Zygmunt Kostowski, społeczny opiekun miejsc pamięci narodowej z Czeremchy, który wskazał Instytutowi Pamięci Narodowej zbiorowy grób ofiar okupacji hitlerowskiej sprzed 80 lat, dalej walczy. Historię starszego pana, który troszczy się o pamięć po ofiarach hitlerowskiej zbrodni, opisaliśmy po raz pierwszy w czerwcowym numerze „Czasopisu”. Jest ciąg dalszy tej historii.
Jego cywilny bój, jak sam konsekwentnie twierdzi, ma dwa cele. Po pierwsze przekonanie „najważniejszych osób w Polsce”, że na cmentarzu w Kuzawie (gmina Czeremcha) 12 maja br. spoczęły szczątki siedmiu partyzantów radzieckich narodowości białoruskiej, a nie jak chce IPN – siedmiu nie znanych z imienia i nazwiska cywili, w tym pięciu Białorusinów, jednego Polaka i osoby, której narodowości nie udało się potwierdzić. Po drugie zaś doprowadzenie do ponownej ekshumacji partyzantów i pochowanie ich z honorami na Białorusi skąd, według Kostowskiego, pochodzą.
Prokuratura odmawia
Zygmunta Kostowskiego, przypomnijmy, nie zaproszono na pochówek w Kuzawie. Oficjalna wersja jest taka, że zrobiono to ze względów epidemiologicznych, a więc troszcząc się, żeby wiekowy Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej (tytuł uroczyście mu nadany kilka lat temu przez wojewodę podlaskiego) nie zakaził się, broń Boże, koronawirusem.
Prawda jest jednak taka, że bano się, żeby Zygmunt Kostowski, który słynie od lat z niewyparzonego języka, nie zrobił skandalu i nie wygarnął urzędnikom państwowym w osobie prof. Krzysztofa Szwagrzyka, wiceszefa IPN oraz gminnych oficjeli, co o tym wszystkim sądzi. A „sądzi” konsekwentnie to samo: – To nie są bezimienne ofiary. To wszystko Białorusini, którzy bili się z Niemcem podczas hitlerowskiej okupacji. IPN zna ich nazwiska, bo otrzymał je swego czasu z białoruskiego konsulatu w Białymstoku razem z próbkami DNA, pobranymi od krewnych tych ofiar! I dla podkreślenia wiarygodności swych słów dodaje: – Jednego z nich bardzo dobrze znałem. Jako dzieciak bowiem współpracowałem z partyzantką, która w Czeremsze dokonywała aktów sabotażu na szkodę wojsk niemieckich. I widziałem osobiście, jak tego mojego partyzanta wraz z szóstką jego towarzyszy prowadzono na miejsce kaźni. Przecież nie kto inny, jak ja sam wskazałem po kilkudziesięciu latach urzędnikom Instytutu Pamięci Narodowej ich zbiorowy grób. Takie są fakty!
Starszy pan nie odpuścił. Zaraz po uroczystościach pogrzebowych w Kuzawie złożył na policję zawiadomienie, powołując się na art. 231 Kodeksu Karnego, o „przekroczeniu uprawnień służbowych przez urzędników państwowych” ,dorzucając przy okazji do tego inny artykuł kodeksowy o „zbezczeszczeniu zwłok”.
Komenda Powiatowa Policji w Hajnówce, co ciekawe, wszczęła natychmiast postępowanie, obiecując przy okazji odebranie zeznania od Kostowskiego, ale na tym się skończyło. Mieszkaniec Czeremchy w ogóle nie został przesłuchany, a w sierpniu Prokuratura Rejonowa w Hajnówce powiadomiła go o odmowie wszczęcia śledztwa przeciwko pracownikom IPN. – Zaskarżyłem decyzję prokuratury do sądu i teraz czekam co dalej z tego wyniknie – mówi.
Kancelaria Prezydenta interweniuje
Podczas historycznej wizyty Andrzeja Dudy w Zaleszanach pojawił się też tam Zygmunt Kostowski. Głowie państwa chciał osobiście opowiedzieć o Kuzawie, ale prezydencka ochrona, jak twierdzi, go nie dopuściła.
Numer Czasopisu z artykułem o partyzantach redaktor naczelny jeszcze tego samego dnia osobiście wręczył prezydentowi, ale mieszkaniec Czeremchy nie byłby sobą, gdyby „nie zwiększył siły rażenia” i ksera z tekstem o swojej walce o prawdę historyczną wraz z listem proszącym o interwencję w tej sprawie nie wysłał do Kancelarii Prezydenta. Kilka miesięcy potem Biuro Kultury i Dziedzictwa Narodowego w tejże instytucji odpisuje, załączając ksero pisma, jakie o „rozpoznanie przedstawionej sprawy” wysłało do Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa Instytutu Pamięci Narodowej w Warszawie. Odpowiedź, jak na standardy urzędnicze, przyszła błyskawicznie.
Cytujemy ją w całości: „Szanowny Panie, nawiązując do pisma w sprawie ponownej ekshumacji szczątków cywilnych ofiar wojny zamordowanych przez Niemców podczas II wojny światowej, ekshumowanych przez Biuro Poszukiwań i Identyfikacji IPN w grudniu 2017 r. i pochowanych na cmentarzu prawosławnym w Kuzawie – w maju 2021 r., przekazanego do Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa przez Kancelarię Prezydenta RP, przesyłam następujące informacje. Nasze Biuro pismem z dnia 19 października 2020 r., powiadomiło Pana, że w oparciu o zapisy ustawy z dnia 28 marca 1933 r. o grobach i cmentarzach wojennych, Wojewoda Podlaski wskazał jako miejsce pochówku szczątków ekshumowanych z prywatnej posesji w Czeremsze – cmentarz parafialny w miejscowości Kuzawa. Biuro Upamiętniania Walk i Męczeństwa nie otrzymało do tej pory żadnego pisma, ani prośby ze strony białoruskiej w sprawie obecnego miejsca pochówku lub potencjalnego na trenie Republiki Białoruś. Biorąc pod uwagę powyższe, nasze Biuro nie widzi żądnych podstaw do ponownej ekshumacji ofiar II wojny światowej, których szczątki aktualnie spoczywają na cmentarzu w Kuzawie. Jednocześnie informuję, że w przyszłym roku IPN planuje urządzenie ww. mogiły”. Popisane: Adam Siwek, Dyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa.
– I co teraz? – zastanawia się głośno Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej – Nie pozostaje mi nic innego, jak poprosić Konsulat Białorusi w Białymstoku o odniesienie się pisemnie do tego pisma. Chciałbym bowiem w końcu pochować tych moich partyzantów na Białorusi. Bo to ich ojczyzna. Tyle, że w obecnej sytuacji – konfliktu na linii Białoruś-Polska –nie wiem jak to zostanie odebrane. Pomoże czy zaszkodzi sprawie? Chyba trzeba będzie poczekać.
Ani wójt gminy Czeremcha, ani konsulat Republiki Białoruś w Białymstoku od maja nie odpowiedzieli na prośbę o komentarz w tej sprawie.
Arkadiusz Panasiuk