24 kwietnia w Pałacu Republiki w Mińsku rozpoczęło się VII Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe. Taki zjazd z udziałem 1200 delegatów po raz pierwszy zwołano w trybie konstytucyjnym, jako najwyższego organu przedstawicielskiego władzy w państwie, co zostało sformalizowane w referendum w lutym 2021 r. Na jego przewodniczącego zgodnie z przewidywaniami jednogłośnie wybrano Aleksandra Łukaszenkę.
Dyktator wygłosił półtoragodzinne przemówienie, dużą część którego poświęcił sprawom międzynarodowym. W swoim stylu oskarżył Zachód o dążenie do zmiażdżenia „nas Rosjan, Białorusinów, Słowian” poprzez zniszczenie poczucia dumy narodowej. Wspomniał też o Polsce, że w rzeczywistości jest „pod okupacją NATO i USA”. – Fakt, iż Polska rozmieściła jednostki bojowe przy granicy z Białorusią – powiedział – w rzeczywistości oznacza plan inwazji na Białoruś.
Łukaszenka oskarżył też USA i Wielką Brytanię o rozpętywanie wygodnych dla siebie konfliktów międzynarodowych. Jednocześnie zaznaczył, że Zachód stoi w obliczu krachu ekonomicznego i „zawalenia się dolarowej piramidy”.
Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Ludowe, w formie i treści przypominające zjazdy Komunistycznej Partii ZSRR, zdaniem Łukaszenki ma teraz status „nadparlamentu”. Ten marionetkowy organ, składający się z urzędników, działaczy i pracowników wytypowanych przez władze, formalnie będzie zatwierdzać główne dokumenty programowe, dotyczące kierunków rozwoju gospodarczego i polityki państwa.
Od trzydziestu lat rządzący Białorusią jako prezydent 69-letni Łukaszenka poinformował delegatów zgromadzenia, iż zamierza kandydować w kolejnych wyborach, które odbędą się w 2025 r. Podkreślił jednak, że podejmując ostateczną decyzję, będzie się przede wszystkim kierował „opinią obywateli”. – Jeśli uznają, że mam odejść, to pójdę – powiedział.