Pa prostu / Па-просту

  • Płacz zwanoŭ

    24. Dochtar Maroz (6)

    U archiwie IPN kromie dakumentaŭ UB majuć jaszcze druhuju dakumentacju – z Wajskowaho rajanowaho sudu ŭ Biełastoku, dzie krychu bolsz infarmacjaŭ pra sprawu Wacława Maroza. Baraniŭ jaho adwakat Alaksandar Saroka z Warszawy. 26 kwietnia 1950 r. jak obrońca wojskowy pasłaŭ da suda ŭ Biełastoku piśmo,…ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Po pudlaśki / По-пудляські

  • Hapčyna vnučka

    Siête stałosie v marciovi.

    Porankami šče trochi moroziło, ale dniom sonečko dobre hrêło, sniêh davno rozstav napreč. Posliêdnich para dion pohoda była vže vesnianaja.Agata šparko išła z dočkoju na prystanok, vony vybralisie do Biłostoku do dochtora. Marjola raz-po-raz pudbihała, starajučysie pospiêti za materoju, a siête ne było takoje proste…. ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

RSS і Facebook

Felieton

Hajnówka, mon amour

Można o niej długo i namiętnie. Można krótko i rzeczowo: tu stał tartak, tam fabryka prochu do pocisków.

Na lekcjach historii z panią Kirchner słyszeliśmy legendę o Żydzie Hajnie/Haynie, który jako pierwszy się tutaj osiedlił, pewnie dłubał we wszędobylskim drewnie, za co potomni, wyznawcy już innych bogów, ale rozmiłowani w zapachu żywicy, upamiętnili go w nazwie osady.

Potem legendę zastąpiły historyczne eksploracje pana Tatarczyka z miejscowego technikum, który początki Hajnówki lokował w bliższej historii, gdzieś tak w drugiej połowie XIX wieku. Wśród pierwszych mieszkańców ciągle przewijają się te same nazwiska: Sawicki, Kowszyło, Zin, Panasiuk (a co!)… Dopiero po II wojnie światowej pojawiają się inne. Za Stalina Hajnówka otrzymuje prawa miejskie. I miasto Hajnówka stoi ciągle zakładami obróbki drewna. Takie są fakty.

***

W „Rodzie Abaczów”, na pół mitologicznej, na pół kresowej powieści, Zbigniew Żakiewicz śnił:

(…) Dalej posuwaliśmy się w las, a gdy wyszliśmy na małą polanę pełną kolczastych ostrężyn i ziół rozmaitych, wśród których rozpoznałem dziewięćsił, ziele kryjące w sobie dziewięć sił na różne schorzenia i ułomności ludzkie, rozpościerał on na trawach swe liście niby symbol ładu i geometrycznej dojrzałości, kulawy Maciej ponownie nastawił lufę swej zardzewiałej fuzji i drugi ptak pacnął wprost w kwiecistą koronę ziela. Ptak siłą swego pędu dotknął ziemi nieomal u mych stóp, ale pies i tym razem chwycił w pysk ciałko jeszcze gorące od krwi i wstrzymanego lotu i zaaportował swemu panu. Ten, aby dalej utrzymać wygodną wersję polowania, włożył zdobycz do mojej torby. Szliśmy przez knieje, wychodzące na leśne dukty tak ciche od leśnego szumu, co szedł wierzchołkami, iż zdawało się, żeśmy trafili pomiędzy ściany świerkowych kościołów; wędrowaliśmy dnem morza, które było tak pomyślane, ażeby zbytnio nie przerastać człowieka, a przecież nie dać mu się w swej wysokopienności. Wejście w żywioł, zetknięcie z jego obliczem wpatrzonym gdzieś w drugi horyzont, poza którym można się było domyślać właściwego początku tego, co jest nieograniczone, zetknięcie się z tak ujrzanym borem podniosło mnie na duchu. Szedłem więc cały w puszczy i poza puszczą; strzelba dyndała mi na ramieniu obijając boleśnie nogę, sznurek od torby cisnął szyję, lecz ja byłem daleki od tych drobnych niewygód (…). (Zbigniew Żakiewicz, „Ród Abaczów”, Czytelnik, 1971).

Co łączy ten obraz, Jüngerowski w opisie i stylu, z moją Hajnówką? To Wielki Las, zwany puszczą. Puszcza to duma Hajnówki, żywicielka, miejsce wytchnienia dla utrudzonych codziennym życiem ludzkich serc. I zbiorowy wyrzut sumienia od kilku lat. Miejsce wiecznego odpoczywania dla wielu bezimiennych ofiar reżimów bliskich i dalekich, tło dla zabawy w wojenkęcóżeśtyzapani formacji mundurowych i samozwańczych „patroli obywatelskich”. 

Usopszyj Wilniuk Żakiewicz nie pisał oczywiście o niej, ale profesorował Panasiukowi na Uniwersytecie Gdańskim, a wdzięczny były student pamięta, i w pamięci, pod wpływem literackiego bodźca, ożyły znów obrazy z lat 70. ubiegłego wieku, jak pan radny, szczawiem będąc, chadzał z klasą na opieńki, brał udział w wykopkach z Puszczą Białowieską na horyzoncie, a z kołatką pomagał polującym na szaraki. 

 

***

Mało co bym zmienił w tym opisie z końca lat 90. Reportażu, który dostał nagrodę i uścisk dłoni Mariusza Szczygła, który zasiadał w szacownym gronie powołanym przez wydawnicze korpo, w charakterze jury konkursu na tekst o „Życiu w mniejszości”. Redaktor Chmielewski dał go wtedy w całości. Mnie wystarczy dziś fragment jak memento. 

„Jeszcze do niedawna, kto mógł ciągnął na betonowy, ogrodzony plac pana Orzechowskiego, aby handlować czym się da: przed Gwiazdką – tą katolicką i tą prawosławną – ukradzionymi z Wielkiego Lasu świerkami, na wiosnę nowalijkami z przydomowych ogródków oraz jabłkami i śliwkami. Zawsze i o każdej porze – obcą walutą, złotem, podrabianym spirytusem. 

Budy, łóżka polowe, stołeczki, a dla tych już z dorobkiem, markowym towarem i dobrą opinią – eleganckie butiki i stoiska w solidnym pawilonie.

Byznes ent byznes. Od rana do wieczora, w świątek i piątek, w internacjonalistycznej atmosferze globalnej wioski.

Tylko w miejscu, gdzie tak ostentacyjnie rządzi pieniądz, nikt nikomu nie wypomina religii, ani języka. Kacap targuje się z Polaczkiem, a ci dwaj jak jeden mąż demonstrują swoją wyższość, coraz mniej licznym handlarzom zza Buga. Szczególnie tym skośnookim. – Hej, ty, taki i owaki, pokaż no tamto, siamto… Tykanie jako jedyna forma zwracania się do obcych. Taka sama wobec kobiet i starszych mężczyzn. Pozornie serdeczna i spontaniczna, przypominająca neutralność angielskich zwrotów grzecznościowych, w istocie jednak protekcjonalna i wroga – chłopskopańska z natury. Hybrydyczna i nieludzka. Brzydka i niesmaczna. Czy tylko hajnowska?

Pan Orzechowski nie ma lekko: pod bokiem wyrosła mu konkurencja, bazar numer dwa.

Z innej beczki. Nocny pociąg z Siedlec do Hajnówki. Dwie Białorusinki z wielkimi, kraciastymi torbami. Palą papierosy. – Mandat za kurzenie! – wykrzykuje jeden z hajnowskich konduktorów, którzy jak spod ziemi wyrastają nagle na korytarzu. – Pane, pane, nie! – płacze jedna z kobiet padając przed mężczyzną na kolana. – Zobacz ją jak cwana – zwraca się kresowym zaśpiewem jeden do drugiego. – Nie dyskutować, tylko płacić! – konduktor nadaje swojemu głosowi ostry, urzędniczy ton. 

 

***

Legenda mówi, że na Harcerskiej Górce, lichym wzniesieniu niedaleko cmentarnych skrawków Wielkiego Lasu w Hajnówce, powiesili się harcerz z harcerką. Byli młodzi, nieszczęśliwie zakochani… 

Może czas brać się do kolejnej, rekonstrukcyjno-redaktorskiej roboty? Same zagadki.

Arkadiusz Panasiuk

Пакінуць адказ

Ваш адрас электроннай пошты не будзе апублікаваны. Неабходныя палі пазначаны як *

Календарыюм

Гадоў таму

  • у траўні

    – у 1085 г. дружыны Полацкага княства на чале з князем Усяславам Чарадзеем абаранілі беларускія землі ад захопніцкага нашэсьця князя кіеўскага Усяслава Манамаха. Захопнікі зьнішчылі Менск. Як пісаў кіеўскі летапісец „Не засталося ні чалавека, ні жывёлы”. – напады крыжакоў у …ЧЫТАЦЬ ДАЛЕЙ / CZYTAJ DALEJ

Календарыюм / Kalendarium

Сёньня

  • (192) – 12.05.1833 г. нар. у маёнтку Адамарын каля Маладэчна Бэнэдыкт Дыбоўскі (памёр 31.01.1930 г. у Львове), заалог, прыродазнавец, лекар. Закончыў унівэрсытэт у Дарпаце; з 1862 г. быў прафэсарам у Варшаўскім унівэрсытэце. За ўдзел у студзеньскім паўстаньні сасланы ў Сібір. Апісаў прыроду Прыбайкальля, фаўну возера Байкал і ракі Амур. Працаваў там лекарам. З 1884 г. працаваў ва Львоўскім унівэрсытэце. Вывучаў беларускія азёры. Пахаваны на горцы паўстанцаў на Лычакоўскіх могілках у Львове, яго сімвалічная магіла знаходзіцца на Паванзкоўскіх могілках у Варшаве.
  • (183) – 12.05.1842 г. у Парыжы памёр Валенты Ваньковіч (нар. 14.02.1800 г. у Калюжыцах на Меншчыне), мастак, аўтар вядомага партрэта Адама Міцкевіча „Міцкевіч на скале Аюдаг”. Закончыў Полацкі езуіцкі калегіум і Віленскі ўнівэрсытэт (1824 г.), а ў 1827 г. – Пецярбургскую мастацкую акадэмію. Затым жыў у Менску, меў майстэрню ў Сьляпянцы. У 1839 г. зьехаў у Парыж. Пахаваны на тамашніх могілках Манмартр.
  • (116) – 12.05.1909 г. у Бойдатах Ваўкавыскага пав. нар. Язэп Найдзюк, беларускі нацыянальны дзеяч, выдавец і друкар, дырэктар друкарні імя Францішка Скарыны ў Вільні ў 1927 – 1941 гг, аўтар падручніка па гісторыі Беларусі „Беларусь учора і

Новы нумар / Novy numer

Папярэднія нумары

Усе правы абаронены; 2025 Czasopis
Social Media Auto Publish Powered By : XYZScripts.com