małe grupki osób kierują się na plac przedkościelny i znikają we wnętrzu świątyni.

Mężczyźni i kobiety ubrani odświętnie. Możnaby nawet powiedzieć po miejsku, gdyby nie to, że w Wilnie samodziałową suknię spotyka się dość często. Tutaj wcale. Wszyscy noszą materjały fabryczne. Chustek na głowie coraz mniej. U dziewcząt przeważają skromne berety. O ile u mężczyzn ubranie uszyte przez krawca wiejskiego, układa się na figurze niezgrabnie, o tyle dziewczęta umieją ubrać się wcale gustownie. Możnaby powiedzieć miasto na wsi, gdyby panienki nie niosły obuwia w ręku. Pod „murami” Powiewiórki siadają na łące, by wdziać na nóżki cienkie pończochy i buciki też wyrobu fabrycznego. 

Dziewczyna wiejska, ubrana odświętnie, idąca boso do kościoła nie jest zresztą zjawiskiem nowem. Przemawia tu zmysł oszczędności w połączeniu z brakiem pieniądza na wsi. Buciki wszak prędzej zniszczą się, a sukienka elegancka trwa aż do… zmiany mody.

Mimo, iż Powiewiórkę dzieli od Wilna 55 kilometrów, wpływ miasta rzuca się na każdym kroku. Bliskość ćwiczebnych terenów wojskowych, sporego miasteczka i węzłowej stacji kolejowej Podbrodzia procesowi „urbanizacji” niezmiernie sprzyja. Nie we wszystkie jednak dziedziny życia przenika miasto. Wówczas gdy w mieście np. szaleje manja opalenizny, na wsi opala się tylko ten, kto pracuje w polu. A że w pojęciu elegantki wiejskiej praca na roli zbytniego zaszczytu nie przynosi, dziewczęta, jak słyszałem, unikają pracy w polu. Dowodem najlepszym jest ich cera zdrowa, ale nie opalona. Przynajmniej przed żniwami. Plażowanie i tangowanie z trudem podobno przecierają sobie drogę, ale już coś nie coś i o tem tu wiedzą. 

Język tu panuje polski, oczywiście, o narzeczu ciotki Albinowej z Radja wileńskiego, to znaczy przeplatany pozostałościami białoruskiemi i litewskiemi. Co za ironja losu!  Wówczas gdy większość wsi podwileńskich a szczególniej na południo-zachód w stronę Warszawy mówi po białorusku, na północo-wschód od Wolna okolice Podbrodzia są gruntownie spolszczone. Nieobeznany z istotnym stanem rzeczy nacjonalista polski miałby powód cieszyć się z dalekiego zasięgu polskości. Ale tu działał wpływ raczej Wilna niż Warszawy. Ludność uległa polonizacji już przed kilkudziesięciu laty wskutek prześladowania przez rządy carskie języka polskiego. Kościół odegrał tu decydującą rolę.

Od wsi spolszczonej ongiś, wieje jakimś ukrytym tragizmem. Lud utracił mowę pradziadów, ale przez to jeszcze polskim całkowicie nie stał się. Jakieś nieokreślone oblicze: wieśniak utracił swoje stare pieśni, bajki, legendy, ale w zamian nic nie otrzymał, piosenki wyuczone w szkole dzisiejszej w rodzaju „Na Wawel, na Wawel krakowiaku żwawy” brzmią niezrozumiale i obco. Tylko przy uczcie weselnej lub na chrzcinach podchmieleni starsi goście czasami zdradzają swoje pochodzenie, gdy przy brzęku kieliszków zabrzmi „Czaraczka maja kryształowaja”. Ale to było przed laty. Dzisiaj parafja powiewiórska nie pije. „Dlaczego – zapytywałem. Odpowiedź była zawsze jednakowa: „Niema za co”.

Istotnie. Wygląd świąteczny ubranych czasem pretensjonalnie wieśniaków nie świadczy bynajmniej o zamożności. W chacie daje się we znaki brak rzeczy najpotrzebniejszych.

Na placu przed kościołem zaledwie 4 furmanki. Tyle przyjechało do kościoła. A i pieszych mało. W kościele przestronno. Tylko ławki kompletnie zapełnione. Naogół osób ponad setkę. Jak na parotysięczną parafję jest to niewiele. Swoista elegancja i ekonomja i tu rzuca się w oczy. Niektórzy chłopcy przy klękaniu rozścielają przy klękaniu chustkę do nosa. Czy „nosówka” potem nadaje się do właściwego użytku, nikt w to oczywiście nie wchodzi.

Przywiązanie do kościoła i autorytet duchowieństwa osłabły mocno. Stwierdzają to  wszyscy rozmówcy.

Lekceważenie sukni kapłańskiej doszło do tego stopnia, że pewien młodzieniec, spotkawszy proboszcza, wydobył butelkę wódki i poufale zaproponował: „Napijmy się, stary!”… Fakt ten odtąd służy proboszczowi jako stały temat jego kazań niedzielnych, urozmaicanych nadto narzekaniem, że dawny zwyczaj całowania księdza w rękę poszedł całkiem w zapomnienie. Trudno się potem dziwić, że tego rodzaju praca duszpasterska daje opłakane rezultaty.

Step.*)

„Przegląd Wileński”, nr 10, 1.06.1934 r., s. 5-6*) Albin Stepowicz (1894-1934)

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Календарыюм

Гадоў таму

  • у траўні

    – у 1085 г. дружыны Полацкага княства на чале з князем Усяславам Чарадзеем абаранілі беларускія землі ад захопніцкага нашэсьця князя кіеўскага Усяслава Манамаха. Захопнікі зьнішчылі Менск. Як пісаў кіеўскі летапісец „Не засталося ні чалавека, ні жывёлы”. – напады крыжакоў у …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (152) – 14(26).05.1873 г. памёр Міхал Дзмітрыеў (нар. у 1832 г. у Пецярбургу), дырэктар гімназіі ў Наваградку, інспэктар (1867-1873), затым дырэктар Гродзенскай дырэкцыі народных вучылішчаў. Сабіраў і публікаваў беларускую вусна-паэтычную творчасьць.
  • (126) – 14.05.1899 г. у Павязыні каля Маладэчна нар. Тодар Куніцкі, адзін з заснавальнікаў Беларускага Студэнцкага Саюзу ва Унівэрсытэце Стэфана Баторыя ў Вільні і Беларускага Сялянскага Саюзу. У 1933 г. закончыў мэдычны факультэт Віленскага
  • (89) – у траўні 1936 г. выйшаў у Вільні з друку першы нумар грамадзка-палітычнага часопіса, месячніка „Беларускі Фронт”. Выданьне цьвёрда прытрымлівалася беларускіх нацыянальных інтарэсаў. Найважнейшую ролю ў ім адыгрывалі кс. Вінцэнт Гадлеўскі, Лявон Вітан-Дубейкаўскі, Мікалай Шкялёнак, Вацлаў Папуцэвіч. Выданьне праіснавала да 1939 г.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com