Školnyja vakacji ja zaŭša pravodziŭ u sibie na vioscy. Kali maje miastovyja kalehi adpačyvali na Mazurach ci nad moram, ja z baćkami ciažko ad rania da viečara rabiŭ na haspadarcy. Sušyli sieno, potym cełymi dniami žnivavali…
U adny vakacji, letam 1980 roku, paru dzion jeździŭ ja rovaram z Vostrava da dzieda i baby ŭ Słoju. Jany byli ŭže na renci. Dzied zadumaŭ pierakryć chleŭ i ŭziaŭ minie na pamočnika.
Kali pamianiali my doški na dachu, dzied zaproh kabyłu i pajechali my da Šudziałava pa papu. Ali tam jaje nie było. Nu to pajechali šukać sześć kilametraŭ dalej, da Krynak. Tam papu kupili. Dzied ščaślivy, što dachaty z pustym nie vierniecca, uziaŭ minie ŭ gaspodu. Zakazaŭ sabie sto gram, a mnie aranžadu.
– A co podać do zjedzenia? – spytałasa kelnerka.
– Może bigos – ja zaprapanavaŭ.
– Pivo? Chaj budzie pivo – paprostu adkazaŭ dzied, dobra nie dačuŭšy abo nie zrazumieŭšy.
Praz paru let, kali byŭ ja ŭže na studiach, na vakacjach mieŭ ja ŭ Krynkach jašče bolšuju pryhodu. U žnivo skambajnavali my pšanicu. Adnu furu baćko pasłaŭ minie ŭ Krynki zdać u gees. Kali padjechaŭ ja pad magazyn, tam stajało mo z dziesiać furmanak sa zbožam. Treba było adstajać sodźvi1 hadziny. Tonu ziarnia bez ničyjoj dapamohi razładvaŭ ja z furmanki. Paŭmatrovyja miaški pazanosiŭ na vahu. Padpity magazynier važyŭ i zličaŭ, a ja vysypaŭ zboža ŭ karyta, tak jak mnie kazaŭ. Z taho karyta elektryčnaja taśma padavała ziarno ŭvierch u zasieki. Nakaniec magazynier pajšoŭ vypisać kvit da banku, a mnie skazaŭ uleźci na haru i razharnuć zboža. Kali ja pa schodkach uvajšoŭ pad dach, schapiŭso za hołaŭ! Tona majoj pšanicy papała ŭ zasiek z žytam. O nie, nima durniaŭ, skazaŭ sam da sibie. Kali vy takija mondryja, sami cipier šuflujcie. Ja jakby ničoho nie stałasa razharnuŭ svaju pšanicu i zlez z hary. Uziaŭ ad magazyniera kvita, padziakavaŭ, skazaŭ jamu „do widzenia”, a sam chutko paviarnuŭ furmanku, uziaŭ u banku hrošy i viooo! dachaty.
Raniej dumaŭ jašče zajści ŭ spułdzielniu, sioje-toje kupić. Napeŭna nie minuŭ by i gaspody, kab zajści na pivo. Tedy2 pradavali tam łamžyńskija „lalki”. Smak taho piva pomniu da dzisiaka, toj zapach praŭdzivaho chmielu bez nijakaj chemji. Ale dzie tam, u mahazynie chučej čy paźniej zhledziacca i buduć minie hanić. Chutka jak tylko moh paviarnuŭ kabyłu spad banku i davaj da Vostrava. Ujazdžajučy ŭ Kaścielnuju hulicu adviarnuŭso ŭzad – a jak ža, zdalok pjany magazynier machaŭ uže da minie rukoju. Pacałujcie minie ŭ sr…! I puhaju3 pahnaŭ ja kabyłu. Vioo, baśka! Tak nazvau jaje jašče dzied, jaki nam jaje addaŭ jak pierajšoŭ na rentu. Kabyła była naravistaja, bo dzied jaje nie škadavaŭ. Za Krynkami pahnaŭ ja jaje jašče macniej. I heto była maja pamyłka. Baśka minie paniasła. Piać kilametraŭ nie moh ja jaje strymać, dumaŭ što razniasie furmanku ŭdrybiazgie.
Pra hetu pryhodu nikomu ja nie skazaŭ, zrešty i sam pra jaje chutka zabyŭso. Tyja vakacji ciažko pracavaŭ u poli i čakaŭ tylko suboty. Bo každy tydzień u jakojści vioscy zaŭša była zabava. Pomniu adnoj suboty z kalehami piaškom vybralisa my da Guran. Tam zabavy arhanizavaŭ vielmi fajny „zespół”. Tancy, na jakija schodziłasa maładziož z viosak naŭkruha, adbyvalisa na cymantovaj płaščadcy, abharodžanaj zialonymi biarozkami. Byŭ i „bufet obficie zaopatrzony”. Z pivam, a jakža, ale razbaŭlenym vadoju sa studni. Pa takoj viasiołaj nočy varočalisa my naŭpražkie4, polem, lesam. Ledź prabilisa praz huščar daśpiavaŭšaj hryki, vysokaj pa kaleni i mokraj ad rasy. Dachaty viarnulisa cełyja mokryja…
A za tydzień na Ziełnu sami ŭže zrabili my zabavu ŭ Vostravie. Arhanizavali my jaje paru let i zaŭša ciesna było ad tancujučych. Bilety prodali da poŭnačy. Tedy arkiestra abjaŭlała „walczyk czekoladowy”, a potym my arhanizatary išli z joju na viačeru, viadoma, z vodkaj. Na hetych zabavach, pomniu, nibłaha my zarablali, bo byli jany słaŭnyja na ŭsio vajavodztva. Ale nie abychodziłaso i biez bojak. Katorahości razu napali na nas Krynki, słaŭnyja tady bojkimi padrostkami, chuliganami. Ale my im nie dalisa. Adpor dali maładyja i staryja. Dziažyli5 krynčan kolki ŭlezło, našparyli6 ich jak trebo. Chtości trapiŭ potym da špitala, kahości sudzili za parvany kaścium…
Słoŭnik prostaj movy
1 ↑sodźvi – ze dwie
2 ↑tedy – wtedy
3 ↑puha – bat
dubiec – patyk, rózga
4 ↑naŭpražkie – na skróty
5 ↑dziažyć – ma podwójne znaczenie: utrzymywać dyscyplinę w domu z pomocą rzemienia, paska do spodni (dziahi) lub zapijać się na umór alkoholem (golić wódkę)
6 ↑šparyć – mniej dotkliwe bicie, np. po twarzy („našparyć u mordu”)
fest – odpust, wielki jarmark przy kościele lub cerkwi w dniu święta parafialnego lub świętego, którego imię szczególnie jest czczone w parafii; obowiązkowo ze straganami z zabawkami i cukierkami dla dzieci
tok – klepisko, „posadzka” w stodole, także „podłoga” w domu z ubitej gliny zmieszanej z piaskiem
tur’zać – szarpać
Jurak Chmialeŭski