Dariusz Żukowski (na zdjęciu) w naszym środowisku jest aktywny od lat. Z zawodu leśnik, mieszka w Wieliszewie pod Warszawą i prowadzi firmę utrzymania zieleni. Często bywa w rodzinnym Gródku, interesuje się sprawami białoruskimi, żywo udziela się na Fejsbuku. Swego czasu został laureatem organizowanego co roku przez „Niwę” konkursu poezji i prozy „Debiut”. Publikuje tam też swoje teksty publicystyczne, kilka jego artykułów ukazało sie też w „Czasopisie”.
Darek Żukowski zagłębił się ostatnio w wielkość środków, przekazywanych z MSWiA na rzecz organizacji białoruskich. Zaniepokoiło go, że dotacje z roku na rok realnie się zmniejszają. Wyliczył, że w ciągu dziesięciu ostatnich lat nastąpił znaczący realny spadek ministerialnego wsparcia dla tygodnika „Niwa”, miesięcznika „Czasopis” oraz na organizację imprez kulturalnych. Przyznawane dotacje porównał do obowiązującej każdego roku wielkości pensji minimalnej. Na przykładzie „Niwy” wykazał, że nijak ma się tu matematyka. Bowiem dotacja na wydawanie tygodnika na rok bieżący wynosi 448 tys. zł, podczas gdy dziesięć lat wcześniej było to 492 tys. zł. Uwzględniając wzrost w tym czasie pensji minimalnej jego zdaniem nastąpił realny spadek dotacji aż o 58,71 proc. Co prawda ten wskaźnik nie przekłada się na proporcjonalny wzrost wszystkich kosztów, ale nie podlega dyskusji, iż wsparcie to realnie z roku na rok się zmniejsza.
Dlatego Darek postanowił działać i przed budynkiem redakcji „Niwy” 21 lutego zorganizował pikietę protestacyjną. Datę wybrał nieprzypadkowo, bowiem tego dnia przypada Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. Został on ustanowiony przez UNESCO w 1999 r., by zwrócić uwagę na zanik różnorodności językowej na świecie jako dziedzictwa kulturowego. Data 21 lutego jest upamiętnieniem wydarzenia, do jakiego doszło tego dnia w 1952 r. w Bangladeszu. Wtedy pięciu studentów uniwersytetu zginęło tam podczas demonstracji, na której domagano się nadania językowi bengalskiemu statusu języka urzędowego.
W 2016 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych poinformowała, że 40 proc. języków używanych na świecie zagrożonych było wyginięciem.
Język białoruski i jego odmiany na Podlasiu również są zagrożone wymarciem.
„Не пакідайце ж мовы нашай беларускай, каб не ўмёрлі!” inicjator pikiety przywołał słowa klasyka Franciszka Bahuszewicza, jednocześnie rozpaczliwie pytając – a za co mamy ją podtrzymywać? Jak możemy realizować swoje cele, zgodne z ustawą i naszymi pragnieniami oraz potrzebami i możliwościami, kiedy zabiera nam się należne dotacje?!
Redaktor naczelny „Niwy” Eugeniusz Wappa, dziękując uczestnikom akcji za ten głos protestu, poinformował o dodatkowych komplikacjach finansowania tygodnika, wynikających z opóźnienia w przekazywaniu dotacji. Powiedział, że choć mija już drugi miesiąc, żadne środki na koncie jeszcze się nie pojawiły
Chociaż w pikiecie wzięło udział niewiele osób, to ten głos będzie słyszalny. Problem nagłośnili bowiem dziennikarze i to nie tylko naszych redakcji. Należy zatem mieć nadzieje, że zajmą się tym decydenci w Warszawie.
Była to trzecia w historii akcja protestacyjna w naszym środowisku w obronie „Niwy”. Pierwsza pikieta odbyła się 29 kwietnia 1992 r. przed siedzibą BTSK, kiedy ta organizacja przeniosła do siebie redakcję tygodnika, zabierając też komputery i sprzęt techniczny. Tego dnia, by rozładować konflikt, przybyła z Warszawy przedstawicielka Ministerstwa Kultury i Sztuki (ten resort wówczas przyznawał mniejszościom dotacje). W wyniku rozmów zapadły ustalenia po myśli uczestników pikiety, którą zorganizowało środowisko Białoruskiego Zrzeszenia Studentów. Redakcja wróciła na swoje miejsce, wydawcą tygodnika stała się rada programowa, grupująca przedstawicieli poszczególnych środowisk białoruskich w Polsce. BTSK do dziś nie delegowało do niej swego reprezentanta.
Do kolejnego protestu doszło 16 maja 2006 r., kiedy w Sądzie Okręgowym w Białymstoku odbywała się końcowa rozprawa, dotycząca rzekomych nieprawidłowości w wydatkowaniu środków z dotacji dla „Niwy”. Wszyscy oskarżeni, a byli nimi przedstawiciele rady programowej i redakcyjna księgowa, zostali oczyszczeni z zarzutów. W ich obronie wystąpiły wszystkie (oprócz BTSK) organizacje białoruskie w Polsce. Protestowali też przedstawiciele niezależnej inteligencji twórczej z Białorusi, kierując swój list w tej sprawie do polskich władz
Jerzy Chmielewski
Fot. Autor