Podczas posiedzenia Parlamentu Europejskiego, które odbyło się w połowie grudnia w Brukseli, omawiano m.in. obywatelską inicjatywę Minority SafePack, pod którą zebrano w krajach UE ponad milion podpisów. Jej celem jest wprowadzenie wspólnych dla wszystkich krajów członkowskich standardów ochrony praw mniejszości narodowych, etnicznych i językowych. Jest to inicjatywa w kierunku „stworzenia aktów prawnych, obejmujących działania polityczne dotyczące języków regionalnych i mniejszościowych, edukacji i kultury, polityki regionalnej, uczestnictwa, równości, treści w mediach audiowizualnych i innych oraz wsparcia udzielanego przez władze regionalne i państwowe”.
Podczas debaty głos zabrał m.in. polski europoseł ze Śląska Łukasz Kohut, który wszedł do Parlamentu Europejskiego w 2019 r. z listy Wiosny Roberta Biedronia. W pewnym momencie nieoczekiwanie zaczął przemawiać w języku… śląskim. Choć jego słów tłumacz nie potrafił przetłumaczyć na angielski, to manifestując własną śląską tożsamość wywarł wielkie wrażenie nie tylko na forum europarlamentu. O jego wystąpieniu było głośno w Polsce i Europie. Po śląsku Łukasz Kohut powiedział: „Stoja tukej, chocioż we Warszawie godajo, że Ślązoków i Ślązoczek ni ma. Że ni ma prawa być śląskiej godki. Że ni ma Śląski nacyje”. – My na Śląsku walczymy o nasz język już wiele, wiele lat. I wygramy tę walkę, gwarantuję – zakończył już po polsku.