Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    Za rasstreł kaniec kancoŭ nikoho nie abwinawacili

    Potym Jurczeniu na UB dapytwali jaszcze czatery razy. Na kaniec pry prysustwi prakuratara. Jurczenia szczacielno raskazwaŭ, jak zaŭdawaŭ Niemcam ludziej, jakich pośle rasstralali. Nadto nie piareczyŭ toża, kali pytali jaho, ci heto praŭda, szto świedczyli ludzi. Na kaniec 15 stycznia 1953 r. pryznaŭso da winy,…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Kinoman

    14. Chto vpravo, chto vliêvo, chto v błudy

    Posłuchavšy v radivi 13 hrudnia 1981 promovu generała Jaruzelśkoho razy dva-try, my z Gienikom R. i Janom G. vyryšyli, što nam u Varšavi nema sensu zmahatisie ni za socijalizm, ni proti socijalizmu, i postanovili evakuovatisie na Biłostôčynu. Zreštoju, šče pered południom toho samoho dnia administracija domów studenta ohołosiła zarządzenie, što studenty povinny pokinuti akademiki i jiêchati dochaty. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Białostocka SB i Białorusini (1968-1988)

Inwigilacja Dębu: Kontrola lojalności i wyzwania polityczne w czasach kryzysu

Z cyklu "Oficerowie i agenci" (cz. 8)

Kolejka przed sklepem, 1981 r.
Kolejka przed sklepem, 1981 r.

„Dąb” donosił: „..mięso i wędliny mogą być droższe, lecz żeby ich było pod dostatkiem”, „…od działalności ZG BTSK odcięli się zupełnie S. Janowicz, J. Geniusz i M. Hajduk, którzy uznani zostali jako intryganci”, „…wielu rozsądnych ludzi  wg J. Zieniuka nie chce wolnych sobót i zawyżonych poborów, po prostu chcą spokoju”.

Wobec wątpliwości agenta odnośnie potrzeby przekazywania przez niego niektórych informacji, w tym dotyczących środowiska białoruskiego, postanowiono przeprowadzić z nim szkolenie, zmierzające do przekonania o słuszności pewnych problemów stawianych przez Służbę Bezpieczeństwa. Do dotychczasowych sposobów kontroli lojalności włączono przeglądanie jego korespondencji.

Mając na uwadze problemy zdrowotne informatora otrzymał on zadanie wskazania kandydatów na tajnych współpracowników, mogących go zastąpić w tej roli, celem ich opracowania i werbunku.

Tymczasem w Polsce kończył się okres gierkowskiej prosperity za zachodnie kredyty. Dotkliwe dla społeczeństwa stawały się objawy kryzysu gospodarczego i w związku z tym coraz bardziej napięta stawała się sytuacja polityczna. Rosły szeregi działającej w podziemiu opozycji, która krytykowała komunistyczne władze i domagała się reform.

„Dąb” otrzymał polecenie, aby zwracać uwagę, czy na terenie Biura nie są kolportowane biuletyny lub jakieś inne wrogie paszkwile. Ponadto miał informować o nastrojach panujących wśród załogi i wypowiedziach odnośnie aktualnej sytuacji polityczno-gospodarczej w kraju. Kiedy takie informacje uzyskiwał, telefonicznie wywoływał spotkania z oficerem prowadzącym. Odbywały się one w konspiracyjnym lokalu kontaktowym, a niekiedy po prostu gdzieś na ulicy bądź w nieoznakowanym samochodzie służbowym SB. 

16 czerwca 1977 r. inż. Jan Dudzik w swym doniesieniu uspokajał służby, że wśród pracowników jego kadry technicznej ówczesna sytuacja polityczna w kraju większego zainteresowania nie budziła. Podobnie jak w środowisku inteligencji mniejszości białoruskiej. 

Było to tuż po głośnych wydarzeniach, kiedy to w warszawskim kościele św. Marcina odbyła się pierwsza głodówka protestacyjna zainicjowana przez środowisko Komitetu Obrony Narodowej, a wcześniej w Krakowie w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł aktywista opozycyjny student Stanisław Pyjas, jak później się okazało – brutalnie pobity na zlecenie SB. TW „Dąb” informował:

Pracownicy w Biurze Projektów Wodnych Melioracji w trakcie dyskusji wypowiadają się, że w Polsce jest za dużo swobody i dlatego powstają różne organizacje opozycyjne, których działalność jest skierowana przeciwko Polsce. Na temat wypadków w Krakowie w związku ze śmiercią Pyjasa i głodówki w Warszawie zdecydowanego stanowiska nikt nie zajmuje, lecz uważają, iż takie chwyty ze strony opozycji są niepotrzebne.

W tym i innych donosach z końca lat siedemdziesiątych agent informował o narzekaniach na braki w zaopatrzeniu sklepów mięsnych. Donosił, że słyszy się takie wypowiedzi, iż pomimo słabego zaopatrzenia, to większość lepszych wędlin i mięso wieprzowe personel sklepów chowa i później sprzedaje swoim znajomym. Ludzie są bardzo oburzeni. Słyszy się częste głosy, że mięso i wędliny mogą być droższe, lecz żeby ich było pod dostatkiem.

W jednym z donosów znalazła się wzmianka, jak to żona jednego ze współpracowników wróciła z Kielc, gdzie była w sklepie mięsnym, w którym można kupić wędliny pod dostatkiem, lecz po cenach wysokich np. kiełbasa po 100 zł za 1 kg, szynka 200 zł za 1 kg itd. Wypowiadano się, że taki sklep przydałby się także w Białymstoku. 

Jak wynika z dopisku w raporcie, powyższa propozycja została przekazana do KW PZPR towarzyszowi z komórki odpowiedzialnej za handel. Należy przypuszczać, że taki sygnał dodatkowo przyczynił się do uruchomienia w Białymstoku, wzorem innych miast w kraju, tzw. sklepów komercyjnych. Sprzedawano w nich lepsze gatunkowo wędliny po dwukrotnie wyższych cenach. Była to ukryta forma podwyżek cen, wywołująca coraz większą irytację w społeczeństwie.

Agenta i jego kolegów z pracy, którzy optowali za takimi sklepami (zostały one zlikwidowane po Sierpniu ’80, kiedy to wprowadzono reglamentowaną sprzedaż na kartki mięsa i wielu innych towarów), stać było na droższe zakupy, gdyż miesięcznie wówczas zarabiali 10-15 tys. zł czyli dwukrotnie i więcej niż wynosiły przeciętne pobory. „Dąb” dorabiał jeszcze dodatkowo na współpracy z SB. Kapitan Pierwenis na koniec notatki z 16 czerwca 1977 r. napisał:

Tytułem wynagrodzenia za współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa wręczyłem 800 zł oraz złożyłem tw. życzenia imieninowe, które za kilka dni będzie obchodził.

W połowie 1979 r. opiekę nad TW „Dąb” przejął porucznik Zdzisław Wasilewski. Jedno z pierwszych zadań, które otrzymał od niego agent, dotyczyło rozeznania aktualnej sytuacji w środowisku białoruskim. Chodziło zwłaszcza o ustalenie, czy kontaktują się z nim działacze KOR-u, ROPCiO i czy są przypadki kolportażu literatury wydawniczej przez w/w grupy i im podobne.

15 października „Dąb” poinformował, że zgodnie ze zleconym zadaniem odwiedził siedzibę ZG BTSK. Ze znajomych zastał tam tylko przewodniczącego Mikołaja Samocika. W budynku przy Warszawskiej 11 agent nie był od kilku lat. Zastał tam nowych młodych pracowników, którzy nie byli mu znani. Przewodniczący Samocik powiedział mu, że większość byłych działaczy nie utrzymuje z Towarzystwem szerszych kontaktów. Tłumaczył to ich obciążeniem pracą zawodową, jak również małą aktywnością w działalności ZG BTSK, właściwie w szerszym gronie spotykają się tylko na zjazdach. Powodem miały być trudności finansowe, z jakimi w tym czasie borykało się Towarzystwo, m.in. brak pieniędzy na wydawanie książek przez miejscowych pisarzy w języku białoruskim. 

Agent rozpytał Samocika, czy ostatnio BTSK odwiedzał ktoś z cudzoziemców z krajów kapitalistycznych. Usłyszał, że takich przypadków nie było. Podobnie jak kolportażu w środowisku wydawnictw bezdebitowych. 

„Dąb” w najbliższym czasie zobowiązał się jeszcze odwiedzić Jerzego Gieniusza, Sokrata Janowicza i Jana Zieniuka. Osoby te według niego miały utrzymywać szerokie kontakty z narodowym środowiskiem mniejszości białoruskiej oraz krajami kapitalistycznymi.  Postanowił zrobić rozeznanie odnośnie ich aktualnych kontaktów z działaczami w ośrodkach oraz działaczami KSS-KOR i ROPCiO.

SB podjęła przedsięwzięcia, aby poprzez dwóch informatorów (KO, czyli kontakty obywatelskie) sprawdzić, czy tw. odwiedził określone wyżej osoby oraz temat przeprowadzonych rozmów.

Jaki był rezultat tych działań, nie wiadomo. Kolejna informacja od agenta, dotycząca środowiska białoruskiego, pochodzi już z połowy 1980 r. Wynika z niej, że osobiście uczestniczył on w obradach zjazdu BTSK, który odbył się na początku czerwca. Porucznik Wasilewski zanotował:

Podczas przerw zorientował się, że koło BTSK w Warszawie odcina się od współpracy z Zarządem Głównym. Część delegatów nieoficjalnie jest zdania, że M. Samocik powinien już ustąpić. W stosunku do niego wytworzyła się atmosfera niechęci i wrogości. On sam w rozmowach prywatnych zapewnia wszystkich, że w przyszłym roku przejdzie na emeryturę. Niemniej jednak, jak stwierdził tw, M. Samocik posiada poparcie w KW PZPR, czego przykładem ma być fakt obecności na zjeździe tow. Rybakowicza, który właściwie miał całą inicjatywę w przebiegu zjazdu. Od działalności ZG BTSK odcięli się zupełnie ze względu na Samocika S. Janowicz, J. Geniusz i M. Hajduk, którzy uznani zostali jako intryganci.

Dudzik do swego nowego opiekuna z SB początkowo nie miał zaufania. Po odejściu ze służby kpt. Perwenisa przez dłuższy czas nikt się z nim nie kontaktował. Biorąc pod uwagę własne problemy zdrowotne uważał, że z niego zrezygnowano. Porucznik Wasilewski relacjonował swym zwierzchnikom, iż na spotkaniach z nim TW „Dąb” czuje się jeszcze niepewnie i jest skrępowany. Oficer przyznawał, że występują pewne trudności, ale zapewniał że z biegiem czasu ulegnie to poprawie. Przy pobieraniu pierwszy raz od niego pieniędzy agent dłuższy czas się wahał. Opiekun musiał przekonywać go, by przyjął w końcu tysiąc złotych i pokwitował swoje wynagrodzenie.

Do kolejnego spotkania doszło pod koniec września. W międzyczasie w Gdańsku i Szczecinie wybuchły strajki, a po zawarciu porozumień sierpniowych ich fala rozlała się na cały kraj. Rozpoczynał się „karnawał Solidarności” – powiew wolności i nadziei dla Polaków, jednocześnie okres wielkich turbulencji politycznych w kraju i czas wielkiej próby dla władz komunistycznych oraz wytężonej pracy dla organów bezpieczeństwa. „Dąb” relacjonował, iż z prowadzonych w jego miejscu pracy rozmów wynika, że fala strajków i niezadowoleń narodowych jest wstępem do poważnych zmian, które wkrótce nastąpią. Następstwem nowych wydarzeń może być oderwanie się całkowite Polski od ZSRR. Jak później się okazało tak się właśnie stało, tyle że dziesięć lat później.

Rosnący niepokój w aparacie władzy udzielił się też Dudzikowi jako tajnemu współpracownikowi SB. Zaczął się on bać, że może zostać zdekonspirowany, mając na uwadze napady na komendy MO podczas krwawych protestów w grudniu 1970 r. Por. Wasilewski musiał go długo uspokajać i przekonywać, że nie grozi mu nic z tytułu współpracy z SB. Na koniec za wykonanie zleconych zadań wręczył mu tysiąc złotych. Kolejne polecenie, które mu przekazał, dotyczyło zbadania w związku z aktualną napiętą sytuacją w kraju nastrojów panujących w ZG BTSK i redakcji „Niwy”.

Relację z wykonania tego zadania agent zdał 3 listopada. Poinformował, iż w tym celu przeprowadził rozmowy z szefem BTSK Mikołajem Samocikiem, redaktorem naczelnym „Niwy” Jerzym Wołkowyckim i jego zastępcą Mikołajem Hajdukiem. Nie szczędzili oni słów krytyki pod adresem władz i aparatu partyjnego, zarzucając brak demokratyzmu w Partii. Ich zdaniem aktualna sytuacja w kraju pokazała, że stawianie na stanowiska osób z góry przewidzianych nie zdaje egzaminu. W Białymstoku na czele KW PZPR stanął Stefan Zawodziński, przeniesiony z Łomży. Rozmówcy Dudzika skomentowali, że I sekretarza znowu przywieziono nam w worku. Mówili o nastrojach napięcia i nienawiści w społeczeństwie w stosunku do osób zajmujących eksponowane stanowiska, że pozapisywali oni sobie i rodzinom najlepsze mieszkania, poprzyznawali wysokie odznaczenia, zapewnili wysokie emerytury, przydziały samochodów itp. Większość wczasy spędza za granicą.

Trzy tygodnie później „Dąb” poinformował z kolei o nastrojach w swoim miejscu pracy:

Wśród pracowników Wojewódzkiego Biura Projektów Wodno-Melioracyjnych w Białymstoku panuje opinia, że nasze władze centralne zupełnie nie panują nad sytuacją gospodarczą i polityczną. Wyrażając zgodę na rejestrację NSZZ „Solidarność” na Wybrzeżu, władze nie przewidziały skutków, które aktualnie zaprowadzają chaos w kraju, a w konsekwencji mogą się zakończyć zamachem na władzę.

W ciągu całego burzliwego 1981 roku informator był dość aktywny. Z oficerem prowadzącym spotykał się średnio raz w miesiącu. Na bieżąco informował o nastrojach w miejscu pracy oraz środowisku białoruskim. 

9 kwietnia zdał relację ze swych rozmów w siedzibie ZG BTSK z przewodniczącym Samocikiem i jego pracownikami. Stwierdził, że działalność Towarzystwa uległa dalszej stagnacji. Tłumaczył to m.in. sytuacją polityczną w kraju:

Ciągłe napięcia wpływają na poróżnienia wśród narodowości białoruskiej. Najczęściej dochodzi do spięć na tle roli „Solidarności” w życiu politycznym kraju. Nieliczni, a szczególnie młodzież, stoją za „Solidarnością” i autentycznie z tym ruchem się solidaryzują.

W donosie tym „Dąb” wiele uwagi poświęcił Sokratowi Janowiczowi. Miało to związek z niedawno opublikowanym przez niego w „Gazecie Współczesnej” artykułem „Nasi Białorusini”, w którym domagał się większych praw dla mniejszości białoruskiej. Agent minimalizował znaczenie tego tekstu. Rozmawiał z autorem i doszedł do wniosku, że napisał go na zlecenie „wrogich ośrodków na Zachodzie”. Takie przypuszczenie wysnuł z rozmowy z Janowiczem i Geniuszem, którzy powiedzieli mu, że posiadają osobiste kontakty z emigracją białoruską w Wielkiej Brytanii. Ten kontekst w raporcie został potem przez funkcjonariusza podkreślony, jako godny szczególnej uwagi.

Nawiązując do sytuacji panującej w kraju informator mówił o wielkim niezadowoleniu ludzi z powodu braku artykułów spożywczych i spodziewanym pogorszeniem tego stanu. Po drugie to atak „Solidarności” na władzę. Powstała atmosfera, że każdego dnia z błahej przyczyny może powstać konflikt o nieobliczalnych skutkach.

Taką alarmującą opinię usłyszał on także 29 lipca w siedzibie ZG BTSK. Mikołaj Samocik i Jan Zieniuk byli zdania, że chaos powstały w kraju może w niedługim czasie być powodem tragedii narodowej. Szczególnie niepokoiły ich przejawy kampanii antyradzieckiej. Byli przekonani, że stoją za tym emisariusze z Zachodu, którzy z ramienia dywersyjnych organizacji prowadzą ożywioną działalność w Polsce. Dlatego już dziś wielu rozsądnych ludzi wg J. Zieniuka nie chce wolnych sobót i zawyżonych poborów. Po prostu chcą spokoju, unormowania rynku spożywczego, a ponadto silne istnieją obawy konfliktu zbrojnego wewnętrznego względnie interwencji zewnętrznej.

Z notatek z tego napiętego okresu, spisywanych przez por. Wasilewskiego po spotkaniach z TW „Dąb”, wynika że agent nosił się wtedy z zamiarem zaprzestania współpracy z SB. Bał się. W kwietniu 1981 r. tajny współpracownik w toku spotkania m.in. pytał jak wygląda fakt tajemnicy jego kontaktów z naszą służbą. Czy przekazywane informacje go nie dekonspirują. Na powyższy temat przeprowadziłem rozmowę i ręczę, że rozwiałem wątpliwości. Najbardziej martwi go fakt posiadania przez nas zobowiązania o współpracy.

 Cdn.

Jerzy Chmielewski

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны.

Календарыюм

Гадоў таму

  • У сакавіку

    – забойства язычнікамі ў 1250 г. ігумена Лаўрышаўскага манастыра, прападобнага Елісія, кананізаванага як сьвяты Беларусі. – 31.03.1785 г. у Варшаве памёр Антоні Тызэнгаўз (нар. у 1733 г. у Новаельні на Гродзеншчыне), палітычны і грамадзкі дзеяч ВКЛ, асьветнік, з 1765 г. …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (240) – 31.03.1785 г. у Варшаве памёр Антоні Тызэнгаўз (нар. у 1733 г. у Новаельні на Гродзеншчыне), палітычны і грамадзкі дзеяч ВКЛ, асьветнік, з 1765 г. падскарбі надворны літоўскі, гродзенскі стараста. Быў ініцыятaрaм развіцьця прамысловасьці, рамяства і культуры ў Гродне, пазьней – у Паставах, дзе правёў апошнія гады жыцьця. Пахаваны ў Жалудку.
  • (56) – 31.03.1969 г. пам. у Чыкага (ЗША) Мікола Шчаглоў-Куліковіч (нар. 4.04.1893 г. на Смаленшчыне) кампазытар, этнограф, паэт. Выпускнік Маскоўскай Кансэрваторыі. Працаваў настаўнікам музыкі, з 1939 г. быў дырыжорам сымфанічнага аркестра Усебеларускага Радыёкамітэту ў Менску. У час нямецкай акупацыі займаўся творчай працай у Менску. З 1950 г. жыў у ЗША. У 1950 г. заснаваў у Нью-Ёрку беларускі хор, потым  кіраваў беларускімі хорамі ў Кліўлендзе й Чыкага. Пакінуў вялікую музычную спадчыну; быў аўтарам опэр, сымфоній, вакальных твораў, апрацовак народных песень. Пахаваны на могілках сьв. Адальбэрта ў Чыкага.

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis