Anna wspomina:
„W Majdanie oczywiście już zabudowań nie było, ale miejsce, gdzie stał nasz stary i nowy dom, pokazała nam kuzynka. Zostały tylko stare, omszałe, drzewa owocowe. Ale to wszystko dla mnie było bardzo wzruszające. Stary dom chyba rozwalił się ze starości po naszym wyjeździe, a nowy ponoć nasz kuzyn przewiózł do Oziabłów”.
Powojenne szukanie winnych
31 marca, 1, 2 i 5 kwietnia 1948 r. w Pińsku w Białoruskiej Socjalistycznej Republice Radzieckiej przesłuchiwano aresztowanego Stefana Ostrowieckiego. W czasie okupacji niemieckiej pracował on w policji w Michałowie. Po II wojnie światowej wraz z innymi mieszkańcami Michałowa i okolic zamieszkał w Pińsku. W jakich okolicznościach został tam aresztowany, trudno dociec. Wśród dokumentów Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL znalazły się protokoły przesłuchania Ostrowieckiego w języku rosyjskim. Jakim celom one służyły po wojnie? Czy wykorzystano je w sprawie związanej z Majdanem?
Ważne jest to, że Ostrowiecki udał się na Białoruś być może po to, aby tam spokojnie mieszkać po wojnie. Ale okazało się, że stał się ofiarą MGB (Ministerstwa Gosudarstwiennoj Biezopasnosti). Przesłuchiwał go kapitan-lejtnant Demidenko. Przez pierwsze dwa dni przesłuchań nie powiedział prawdy o sobie, ale MGB miało o nim informacje, być może od innych przesiedleńców z Michałowa i okolic, albo ze swoich innych źródeł. 2 kwietnia kapitan-lejtnant Demidenko zaczął przesłuchanie od stwierdzenia, że ukrył on przed śledztwem szereg faktów z czasu służby w okresie okupacji niemieckiej w policji i w charakterze szofera u amst komisarza Michałowa – Rade oraz informacje dotyczące innych osób współpracujących z Niemcami w Michałowie. Postawiony wobec tych faktów musiał przyznać się do umyślnego zatajenia różnych danych z okresu okupacji niemieckiej. Tym bardziej, że w Pińsku mieszkały też osoby z jego rodzinnych stron, które wiele o nim wiedziały. Dlatego sowieckim śledczym drobiazgowo opowiedział, co robił podczas niemieckiej okupacji.
Otóż Stefan Ostrowiecki we wrześniu 1941 r. wrócił do Michałowa z obozu jenieckiego i z rodziną pracował we własnym gospodarstwie. Zeznał, jak latem 1942 r. rano poszedł na łąkę za Michałowo kosić trawę. Tam do niego przyszedł goniec z amst komisariatu z Michałowa Stanisław Goralewski i poinformował go, że ma zgłosić się do amst komisarza. Tam otrzymał propozycję pracy jako szofer. Po dwóch tygodniach zmienił się amst komisarz. Przyjechał do pracy Rade – miał około 50 lat. Ostrowiecki był jego szoferem aż do wycofania się Niemców z Michałowa latem 1944 r. Po roku służby otrzymał strzelbę i jako strażnik w więzieniu przy amst komisariacie pilnował aresztowanych. Razem z nim w policji pracował Niemiec Michał Stefanowicz z Michałowa (ok. 35 lat). On także był tłumaczem w amst komisariacie. Cieszył się autorytetem u amst komisarza. Czasem wyjeżdżał z Niemcami na obławy partyzantów sowieckich do Hieronimowa i uczestniczył w przesłuchaniach aresztowanych. Brał też udział w eskortowaniu aresztowanych do miejsca rozstrzeliwań we wsi Pólko.
Ostrowiecki, pytany przez sowieckich śledczych o jego obecne (w 1948 r.) miejsce zamieszkania, odpowiedział, że tego nie wie. Poproszony o rysopis, opisał Stefanowicza jako blondyna, ponad średniego wzrostu, o okrągłej twarzy. Powiedział, że wraz z żoną – około 30-letnią Niną Połocką, córką Pawła, wyjechał z Michałowa wraz z odstępującymi Niemcami.
Z zeznań Ostrowieckiego dowiadujemy się, że Stefanowicz zarekomendował Niemcom do pracy w policji Grzegorza Szejnogę, urodzonego w 1907 albo w 1908 roku. On także otrzyma strzelbę i był strażnikiem w areszcie. Przyprowadzanych przez Niemców aresztantów przeszukiwał i zamykał na klucz. Strażnicy mieli przede wszystkim za zadanie nie dopuścić do ucieczki ich z więzienia.
Szejnoga po wojnie przesiedlił się do Pińska, gdzie mieszkał przy ulicy Tabacznej 16 i pracował jako szofer w Miejskim Wydziale Zdrowia.
Ostrowiecki w zeznaniach wymienił także Arkadiusza Kotlewskiego, urodzonego w 1917 albo w 1918 roku, który wstąpił na służbę do Niemców po ich wejściu do Michałowa. Był on świadkiem egzekucji 11 mężczyzn, która odbyła się 13 marca 1943 r. we wsi Pólko. W końcu 1943 r. przeniesiono go do służby w żandarmerii. Uczestniczył w obławach na partyzantów sowieckich. Pod koniec wojny wyjechał razem z Niemcami.
Ostrowiecki zeznawał, że jako kierowca amst komisarza jeździł z nim na zebrania wiejskie do Cywoniuków, Bondar, Juszkowego Grodu, Trześcianki, na których wyznaczano osoby na roboty przymusowe. Najpierw trafiały one na zborny punkt w Michałowie, skąd wywożono ich do Niemiec.
Wspomniał też o pożarze w majątku Hieronimowo latem 1943 r., który wzniecili partyzanci, rzucając granat przez okno i strzelając do znajdujących się tam osób, m. in. do Piotra Kozłowskiego. Po około dwóch miesiącach w Hieronimowie znowu wybuchł pożar. Ostrowiecki z amst komisarzem Rade i z kolegą policjantem Stefanowiczem pojechali natychmiast do Hieronimowa, ale na partyzantów się już nie natknęli.
Zwalczać partyzantów wraz z Niemcami też inni policjanci z Michałowa: Iwan (Jan) Kozłowski, Bazyli Iwaniuk, Włodzimierz Kuźmin, Włodzimierz Gołąbiowski, niejaki Lolik, Adolf Suprun, Wyczułok, Tomasz Sowa, Iwan Jankowski.
Ostrowiecki uczestniczył w obławie na sowieckich partyzantów w odległej 14 km od Michałowa Trześciance. Razem z nim byli tam policjanci z Michałowa: Iwan Kozłowski, Bazyli Iwaniuk, Włodzimierz Kuźmin, Lolik, Paweł Bicki, Włodzimierz Gołąbiowski, Mikołaj Nazarko, Piotr Nowik, Wyczułok, Iwan Jankowski i Włodzimierz Łukaszewicz. W swych zeznaniach opisuje, jak obok cerkwi zebrano wszystkich mieszkańców i zagrożono im spaleniem wsi w razie udzielenia przez nich pomocy partyzantom sowieckim. Sołtys zapewniał Niemców, że nikt z mieszkańców nie będzie tego robił. Następnie Amst komisarz Rade przedstawił wykaz osób, które zostały wyznaczone na roboty przymusowe w Niemczech. Zdymisjonował także sołtysa wsi, którego aresztowano i wywieziono do Białegostoku. Wyznaczono nowego sołtysa, a do wsi wysłano oddział żandarmerii, by tam stacjonował i pilnował porządku.
Wiosną 1943 r. we wsi Pólko, odległej 10 km od Michałowa, położonej w lesie i liczącej około dziesięciu domów, aresztowano jedenaście osób za kontakty z partyzantką sowiecką i osadzono ich w areszcie przy amst komisariacie w Michałowie. Wśród nich byli Waśko, Kazberuk i były sołtys wsi Pólko, Krugły Lasek i Maciejkowa Góra o nazwisku Polech, którego Niemcy rozstrzelali. Sołtysem tych wsi wtedy został jego brat, który po wojnie mieszkał w Pińsku przy ulicy Siennej i pracował jako magazynier w fabryce tapet. Ostrowiecki był świadkiem egzekucji mieszkańców wsi Pólko. Było to 13 marca 1943 r. w godzinach porannych. Zorganizowano podwody i aresztowanych wywieziono z Michałowa do ich wsi. Nie dojeżdżając do niej komendant żandarmerii Rawlin ustawił aresztowanych w szeregu, twarzą do zabudowań. Naprzeciwko każdego z nich ustawił policjantów i żandarmów z wycelowaną bronią. Amst komisarz Rade przeczytał wyroki śmierci, po czym komendant Rawlin nakazał strzelać. Trupy zakopano w zbiorowej mogile.
Domy we wsi Pólko zostały rozebrane i przewiezione, a rodziny rozstrzelanych wysiedlone.
Ostrowiecki opowiedział też na śledztwie o innych niemieckich egzekucjach – w Pieńkach (rozstrzelano w sumie co najmniej piętnaście osób) i w Michałowie. Mówił też, że był świadkiem spędu ponad 700 Żydów na szosę białostocką w Michałowie, skąd podwodami pod eskortą wywieziono ich do Białegostoku.
Stefanowicz i Konstanty Trusiewicz jako przedstawiciel mieszkańców Michałowa zajęli się mieniem pożydowskim. Zgodnie z rozporządzeniem amst komisarza Rade było on sprzedawane mieszkańcom. Znaczna część rzeczy została przekazana do fabryki na przemiał jako surowce wtórne.
Ostrowiecki zeznawał, że w czasie aresztowania mieszkańców Pieniek sołtysem wsi był Mikołaj Aksiucik, urodzony ok. 1919 r. Jego brat Aleksander, urodzony ok. 1923 r., służył w żandarmerii w Michałowie.
W jego zeznaniach pojawiają się też informacje dotyczące Majdanu, istotne dla głównego wątku tego artykułu. Otóż dowiadujemy się z nich, że sołtysem w tej wsi był wówczas Eugeniusz Konończuk, mający ok. 26 lat. Był szatynem, ponad średniego wzrostu, nosił okulary. To on według Ostrowieckiego wydał Niemcom mieszkańców Majdanu – Konstantego Jarockiego, Włodzimierza Trofimowicza i Włodzimierza Martyszewskiego, donosząc na żandarmerię, iż współpracowali z partyzantką sowiecką.
Wyjechał wraz z wycofującymi się z Michałowa Niemcami. Dokąd, tego nie wiedział. Ostrowiecki zeznał jedynie, że siostra sołtysa Konończuka w czasie okupacji wyszła za mąż za Niemca i wyjechała z nim do Niemiec, brat także ożenił się z Niemką i również wyjechał do Niemiec.
Dalej zeznawał, że w Mościskach sołtysem był około 50-letni Tomasz Weremiuk i że aresztowano tam wtedy jedną osobę, a w Nowej Woli obowiązki sołtysa pełnił 55-letni Bazyli Siereda.
Podczas przesłuchania Ostrowiecki opowiadał o współpracy amst komisarza z sołtysami, którzy mieli obowiązek meldować zwłaszcza o obecności w swojej okolicy sowieckich partyzantów. Jako szofer był świadkiem też jego kontaktów z innymi osobami, które współpracowały z Niemcami. Jako pierwszego wymienił Polaka Miniakowskiego, ok. 25-26 lat, który mieszkał w Michałowie, a jego rodzina w Majdanie. Był świadkiem jego wizyt u amst komisarza, podobnie jak i jego matki. Miniakowski był średniego wzrostu, miał okrągłą twarz, włosy ciemne. Co się z nim stało po wojnie, Ostrowiecki nie wiedział. Wspomniał także o Stanisławie Dąbrowskim, 35 lat, urodzonym w Barszczewie, który często bywał u amst komisarza i z Niemcami brał udział w obławach na partyzantów sowieckich. Był szatynem, wysokiego wzrostu, o okrągłej twarzy. Potem wyjechał z Niemcami.
Ostrowiecki opowiadał, że przed wojną komendantem policji w Michałowie był 60-letni Iwan (Jan) Kaczmarek. W czasie okupacji został on aresztowany przez Niemców, ale go wypuszczono. Ostrowiecki twierdził, że wydał on Niemcom batiuszkę Martynieckiego, Mikołaja Ostrowieckiego, Michała Hutnika i Juliana Bielenię. Kaczmarek po wojnie został aresztowany przez oddziały kontrwywiadu sowieckiego, ale najwidoczniej go wypuszczono i pozostał w Związku Radzieckim, skoro mieszkał w Klincach w obwodzie briańskim, gdzie pracował w fabryce tekstylnej.
Ostrowiecki wspomniał jeszcze o około 50-letniej Oldze Łukszy z Pieniek, która w 1940 r. sprzeciwiła się kolektywizacji, a po przyjściu Niemców często gościła u amst komisarza. Jej syn służył w czasie okupacji w policji. Pod koniec wojny wyjechali z Niemcami.
Ponoć amst komisarz Rade często odwiedzał Włodzimierza Kuleszę, około 50-letniego właściciela cegielni i razem pili wódkę. Zaś jego żona często odwiedzała amst komisarza, a ten często bywał u syna Konstantego Paszkiewicza w Mościskach, który ugaszczał go alkoholem i miodem.
Podczas przesłuchania pytano też Ostrowieckiego o Konstantego Trusiewicza, wyznaczonego przez Niemców dysponenta mienia pożydowskiego w Michalowie. Według niego mógł on przejść do partyzantki na Białorusi, choć jego żona, zamieszkała po wojnie w Łachwie pod Łunińcem, twierdziła, że wyszedł z domu i nie wiadomo gdzie jest.
Kapitana-lejtnanta Demidenko interesowaly też „nacjonalistyczne” organizacje w Michałowie. Ostrowiecki opowiedział o działającym tam Komitecie Białoruskim, który powstał w marcu 1943 r. Jego organizatorami byli Józef Kulesz – pracujący jako sekretarz w amst komisariacie i diakon Mikołaj Kasacki, który został przewodniczącym. Komitet liczył 35 członków, spośród których Ostrowiecki wymienił Grzegorza Szejnogę, Józefa Szyszkę, zamieszkałego po wojnie w Horodyszczu w rejonie pińskim, Michała Hutnika, zamieszkałego w Pińsku przy ulicy Tabacznej, Włodzimierza Gołąbiowskiego, Piotra Nowika, którego żona Anna mieszkała w Klincach obwodu briańskiego, Iwana Kozłowskiego, Pawła Połockiego, Włodzimierza Krętowskiego, Iwana Sienkiewicza, Konstantego Wieremiejczyka.
5 kwietnia 1948 r. kapitan-lejtnant Demidenko podczas ostatniego zaprotokołowanego przesłuchania Ostrowieckiego interesował się, kto podczas niemieckiej okupacji służył w Michałowie w policji i żandarmerii. Przesłuchiwany charakteryzował po kolei: Lolika (którego nazwiska nie znał), Iwana Kozłowskiego, Bazylego Iwaniuka, Mikołaja Nazarkę, Połockiego z Kobylanki, Adolfa Supruna, Włodzimierza Frankowskiego, Tomasza Sowę, Stefana Sieczko, Edwarda Wyczułka, Grzegorza Krętowskiego, Piotra Nowika, Łukszę, Aleksandra Aksiucika, Litwina, Włodzimierza Gołąbiowskiego, Bolesława Oksztela, Eugeniusza Michaluka, Włodzimierza Kuźmina, Włodzimierza Łukaszewicza, Michała Hutnika, Grzegorza Szejnogę, Józefa Szyszkę, Pawła Bickiego, Iwana Jankowskiego, Józefa Jarockiego – łącznie 26 osób. Większość z nich opuściła Michałowo wraz z Niemcami. Niektórzy pozostali i byli aresztowani przez wywiad sowiecki. Część znalazła się na Białorusi, jak Ostrowiecki, Łukaszewicz (w Pińsku, ul. Wiśniowa), Hutnik (w Pińsku, ul. Tabaczna), Szejnoga (w Pińsku, ul. Tabaczna), Szyszko (Horodyszcze). Jaki los ich spotkał? Pewnie także aresztowania, przesłuchania i wyroki sądowe. Jaki los sobie samemu i swoim rodakom zgotował Ostrowiecki w sowieckiej powojennej rzeczywistości? Można jedynie się domyśleć, że nie mieli tam łatwego życia jako byli „kolaborujący z Niemcami”. Prawdopodobnie odsiedzieli swoje w więzieniach bądź łagrach. Jak wspomina Nina Gorbacz z Michałowa, rodziny Ostrowieckiego i Łukaszewicza potem utrzymywały kontakty z krewnymi w Michałowie.
Cdn
Helena Głogowska