Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    23. Zabytaja tragedia kala Krynak (4)

    Syne, kab adkapać ich, paprasili Bronisia Czarnamysaho z susiednich Klabanaŭcaŭ. Toj uziaŭ z saboju jaszcze dvoch mużczyn i noczu pajechali na miesca tragedii. Kali paczali raskopvać jamu, z siaredziny trysnuła kroŭ. Pamału vyciahnuli dva trupy Sidaroviczaŭ i pa cichu pryviaźli ich da Kundziczaŭ. Myła ich…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    13. Stan nevyznačanosti

    Orła wrona nie pokona! [Antykomunistyčne hasło v vojennum stani v Pôlščy.] Statut Białoruskiego Zrzeszenia Studentów (BAS) pisavsie mnoju miêseci dva. Odnočasno my začali vyšukuvati „našych” studentuv u akademikach raznych vyžšych škôł u Varšavi i psychologično pudhotovlati jich do toho, što budemo rejestrovati biłoruśku studenćku organizaciju… ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Kaliś pisali

Sołowki – wyspa tortur i śmierci. Prace na lądzie. Odżywianie

(Wspomnienia z katorgi sowieckiej, cz. 7)

Prace na lądzie

Aby wycisnąć ze skazańców możliwie największe dla siebie korzyści, władze Sołowek wysyłały znaczną ilość więźniów na roboty lądowe przeprowadzane przez różne instytucje państwowe. Najwięcej pracowało na Uchcie przy budowie szosy w pobliżu granicy finlandzkiej, a posłano tu więźniów dlatego, że nikt z wolnych mieszkańców Rosji pracować nie chciał, dzięki najfatalniejszym warunkom atmosferycznym i terenowym.

Pracowano tu często po pas w błocie, o głodzie i chłodzie, bez dostatecznego ubrania i wypoczynku, który by chociaż na parę godzin mógł pokrzepić siły. To też budowa tej szosy tyle pochłonęła ofiar w ludziach, że bez przesady można by ją było po obu stronach ułożyć trupami. A jeżeli na jesieni i wracał któryś, to wracał ze skurczonymi od szkorbutu nogami, ze zniszczonym ostatecznie zdrowiem i najczęściej długo już nie włóczył się po tym świecie. Były to wszystko ofiary naczelnika eksploatacyjno-handlowego oddziału katorgi Franka, który bez żadnych skrupułów wyganiał na te roboty więźniów.

Nic też dziwnego, że wśród więźniów odsyłanych na Uchtę zdarzały się bardzo częste wypadki samobójstwa, bo czyż nie lepsza jest śmierć od razu niż długie powolne konanie z wycieńczenia i wśród najokropniejszych cierpień?!

Któż potrafi opisać ile strasznych tragedii rozegrało się w lasach i błotach Karelii! Władze administracyjne katorgi, chcąc zabezpieczyć się przed ucieczkami więźniów zmuszały wszystkich wysyłanych na ląd do podpisania wzajemnego poręczenia poddając najwymyślniejszym torturom wszystkich pozostałych w razie ucieczki któregokolwiek z nich. Każdy więc więzień, wyruszający na ląd, był wówczas dozorowany nie tylko przez strażników, ale i przez współtowarzyszy niedoli, którzy w obawie o własną skórę każdy jego krok śledzili. Przy takich warunkach oczywiście mogła być tylko mowa o wspólnej masowej ucieczce całych grup. Ale grupy szybciej wyłapywano i zbiegów całymi dziesiątkami rozstrzeliwano. Szczególnie krwawymi zgłoskami zapisał się w pamięci więźniów, pracujących w lasach, dozorca Barysznikow.

Nie ma nic cięższego niż praca przymusowa, która budzi wstręt i zabiera dużo sił i energii, wydając mały efekt. Jeżeli więźniowie pracowali nieraz wydajnie, to nie dlatego, aby chcieli to robić sumiennie, lecz dlatego tylko, że się bali kary, a jeszcze bardziej jej następstw – wycieńczenia, które pociągało za sobą powolną śmierć.

Nienawidziliśmy pracy przymusowej i z niecierpliwością czekaliśmy, by się skończyła, aby prędzej odejść od niej, pomimo iż wolnego od pracy czasu nie mieliśmy gdzie spędzić. To też gwizdek elektrowni jako sygnał porzucenia pracy zawsze przyjemnie głaskał nasze uszy.

Taki stosunek administracji Sołowek był tylko do biednych więźniów. Bogatych natomiast, którzy mogli dobrze zapłacić, traktowano nieco odmiennie.

Słynne było tak zwane „sprzedawanie” więźnia (tak to wśród nas się nazywało), a polegało ono na tym, że jeżeli rodzinka dobrze naczelnikowi Sołowek zapłaciła, zwalniał więźnia na wolną stopę.

Najwięcej było takich „kupionych” z. Kiem, gdzie katorga miała własny magazyn uniwersalny (w którym oczywiście można było kupować tylko „po kartoczkam”) i restaurację.

Mieszkali w mieście zatem ze swymi rodzinami (które wówczas do nich przyjeżdżały) i pracowały w urzędach lub przedsiębiorstwach państwowych, przeważnie zaś na tartakach, rozrzuconych wzdłuż kolei murmańskiej, często w odległości kilkudziesięciu nawet kilometrów od Kiemi. Pensje ich pobierała katorga, oddając im tylko 25 proc. zarobku. Urządzali się w ten sposób bogacze, którzy pracowali w instytucjach handlowych.

Ta „sprzedaż” protegowanych rzekomo „specjalistów”, czyż to nie czynienie szyderstwa z sowieckiej sprawiedliwości? Gdy nędzarze setkami i tysiącami ginęli podczas robót, na które żaden wolny obywatel nigdy by się nie zgodził, bogacze, pomimo iż byli też skazańcami, ale mogli się opłacić, żyli sobie na wolnej stopie z rodzinami i nierzadko w najzupełniejszym dostatku.

Odżywianie

Pierwszą i najważniejszą przyczyną – z całego szeregu innych – znacznej śmiertelności wśród więźniów było złe odżywianie. Ilościowo zadawalało ono maksimum trzecią część normalnych potrzeb każdego człowieka, jakościowo zaś było tak wstrętne, że coś gorszego trudno sobie wyobrazić. Zupy dawane na obiad ze zgniłej ryby i suszonych owoców to coś tak obrzydliwego, że tylko kilkudniowy głód zmuszał do ich jedzenia. Ci, którzy dopiero przybywali, zanim się przyzwyczaili do sołowieckich pokarmów, co najmniej tydzień albo i parę musieli głodować, pożywiając się jedynie chlebem i wodą.

Racje żywnościowe dzieliły się na trzy kategorie: zasadniczą, podług której dawano 600 g chleba, robotniczą – 800 g chleba, zwiększoną – 1 kg chleba i tzw. polarną (podbiegunową), podług której oprócz 1 kg chleba dawano jeszcze 200 g tłuszczu i 100 g spirytusu dziennie. Tę ostatnią dostawali tylko więźniowie i dozorcy przewożący pocztę na ląd podczas zimy oraz dozorcy, ścigający uciekających więźniów.

Oprócz chleba dawano na obiad zupę, ogólnie zwaną w Sołowkach „bałanda”, słoną, brudną i stale gotowaną z zgniłej ryby; wieczorem dawano 4-5 łyżek stołowych kaszy pszennej lub soczewicy. Tylko racja zwiększona miała nieco lepszą zupę gotowaną z makaronów i koniny, dostawali zaś ją pracujący w lasach, w cegielni, rybacy i kopacze torfu.

Jedyną możliwą była tylko racja polarna, która razem ze spirytusem dawała dziennie 3800 kal., reszta zaś mogła zadowolić zaledwie trzecią część fizjologicznych potrzeb organizmu ludzkiego. Ale racja polarna, którą otrzymywało najwyżej 20-30 osób, wymagała bardzo ciężkiej pracy, stałego narażania życia, gdyż np. taką nieznaczną odległość, jak od Sołowek do Kiemi (60 km) przebywali oni przy nadzwyczajnych wysiłkach wśród lodów podbiegunowych w najlepszych wypadkach w ciągu 5-6 dni, a zdarzało się, że i po 15 dni błąkali się po morzu. Amatorów więc, nawet pomimo głodu, było niewiele, chyba jeżeli ktoś chciał raz wreszcie skończyć z tym podłym życiem.

(D. c. n.)

Franciszek Pietkiewicz

nr 6 (2248), 9 stycznia 1932 r.

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • У лістападзе

    505 – 1519 г. Заканчэньне пабудовы Барысаглебскай царквы ў Навагарадку, помніка архітэктуры готыкі. 445 – 1579 г. Пераўтварэньне Віленскай Езуіцкай Акадэміі ў Віленскі Унівэрсытэт – першы унівэрсытэт ва ўсходняй Эўропе. 405 – 1619 г. Надрукаваньне „Грамматики словенския правильная синтагма” Мялеція Сматрыцкага. 325 …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (461) – У берасьцейскай друкарні у 1563 г. была надрукавана Біблія – адно з самых поўных і лепшых тагачасных выданьняў, вядомая як „Радзівілаўская Біблія”.
  • (142) – 3.11.1882 г. у Акінчыцах нар. Якуб Колас (сапр. Канстанцін Міцкевіч, пам. 13.08.1956 г. у Мeнску), пісьменьнік, грамадзкі дзеяч, адзін з заснавальнікаў беларускай літаратуры. Друкавацца пачаў у 1906 г. у газэце „Наша Доля”, паэмы „Новая зямля” (1923), „Сымон-музыка” (1925), „Суд у лесе” (1943), „Адплата” (1946), „Рыбакова хата” (1947), аповесьці, п’есы, каля дваццаці зборнікаў вершаў, апавяданьняў, нарысаў ды іншых.
  • (114) – выданьне у 1910 г. першага зборніка вершаў Якуба Коласа „Песьні жальбы”.
  • (87) – 3.11.1937 г. расстраляны саветамі Максім Бурсевіч (нар. 9.08.1890 г. у Чамярах каля Слоніма), нацыянальны дзеяч, сакратар БСР Грамады.
  • (87) – 3.11.1937 г. расстраляны саветамі Павал Валошын (нар. 10.07.1891 г. у Гаркавічах Сакольскага павету), дзеяч БСР Грамады, дэпутат Сойма (1923-1928).

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2024 Czasopis