25 lutego w Białorusi odbyły się wybory do Izby Reprezentantów (izby niższej parlamentu) i rad lokalnych. Jak podała Centralna Komisja Wyborcza, już trzy dni przed terminem swoje głosy oddało ponad 25 proc. wyborców (ordynacja wyborcza dopuszcza głosowanie przez kilka dni). Do udziału w wyborach nie dopuszczono kandydatów opozycji demokratycznej, która wezwała do ich bojkotu.
Zgodnie z poprzednim terminarzem wybory lokalne powinny były odbyć się jeszcze w 2022 r., zaś parlamentarne w 2023 r. Reżimowi chodziło jednak, aby jak najbardziej odsunąć je w czasie od pamiętnych wyborów prezydenckich w 2020 r. W tym m.in. celu zmieniono konstytucję, w której znalazł się zapis o tzw. dniu połączonego głosowania.
W tak jednych, jak i drugich wyborach, którym nadano charakter wzniosłego rytuału, na listach znaleźli się tylko kandydaci prorządowi, przeważnie z administracji państwowej. Do parlamentu wystawiły ich cztery partie, silnie popierające reżim Aleksandra Łukaszenki – Biełaja Ruś, Partia Komunistyczna Białorusi, Liberalno-Demokratyczna Partia Białorusi oraz Republikańska Partia Pracy i Sprawiedliwości. Kampania wyborcza sprowadzała się do wystąpień kandydatów w telewizji, którzy swoje teksty czytali z kartki.